Niestety znowu pojawiam się na tym forum. Tym razem u mamy zdiagnozowano nowotwór złośliwy żołądka. Nie mam jeszcze wyników tomografu (jutro bedzie opis) ale mam wyniki badania hist-pat oraz gastroskopię.
Lekarze są podzieleni. Jeden twierdzi ze jest naciek na przełyk (guz jest mały), drugi twierdzi że narządy obok są czyste. . Wszystko będzie wiadomo jak dostaniemy jutro wyniki tomografu.
Chciałem się zapytać jakie są opcje:
- jeśli guz jest operowalny (i usunie się kawałek przełyku)
- jeśli jest operowalny (bez ruszania innych narządów)
- jeśli jest w miejscu w którym nie da się go operować
czy jest w Polsce klinika która się tym bardzo dobrze zajmie?
Mama teraz leży w szpitalu, który nie ma zbyt dobrej opnii.
[ Dodano: 2014-02-18, 13:29 ]
zapomniałęm o załącznikach
[ Dodano: 2014-02-18, 15:01 ]
i w ogóle co to za nowotwór?
Moja mama jest już po całkowitej resekcji żołądka. Czuje się bardzo dobrze, w miarę normalnie funkcjonuje. Już ma ściągnięte szwy a jutro będzie robiła badania krwi.
Mam jej wypis oraz wyniki badania histpat.
Nie bardzo wiem w którym punkcie teraz jestesmy. Czy mama pozbyła się całego nowotworu i teraz będzie miała podawaną chemię, czy jednak coś jej tam zostało?
Jakie są rokowania i leczenie?
[ Dodano: 2014-03-18, 00:27 ]
drugi plik raz jeszcze
Musisz zapytać lekarza onkologa jakie przewiduje dalsze leczenie.
Każdy pacjent nawet z tym samym rozpoznaniem to inny przypadek. I inne leczenie.
Poczytaj na forum, że nie ma identycznych przypadków.
Więc trudno mówić o rokowaniach.
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Opierając się na podanych przez Roberta informacjach jednak nie jest tak bardzo trudno i coś tam powiedzieć można:
choroba została rozpoznana w wysokim stadium zaawansowania IIIB, które wynika z podanych w pliku dokument02.png cech T3N3a
(Zalecenia (2013 r.), str. 127, tab. 6).
Dla tego stadium zaawansowania wyżej linkowane 'Zalecenia' (str. 128) podają:
Cytat:
Według danych pochodzących z amerykańskiego rejestru Surveillance Epidemiology and End Results (SEER) dotyczących chorych na raka żołądka, leczonych operacyjnie w latach 1991–2000, odsetek 5-letnich przeżyć
w I stopniu zaawansowania nowotworu wynosi: 57–71%, w II — 33–46%, a w III — 9–20%.
W Stanach Zjednoczonych i Europie przeżycia są 2-krotnie gorsze (20–25%) niż w Japonii (52%).
Według danych z badania EUROCARE-4 odsetek 5-letnich przeżyć wyniósł w Polsce 14% (średnia europejska: 25%).
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Wpływ ma przede wszystkim radykalność wykonanych zabiegów.
Jeśli guz został usunięty w całości, ponadto w całości usunięto przerzutowo zajęte węzły chłonne,
a w organizmie nie pozostały inne mikroogniska nowotworu, to leczenie zakończy się sukcesem.
W zaawansowanych stadiach choroby jest jednak bardzo możliwe, że poza usuniętymi naciekami
w organizmie pozostają jeszcze inne ogniska nowotworu: np. niemożliwe do usunięcia fragmenty guza pierwotnego
albo inne niewidoczne i nie wykryte nacieki lub (mikro-)ogniska choroby.
Wtedy stosuje się leczenie uzupełniające, dla opisanego przez Ciebie stadium IIIB jest to chemioradioterapia (CRTH): 'Zalecenia' j.w., str. 129, ryc. 15.
Szanse powodzenia leczenia w takiej sytuacji oczywiście są mniejsze (niekiedy nawet znacznie) niż przy zakończonej powodzeniem radykalnej resekcji, ale nadal jest to możliwe.
[ Dodano: 2014-03-18, 12:21 ]
robert napisał/a:
badania obejmują lata 1991-2000 - czy coś przez 14 lat się zmieniło w leczeniu?
Nie odpowiem precyzyjnie na to pytanie.
Podejrzewam, że jest to dość długi czas, by możliwe było wdrożenie bardziej skutecznych terapii systemowych, niż przed 14 laty (np. opartych o wyniki badań klinicznych m.in. nad nowymi schematami CTH lub wpływem czynnika HER2: 'Zalecenia' j.w., str. 132),
jednak co do samych wartości rokowań dla poszczególnych stadiów zaawansowania nie spodziewałbym się w tym czasie jakiejś szczególnie spektakularnej poprawy wyników.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Czy z porównania wypisu ze szpitala (opis operacji) z wynikiem badań histpat wynika że jakaś część guza została w środku?
Czy warto (nawet prywatnie) robić okresowo jakieś badania np PET i w przypadku pojawienia się znowu jakiegoś ogniska nie iść w kierunku kolejnej operacji?
Czy z porównania wypisu ze szpitala (opis operacji) z wynikiem badań histpat wynika że jakaś część guza została w środku?
Nie wynika; co więcej, jest tam mowa o usunięciu nacieków nowotworu w całości.
Korzystne może być także to, że przerzuty do węzłów chłonnych stwierdzono tylko w jednej lokalizacji (w 7 z 14 przebadanych węzłów krzywizny mniejszej),
a w pozostałych lokalizacjach węzły były wolne od przerzutów.
Moim zdaniem obawy mogą dotyczyć ewentualnego rozsiewu z guza pierwotnego mającego znaczne zaawansowanie,
naciekającego zarówno całą grubość ścian żołądka oraz przełyku, jak i otaczające je tkanki tłuszczowe.
Wprawdzie marginesy podane w wyniku są wolne od nacieków (trochę mały 5 mm margines w przełyku),
jednak lekarz patolog opisujący wynik nie podaje oceny radykalności zabiegu (cecha R).
Pozostaje mieć nadzieję, że leczenie uzupełniające okaże się dostatecznie skuteczne w razie ewentualnej obecności nie usuniętych (mikro-)ognisk nowotworu.
robert napisał/a:
Czy warto (nawet prywatnie) robić okresowo jakieś badania np PET i w przypadku pojawienia się znowu jakiegoś ogniska nie iść w kierunku kolejnej operacji?
Odpowiedź znajdujemy na str. 132 odpowiednich 'Zaleceń':
Cytat:
Obserwacja po leczeniu i postępowanie w przypadku nawrotów
Nie ustalono optymalnego schematu nadzoru po leczeniu. Zwykle zaleca się wizyty kontrolne co 3–6 miesięcy przez pierwsze 2 lata, co 6 miesięcy przez kolejne 3 lata, a później raz w roku. Badania obrazowe, endoskopię oraz badania krwi wykonuje się w zależności od symptomatologii. Leczenie nawrotów jest mało skuteczne i wskazania są indywidualizowane.
Z tego wynika, że badania obrazowe, w tym PET, powinny być zlecane jedynie w przypadku potrzeby wyjaśnienia obserwowanych nieprawidłowości w przebiegu leczenia.
Brak zaleceń do rutynowego ich przeprowadzania wynika zapewne z tego, że ewentualne wcześniejsze wykrycie wznowy choroby nie ma istotnego znaczenia dla jej leczenia: wyleczenie najprawdopodobniej i tak byłoby niemożliwe wskutek współistniejącego rozsiewu do innych lokalizacji nie dających jeszcze widocznych objawów choroby.
Niezależnie od tego badania powinny być zlecane przez lekarza prowadzącego leczenie,
a wykonywane w ramach szpitalnej opieki zdrowotnej, bez potrzeby samodzielnej inicjatywy i odpłatności pacjenta.
robert napisał/a:
Czy ten typ nowotworu jest bardzo chemioodporny?
Generalnie jest to typ nowotworu (wg klasyfikacji Laurena) o lepszym rokowaniu niż pozostałe typy (ceteris paribus: przy takich samych wartościach innych cech choroby).
Nie znam opracowań dotyczących porównania podatności tego typu na chemioterapię w stosunku do innych.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Mama czuje się dobrze. Tydzień temu robiliśmy jej tomograf i po nowotworze nie ma śladu.
byliśmy już na konsultacji u onkologa i 8 maja zaczynamy leczenie.
Mama ma być leczona wg schematu macdonalda. Wiem że teraz ma mieć 5 dni chemioterapii, później miesiąc przerwy a następnie przez 5 tygodni radioterapia i równolegle w pierwszym i piątym tygodniu chemioterapia.
Podobno to leczenie jest bardzo źle znoszone przez pacjentów. Czy można zrobić coś aby zwiększyć mamie komfort leczenia? (jakieś leki osłonowe itp..)
Jest źle. Mama po tomografie przeszła pierwszy cykl chemii. Wszyscy byliśmy nastawieni na leczenie radykalne i nei ukrywam że wierzyłem mocno że tym razem uda sie z tym syfem wygrać.
Przed drugim cyklem chemii mama miała niski poziom białych krwinek więc dostaliśmy odroczenie leczenia na tydzień. W tym tygodniu przerwy mama coraz mneij jadła. Wszystko co wzięła do ust zwracała. LEkarze twierdzili ze to następstwo chemii ale mama nie miała nudności i z każdym dniem mi się to wydawało bardziej mechaniczne.
Namówiłem jednego lekarza do badania i w gastroskopii wyszło duże zwężenie przełyku (na spojeniu po operacji). Wtedy prześwit miał już 1mm.
Udało się to minimalnie rozszerzyć balonikiem (do 3mm) ale powstało jakieś pęknięcie i mama musiała mieć operacje. Lekarze jej tam wszystko pozszywał ale nawet nie wziął wycinka bo historia choroby + to co widział w srodku jednoznacznie mu wskazywało że to nacieki guza.
Operacja była w ugiegły wtorek. Mama w tej chwili juz chodzi i z dnia na dzień czuje się coraz lepiej. NIe wiadomo jeszcze czy będzie jadła ustami czy przez wentyl z boku ale to już chyba w tej chwili mało istotne.
Chciałem się zapytać:
- czy w obecnej sytuacji dalej w grę wchodzi leczenie radykalne? (podejrzewam że nie).
- czy w grę wchodzi jakiekolwiek leczenie (mama schudła bardzo - już miesiąc nie ja normalnie - ale miała sporą nadwagę więc jest szansa, ze ma zapas). Jest słaba ale odnoszę wrażenie że z każdym dniem są kolosalne postępy.
- skoro przełyk jej zarósł w takim czasie (mniej niż 2 miesiące), podczas podawania chemii to jakie są rokowania? ile nam zostało czasu?
Wiem ze każdy przypadek jest inny i nie można kierować się statystyką ale i tak chciałbym wiedzieć czego się spodziewać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum