Witam niedzielnie popołudniowo
Niedziela jest trudnym dniem, nie ma w nim wiele miejsca na pracę to czas wypoczynku i tym samym czasu na naszą duchową stronę naszej codzienności.
Justynko cieszę się, że wprowadzasz pewne myśli związane z tymi problemami, które nie są bezpośrednio związane z naszym zdrowiem, z wątkiem merytorycznym, ale bardzo niekiedy ważne, bo związane z naszymi emocjami, z naszym spojrzeniem na życie z naszym podejściem do choroby.
Myślę że wprowadzenie wątków kciukowych jest fantastycznym pomysłem, bo daje nam wsparcie, pozwala wypowiedzieć się dosłownie w każdej kwestii zachowując nasz indywidualny i osobisty rys, co powoduje, że wokół nas powstaje specyficzny klub Przyjaciół.
Tak jak w życiu realnym spotykamy się rozmawiając przy kawie lub wódce na każdy temat, lub zwyczajnie poklepujemy się po plecach i rozchodzimy do swoich zajęć.
Nie zaśmiecasz mojego, ani niczyjego wątku...
Bardzo wysoko cenię Twoje uwagi na każdy temat, czuję się niekiedy zażenowany, kiedy informujesz, że napisałem coś na swoim blogu, nie dlatego, że jestem skromny i piszę tylko dla siebie, ewentualnie dla tych którzy chcą mnie znać tylko jako faceta z rakiem...
Nie czuję się dobrze w roli jakiegoś nauczyciela, czy tym bardziej autorytet w jakiejkolwiek dziedzinie.
Mam świadomość swoich wielkich braków, zarówno w wykształceniu, swojej wiedzy merytorycznej (nie tylko dotyczących choroby, ale w bardzo szerokim pojęciu) jak i umiejętności analizowania zjawisk i spraw mnie otaczających.
Na pewno nie jestem szukającym rozgłosu facetem, który korzystając z swojej choroby, gotów jest za wszelką cenę zaistnieć medialnie, a to że w mojej łepetynie lęgną się różne myśli, generalnie inspirowane tym co obserwuję tutaj na Forum DSS, że chce się odnieść do spraw, które bolą mnie, lub śmieszą...
Myślę że mogę to robić bezpiecznie na swoim blogu, bo jednak niektóre myśli, pomysły i przemyślenia.... nie są najlepszym pomysłem na Forum tematycznym, nawet tak
liberalnym i wyrozumiałym jak Właśnie To, na którym się znajdujemy
Justynko, blog Kuby znam, zaglądałem do Niego i wielu innych osób chorych, zajmujących się pisaniem o swoich przeżyciach związanych z naszą chorobą.
Zanim trafiłem na Forum DSS poruszałem się głównie w tamtym blogowym świecie, robię to w dalszym ciągu, choć przyznaję że w mniejszym zakresie, ale to jest specyfika tego świata....Jedni odchodzą, drudzy przestają przychodzić...
Nie wiem czy zwróciłaś uwagę na fakt, że umiejętność rozmowy na tematy onkologiczne, nawet wśród nas obcujących na codzień z tym draństwem jest bardzo trudna.
Jestem pełen podziwu dla naszych Moderatorów, dla naszej Administracji, dla naszej Kadry Merytorycznej, a do mediów mam zwyczajnie żal, że potrafią tylko w gatunku płaszcza i szpady mówić o naszym życiu...
Jest to o tyle smutne i żałosne, że sposób traktowania chorego, który stara się zrobić coś dla sprawy w imię naprawdę szczytnych celów, albo skraca się do krótkiej, nic nie wnoszącej informacji, albo robiąc z danego faktu aferę (sprawa Miriam, i obecnie częściowo Chustki)
Jeśli ktokolwiek chce pomagać onkologicznym, to na pewno tymi metodami i sposobami, które stosowane są dziś.
Justynko wiesz, że jestem zwolennikiem dłuższych posiadówek, że jestem gadułą... nie mogę ostatnio realizować się w dyskusjach, z moim głosem w dalszym ciągu jest kiepsko, ale mam jeszcze nadzieję na cud
Zawsze jesteś u mnie mile widziana, zawsze masz zaproszenie na kawę lub wódkę, ewentualnie kawę z kieliszkiem brandy...nie wymądrzasz się, jesteś po prostu mądrą kobietą, o urodzie nie wspominam, bo to promieniuje z Ciebie, nawet tak daleko jak do zapomnianej Alwerni...
Dziękuję Wszystkim za odwiedziny, cieszę się że jesteście... to tak wiele znaczy...