Witam. Tata po morfinie w miarę, jest taki troszkę rozkojarzony, ale ból jest do zniesienia. Dzisiaj mija 72 godziny, lekarz powiedział, że przykleją mu 30 i powinno być już całkiem dobrze. Wczoraj lekarze powiedzieli tacie, że jeżeli nie czuje się na siłach, to oni mu proponują wykonanie tej gastronomi, ale wtedy w ogóle go nie wypuszczą do domu. Sama już nie wiem, on teraz jak ma ból w miarę opanowany, to troszkę więcej zjada, czy to nie za wcześnie na tą sondę? Boję się, ze w domu nie poradzimy sobie z bólem, ale z drugiej strony chciałabym, żeby chociaż na weekend był z nami w domu, nie wiadomo, jak później będzie się czuł, czy będzie możliwość żeby był w domu, sama już nie wiem co robić. On też mówi, że chciałby do domu.
Najpierw spróbujcie opanować ból całkowicie. Wtedy będziecie wiedzieli ile tata jest w stanie jeść naprawdę. Tak mi się wydaje, ja bym tak zrobiła. I skonsultowała z innym lekarzem, najlepiej z HD.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Byłam u taty, rozmawiałam z lekarzem, tato zostaje w szpitalu. Lekarz powiedział, że z tatą będzie z każdym tygodniem gorzej, musimy mieć tego świadomość. Powiedział, że jak będą wycinki, to będzie podjęta decyzja, ale operacji na 99% nie będzie tylko radio i chemio terapia, na którą też na pewno z tydzień trzeba będzie poczekać, a jak tato będzie miał sondę, to będziemy spokojni, że nie zagłodzi się na śmierć. Jak go ustabilizują bólowo i będzie miał sondę, to po niedzieli go wypiszą. Wszystko dobrze, logicznie i rzeczowo mi wytłumaczył, interesują się to jest najważniejsze. Tylko jak tato miał łzy w oczach jak wychodziłam, to już po raz setny myślałam, że mi serce pęknie.
[ Dodano: 2015-08-06, 11:32 ]
Siedzę w pracy i wyć mi się chce...
Aga dasz radę, wytrzymasz tak samo jak setki z nas. Doskonale Cię rozumie, przechodziłam przez to samo z mamą jak ją zostawiałam w szpitalu. Ale zrozum , że tak jest lepiej przede wszystkim dla taty. On musi mieć ustawione leki przed wyjściem do domu. Aga to jest dla jego dobra, w przeciwnym wypadku możecie tacie zrobić naprawdę krzywdę a przecież nie chcesz żeby cierpiał.
Trzymaj się, jestem z tobą myślami
[ Dodano: 2015-08-06, 14:55 ]
I jeszcze jedno, mi powiedzieli że stan mamy może się pogorszyć w każdej chwili, przywiozłam mamę do domu i jest fizycznie na oko nawet troszekę lepiej a w poniedziałek minie 5 tygodni odkąd jesteśmy razem. Tak szczerze to chyba nikt w szpitalu nie przypuszczał, że tak się to potoczy. Statystyki i rokowania to jedno a życie to drugie.
Ważne to co teraz , a jutrem się będziesz martwić jak nadejdzie. A może będzie dobrze i nie trzeba będzie się martwić
Witam. tato w piątek miał zabieg gastronomi, samą narkozę zniósł bardzo źle, po zabiegu miał temperaturę ciała 34 stopnie, nie chciał oddychać przez maskę, a wtedy "zapominał" o oddychaniu, zrywał sobie kroplówki, ciężko było, ale na chwilę obecną jest coraz silniejszy, sam twierdz, że ma więcej siły, więc dokarmianie przez sondę daje efekty . Natomiast odnośnie dalszego leczenia, wyników wycinków jeszcze nie ma, ale wczoraj był u niego onkolog, dzisiaj miał być konsultant od radioterapii i mieli podjąć decyzję co dalej. Pójdę po południu, to się wszystkiego dowiem. Tato jest podłamany, twierdzi, że nie ma siły już dalej się zmagać, mama też jest bliska depresji... Nie wiem skąd wziąć siłę na to wszystko.
Aga, spokojnie ( wiem łatwo powiedzieć).
Myśl o tym co teraz, nie myśl do przodu. Siłę będziesz miała, człowiek zniesie naprawdę wiele a my po prostu nie mamy wyjścia. To zna znaczy mamy możemy zostawić rodziców samych. Ale dasz radę z tym żyć?
Pozdrawiam Cię mocno
Rozmawiała dzisiaj z lekarzem, nie była to łatwa rozmowa...lekarz po raz kolejny powtórzył, że stan taty jest poważny. Że te wszystkie konsultacje to znaczy onkolog, radiolog i chemioterapeutyk mają na celu opracowanie najlepszej terapii paliatywnej, bo tylko taka jest brana pod uwagę.
[ Dodano: 2015-08-11, 21:27 ]
U taty ból znów się nasilił, bardzo boli go kark ( w tomografię było napisane, że prawdopodobne zajęcie mięśni przy karkowych) nie może ruszać głową. Ja tatę okłamuję, że, chcą szybko, zanim będą wyniki wycinków mieć zaplanowane leczenie, żeby były jak najszybsze rezultaty leczenia. Tatą jak naradzie wierzy...
[ Dodano: 2015-08-11, 21:28 ]
U niego jestem silna twardą, ale jak wychodzę to pékam, wyję...
[ Dodano: 2015-08-11, 21:33 ]
Słuchajcie, czy ktoś z Was miał do czynienia z nie operacyjnym rakiem krtani? Jakie mogą nam zaproponować leczenie? Bardzo proszę o wskazówki, informacje, bo to ja będé musiała tacie podjáć decyzję... Proszę piszcie mi wszystko co wiecie, bo to Wy jesteście moja kopalniá wiedzy.
[ Dodano: 2015-08-12, 07:53 ]
Tato noc miał ciężką, cały czas zastanawia się dlaczego boli go ten kark...nie może ruszać głową. Ja wiem, że nikt mi tego nie powie, ale cały czas zastanawiam się ile mamy czasu, to wszystko tak szybko postępuje, tato bardzo chce pójść do domu, czy powinnam go zabrać chociaż na chwilę? Boję się, że mogę nie zdążyć. Mój tatuś kochany, to on mnie pocieszał jak miałam gorszy dzień, przytulał, mówił, że wszystko będzie dobrze, ja mu wierzyłam i zawsze jakoś się ze wszystkim układało, a teraz ja mu tak mówię, czy on mi wierzy?? Czy jeszcze kiedykolwiek będzie dobrze??
Aga, jeszcze może być dobrze, lekarze chcą jeszcze leczyć Twojego tatę, wiem , że tylko paliatywnie ale chcą, i nikt nawet oni nie wiedzą jaki skutek to leczenie przyniesie. U mojej mamy po paliatywnej chemioterapii mieliśmy 4 lata spokoju. Nikt nie przypuszczał, że to będzie tak długi okres. Mama w tym czasie jeszcze pomagała mi, gotowała obiady, zajmowała sie sama domem.
Puki tato jest w szpitalu postaraj się żeby ten ból zlikwidować.
Nikt Aga nie jest w stanie powiedzieć ile jescze.
Jak Ci pisałam od 20 czerwca lekarze powiedzieli mi , że stan mamy jest taki że w każdej chwili mama może odejść. Wydaje mi się że skoro chcą jeszcze leczyć to jest jeszcze szansa, stan nie jest beznadziejny. Nic nie da że weźmiesz tatę do domu na chwilę, muszą w szpitalu ustawić tatę. Przede wszystkim po to żeby w domu nie cierpiał. Co z tego ze będzie w domu jak bedzie się zwijał z bólu a Ty nie bedziesz mogła mu pomóc. Może nie zdążysz zabrać go do domu, ale to i tak będzie lepsze dla niego, a moze bedzie tak jak u mnie. Mama od 6 lipca jest w domu, nie wstaje jest bardzo słaba ale nic ją nie boli.
