Właściwie do końca tego nie wiem . Początek diagnostyki był bardzo utrudniony ( opisywałam to wcześniej ) i po paru konsultacjach stwierdzono że to rak płuc z przerzutami do węzłów i tak będzie leczona ( newelbina + cisplatyna ) . Lekarze tłumaczyli mi że nawet jeśli to są przerzuty ( czego do końca nie wykluczyli ) to leczy się je podobnie ( czyli cisplatyna + inny lek ) .
Na wypisie po ostatnim pobycie w szpitalu od 9 do 18 stycznia w rozpoznaniu stwierdzono:
Rozpoznanie: Guz płuca prawego. Progresja choroby. Stan po chemioterapii PN (1X). Rozsiew do węzłów chłonnych szyi ,nadobojcza i śródpiersia prawdopodobnie o punkcie wyjścia z raka płuca. Stan po RT paliat.
Rak płaskonabłonkowy szyjki macicy. Stan po operacji, RT/CT, brachyterapii - 2008/2009
Nadciśnienie tętnicze. Nadżerka żołądka. Niedokrwienie prawej kończyny dolnej.
Po ostaniej rozmowie z onkologiem w dalszym ciągu nie wiadomo, chociaż teraz bardziej prawdopodone jest to ze to przerzuty z raka szyjki macicy. Ale to są tylko przypuszczenia.
Nie zmienia to oczywiście faktu, z którego zdaję sobie sprawę ze mama jest w ciężkim stanie bez szans na wyleczenie.
Nurtuje mnie jedna rzecz - mama twierdzi że onkoloog radiolog w Gliwicach widzi szansę na naświetlania po dwóch miesiącach od pierwszej radioterapii. Czy w stanie mamy takie naświetlania przyniosą jakąś poprawę i czy w ogóle są możliwe?
Nie mamy żadnego skierowania, żadnego terminu, gdzie dzwonić i kogo pytać skoro na karcie konsultacujnej z Gliwic pisze
WNIOSKI I ZALECENIA:
Ze względu na przeprowadzoną przed miesiącem palitywną radioterapię w wyniku której nie uzyskano poprawy stanu ogólnego, w chwili obecnej brak wskazań do ponownej radioterapii.
Proponujemy rozważenie możliwości kontynuowania palitatywnej chemioterapii w Ośrodku Onkologicznym w Rybniku.
Podania ponownej chemii odmówiono i zdaję sobie sprawę że w pewnych stanach lekarze robią to dla dobra pacjenta.
Dalsze leczenie ma być objawowo - wspomagające pod kontrolą Hospicjum Domowego .
Mama uchwyciła się słów radiolog o kontynuowaniu radioterapii jak tonący brzytwy i cały czas wierzy ze będzie dobrze i będzie lepiej. Chciałabym mieć tyle optymizmu ale to ja chodzę i rozmawiam z lekarzami , mamie nie mówię całej prawdy. Nie jestem w stanie a poza tym przecież to niczego nie zmieni.
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź