Bardzo mi przykro z powodu tego co powiedzieli w Piekarach
Będę jutro trzymać kciuki za wyniki, mam nadzieję, że w końcu coś się wyjaśni.
Zastrzyk to Clexane pewnie, gratuluję, chyba nie było tak strasznie prawda? Igiełka malusia więc krzywdy Mamie nie zrobisz Dzielna jesteś, na prawdę
Może to uczulenie na plaster albo paskudne podrażnienie. Możecie kupić bepanthen w aptece i smarować, albo nawet tym na odleżyny co macie.
A na brzuchu Mama nie da rady leżeć?Mogło się tak zrobić od podciągania, od leżenia od wszystkiego praktycznie.Dbajcie, żeby odleżyna się jakaś paskudna nie zrobiła.
matamata są takie specjalne plastry na odleżyny (nie przeciwodleżynowe tylko na juz istniejace odleżyny) Moja mama po operacji tez sie nawabiła odleżyby na kości ogonowej własnie od podciagania sie na łóżku. To było okropne, rana, dziura ból nie do zniesienia i smarowałam jej sudocremem i te plastry nosiła chyba 4 dni i pomogło. One nie były jakies bardzo drogie a zakładało sie chyba na 24 godziny jednego
Trzymam kciuki zeby w końcu sie cos wyjaśniło jutro. Pozdrawiam
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Tak to są specjalne opatrunki, które naklejasz na ranę jak plaster. Dobiera się je w zależności od rodzaju rany, czy jest zakażona czy nie itp i faktycznie, jedne trzyma się przez 24 godziny inny dłużej.
Jeżeli dokładnie opiszesz, jak wygląda rana na pośladku, dobiorę ci opatrunek.
Można je kupować na sztuki i cena tez zależy od wielkości, Ale są one z tego co wiem refundowane dla osób przewlekle chorych (zawsze coś taniej).
- na brzuchu niestety nie może leżeć nie może się tak przekręcić
- to od plastra - fakt może to uczulenie, mama jest alergiczką i ma wrażliwą skórę... bephanten mam i masć tranową i jeszcze z wit A (to na otarcia dla synka stosuję) więc tam jej to posmaruję
tym na odleżyny to kurcze się boję czy to nie jest takie jak skóa jeszcze cała jest? mozna na uszkodezony naskórek?
- zmiana na pośladku - na razie to czerwona jakby pręga (właściwie bordowa) i troszkę uszkodzony naskórek, ale jeszcze nie tak żeby był zdartycały (jak w miejscu po plastrze) - oj, nie iwem czy dobrze opisałam...
Super, że o tych plastrach mi powiedziałyście! W razie czego na pewno kupię! Jak tak cały czas będzie musiała lezeć - plus ten gorset, który powietrza nie przepuszcza, to ryzyko niestety duże :(
Ten solcoseryl to co to? maść? płyn? na odleżyny cyz przeciw?
Wyników laparoskopii niestety nie ma :(
Co do Clexene - rzeczywiście cieńka igiełka - całe szczęście!! :):) i dla mnie i dla mamy!
Jeśli chodzi o pc30v można stosować na uszkodzony naskórek (sprawdziłam)
Solcoseryl to jest żel, tylko są dwa rodzaje chyba na śluzówki i na skórę.Jego się stosuje na już powstałe odleżyny.
Jeśli chodzi o tą odleżynę Mamy, to wychodzi na to, że narazie to tylko lekkie otarcie naskórka, tak? Jeśli tak, to proponuję narazie wstrzymać się z tymi opatrunkami, i w miarę możliwości zmieniać pozycje jak dotychczas i masować (poprawiać ukrwienie) tego miejsca.
To jeszcze takie troszkę podpuchnięte jest - mam nadzieję, że się to nie pogorszy
Jak mamę nacieram to masuję i podszczypuję. Zastanawiam się czy mogłaby użyć jakiegoś masażera (mam drewniany z wałkami i taki plastkiwoy z hmm bolcami;) - w sensie, że nie są elektryczne tylko samemu się nimi masuje, dostosowuje siłę itd)
wyniki mają być niby na kwiecień, ale brat ich tam pogania...
Co do masażerów byłabym ostrożna, że jednak w ręce masz czucie a masażerem możesz nawet nie chcący skórę podrażnić albo uszkodzić.
Bardzo dobrze robisz właśnie podszczypując i masując Mamę.
To na pośladku ładnieje - może to było zwykłe otarcie, a nie odleżyna. W koncu sporo mamę przenosili co chwilę w szpitalu plus podróż
Mama wczoraj czuła się wspaniale! Chyba zaczęły działać leki na ból korzeniowy, bo tą chorą nogą już nawet rusza! (a w najgorszych dniach to było tak że ta noga była totalnie jak kloda, bolała okrutnie gdy ktoś ją unosił - sama nie umiała jej podnieść, zazcynała druga boleć, nie potrafiła bioder sama podnieść do basenu)
Wczoraj właściwie tylko podtrzymywała się, a stała o własnych siłach (na zdrowszej nodze, ale tą chorą się podpierała). Sporo siedziała na wózku.
tylko chyba za bardzo "poszalała" wczoraj bo dziś mowi, że ją boli (ale nogą nadal potrafi ruszać)
Wyników nadal nie ma - może we wtorek...
To miejsce po wycięciu znamiona - jak się przyjrzałam, to tam się po prostu rozlazło to gdzie szyte miała (ale tylko sam wierzch, że tak powiem, bo tak to jest zagojone). Perwnie dlatego, że mama po tych przeciwbólowych bólu tam nie odczuwała, ruszała ręką, podciągała się itd. Plus to uszkodzenie naskórka po kleju...
Brat jej teraz przyniósł jakiś plaster antyalergiczny
Ale dobrze wieści, tak się cieszę, że ból minął i Mama wreszcie może jako tako funkcjonować
Dobrze, że to otarcie było a nie odleżyna, jeden kłopot z głowy.
Wiosna wreszcie Od razu człowiek inaczej się czuje, uwielbiam słońce, wreszcie nie trzeba 5 swetrów nosić, polarów i innych kurtek.
Chyba się wreszcie zorganizuję i pójdę w środę do kontroli, no albo w następną zobaczy się.
U nas dziś od rana piękna pogoda, chyba jakiś mały spacer zaliczymy z Mężem.
Matamata, tak sie cieszę że już z mama lepiej.
Jesteś bardzo dzielna. Cały czas śledze Twój watek i mimo ze czasami nie odpisuje-(powody: strach, niemoc co napisac w takiej sytuacji, smutek, że Twoja mama bardziej cierpi niż mój tata, żle napisane, poprostu myśl ze inni maja jeszcze gorzej trudniej a jakos sobie radza z problemem raka- mam nadzieje ze rozumiesz co mam na mysli) ale bardzo Ci kibicuje, modlę sie za zdrówko Twojej mamy i za Ciebie. trzymajcie sie ciepło i wiosennie. Oby już tak pozostało..bo już z szafy powyrzucałam zimowe odzienia
dziękuję, selgross! ja też kibicuję Twojemu tacie!!
Mam nadzieję, że nasi rodzice silni będą...
Nadal czekamy na wyniki. Jutro mama ma scyntygrafię... W sumie to nie wiem czy powinna na to iść - jak się okaże, że wiele kości jest bardzo zajętych to tylko się załamie, a i tak naprawiać ich nie będą...
Chyba lepiej w nieświadomości żyć
Mama miała chwilę załamania, ale teraz na nowo w nią nadzieja wstąpiła. Znajomy mojego brata - również lekarz - miał mamę chorą na raka piersi z przerzutami na kości, wątrobę, płuca, węzły chłonne. Właściwie wszędzie. Dawali jej 3 miechy. Żyje już 3 lata. Większość zmian się cofnęła. JAkeiś kropelki jej sprowadzał. Oczywiście nikomu się nie przyznał - bo jednak lekarze na te "cuda" nie patrzą zbyt przychylnie, ale nie miał już nic do stracenia. JAk sie dowiedział że nasza mama też choruje to powiedział o tych kroplach Witkowi, tak więc też spróbujemy...
Pielęgniarka pobrała mamie krew dzisiaj, żeby sprawdzić poziom wapnia, w czwartek mama dostanie drugą kroplówkę - tę na kości (nie wiem jak się nazywa), aby bardziej się nie niszczyły. Nie wiem czy to po niej czy po tych innych lekach, ale jest lepiej - mama zgina tę chorą nogę, rusza nia.
Dostałam zaproszenie na facebooku do grupy dum spiro - zdziwiłam się
ale to chyba po mailu znajdują?
jesteście tam?
Najważniejsze, ze jest lepiej. Z tą scyntygrafią, czy lepiej żyć w nieświadomości? I tak i nie. Ja chyba wolałabym wiedzieć, nawet po to żeby wiedzieć, jak duże są zmiany.
Z tymi prognozami lekarzy to jak już komuś pisałam, jest tak, że to tylko statystyki. Wyliczane na podstawie jakiś wskaźników średnich i innych takich rzeczy. Nikt nie jest w stanie określić dokładnie czy zostało miesiąc , pięć, rok czy więcej.
zu - masz dwuczłonowe nazwisko?
zaraz Cię do znajomych dodam
ech, niby zdaję sobie sprawę, że medycyna to nie matematyka - nic nie jest pewne i dwie osoby z identycznymi przypadłościami zupełnie inaczej będą reagować na takie samo leczenie, no ale....
ale jak słyszę, że komuś się udało to jakoś lżej mi na sercu...
zdaję sobie sprawę, że może akurat mama będzie miała mniej szczęścia, ale póki co wolę mieć nadzieję, bo użalanie się teraz nad jej losem nic jej nie da...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum