1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak płuc niedrobnokomórkowy
Autor Wiadomość
Eufrazja 


Dołączyła: 15 Wrz 2014
Posty: 95
Pomogła: 7 razy

 #1  Wysłany: 2014-10-26, 23:03  Rak płuc niedrobnokomórkowy


Dzień dobry
Nie sądziłam, że będę musiała założyć na tym forum drugi wątek :(

A więc tak, dziś dowiedziałam się, że mój dziadek (78 lat) ma raka płuc. Niestety przyznał się dopiero teraz, ponieważ nie chciał nas martwić :(

Wrzucam wyniki badań które udało mi się pożyczyć od dziadka.
Bardzo proszę o wyjaśnienie mi z czym mam do czynienia i jakie są rokowania.
Czy zastosowane leczenie jest optymalne? Nie mam nawet pojęcia jakie to stadium raka (wiem, że opisywane jest w IV stopniowej skali, ale niestety nie doszukałam się tego na wynikach badań..).

I nie do końca rozumiem - rak ucha środkwego to przerzut, czy rak pierwotny, czy dwa równoległe nowotwory?

Czy obecne leczenie to leczenie radykalne, czy już paliatywne? :(
Dziadek unika całkiem tematu i niestety nie jestem w stanie wyciągnąć od niego słów lekarza:(

A więc chronologicznie :

TK


Wypis ze szpitala


Wynik histopatologiczny


Konsultacja onkologiczna:


Dziadek jest w trakcie pierwszego cyklu chemii i wyniki chronologicznie:














Dziadek miał dopiero 3 wlewy, we wtorek idzie na ostatni z tego cyklu.
źle znosi leczenie, skarży się na bóle całego ciała :(

Będę bardzo wdzięczna za odpowiedzi.
Pozdrawiam serdecznie!

[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-10-27, 06:38 ]
Prosimy o dołączanie dokumentacji w formie załączników do posta, nie linków do zew. serwisów hostujących.



1.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 3716 raz(y) 182,26 KB

2.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 3654 raz(y) 232,08 KB

3.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 3005 raz(y) 114,33 KB

4.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 3060 raz(y) 141,57 KB

5.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 3161 raz(y) 183,87 KB

6.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2866 raz(y) 135,79 KB

7.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2954 raz(y) 174,24 KB

8.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2866 raz(y) 162,3 KB

9.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2891 raz(y) 175,35 KB

10.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2907 raz(y) 167,85 KB

11.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2932 raz(y) 173,05 KB

12.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2773 raz(y) 156,51 KB

 
majkelek 
MODERATOR


Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 1701
Pomógł: 1119 razy


 #2  Wysłany: 2014-10-27, 05:26  Re: Rak płuc niedrobnokomórkowy


Eufrazja, przede wszystkim bardzo Ci dziękuję za ułożenie wyników badań, to niezmiernie pomaga!
Eufrazja napisał/a:
Bardzo proszę o wyjaśnienie mi z czym mam do czynienia i jakie są rokowania. (...) I nie do końca rozumiem - rak ucha środkwego to przerzut, czy rak pierwotny, czy dwa równoległe nowotwory?
Macie do czynienia z rakiem płaskonabłonkowym płuca (czyli pierwotny rak płuca). Kod D38.1 o który pytasz był stosowany w czasie, gdy nie było pełnej histopatologii, teraz (z tego co ja rozumiem) rozpoznanie jest jak wyżej (czyli niedrobnokomórkowy, płaskonabłonkowy rak płuca). Brak jest złośliwości histologicznej, czyli tzw. G do pełnej histopatologii.
Nowotwór jest rozsiany do obydwu płuc (ale nie ma dowodów na rozsianie do węzłów chłonnych), co kwalifikuje się jako stopień czwarty (najwyższy) zaawansowania nowotworu, bardzo mi przykro. Możliwa jest zatem jedynie terapia objawowa (paliatywna). Dodatkowo, płuca Twojego dziadka noszą wiele 'blizn' po przebytych chorobach oraz znamiona POChP, co dodatkowo zmniejsza ich pojemność i łatwość oddychania. To nie jest bez znaczenia w raku płuc, gdyż wpływa bardzo wyraźnie na komfort życia pacjenta.
Eufrazja napisał/a:
Czy zastosowane leczenie jest optymalne?
Z uwagi na schorzenia towarzyszące (choroba niedokrwienna serca, kamica nerkowa i inne), lekarze zdecydowali się na schemat KN, co nie jest rozwiązaniem optymalnym, ale być może najlepszym w punktu widzenia stosunku zysku z leczenia do strat w postaci efektów obocznych. Częściej stosowany schemat z cisplatyną jest bardziej obciążający, zatem wybór padł na KN.
Eufrazja napisał/a:
Dziadek miał dopiero 3 wlewy, we wtorek idzie na ostatni z tego cyklu.
źle znosi leczenie, skarży się na bóle całego ciała
Dziadek powinien zgłosić do lekarza fakt odczuwania bólu z dokładnym opisem charakteru dolegliwości - bóle napadowe, czy ciągłe; zlokalizowane czy rozproszone itd. Lekarz zapewne (bo ma taki obowiązek) zaproponuje Twojemu dziadkowi odpowiednie leki. W tym stadium choroby, komfort pacjenta winien być absolutnym priorytetem. Biorąc pod uwagę złe samopoczucie pacjenta i fakt złego znoszenia chemioterapii, lekarz może zdecydować się na przyśpieszenie rediagnostyki.

Porozmawiajcie z dziadkiem, zapewne lekarz poinformował Go o charakterze i pewnych szczegółach terapii. W tej chwili ważne jest nie tylko leczenie chemiczne, ale przede wszystkim zapewnienie odpowiedniego komfortu życia.

Przykro mi, że nie mam dla Ciebie lepszych wiadomości,
Michał.
 
Eufrazja 


Dołączyła: 15 Wrz 2014
Posty: 95
Pomogła: 7 razy

 #3  Wysłany: 2014-10-27, 09:27  


Michał, dziękuję bardzo za odpowiedź, łudziłam się, że mimo wszystko napiszesz mi, że rokowania są duuuużo lepsze... :(

Schemat KN - chemia, tak? Czyli 4x KN zapowiada 4 cykle chemii?
Jeśli to nie jest optymalne - jaka byłaby alternatywa? Domyślam się, że leczenie chirurgiczne w tym wieku i z tymi problemami sercowymi odpada... :(

Nie znam lekarza u kórego leczy się dziadek, dlatego mam zamiar iść do swojego onkologa z jego wynikami (swoją drogą mam nadzieję, że nie będzie problemu typu " nie udzielam informacji o stanie pacjenta osobom tzecim") Z doświadczenia wiem, że lepiej skonsultować z kilkoma specjalistami niż bazować na jednej opinii.
Czyli nie ma realistycznych szans na remisje?
Obecne leczenie ma na celu zmniejszenie guzów?

A czy ktoś może mi powiedzieć, o jakim czasie mówimy? Czy to kwestia kilku lat, czy kwestia miesięcy? Wiem, że zależy od organizmu, ale chciałabym się przygotować psychicznie, bo póki co jestem przerażona. Plan był taki, że mój dziadek ma być nieśmiertelny.
 
majkelek 
MODERATOR


Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 1701
Pomógł: 1119 razy


 #4  Wysłany: 2014-10-27, 12:43  


Eufrazja, chyba nie wyraziłem się dostatecznie jasno na temat opcji leczenia Twojego dziadka, przepraszam.
Eufrazja napisał/a:
Schemat KN - chemia, tak? Czyli 4x KN zapowiada 4 cykle chemii?
Jeśli to nie jest optymalne - jaka byłaby alternatywa?
Tak, cztery cykle chemii KN. Alternatywną możliwością nie byłaby operacja czy radioterapia, ale inny schemat chemioterapii, który jest częściej stosowany w raku płuca - czyli PN (różnicą jest pochodna platyny, u Twojego dziadka karboplatyna, a w PN cisplatyna). Niemniej jednak, z uwagi na schorzenia towarzyszące lekarze zdecydowali się na KN, gdyż jest mniej obciążający dla organizmu. Innej możliwości leczenia, o której mi wiadomo, nie ma.
Eufrazja napisał/a:
Czyli nie ma realistycznych szans na remisje?
Szanse na remisję są, po to podaje się chemioterapię, ale nie mówimy tu o remisji całkowitej, tylko częściowej. Co do czasu jej trwania, to zależy to od danego pacjenta. W przypadku wznowy możliwa jest II linia chemioterapii.
Eufrazja napisał/a:
Obecne leczenie ma na celu zmniejszenie guzów?
Tak, ma na celu stabilizację lub regresję choroby.
Eufrazja napisał/a:
A czy ktoś może mi powiedzieć, o jakim czasie mówimy? Czy to kwestia kilku lat, czy kwestia miesięcy?
Dokładnie o jakim czasie możecie mówić nie jestem oczywiście Ci w stanie powiedzieć. Podawanie liczb dla IV stopnia zaawansowania jest ryzykowne, gdyż choroba w tym stadium się bardzo różnie rozwija. Na dodatek jedni pacjenci diagnozowani są z chorobą bardzo rozsianą, inni z rozsiewem jedynie w płucach. Natomiast mogę powiedzieć, że kilkuletnie przeżycia w tym stadium raka płuca notuje się niezmiernie rzadko, zatem jest to raczej kwestia kilkunastu miesięcy, aniżeli kilku lat (i to nie jest wersja pesymistyczna, takie są realia).
Pozdrawiam serdecznie,
Michał.
 
Eufrazja 


Dołączyła: 15 Wrz 2014
Posty: 95
Pomogła: 7 razy

 #5  Wysłany: 2014-10-28, 22:34  


majkelek, dziękuję za odpowiedzi.
Ciężko się z tym pogodzić, jeśli znajdę jakąkolwiek, choćby cieniutką niteczkę nadziei, uczepię się jej kurczowo i nie puszczę.

Dziś dziadek miał ostatni wlew tego cyklu, następny wlew już 10 listopada - nie wiem ile powinny wynosić przerwy, w Internecie znalazłam informacje, że zwykle jest to 21 dni.. u mojego dziadka ta przerwa wyniesie 13 dni, czy ma to jakiś wpływ negatywny?

Dziś mój Wojownik sygnalizował bóle brzucha po jedzeniu - opisywał to tak jakby coś go gniotło, uwierało.. na dodatek prawdopodobnie pojawiła się krew w kale (chociaż dziadek hardo twierdzi, że to od babcinych buraczków ). Czy to może być jakiś efekt uboczny chemii? ( dziadek chyba miał problemy z biegunkami i zatwardzeniami na zmianę). Miał też kiedyś nowotwór prostaty - możliwe że coś tam znów się pojawiło i to powoduje ból?

I kolejny problem - dziadkowi się przy chemii systematycznie chudnie, i mamy problem z jedzeniem, bo po większości posiłków boli żołądek i pali zgaga (ale oczywiście kawy sobie nie odmówi :mrgreen: ) . A na widok większości potraw ślinka cieknie :( Dziadek aktualne waży 65 kilo, ale niepokoi mnie ten systematyczny spadek. Powinnam i da się temu zapobiec (jeśli tak, to jak? :?ale?: ) , czy po prostu przy chemii tak musi być?

Ogólnie po dzisiejszym wlewie czuł się troszkę lepiej niż po poprzednich (przynajmniej tak deklarował). Humor go jak zwykle nie opuszcza :)

Cieplutko pozdrawiam!
 
