Bardzo długo nie zakładałam swojego wątku. Czytałam i wypowiadałam się w innych ale chyba juz nadszedł ten czas, że potrzebuję napisać i o naszej sytuacji.
U mojego taty zdiagnozowano raka trzustki na przełomie października/listopada zeszłego roku. Zoperowal go dr. Jóźwiak z Wawelskiej w Warszawie. Wszystko odbyło się bez najmniejszych komplikacji. Tata jest po 19 wlewach gemtacybiny, jutro ma kolejny. Z dnia na dzień tak naprawdę gaśnie. Robiliśmy wszystko, żeby walczyć, ale dzisiaj zadaję sobie pytanie, czy nie lepiej pozwolić mu spokojnie spędzić jego czas....
Nie proszę o interpretację wyników, o pomoc w znaleznieniu lekarzy. ..Proszę Was o wsparcie w tych trudnych dla mojej rodziny chwilach....
Mój tata bardzo czekał na wnuka, urodziłam mu go rok temu. Dziękuję Bogu, że ten mały chłopczyk spełnił taty marzenia.
Sama chorowałam na raka szyjki macicy, trzy miesiące po tym jak dowiedziałam się, że jestem zdrowa zachorował mój tata....Życie.....
_________________ 32 lata, rak szyjki macicy za mną. Myślałam, że guz trzustki mojego Tatusia mnie zabił. Ale nie, podniosłam się...żyję dla mojego Taty.
Zycie...niestety takie jest, dla jednych laskawsze dla innych mniej...Nie mamy niestety na to zadnego wplywu.Piszesz, ze urodzilas Twojemu tacie wnuka i to jest pozytywna wiadomosc. Dzieci zawsze sa iskierka w rodzinie nawet jesli sa problemy. Daj sie nacieszyc pewnie dumnemu dziadziusiowi z wnuczka. A Ty badz przy tacie bo czasami niestety nie mozemy juz nic wiecej zrobic a obecnosc najblizszych jest dla chorego ogromnym wsparciem. Zycze Tobie duzo sily i zapewniam ze myslami jestem z Toba.
siluete
Jesteśmy i identycznej sytuacji . lekarz użył tego stwierdzenia twoja mamusia powoli gaśnie . Walkę toczymy od listopada. . Mamusia jest po trzech seriach chemii. od środy rozpoczyna czwartą. Również czasami przychodzi mi do głowy pytanie czy nie lepiej pozwolić juz mamusi odpocząć . Dosyć się nacierpiała ...... .
Niestety rak trzustki to jeden z najgorzej rokujących nowotworów. Bardzo rzadko można wykonać operację radykalną. Jest bardzo agresywny.
Mimo stosowania eksperymetalnych terapii, najnowszego leczenia przegrali z nim walkę m.in Patrick Swyaze i Steve Jobs.
Pozostaje Wam jak najlepiej wykorzystać czas, który tacie pozostał.
Wiem Armano, ja już chyba wszystko wiem o raku trzustki. Dlatego to jest dla mnie dodatkowo trudne
_________________ 32 lata, rak szyjki macicy za mną. Myślałam, że guz trzustki mojego Tatusia mnie zabił. Ale nie, podniosłam się...żyję dla mojego Taty.
Wczoraj tata zamknął ostatni wlew trzeciej serii chemii. Teraz chwila przerwy i 22 czerwca tk. Po tym tk lekarz ustali kolejną chemię prawdopodobnie. Teraz musimy powalczyć o wzmocnienie organizmu. Do tego udało mi się namówić tatę na psychoonkologa i jedziemy w poniedziałek:-))) Ta ostatnia wiadomość bardzo mnie ucieszyła:-)
PS. Ten psychoonkolog to dzięki grażce, ona mi dała kontakt i nadzieję:-)))) Dziękuję:-)
_________________ 32 lata, rak szyjki macicy za mną. Myślałam, że guz trzustki mojego Tatusia mnie zabił. Ale nie, podniosłam się...żyję dla mojego Taty.
Ciesz się tym ,że w przypadku Twojego taty rak został zdiagnozowany w miarę szybko. Miał szczęście ,że go zoperowali i podali chemię. Niestety w większości przypadków raka trzustki już nic nie da się zrobić-tak jak u mojej mamy. My możemy tylko łagodzić ból i nic więcej....- i modlić się ,żeby nie było gorzej.
Trzymaj się , życzę wytrwałości i wielkiej siły- będzie potrzebna...
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Wczoraj tata mocno gorączkował i miał drgawki......Do tego zauważyłam, że znowu chyba mu się robi żółtaczka, zmianił mu się odcień skóry. Trochę mnie to załamało.
Co się robi z żóltaczką w przypadku osoby, która już miała wykonane zespolenia żołądkowo jelitowe metodą Roux-en-Y? Może ktoś wie więcej na ten temat ode mnie? Próbowała googlować, ale nie znalazłam żadnych konkretów.
_________________ 32 lata, rak szyjki macicy za mną. Myślałam, że guz trzustki mojego Tatusia mnie zabił. Ale nie, podniosłam się...żyję dla mojego Taty.
nie jestem ekspertem ( jeszcze ) w raku trzustki, mój tatao został zdiagnozowany w kwietniu , ale powiem tak , jezeli robione było zespolenie czyli próba odbarczenia watroby a mimo to jest żółtaczka to oznacza że uszkodzony jest miąższ watroby a na to raczej nic nie da sie poradzić, jak jest żóltaczka to chemii nikt nie poda tak niestety jest u mojego taty
życzę siły i pozdrawiam
A jaki jest obecnie poziom bilirubiny? Urobilinogen w moczu? AsPAT, AlAT?
Tak jak pisze kaczak, może to być żółtaczka miąższowa, oznaczająca nie mechaniczną przeszkodę w transporcie żółci, a uszkodzenie wątroby.
Zespolenie zrobiono w listopadzie ubiegłego roku. Ja najpierw pomyślałam, że może guz tak się powiększył, że znowu zaczął uciskać pomimo zespoleń.
Tata dodatkowo kompletnie stracil apetyt i ma odruchy wymiotne.
[ Dodano: 2012-06-10, 10:47 ]
absenteeism napisał/a:
A jaki jest obecnie poziom bilirubiny? Urobilinogen w moczu? AsPAT, AlAT?
Tak jak pisze kaczak, może to być żółtaczka miąższowa, oznaczająca nie mechaniczną przeszkodę w transporcie żółci, a uszkodzenie wątroby.
Na razie nie mam żadnych wyników badań, bo sama "wizualnie" wczoraj zauważyłam, że tata jest jakby bardziej żółty. Na razie nie mamy wizyt u onkologa, tata ma akurat przerwę w chemii. Ostatnio miał robioną tylko morfologię. Musielibyśmy zrobić obecnie badania na własną rękę, boję się tylko, że jeśli powiem mu o tych badaniach nagle to zacznie się dopytywać po co teraz sami mamy robić, skoro onkolog nie kazał i tata się przestraszy. On strasznie się ucieszył z tej przerwy po trzeciej serii, od razu widać, że samopoczucie ma inne zupełnie. Sama nie wiem co lepsze....
Ostatni ASPAT i ALAT był w normie (coś koło 18 przy normie do 40), ale to wynik sprzed dwóch miesięcy wię obecnie nieaktualny.
Bilirubiny po zespoleniach tacie nigdy nie robiono.
_________________ 32 lata, rak szyjki macicy za mną. Myślałam, że guz trzustki mojego Tatusia mnie zabił. Ale nie, podniosłam się...żyję dla mojego Taty.
Tata od 3 dni mocno gorączkuje. Teraz gorączka utrzymuje się na poziomie 38 stopni, pomimo leków przeciwgorączkowych. Tak naprawdę nie wiem co robić. Nasz onkolog przez telefon powiedział, że na odległość nic nie pomoże i jeśli gorączka nie zejdzie to mamy jechać na izbę. Sama nie wiem co robić, tata do szpitala nie chce jechać...
Boże, jakie to trudne
_________________ 32 lata, rak szyjki macicy za mną. Myślałam, że guz trzustki mojego Tatusia mnie zabił. Ale nie, podniosłam się...żyję dla mojego Taty.
No właśnie sama nie wiem co myśleć. Żółtaczka sporo zeszła sama z siebie. Dzisiaj tata był u onkologa i ten stwierdził, że tak się może dziać, kiedy oddzielają się jakieś "kosmki" i powodują zapchanie (czego dokładnie nie wiem, bo tata był u lakarza z mamą i nie potrafili mi dokładnie przekazać) Tata dostał skierowanie na badania w poniedziałek a w czwartek jedziemy na konsultację do założenia portu dożylnego. W piątek ma tomograf i to powinno dużo wyjaśnić. Wynik tomografu może będzie w przyszły wtorek.
_________________ 32 lata, rak szyjki macicy za mną. Myślałam, że guz trzustki mojego Tatusia mnie zabił. Ale nie, podniosłam się...żyję dla mojego Taty.
Długo nie pisałam. W między czasie okazało się, że tata musiał mieć założony dren do przewodów żółciowych. Konsultacja u dra Kryńskiego pozwoliła nam na zmianę chemioterapii na folfox4. Tata dostał pierwszy cykl, ale niestety jest za słaby, nie daje rady przejśc przez tą chemię. Z dnia na dzień jest coraz gorzej, tata odchodzi pomału. Nie wstaje już prawie z łóżka, ciężko mu przejść do toalety. Jutro jadę do hospicjum, może uda mi się załatwić wizyty domowe.
Do tego przyplątało nam się zaziębienie. Tata dostał antybiotyk. Kaszle okropnie, a podczas tego kaszlu czuć okropny zapach. Dzisiaj mój brat powiedział "mam wrażenie, że on gnije od środka" i to jest najlepsze określenie na ten zapach właśnie. Sama nie wiem, dlaczego tak jest, czy to zalegająca wydzielina w oskrzelach (wykluczono zapalenie płuc) czy może przerzuty? Tacie ciężko się oddycha, ma duszności.
Choroba postępuje z dnia na dzień....z godziny na godzinę moim zdaniem stan się pogarsza....
_________________ 32 lata, rak szyjki macicy za mną. Myślałam, że guz trzustki mojego Tatusia mnie zabił. Ale nie, podniosłam się...żyję dla mojego Taty.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum