Hej nail
Dawno się nie odzywałam .Wiem co czujesz ,mój mąż też odszedł w styczniu ,niedługo po Twoim.
Mam nadzieję że się trzymasz.Ja powoli się ogarniam ,wyszłam już z "amoku" musze -mam przecież Zosie..
Chyba łatwiej mi ,bo byłam z Nimprzez ten rok od operacji ,mogłam się "przyzwyczaić" do choroby ,miałam okazje zrobić coś dla Niego ,odwdzieczyć się za całe dobro i ten rok mnie naprawdę wiele nauczył.
Poznałam siebie ,tak wewnetrznie ,wiem na ile mnie staći dopiero zrozumiałam kiedy zachorował jak bardzo go kocham i jak On musiał kochać mnie
Nie będę smęcić w Twoim wątku kochana.
Mam nadzieję że dajesz radę .
Usciski :*