Witam
wczoraj zawitałyśmy do Gliwic, trzeba przyznać że organizacja znacznie lepsza niż u nas, tylko też trzeba długo czekać (przynajmniej w wentylowanym holu). Lekarz po obejrzeniu historii i wyników badań powiedział ze zmiany na wątrobie są operacyjne, są w jednym płacie a wiec jest możliwość usunąć je radykalnie (nie paliatywnie
. Tyle ze nie jest pewien co do tego guza pierwotnego wątpił czy chemia by aż tak skutecznie zadziałała aby doszczętnie zniszczyć guza i nie pozostawić żadnego śladu. Prosił o wykonanie pełnej kolonoskopii i markerów (zrobimy to u nas bo jeździć specjalnie na badania się nie opłaca) i z wynikami żeby umówić się i przyjechać, nabąknął też coś o biopsji tych guzów w wątrobie ale najpierw kolonoskopie i mówił że ten guz od początku coś nie tak najpierw poprzekręcane próbki do histopatu później w różnych badaniach raz jest we wstępnicy raz w zagięciu esiczo-odbytniczym
czyżby był ruchomy
. Dzisiaj byłyśmy w Kielcach odebrać wyniki: i wyniku z wyciętych przy sigmoskopii polipów nie ma
mają być w przyszłą środę bo namówiłam pana aby zadzwonił do patologów "o co kamon?" i tak mu powiedzieli- szkoda słów od 31 maja, wyniki markerów zleconych przez ostatniego doktorka:
CEA 1,77 ng/ml, CA 19-9 9,95 U/ml,
poza tym u naszej pani chirurg ubłagałyśmy kolonoskopię i inne badania które ma mama już w przyszłym tygodniu, więc pod koniec lipca możemy znów "uderzyć" na Gliwice, mam nadzieję że wszystko pozałatwiamy jeszcze przed końcem wakacji.
Swoją drogą nasuwa się pytanie jak to z tym mamy rakiem jest każde badanie wskazuje inaczej i markery były podwyższone, czyżby faktycznie chemia zdziałała cuda (mam nadzieję ze tak), wiem tylko tyle że znów mamy nadzieję na leczenie mamy nie tylko na chemie ale też i na operacje- zobaczymy.