majkelek 
MODERATOR


Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 1701
Pomógł: 1119 razy


 #6  Wysłany: 2014-10-29, 02:32  


Eufrazja napisał/a:
majkelek, dziękuję za odpowiedzi.
Nie ma za co, przykro mi, że nie mam dla Ciebie lepszych wiadomości.
Eufrazja napisał/a:
Dziś dziadek miał ostatni wlew tego cyklu, następny wlew już 10 listopada (...) w Internecie znalazłam informacje, że zwykle jest to 21 dni.. u mojego dziadka ta przerwa wyniesie 13 dni, czy ma to jakiś wpływ negatywny?
Dla mnie się wszystko zgadza - to drugi cykl z czerech. KN podaje się: w dniu pierwszym karboplatyna i vinorelbina, w dniu ósmym vinorelbina, dni do dziewiątego do dwudziestego pierwszego są wolne; później następuje kolejny cykl.
Eufrazja napisał/a:
Dziś mój Wojownik sygnalizował bóle brzucha po jedzeniu - opisywał to tak jakby coś go gniotło, uwierało.. na dodatek prawdopodobnie pojawiła się krew w kale (...). Czy to może być jakiś efekt uboczny chemii? ( dziadek chyba miał problemy z biegunkami i zatwardzeniami na zmianę).
Mogą to być efekty uboczne chemioterapii - zarówno krwawienie jak i biegunki i rozwolnienie. U mnie poradnik linkowany na Forum na temat chemioterapii ('Jak bezpiecznie ...') nie działa, więc jeśli u Ciebie podobnie, to proponuję lekturę tego poradnika http://poliklinika.net/wp...s/2013/08/6.pdf , jeśli natomiast czytasz w języku angielskim, to proponuje się także zapoznać z http://www.cancer.gov/can...mo-side-effects Jeśli krwawienie będzie się utrzymywać, to zróbcie badanie stolca i morfologię.
Eufrazja napisał/a:
(...) dziadkowi się przy chemii systematycznie chudnie, i mamy problem z jedzeniem, bo po większości posiłków boli żołądek i pali zgaga (...) Dziadek aktualne waży 65 kilo, ale niepokoi mnie ten systematyczny spadek. Powinnam i da się temu zapobiec (...) czy po prostu przy chemii tak musi być?
Zgagę, brak apetytu czy nudności można leczyć farmakologicznie, zapytajcie lekarza. Utrata wagi się zdarza, szczególnie przy kłopotach z normalnym jedzeniem. Dobrze jest tego pilnować, gdyż niestety organizm łatwo jest wyniszczyć przy zaawansowanej chorobie nowotworowej i chemioterapii. Przede wszystkim uważajcie na odwodnienie (zasada: dużo pić, szczególnie przy chemii). Jeśli spadek wagi Twojego dziadka tak Cie niepokoi, to proponuję albo zacząć od nutridrinków (jeśli wysokokaloryczne jedzenie 'nie wchodzi'), albo zainwestować (tylko w małe opakowanie, bo może Twojemu dziadkowi nie pasować) w odzywkę białkową (coś jak odżywka dla kulturystów). Jeść to, na co ma się ochotę i kiedy ma się ochotę. I starać się jak najwięcej (w granicach rozsądku oczywiście) się ruszać na świeżym powietrzu (nie w dużych skupiskach ludzi, szczególnie w porze przeziębieniowej).

Pozdrawiam serdecznie,
Michał.
 
Eufrazja 


Dołączyła: 15 Wrz 2014
Posty: 95
Pomogła: 7 razy

 #7  Wysłany: 2014-11-04, 00:48  


Kochani, mój dziadek 28 października miał ostatni wlew tego cyklu.
O ile w trakcie chemi skarżył się na jakieś bóle, o tyle w miare się trzymał.

A od 1 listopada jest tragedia... jest słaby, ciśnienie jest zazwyczaj zdecydowanie za niskie (dziś np 85/59, puls 120) do tego doszła gorączka 39 stopni. Pojechaliśmy na pogotowie, niestety odesłano nas z kwitkiem "bo to rak". Dałam dziadkowi paracetamol na zbicie temperatury, troszkę mu zeszła, ale dziadek nadal jest okropnie słaby. Mówi, że raczej go nic nie boli - problem sprawia mu oddychanie, no i cały czas mu słabo. Trzęsie się z zimna i chyba każdy dotyk przynosi mu ból.

Prawie nic nie je - nutridrinków też odmawia, bo boli go żołądek. Mam zamiar dać mu jakieś tabletki osłonowe, może to coś pomoże.

Powiedzcie mi, czy ta gorączka i tak ogromne osłabienie może być wywołane przez chemię?
No i to co mnie nurtuje najbardziej - jeśli to przez chemię, czy ten stan choć trochę ustąpi? Dziadek przed chemią i nawet w trakcie trzymał się zdecydowanie lepiej.
no chyba, że tak szybko nowotwór go rozbroił? Kurczowo jednak trzymam się słów Majkelka i lekarza onkologa- że kilkanaście miesięcy...
Jak mogę teraz dziadkowi pomóc?
Jestem w trakcie załatwiania HD, niestety dowiedziałam się, że nie mają wolnych koncentratorów tlenowych, a domyślam się, że on tez by znacznie poprawił komfort życia dziadka. Zastanawiam się nad odpłatnym wypożyczeniem - i stąd też pytanie - czy istnieją jakieś przeciwwskazania do używania koncentratora?

Najgorsze jest to, że dziadek wierzy że wyzdrowieje.
I jego wzrok pełen nadziei, ufności i strachu - łamie mi serce
 
Jolana 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 2070
Skąd: Warszawa
Pomogła: 1506 razy

 #8  Wysłany: 2014-11-04, 09:10  


Eufrazja, Wiem, że kochasz Dziadka bardzo i chcesz pomóc... :)
Cytat:
chyba każdy dotyk przynosi mu ból.
To może być efekt uboczny związany z toksycznym oddziaływaniem na nerwy obwodowe.

Cytat:
jest słaby, ciśnienie jest zazwyczaj zdecydowanie za niskie (dziś np 85/59, puls 120) do tego doszła gorączka 39 stopni.

Zasada jest taka - wzrost temperatury powyżej 38 stopni wymaga natychmiastowego kontaktu z lekarzem.

Wydaje mi się, że doszło do toksyczność hematologicznej ( neutropenii ?). Jest to jedno z działań ubocznych chemioterapii niosące najwięcej zagrożeń, ponieważ obejmuje szpik kostny.
Jednak aby być pewną trzeba znać wynik badania składu krwi.

Cytat:
No i to co mnie nurtuje najbardziej - jeśli to przez chemię, czy ten stan choć trochę ustąpi?

Tak, gdyż najczęściej zmiany dotyczące samopoczucia wywołanego cytostatykami są przejściowe i ustępują.
Cytat:

czy istnieją jakieś przeciwwskazania do używania koncentratora?

Tak istnieją. Do wentylacji domowej potrzebna jest kwalifikacja lekarza.

Koniecznie trzeba zadbać o odpowiednią ilość płynów dla Dziadka. Jeśli nie ma przeciwwskazań to do 2 l na dobę, małymi porcjami na przykład 6 porcji w ciągu dnia.

Cytat:
I jego wzrok pełen nadziei, ufności i strachu - łamie mi serce

Rozumiem..., rozumiem....
Trzymaj się.
_________________
Aegrotus sacra est...
 
Eufrazja 


Dołączyła: 15 Wrz 2014
Posty: 95
Pomogła: 7 razy

 #9  Wysłany: 2014-11-04, 17:00  


Jolana, ogromnie dziękuję za odpowiedź!

Przy tej gorączce pojechaliśmy na pogotowie, ale niestety odesłano nas z kwitkiem. Dzisiaj dziadek też miał 39 stopni gorączki, podałam mu paracetamol (to zaleciła lekarka na pogotowiu). No i nie jestem przekonana do tego, że zostawili go tak na samym paracetamolu..

Mam być nieustępliwa i prosić o jakąś diagnostyke tego stanu u onkologa? Pewnie głupie pytanie, ale jestem totalnie zagubiona, myślałam, że na pogotowiu coś poradzą na to, a tu nic, odesłano nas do domu.

Nie mogę znieść, że dziadek tak cierpi - nie doskwierają mu raczej bóle, ale mówi o zawrotach głowy i że jest strasznie słaby - co widać bo nie jest w stanie nawet się podnieść z łóżka.

Dziadek też nie chce jeść - mówi, że go od razu mdli. Nutridrinki je z wielkim oporem i malutkimi łyczkami - nie wiem czy zjadł dziś chociaż pół buteleczki :(

Problemem jest to, że nie mieszkam z dziadkiem - mieszkają z babcią sami, a niestety babcia nie ogarnia tej sytuacji i totalnie sobie nie radzi. Ja sama nie daję rady, staram się u dziadka być tak często jak tylko to możliwe, ale nie jestem w stanie być z dziadkiem 24/h, a teraz by się przydało.
 
Jolana 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 2070
Skąd: Warszawa
Pomogła: 1506 razy

 #10  Wysłany: 2014-11-04, 19:37  


Eufrazja, nie ma za co dziękować. Tutaj wszyscy jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni...
Dziadek jest bardzo słabiutki. Na tyle na ile jest to możliwe - to chociaż poić, małymi łyczkami. Oczywiście rozumiem Cię, wiem jak musi być Wam wszystkim ciężko...

Co do gorączki połączonej z silnym osłabieniem, to chyba trzeba zawieźć Dziadka do szpitala,a tam zrobią już na izbie przyjęć podstawowe badania krwi i moczu.

Albo można wezwać lekarza do domu z tzw. Pomocy Doraźnej Nocnej... Lekarz może dać skierowanie do szpitala. Tak czy inaczej człowiek bardzo ciężko chory wymaga kompleksowej opieki medycznej, tym bardziej, że Dziadek czuje się coraz gorzej....
Pozdrawiam :) :tull:
_________________
Aegrotus sacra est...
 
Eufrazja 


Dołączyła: 15 Wrz 2014
Posty: 95
Pomogła: 7 razy

 #11  Wysłany: 2014-11-05, 11:43  


Przepraszam, że tak Was męczę - Jolana, napisałaś, że lekarz może dać zkierowanie do szpitala - owszem nam dano, jednak lekarz w szpitalu zrobił dziadkowi tylko ekg (bez badania krwi i moczu) i odesłał nas do domu. Czuję się bezradna i nie wiem co robić bo stan dziadka się utrzymuje. Hospicjum domowe udało nam się załatwić - ale lekarz ma przyjść dopiero we wtorek, czyli za tydzień, a nie zamierzam czekać tyle czasu z dziadka gorączką!

Za 5 dni teoretycznie dziadek miał rozpocząć kolejny cykl chemii, ale uważam , że to niemożliwe, i bez sensu jeśli po kolejnym cyklu dziadek ma też przechodzić taką męczarnie.

Nie mam pojęcia co mam teraz zrobić, szpital nas "olał" a lekarka stwierdziła, że powinniśmy być na to przygotowani bo to rak. Dziadek nie jest w stanie ruszyć się z łóżka i cały czas gorączkuje. Jestem przekonana, że to przez chemię i jeśli u dziadka naprawdę doszło do toksyczności hematologicznej, to nie wiem co dalej robić - czy mogę dostać skierowanie do szpitala które nie będzie podlegało dyskusji lekarza dyżurującego w szpitalu i dziadek NA PEWNO zostanie przyjęty na oddział?

Przecież muszą w końcu coś zrobić, to już dobrych kilka dni gdzie gorączka jest tak wysoka.

Co do doraźnej pomocy nocnej - lekarz przez telefon skierował nas na izbę przyjęć, na izbie przyjęć dostaliśmy skierowanie na oddział, ale lekarz oddziałowy stwierdził, że nie ma takiej potrzeby. Nie wiem co teraz robić

Pozdrawiam
 
ileene 



Dołączyła: 13 Maj 2014
Posty: 610

 #12  Wysłany: 2014-11-05, 11:49  


a kontaktowałaś się telefonicznie z onkologiem w sprawie tej utrzymującej się gorączki? to prawdopodobnie jest skutek chemioterapii.
 
 
Jolana 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 2070
Skąd: Warszawa
Pomogła: 1506 razy

 #13  Wysłany: 2014-11-05, 13:16  


Eufrazja, masz 100% racji. Aż trudno uwierzyć. Żałuję, że mnie nie ma teraz z Wami. Owszem ekg jest ważnym badaniem bo przy zaburzeniach wodno- elektrolitowych wykazuje cechy charakterystyczne , dla tego typu powikłań..
Jednak uważam że powinni pobrać krew i zbadać mocz. Nawet sama morfologa z rozmazem byłaby pomocna.

Bardzo mi przykro.
To tylko SOR - jeśli objawy nie ulegają poprawie. Muszą wyjaśnić dlaczego, na na jakiej podstawie podejmują takie a inne działania. :?ale?:

[ Dodano: 2014-11-05, 14:54 ]
Czego możemy żądać w placówkach państwowej służby zdrowia? Jakie dokumenty będą potrzebne i co robić, gdy odmówią nam przyjęcia?

Prawa pacjenta w przychodni, szpitalu i na pogotowiu
_________________
Aegrotus sacra est...
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #14  Wysłany: 2014-11-05, 16:59  


Eufrazja, to prawda, że szpitale niechętnie przyjmują osoby chore na nowotwory. Ja wielokrotnie wzywałam karetkę i robiono mi wymówki, że powinna pani wiedzieć, że tak może być i na co pani liczy jak zabierzemy. Wymuszałam wręcz, zabranie do szpitala prosząc zespół z karetki o odmowę na piśmie, tak samo jak na SORZ-e nie chcieli przyjąć do szpitala też prosiłam na piśmie o odmowę. Dla nich to kolejny pacjent i to kłopotliwy dla nas najbliżsi o których walczymy, o każdy dzień ich życia i to godnego życia a nie w cierpieniu.

Czasami mając skierowanie do szpitala lekarze na izbie przyjęć i tak robią swoje i odsyłają pacjenta. Nie może się tak dziadek męczyć, takie temperatury bardzo osłabiają a jak widać zwykłe tabletki nie skutkują.

Walczcie to ktoś dla Was ważny i nie może cierpieć.

Pozdrawiam.
 
Eufrazja 


Dołączyła: 15 Wrz 2014
Posty: 95
Pomogła: 7 razy

 #15  Wysłany: 2014-11-05, 21:51  


Kochani jesteście wspaniali!!! Gdyby ktoś mi powiedział - nie uwierzyłabym, że forum może dawać takie wsparcie. Dziękuję Wam gorąco :)
Jolana, dziękuję za ciepłe słowa, są jak balsam na duszę!

A więc tak - byłam dziś u onkologa który dał mi skierowanie do szpitala w którym Dziadek dostawał chemię i kazał się jak najszybciej zgłosić z podejrzeniem gorączki neutropenicznej - (Jolana, bingo!) . Tam mi powiedzieli, że nie mają miejsc na oddziale, i że nie przyjmą dziadka. Jednak dyżurująca lekarka powiedziała mi, żebym zadzwoniła na pogotowie, wtedy powinni nas przyjąć.

Zadzwoniłam na pogotowie a Ci (tradycyjnie) kazali zadzwonić do doraźnej nocnej pomocy, bo nie ma zagrożenia życia, oni nie przyjadą. Wiedziałam jak się to skończy, no ale próbowałam. Zadzwoniłam do tej nocnej pomocy, lekarz powiedział że może przyjechać ale on nic nie poradzi bo jest lekarzem rodzinnym. No i odesłał na pogotowie.
Dziadkowi się obniżyła temperatura (prawdopodbnie po paracetamolu) ale jest okropnie osłabiony i zasnął. Na dziś dałam spokój, lecz jutro z rana jadę z dziadkiem na oddział na który dostaliśmy skierowanie i mam nadzieję, że znajdzie się dla niego miejsce.
Jesli nie to zadzwonię na pogotowie i zacznę ściemniać że dziadek się dusi - wtedy chyba przyjadą i wymuszę w szpitalu na lekarzach by zrobili to badanie krwi.

Jolana, dziękuję za link, za chwilkę się z nim zapoznam.
marzena66, teraz też będę prosić o odmowę na piśmie, może to ich jakoś zmobilizuje :(

Boli mnie że nie do końca wiem co robić. Pierwszy raz mam styczność z taką sytuacją, jestem w trakcie studiów i życie było jak do tej pory raczej beztroską, więc teraz błądze trochę po omacku, też nie do końca jeszcze wiem czego mam wymagać i o co prosić, jestem totalnie zagubiona bo nie mam na kogo liczyć i na mnie spadła praktycznie cała odpowiedzialność. Dlatego Jestem Wam ogromnie wdzięczna za każdą wskazówkę a to forum to wiedzowa kopalnia złota :)

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz serdecznie dziękuję!
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group