Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=
Witam,
u mojego taty zdiagnozowano raka płuc. Wiemy, że jest nieoperacyjny, w stadium IV przerzut do drugiego płuca. Czytam Wasze forum od sierpnia, znalazłam na nim wiele cennych rad i wskazówek. Zdecydowałam się dziś napisać, ponieważ potrzebuję kolejnej rady/podpowiedzi.
Tata ma 69 lat, wszczepiony rozrusznik serca, choroba wieńcowa - stabilna, w wyniku choroby nowotworowej schudł ok 10 kilo, jest osłabiony, dużo śpi.
Jutro mamy wyczekiwaną konsultację onkologiczną na Wawelskiej (tata najbardziej chciałby się leczyć właśnie tam, bo blisko, w razie pogorszenia). Niemniej skonsultowałam się wcześniej prywatnie z onkologiem i państwowo (Wieliszew) z radiologiem.
Ten pierwszy podjąłby się chemii (mimo rozrusznika), drugi wskazuje jednak na radioterapię. Radioterapię moglibyśmy zacząć 3.10. Czekam jeszcze co powie jutro onkolog na Wawelskiej. Prosiłabym o zalety z każdej z tych dróg, w przypadku wieku i stanu pacjenta. Czytałam, że chemia bardzo obciąża serce i jest ryzykowna, nie wiem czy warto męczyć dodatkowo tatę? Z góry dziękuję za wszelką pomoc.
Załączam dokumentację taty, to co mam. Odnośnie pytania o radioterapię, niestety nie wiem jak duży obszar byłby naświetlany. Lekarz wspominał, że będzie ona miała charakter radykalny.
Na początku roku przeżywałam szok w związku z rakiem mamy (rak nerki, jest po resekcji, robimy badania i wszystko ok:) jak na razie, ale boję się o mamę w związku z sytuacją taty. Oboje są chorzy i nie tak sprawni. Staram się zapewnić im jak najlepszą pomoc, dlatego bardzo dziękuję za szybką reakcję forumowiczów.
Dziękuję za odpowiedź. Dziś lekarz onkolog potwierdził, że leczenie paliatywne. Mamy kwalifikację na chemię na 12.10 do kliniki na Wawelskiej. Zbieram siły na to co nas czeka. Oprócz chemii lekarz chce skonsultować taty przypadek z radioterapeutami, czyli może połączą obie drogi.
Dziś tata dostał pierwsze kroplówki. Jest zadowolony z opieki i miejsce mu się podoba, ma dobre samopoczucie. Natomiast dowiedziałam się, ze wyniki morfologii nie pozwoliły na podanie cisplatyny+etopozydu, jak planowała Pani doktor. Tata dostał samą platynę, nie zapamiętałam niestety nazwy leku (jutro spiszę), wiem że na d. Proszę o informację jak bardzo duża jest to strategia w leczeniu i co się z tym wiąże?
[ Dodano: 2011-10-12, 20:34 ]
Zauważyłam brak wyrazu. Chodziło mi o to jak duża to zmiana w zakresie leczenia? Czy to znaczy, że leczenie będzie polegało na niwelowaniu objawów (kaszel), czy może również wpłynąć na zmniejszenie guzów?
Leczenie paliatywne ma za zadanie poprawę jakości życia a nie wyleczenie. Jeśli nowotwór dobrze zareaguje na leczenie tzn. podda się leczeniu to guzy się zmniejszą, objawy możliwe, że nawet ustąpią niestety będzie to poprawa czasowa.
Dziękuję za odpowiedź. Wiem, że leczymy paliatywnie. Chodziło mi bardziej o to czy przy rezygnacji ze standardu PE, stosując samą platynę możemy się spodziewać podobnej reakcji organizmu, czy to leczenie jest dużo słabsze=efekty będą "mniejsze", spokój będzie krócej? Tata znosi bardzo dobrze te kroplówki, zero mdłości, osłabienia dodatkowego, ma apetyt. Zauważyłam, że chyba lepiej mu się oddycha:). Czy jeśli tak dobrze znosi ten etap jest możliwość do powrotu do pierwotnych założeń, czyli PE? Jeśli tak to czy byłby to już 2 cykl chemii? Niestety nie mogę złapać lekarza, żeby o to zapytać.
Usilnie staram sie znaleźć jakieś linki do poczytania na temat wyzszoszci chemioterapii wielkolekowej nad jednolekową ale jakos nie umiem. Nie jestem specjalnie biegła w tej tematyce ale z tego co przez ten czas walki z choroba mojej Mamy nauczyłam sie o nowotwoerach wynika, że niestety lepsze wyniki mysle byłyby z sastosowania pełnego schematu PE. Skoro standardy leczenia mówią, że jest to optymalny schemat leczenia przy NDRP to widocznie jest to poparte badaniami. Niestety czasmi "leczenie" moze szkodzić i widac tak byłoby w Waszym przypadku. Lekarz czasami musi wybrac "mniejsze zło". Zapytaj lekarza jaki był powód odstąpienia od schematu PE.
Jesli mogę to porpszę tych "lepiej wykształconych w tematyce" aby może podali kilka linków do poczytania.
Ps. proszę mnie poprawić jesli sie mylę.
Sylwia przykro mi ale czasmi zycie jest takie do dupy, że nawet nie pozwala nam walczyć. Trzeba sie jedynie pogodzić z tym co niesie.
Ewelina
tak właśnie przypuszczałam, mam nadzieje że skoro tata tak dobrze zniósł tą jednolekową, to może wrócą do PE. Odstąpili od PE bo wyniki taty były słabe, może się coś poprawi po tej chemii. Nic już nie mogę poradzić, ufam lekarzowi że robi to co najlepsze dla pacjenta.Cieszę się, że cały czas jest z tatą ok, nie boli go nic itp. Mam nadzieję, że ten czas który mamy, będzie dla nas jak najlepszy.
Wiem, że życie bywa do dupy. Ja w tym roku dowiedziałam się, że oboje rodzice mają raka a jestem jedynaczką. Było i bywa naprawdę ciężko, ale teraz muszę po prostu stawić czoła rzeczywistości, wykorzystać jak najlepiej czas i pokazać im jak są kochani oraz zorganizować się tak, aby być dla nich wsparciem. Cieszę, się że się tu zarejestrowałam, mimo że wiadomości nie są najlepsze, to wiem na czym stoję i oswajam się jakoś z choróbskiem.
Etopozyd działa silnie mielosupresyjnie (uszkadza szpik kostny) więc może to jest powodem rezygnacji z włączenia go do leczenia - kiepska funkcja szpiku kostnego u taty.
Sylwia jeśli masz wątpliwości zawsze możesz wziąć pod pachę wszystkie wyniki badań i poszukać kontaktu, nawet prywatnie z dobrym onkologiem w Twojej okolicy. Dla porównania diagnozy. Aby być spokojną, że wszystko co można jest robione.
[ Dodano: 2011-10-14, 21:36 ]
sylwia1 napisał/a:
wyniki taty były słabe, może się coś poprawi po tej chemii
jeśli tak jak pisała absenteeism, osłabienie szpiku było powodem odstąpienia od schematu PE to myślę, że po chemi to się raczej nie poprawi. Ale obstaje wciąż przy rozmowie z lekarzem. Nawet to forum go nie zastąpi, bo to on widzi pacjenta i jego badania. Tak jak nieraz na tym forum radzono - weź kartkę, zapisz pytania i ... staraj się o audiencję
Powodzenia,
Ewelina
Absenteeism, sprawdziłam faktyczne leukocytów było mało. Będę jeszcze dopytywać lekarza, przy kolejnej wizycie o szczegóły odstąpienia, ale myślę że faktycznie tata dostaje to co mu bardziej nie zaszkodzi.
Ewelino, ja przeciągnęłam tatę po kilku lekarzach na samym początku, wszyscy zgodnie postawili diagnozę. Jeden nie chciał zaczynać od chemii a od radioterapii, jednak po rozmowie z tatą zdecydowaliśmy się na chemię. 4.11 mamy drugie podejście do chemii, będę rozmawiała z lekarzem prowadzącym. Ja cały czas mam problem z tym, że może nie zrobiłam wszystkiego, może coś by się jeszcze dało. Z drugiej strony widzę, że Pani doktor konsultuje na bieżąco taty wyniki również z kardiologią. Niestety ogólny stan taty nie jest dobrze rokujący;(. Na razie cieszy mnie to, że nie odczuwa żadnego bólu ani nie ma bardzo dokuczliwych skutków ubocznych.
Czytałam Waszą historię i wiem, że trzeba się cieszyć tym jak jest "dobrze". Ta choroba potrafi znokautować bez zapowiedzi.
Pozdrawiam Cię ciepło,
Sylwia
Ja cały czas mam problem z tym, że może nie zrobiłam wszystkiego, może coś by się jeszcze dało
pewnie wiekszość z nas na forum tak mysli. Myslę, że to poszukiwanie pomocy właśnie przygnało nas tutaj.
Ja przez miesiące choroby Mamy ciągle myślałam, że muszę pilnować lekarzy, szukać po internecie nowych informacji, sposobów leczenia ... może jednak jest lekarstwo na raka tylko mi nikt o tym nie mówi. Jak chemia - to który ośrodek najlepszy, jak naświetlania - dlaczego nie Cyberknife ... Niestety czasami mimo walki człowiek jest z góry skazany na przegraną. Ale moim zdaniem to dobrze, że ciągle bedziesz szukać pomocy, walczyc o kazdy dzień, bo jest o co.
Pozdrawiam i siły dla Taty zyczę.
Ewelina
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum