Byłem dziś u Taty w szpitalu w Sieradzu na Oddz. Nefrologii, gdzie przebywa do pon. (14.11).
Jest po 4 dializach i 3 jednostkach pełnej krwi..
Ma założony cewnik, ale worek pusty, nerki nie "ruszyły".
Jest b. słaby i leżący, podłożyłem materac przeciwodleżynowy.
Co do :
"wykonanie enzymów wątrobowych, ponieważ przy meta na wątrobie pozwala to monitorować stan tego narządu"
- chyba przerasta to kompetencje i/lub możliwości tego szpitala.
Wracając z Sieradza byłem na konsultacji na Oddz. Nefrologi w Koperniku w Łodzi,
We wtorek go tam przenoszę.
PS
chyba już wiem gdzie lekarze "po drodze" popełnili błąd, który doprowadził do ONN
Witaj Wojtku, bardzo proszę podziel się do jakich wniosków doszedłeś. To Ps. mnie zaintrygowało i odnoszę wrażenie, że dowiedziałeś się czegoś nowego na oddziale nefrologii w Łodzi. Jak na chwilę obecną twój tatuś jest odżywiany? Czy dostaje jedzenie pozajelitowo, czy przyjmuje jedzenie szpitalne? Ważna jest różnorodność w jedzeniu. Mój tatuś też miał niską hemoglobinę i miał przetaczaną krew. To osłabienie może się brać właśnie od niskiej hemoglobiny, ogólnego zmęczenia, niedożywienia, no i przede wszystkim z powodu nerek. Dlatego, jeśli chcesz wiedzieć zapytaj jak wyglada na dzień dzisiejszy morfologia, czy wzrosły czerwone krwinki i hemoglobina.
Jeśli chodzi o enzymy wątrobowe /Alat, Aspt/ to widocznie jest tak, że lekarze na nefrologii uznali, że to jest w tej chwili nie priorytetowe, a prawda jest taka, że badania te powinien zrobić każdy, nie tylko oddział węwnętrzny. To jest moje zdanie, wiem od onkologa, że przy meta trzeba sprawdzać stan enzymów, zresztą każdy lekarz rodzinny da skierowanie na te badanie, a tym bardziej daje onkolog. Ja ostatnio robiłam tatce odpłatnie za dwa zapłaciłam 10 zł, po 5 za enzym. Wiem, że za osłabienie również odpowiada wątroba, a - kiedy są na niej meta - pozwala monitorować jej stan "sprawdzając", czy te guzki nie zaburzają jej pracy.
Witajcie,
przeniesienie Taty do Łodzi na razie wstrzymałem, bo w zasadzie to niewiele wniesie poza ograniczeniem dojazdów odwiedzinowych do szpitala w Sieradzu.
Jest już po 6-ciu dializach, ale nerki nadal stoją.
Pewnie uszkodzone są kłębuszki i cewki.
Czy naprawdę nie ma sposobu aby je pobudzić do pracy ???
Witajcie,
przeniesienie Taty do Łodzi na razie wstrzymałem, bo w zasadzie to niewiele wniesie poza ograniczeniem dojazdów odwiedzinowych do szpitala w Sieradzu.
Jest już po 6-ciu dializach, ale nerki nadal stoją.
Czy naprawdę nie ma sposobu aby je pobudzić do pracy ???
Witaj Wojtku,
zadając Ci pytanie o wyniki miałam na myśli obecne, nie te zeskanowane w tym wątku. Czy pytałeś jaka jest obecnie kreatynina i GFR? Nie znam lepszego sposobu niż dializa nerek. Wklejam dodatkowo do poczytania ciekawy link do forum poświęconego dializowaniu pacjentów http://niesmiertelni.pl/i...&id=47&Itemid=9
Witaj Halinko
lekarz powiedziała, że w związku z dializowaniem kreatynina się waha w okolicy 4, co do GFR nie pytałem, może nie badają tego wskaźnika.
Tata jest po 7-mej dializie , ale nerki jeszcze nie ruszyły. Wiem od brata, który tam był dzisiaj , że ordynator podał jakiś nowy lek do pobudzenia pracy nerek.
Jutro się okaże czy skuteczny
Dzięki za wskazane forum.
Witaj Halinko
lekarz powiedziała, że w związku z dializowaniem kreatynina się waha w okolicy 4, co do GFR nie pytałem, może nie badają tego wskaźnika.
Tata jest po 7-mej dializie , ale nerki jeszcze nie ruszyły. Wiem od brata, który tam był dzisiaj , że ordynator podał jakiś nowy lek do pobudzenia pracy nerek.
Jutro się okaże czy skuteczny
Dzięki za wskazane forum.
Witaj Wojtku,
czasami laboratoria robią GFR przy kreatyninie, wtedy pojawia się info GFR <60 lun GFR > 60, poniżej lub powyżej 60. To dobrze, że kreatynina wyraźnie idzie do dołu, to dobrze, bo organizm pozbywa się toksycznych substancji. Ten lek, co podajesz poniżej to lek moczopędny. Najsilniejszy z leków moczopędnych, podawanych w Szpitalach, jest - tak jak wspomniałam na samym początku tego wątku - Furosemidum, tylko, że on przeważnie wypłukuje potas.
22.11 -USG
Pęch mocz. miernie wypełniony, zastój w UKM prawej nerki, złogów nie widać.
Płyn w jamie otrzewnowej i w obu j. opłucnowych.
Wątroba powiększona z izoechogenicznymi zmianami meta, widocznymi w obu płatach .
22.11 -USG
Pęch mocz. miernie wypełniony, zastój w UKM prawej nerki, złogów nie widać.
Płyn w jamie otrzewnowej i w obu j. opłucnowych.
Wątroba powiększona z izoechogenicznymi zmianami meta, widocznymi w obu płatach .
po dializie
- Białko ostrej fazy CRP 21
-Potas 4,2
- Kreatynina 2,9
- GFR 2,7
- Mocznik 32
Witaj Wojtku, wyniki nie są dobre . Ewidentnie mamy tu do czynienia z niewydolnością nerki prawej /zastój/ spowodowaną uszkodzeniem przesączania kłębuszkowego / wadą układu filtracji/. O tym świadczy obniżające się do poziomu ekstremalnego GFR, do tego woda w opłucnej może dowodzić, że siada system krążenia . Znalazłam w necie krótki artykuł z najważniejszymi informacjami. Proszę zapoznaj się: http://www.kardiolo.pl/gfr_przeplyw_klebkowy.htm
Dzięki Halinko,
zapoznałem się i traktuje to jako kolejny kamyczek mojej edukacji medycznej, co niestety tym bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że mój Tata powoli gaśnie, bo moja ostatnia sobotnia wizyta w szpitalu i próba postawienia Taty na nogi choć na kilka minut nie udała się . Nie ma siły się podnieść na łóżku do pozycji siedzącej nie mówiąc już o ustaniu (z pomocą) na zwiotczałych nogach.
Chyba że stanie się cud i nerki (nerka) zaczną powoli pracować , rehabilitant trafi do psychiki ojca, który spróbuje ćwiczyć z jego pomocą i wreszcie zacznie stawać na nogi, wyjdzie ze szpitala do domu i odbuduje się na tyle aby przyjąć chemioterapię aby zabezpieczyć kolejne narządy przed "meta" - ale to chyba pobożne życzenia - prawda ?
Witaj Wojtku
Piszesz że Tata się poddał. A może tli się w nim jednak jakaś mała iskierka nadziei...Może opowiedz Mu o mojej Władzi, podsyć i podtrzymaj tę iskierkę za wszelką cenę. Musicie uwierzyć! A cuda jak widać się zdarzają, ale pomóżcie losowi i nie traćcie nadziei...Pozdrawiam Was, a zwłaszcza Tatę z całego serca
Dzięki Halinko,
zapoznałem się i traktuje to jako kolejny kamyczek mojej edukacji medycznej, co niestety tym bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że mój Tata powoli gaśnie, bo moja ostatnia sobotnia wizyta w szpitalu i próba postawienia Taty na nogi choć na kilka minut nie udała się . Nie ma siły się podnieść na łóżku do pozycji siedzącej nie mówiąc już o ustaniu (z pomocą) na zwiotczałych nogach.
Chyba że stanie się cud i nerki (nerka) zaczną powoli pracować , rehabilitant trafi do psychiki ojca, który spróbuje ćwiczyć z jego pomocą i wreszcie zacznie stawać na nogi, wyjdzie ze szpitala do domu i odbuduje się na tyle aby przyjąć chemioterapię aby zabezpieczyć kolejne narządy przed "meta" - ale to chyba pobożne życzenia - prawda ?
Wojtku, to całe osłabienie to przede wszystkim wina nerek. Nie powinieneś na siłę wyciągać taty, bo to jego tylko wpędzi w poczucie winy, że nie może chodzić . Choć prawdą jest, że dopóki żyjemy musimy mieć nadzieję to w rzeczywistości to my, dzieci naszych Rodziców, ostatni ją tracimy, gdyż nasi bliscy, nasi Rodzice, obłożnie chorzy, tracą ją pierwsi, przed nami. Poprostu poddają się nie mając siły już walczyć . Pamiętam ten moment, gdy mój tatko w chwili ekstremalnej powiedział "ja już nie chcę żyć, bo jestem bardzo zmęczony". Jak to powiedziałam "tatko, co ty mówisz? Przecież ja Cię kocham, masz dla kogo żyć, nie możesz tak mówić itp." . Tatko miał wtedy neutropenię najgorszego stopnia, był w umierającym stanie, ale moje słowa, nie wiem, może chcę w to wierzyć, albo jego mocne postanowienie, sprawiły, że się nie poddał, że przeżył . Jeśli będziesz mógł odwiedzać częściej tatkę to dobrze byłoby, abyś wybadał w jakiej kondycji psychicznej jest tata, co mówi, czy żartuje robiąc jakieś plany po wyjściu ze Szpitala. W chwili załamania dobrze jest poprostu posiedzieć i potrzymać go za rękę, choć to typowo babskie, ale myślę, że takie siedzenie bez słów w bliskości jest najcenniejsze. Celebruj każdą chwilę jaką spędzasz z tatką. Bardzo Ci współczuję i mocno trzymam kciuki za Ciebie i twojego tatusia.
Niestety - dziś nad ranem Tata zmarł.
A jeszcze 12 godzin wcześniej w czasie moich sobotnich odwiedzin go ogoliłem,poprawiłem łóżko, nakarmiłem domowym barszczykiem , zrobiłem lekką kawę ...
Był bardzo słaby, nie miał siły nawet przełożyć się na bok, "charczał" przy oddychaniu, postępowało zapalenie płuc, widziałem zdjęcie RTG jeszcze bez opisu radiologa, pewnie już były meta do płuc. Pogodziłem się z faktem, że powoli umiera, ale nie sądziłem , że to nastąpi tej nocy. Ok godz. 22 telefon od lekarza dyżurnego, że jest stan krytyczny. Pojechałem do szpitala , był już na OIOM-ie , zaintubowany, półprzytomny, ciśnienie 60/40.
Nad ranem krwotok z płuc i zgon.
Mam podjąć decyzję, czy robić sekcję - tylko po co ?
Dziękuję wszystkim za pomoc, wsparcie i ciepłe słowa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum