1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
nasturcja - komentarze
Autor Wiadomość
nasturcja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Maj 2012
Posty: 121
Pomogła: 48 razy

 #46  Wysłany: 2012-07-31, 22:22  


No, ja wiem, że te brr ogony paskudne. W życiu nie myślałam, będę miała w domu te gryzonie, ale... w jednym ze sklepów zoologicznych, gdy kupowałam żwirek dla kota zwierzaki siedział taki jeden, co to go wszyscy na ręce brali, a on się tulił do człowieka i ładował się do kieszeni na drzemkę. Poczytałam troszkę o szczurostwie i...wzięłam malucha. Istotnie okazał się najłagodniejszym w świecie stworzeniem, uwielbiającym głaskanie i wszelkiego rodzaju zabawy. A że nie mógł być sam bo to stadne istoty, więc dostał kumpla. A potem to już nastąpiło to, co hodowcy nazywają syndromem GMR czyli Get More Rats no i stąd latają mi te rasowce po wolierze, a ja mam robotę, bo przy żadnym psie lub kocie człowiek nie urobi się jak przy tych smarkaczach, nota bene wiecznie chorujących, a szczególnie na... płuca.

Same ogony faktycznie niewyględne, ale to organ odpowiadający nie tylko za równowagę, ale i chłodzenie ciała.Ziajać jak pies gnojki nie potrafią, pocić się nie pocą więc właśnie ogonem regulują temperaturę. Zresztą hodowlańce to zupełnie co innego niż te dzikie szczury, czyli Rattus Norwegikus. Inna psychika - przywiązują się do człowieka, rozpoznają go, przybiegają zawołane po imieniu, zachęcają do zabawy, latają za człowiekiem jak tylko je na wybieg wypuścić... Takie małe pieski, delikatne zdrowotnie jak mimozy.

A dzikuska to chyba sama bym się wystraszyła :)
O rany, ale się o pupilkach rozgadałam..
_________________
Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
 
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #47  Wysłany: 2012-08-01, 23:05  


Witam serdecznie :flower:
No i pewne tajemnice zostały wyjaśnione...
Beatko Jesteś rewelacyjna, Twoja wiedza i ewidentna sympatia do szczurów, trochę nietypowych pupili jest naprawdę fascynująca, Gratuluję

Cieszy mnie to o piszesz w wątku merytorycznym o swoich wątpliwościach, oraz o tym jak reaguje Twoja Mamusia po operacji.
Myślę że jest lepsza taka opcja, gdzie po wykonaniu operacji dokonuje się dokładne zbadanie zmiany nowotworowej, w tej chwili będzie można w oparciu o pełny materiał dowodowy określić rodzaj chemii, który należy zastosować do określonego rodzaju nowotworu, to naprawdę dobra okoliczność.
Oczywiste jest że wszystkie Twoje działania mają za zadanie ratować życie Twojej Mamusi, nie musisz mieć żadnych wyrzutów, że stosujesz wybiegi aby przekonać Mamusię do określonych zachowań, stawka jest zbyt poważna i ważna, aby zastanawiać się nad dwuznacznością niektórych rozwiązań.
Pozdrawiam serdecznie życząc jednocześnie dobrego tempa w rehabilitacji i dalszym leczniu :flow: :cmok:
_________________
romek
 
 
plamiasta 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Gru 2011
Posty: 1902
Pomogła: 263 razy

 #48  Wysłany: 2012-08-02, 05:45  


ja miałam kilka chomików raz parkę i małe potomstwo po 14 dniach. wszystkie znały swoje imiona każde miało swoją miskę i swoją porcję czułości, miałam królika miniaturkę która okazła się być zwykłym królikiem o angorowatej sierści, puszczałam go wolno po mieszkaniu - cierpiały wszystkie sprzęty elektryczne-kable itd.
zawsze jak wróciłam ze szkoły musiałam się przywitać ze swoa arką Noego :roll: pies chomik królik . nawet chomik budził się w dzień żebym go pogłaskała i szedł dalej spać

wracając ze szkoły swoją ulicą mijałam zawsze 6 psów sąsiadów- każdego znałam z imienia z każdym pogadałam zawsze i żaden ie zaszczekał na mnie jak przechodziłam chyba że z radości. a ogólnie jak ktoś inny przechodził to był jazgot niemiłosierny. nawet w nocy jak ktoś idzie ulicą wszystkie psy w każdym domu/podwórku szczekały. a ja jak wracałam z pracy nie raz w środku nocy to tylko zagwizdałam i nie było szczekania.


oj też się rozpisałam spadam z Twojego wątku
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #49  Wysłany: 2012-08-02, 12:02  


Witaj Beatko.
Zawsze miałem ogromny szacunek dla swoich lekarzy i mam nadzieję że to się nie zmieni, ale szanuję też siebie i swoją potrzebę wiedzy o swoim stanie, dlatego w momencie gdy uzbieram ładunek pytań spisuję je na kartce i bez litości notuję każdą odpowiedź mojej Pani doktor, myślę że polubiła ten system, który mnie daje wiedzę i oszczędza jej czas, wywołując przy okazji pewność, że traktuję Ją z szacunkiem i powagą.
Myślę, że improwizowane pytania nie są złe, ale... nasza determinacja i dążenie do uzyskania pełni wiadomości też budzi szacunek dla nas ze strony lekarza.

To co piszecie o swoich pupilach, zwierzęcych przyjaciołach jest jednym z najlepszych obrazów, tego, że zwierzęta są dla nas ludzi nie tylko źródłem pożywienia, zgodnie z tym co Natura dla nas przygotowała, ale źródłem zrozumienia i troski, aby można było uniknąć stresu i bezrozumnego okrucieństwa w stosunku do naszych słabszych sąsiadów w ekosystemie.
To dobrze że są między nami tacy, którzy potrafią kochać i pomagać tym, którzy nie potrafią sami zadbać o siebie, a zwłaszcza, nie potrafią wyartykułować swoich potrzeb i oczekiwań...
_________________
romek
 
 
plamiasta 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Gru 2011
Posty: 1902
Pomogła: 263 razy

 #50  Wysłany: 2012-08-02, 15:22  


roman1130 napisał/a:
nie potrafią wyartykułować swoich potrzeb i oczekiwań...
oj moje zwierzaki dość głośno umieją wyartykułować swoje potrzeby :mrgreen: od chobika który walił w klatkę miska żebym go wyjeła do psa który śpiewa pod oknem jak gotuję obiad w nadziei że mu coś wpadnie.

a teraz o krówkach nie wspomne potrafią tak muczeć że nawet umarłego postawią na nogi jak im coś potrzeba
 
nasturcja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Maj 2012
Posty: 121
Pomogła: 48 razy

 #51  Wysłany: 2012-08-02, 22:46  


plamiasta ma świętą rację. Potrafią, głośno i tak, że doskonale wiesz o co im chodzi :)Jeśli tylko kto chce słuchać, to usłyszy a jak chce rozumieć to i potrzeby zrozumie.

Co do chomików są super, ale na parkę bym się nie zdecydowała przy żadnych gryzoniach, bo przychówek z tego niezły i... częsty :) Moje stadko jest jednopłciowe i jakoś się chłopy dogadują z wyjątkiem jednego, który ma problem nie tyle co z agresją ile z potrzebą kontaktu i dotyku. Timur zamęcza resztę czułościami, na co reszta od niego zwiewa, a biedak próbuje zatrzymać jak umie, czyli zębami więc nieustannie tylko dezynfekowałam rany.Timurek więc załapał się na chów bezklatkowy, czyli lata sobie luzem, a spotyka się z kumplami pod nadzorem. Dobry chłopak, bo nic nie gryzie i załatwia się do kuwety.
Nie wiemplamiasta, jak to z tymi psami załatwiłaś, bo ja na sąsiedzkich ten sam patent ćwiczę , a nadal jazgot podnoszą mimo gwizdania i gadania do nich jak do własnych.Znaczy masz większe umiejętności :)

Roman
masz prawdopodobnie rację odnośnie odrzucenia wątpliwości co do dwuznaczności poczynań, ale ja jakoś ciężko daję sobie z tym radę. Mam ogromny szacunek do podmiotowości każdego człowieka, jego praw oraz decyzyjności, a także jestem dość bezwzględna w kwestii odpowiedzialności za podjęte decyzje. Słowem uważam, że każdy winien ponosić konsekwencje własnych i niezależnych poczynań. Nie pozwoliłabym nikomu decydować za siebie i niezręcznie się czuję robiąc to w stosunku do Mamy. Wiem jednak o jaką stawkę walczymy i chyba wyłącznie dlatego czynię co czynię.
Drugim dylematem z jakim muszę się zmierzyć jest pytanie, czy powiedzieć jej ,że to rak, czy wiedzę tę zataić kupując tym samym szerszą perspektywę i wolność
od Damoklesowego miecza, który przecież kiedyś spadnie, ale Ona nie musi z tą świadomością żyć.
Na razie wybrałam opcję nieinformowania, co ustaliłam z lekarzem i córką. Czas na złe wiadomości zawsze przyjdzie.
Ale za Boga nie wiem, czy dobrze, moralnie i słusznie postepuję.
_________________
Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
 
 
plamiasta 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Gru 2011
Posty: 1902
Pomogła: 263 razy

 #52  Wysłany: 2012-08-02, 23:44  


nasturcja, ja ze zwierzakami lepiej jak z ludźmi dogaduję się. a na psy sąsiadów zawsze się cos znalazło a to jakiś kąsek, a to podrapanie za uchem itd. wystarczy że zawołałam po imieniu jak w nocy wracałam z pracy i już nie było szczekania tylko radosne ujadanie.

teraz jak dzwonie do domu i mnie mój pies usłyszy to muszę z nim pogadać bo nie daje mamie porozmawiać jazgocze itd. kiedyś jak przyjechali znajomi moi do rodziców nie mogli wejść do domu zadzwonili dali na głośno mówiący i weszli razem z moim głosem. a tak to by mieli ciężko- bo to bydle około 70-80kilo
 
nasturcja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Maj 2012
Posty: 121
Pomogła: 48 razy

 #53  Wysłany: 2012-08-03, 10:57  


Dobra metoda plamiastaz tym smakołykiem, byle ręki nie użarły przy próbie zaprzyjaźnienia innego niż werbalne :)
U mnie, poza Mamą w szpitalu lecznicy weterynaryjnej ciąg dalszy - Timur na antybiotyku i probiotyku, bo mu w płucach grucha i tak będzie ze trzy tygodnie.
Gacek( pies) pobudzony "towarzystwem napływowym," o którym wie, że jest ale nie ma doń dostępu dostał ataku padaczki. Niby niegroźnie, bo atak o charakterze petit mal,ale jednak. Ładuję w biedaka wit B1 w maks dawkach. Kot mierzy mnie gniewnym spojrzeniem, Bóg wie czemu... Eh, wszystko naraz...
No i bujam się aksjologicznie jaką opcję przyjąć z Mamą: mówić - nie mówić i jakie to spowoduje konsekwencje. To już trudny czas, a mam pełną świadomość,że może przyjść trudniejszy.
W każdym razie co by nie było- muszę dać radę.
_________________
Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
 
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #54  Wysłany: 2012-08-03, 11:23  


Temat mówić - nie mówić trudny
Może zapoznaj się z tymi wątkami, a i tak oczywiście 'decyzja' należy do Ciebie, Ty najlepiej znasz swoją Mamę.
http://www.forum-onkologi...robie-vt649.htm
http://www.forum-onkologi...obie-vt3731.htm
Pozdrawiam serdecznie
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #55  Wysłany: 2012-08-03, 22:27  


JustynaS1975, Podała linki do wątków o których nie miałem pojęcia...Myślę że jeszcze długo będę będę uczyć się tego Forum, zakres poruszanych tematów jest wprost niesamowity, potrzebuję tylko czasu aby poznać go w całości.

nasturcja,
Twoje pytanie jest naprawdę trudne, biorąc pod uwagę charakter Twojej Mamusi, masz zagwozdkę najwyższej próby, nikt nie zna Twojej Mamusi tak jak Ty, więc to Ty musisz odpowiedzieć na wszystkie pytania.
Jest truizm, który mówi że prawda Cię wyzwoli, ale zapomina dodać że może też zabić...
Wierzę w Ciebie Beatko, wierzę też w Twoją Mamusię...
Pozdrawiam serdecznie
_________________
romek
 
 
nasturcja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Maj 2012
Posty: 121
Pomogła: 48 razy

 #56  Wysłany: 2012-08-03, 23:01  


Dziękuję Justynko.
Oczywiście oba wątki przeczytałam, ale nadal nie potrafię podjąć decyzji. Przekonuje mnie, że chory ma zdrowieć i funkcjonować normalnie w miarę swoich możliwości, a nie studiować własny przypadek.Skłaniam się więc ku temu, by milczeć i podawać półprawdy. Nie sadzę bym miała z tym kłopoty, umiem tak przekazać informację, że odbiorca usłyszy to, co chcę aby usłyszał. Taki myk zawodowy, czasem go stosuję, choć staram się unikać.
Boję się czego innego - tego, że wraz z chorobą w pancerzu ochronnym nieświadomości poczynią się wyrwy nie z mojego powodu, ale zupełnie obcych ludzi spotkanych w tej walce na chwilę, którzy przecież nie muszą chcieć tego stanu uszanować lub zrobią to z bezmyślności. Ale tym się będę martwić, gdy taka konieczność zaistnieje i pojawi się napis onkologia, a nie torakochirurgia. Ja z ukryciem znaczenia istoty zabiegu sobie poradzę, ale jak zachowa się np personel?
Wiem, że Mama nie jest gotowa na słowo "rak". Ona ma zerową wolę walki z czymkolwiek, żadną odporność na stres, a najprostsze sprawy często stanowią dla niej kosmos. Zawsze powtarzam,że coś się u mnie pomyliło: mam dwudziestokilkuletnią Córkę o psychice dojrzałego człowieka i Mamę o psychice dzieciaka, wymagającą pilotowania przez życie. Taka troszkę Barbara Niechcic.Wiem, że walki nie podejmie i załamie się, bo nigdy o nic nie walczyła i po prostu nie umie.Ona ma świat manier, tego co wypada i nie wypada, własny zamknięty obszar i nie ma w nim miejsca na rzeczy brzydkie, straszne czy groźne. Unika ich jak ognia, nawet wiedzy o nich. Nie stanie do żadnego wyzwania, bo po prostu nie umie walczyć, a przed wyzwaniami najnormalniej w świecie ucieka, lub ceduje ich realizację na innych.Mam więc pod opieką dorosłe dziecko, zresztą nie od dziś, tylko od dawna.
Ale nie o to chodzi - zastanawiam się jak ową wytworzoną nieświadomość ochronić. przecież nie dam rady uprzedzać każdego lekarza, pielęgniarki, salowej innych pacjentów, że ta pani jest głęboko przekonana, że jest tam z innych powodów niż oczywiste.
Nie mam koncepcji na razie, ale mam nadzieję,że ją wykombinuję jak przyjdzie czas.
_________________
Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
 
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #57  Wysłany: 2012-08-03, 23:15  


nasturcja napisał/a:
Przekonuje mnie, że chory ma zdrowieć i funkcjonować normalnie w miarę swoich możliwości, a nie studiować własny przypadek.

I tu Nastrurcjo, każdy przypadek, to inna historia. Ja akurat staram się zdrowieć, staram się funkcjonować normalnie, a studiuję swój przypadek szczegółowo. Ja mam kontrolę nad sobą, i ja cenzuruję wiadomości, które przekazuję bliskim.
Ale tak jak wcześniej wspominałam, każdy przypadek jest inny.
Zresztą w tych wątkach masz dyskusję i różne zdania. I rozkład jest mnie więcej taki: bliscy chorych skłaniają się do zdania: półprawdy, ukrywanie prawdy itp. Natomiast osoby chore: prawda, nawet jeśli jest najgorsza.
Rzeczywiście co do różnych życzliwych obcych - nigdy nie ma się pewności :?ale??:
I chyba w tym jest najważniejsze: bądź otwarta, odważnie otwarta. I np. chęci szczerej rozmowy ze strony Mamy nie zbywaj byle czym. Choć myślę, że to wiesz i że jest to trudne.
Bano, połączenie serca i rozumu nie jest łatwe.
Życzę powodzenia, rozwagi, siły i wytrwałości. Oczywiście, wiem, że masz te cechy, ale na przyszłość, aby Ci tego nie zabrakło na dalszej drodze. :)
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #58  Wysłany: 2012-08-04, 14:33  


Beatko.
To co piszesz o charakterze swojej Mamusi powoduje, że doskonale rozumiem skalę problemu, w jaki sposób przekonać ją do walki o samą siebie, w jaki sposób pomóc nie powodując traumatycznych sytuacji, które zniszczą jej psychikę do zera.
Nie jestem specjalistą, nie jestem w stanie określić na ile Mamusia, pod powłoką osoby zupełnie nieprzystosowanej jest tak naprawdę silna i prawie że bezwzględna.
Przytoczona jako przykład B. Niechcic jest dla mnie właśnie taką osobą, jest na pozór słaba i bezbronna... ale pod pozorami kryje się osoba zarówno odporna i silna, wykorzystująca świat do własnych celów.
Mam nadzieję, że Mamusia zmuszona okolicznościami do zastosowania chemioterapii, a takie rozwiązanie prawdopodobnie będzie prędzej czy później brane pod uwagę... okaże się silniejsza, niż wskazywałaby jej dotychczasowa postawa....życie to jednak strasznie silna motywacja, potężna podnieta i potrzeba.
Bęatko nie wiem co dyktuje mi te słowa, intuicja jest raczej domeną kobiet, ale życzę Tobie i Mamusi, aby moja wiara w Was obie miała zastosowanie w życiu.
Ty jesteś mądrą i kochającą Córką, a Mamusia silniejsza niżeli Ty Ją widzisz.
Pozdrawiam serdecznie
_________________
romek
 
 
plamiasta 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Gru 2011
Posty: 1902
Pomogła: 263 razy

 #59  Wysłany: 2012-08-04, 15:07  


roman1130 napisał/a:
Mamusia zmuszona okolicznościami do zastosowania chemioterapii, a takie rozwiązanie prawdopodobnie będzie prędzej czy później brane pod uwagę... okaże się silniejsza, niż wskazywałaby jej dotychczasowa postawa....życie to jednak strasznie silna motywacja, potężna podnieta i potrzeba.
tyle wiemy osobie na ile nas sprawdzono
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #60  Wysłany: 2012-08-14, 20:31  


|bezradny| ::mur:: :flower: |przytula|
_________________
romek
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group