I też bardzo się boję, mam dwoje dzieci od wrzesnia szkoła. Boję się Aga, bardzo się boję , boję się każdego dnia. I nie zrozum mnie źle ale czasami wolałabym żeby to wszystko się już skończyło. I mimo tego że wiem że jest bardzo źle to nie wiem ile jeszcze i nikt tego nie powie ani mi Aga, ani Tobie. Po prostu musimy przez to przejść.
Trzymaj się Aga
Dzięki Beataso, ze wszystkim się zgadzam co piszesz...wiem, że masz rację. Oby tak było, że chemia zadziała, ulży, zatrzyma rozwój tego dziada, oby! tak bardzo bym tego chciała... mój tato zawsze mi powtarzał, nawet jak byłam niezbyt grzeczną nastolatką, że najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa, zawsze się trzymaliśmy tej zasady, a teraz ja okłamuję oboje rodziców, tata wysyła mnie do lekarzy, bo twierdzi, że on nie rozumie tej ich medycznej paplaniny, mama nie jest w stanie rozmawiać z lekarzami, bo cały czas płacze, twierdzi, że nie jest w stanie funkcjonować bez taty - są 45 lat po ślubie i to ja chodzę i pytam i mi mówią wszystko, a ja potem obojgu powtarzam, że będzie dobrze...nie wiem jak długo wytrzymam, nie wiem, słabeusz ze mnie jak nie wiem co.
Aga , poczytaj sobie mój temat , bo nie chcę Ci zaśmiecać wątku. W każdym razie ja wylądowałam u psychologa bo myślałam , tak jak ty obwiniałam się , że wszystko robię źle, o kłamstwo też. My musimy tak postępować, jak zaczniemy mówić prawdę to narobimy jeszcze większego bigosu. Co chcesz powiedzieć tacie, ze umrze? Tylko nie wiesz kiedy, może jutro a może za 5 lat? I jak myślisz jak on będzie żył? Aga choremu trzeba powiedzieć faktycznie tyle ile chce wiedzieć ile jest w stanie znieść. Życie które im zostało powinni przeżyć w miarę spokojnie i powinni móc cieszyć sie z roznych rzeczy , które mogą jeszcze ich spotkać, bo przecież mogą. Ty znasz prawdę i co lepiej Ci? ideały o tym , że trzeba mówić prawdę w naszym przypadku biorą w łeb.
A mamie załatw jakieś leki.
I jeszcze jedno , gdybyś była słaba, to nie robiła byś tego co robisz. Po prostu jesteśmy bardzo zmęczone. I tyle
A mój tata nie prognozował, zakończono leczenie w IO, zostało nam HD. Po chemioterapii paliatywnej, która tak wykańczała tatę, że myśleliśmy, że umrze w dwa tygodnie, pozbierał się tak, że śmiga jak szalony. Leczenie raka bywa bardziej obciążające dla organizmu niż sama choroba. Pozdrawiam.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Dzisiaj tato wychodzi do domu. dalsza cześć leczenia ( jaka nie wiem, bo rozmawialam tylko z tata przez telefon) ma sie rozpocząć 24 sierpnia, trochę chyba długo... Jejku cała się trzęsę, nie wiem czy w domu będziemy umieli mu zapewnić wystarczającą opiekę, czy damy radę.
Plastry, poproście o plastry! Leczenie w sierpniu dlatego, ze ta rana po gastro musi się dobrze zagoić, tak mi się wydaje. Pewnie będzie radioterapia lub chemioterapia lub - najbardziej obciążająca radiochemioterapia.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Jeżeli ma być chemioterapia to rana musi być dobrze zagojona, nam lekarze mówili że przynajmniej 3 tygodnie po zabiegu. W przeciwnym wypadku rana może się otworzyć i pewnie dlatego taki termin.
Dronka ma rację, najważniejsze plastry
Dacie radę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum