Mariolko, niestety z tego co napisałaś wynik TK wskazuje na progresję. Samo to, że guz powiększył się aż o 10mm to bardzo dużo i doszły jeszcze inne zmiany.
Z tego co pisałaś w lutym, można wywnioskować, że u taty już w czasie chemioterapii I-go rzutu doszło do progresji, nowotwór nabrał chemiodporności.
W Twoim wątku #253 absenteeism podała Ci cyt. o zastosowaniu leczenia II-go rzutu.
Sama wiesz, że z tego leczenia odnosi skutek niewielka ilość pacjentów,α chyba warto zastanowić się czy nie spróbować podjąć się tego leczenia. Przecież w każdej chwili będziecie mogli z niego zrezygnować.
Zobaczymy co Wam zaproponuje onkolog.
Bardzo mi przykro
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Romku przepraszam jeżeli Cię uraziłam. miałam namyśli że nie będzie zlych wiadomości bo jeżeli u mnie są to u Ciebie ich już nie będzie. nie pisz mi nawet o tych papierosach. możesz być z siebie dumny że udało Ci się rzucić. to napewno Ci pomaga. lekarz powiedział mi że nawet lepiej się oddycha jak sie nie pali czyli równocześnie pomagasz sobie. Twoje leczenie a leczenie mojego taty to coś zupełnie inna spraw. Ty z tego co kojarzę miałeś radioterpie radykalną więc szanse są zupełnie inne. nie zamieszczę wyników. po co? to że jest progresja wynika z pierwszego zdania. słowo progresja jest tam boleśnie widoczne. pocieszające jest to że te liczne zmiany w płucach są stabilne i węzły też. tylko ta wątroba.... nie zgodzę się że stabilizacji nie było. ona była aż namacalna. po II serii ustało gulganie w gardle. przez 2 miesiące po było naprawdę ok. tylko teraz od miesiąca. to aż dało się zauważyć. czy te cm to przez ten czas dużo? nie wiem. mi onkolog na początku choroby taty powiedział że według niego to zaczeło się max. 6 miesięcy temu!!!!! max 6 miesięcy!!!! i już przerzuty do węzłów ponad 5cm guz. więc w ciągu ponad miesiąca albo dłużej mogło to nabrać takiego rozpędu. nie piszę na wątku merytorycznym bo wszystko już zostało powiedzione. jesteście potrzebni mi Wy. umiecie napisać tak że czuje się ok. brutalna prawdę znam. mam nadzieje że będzie chemia. tata znosił ją naprawdę dobrze. teraz czuje sie gorzej niż w czasie trwania chemii. on też już wspomniana że trzeba ją wziąć, bo czuje że cos jest nie tak. a po niej było naprawdę ok i w trakcie niej.
[ Dodano: 2012-05-27, 17:05 ]
i Kasiu dołączymy do szpitali krakowskich, mam nadzieje że lekarz będą ok bo dotychczas byli.
Mariolko z rozrastaniem nowotworu różnie bywa, ale wiesz że jak się zrobi chemioporny to bardzo szybko rośnie i daje przerzuty. Czy tata dalej ma krwioplucie ?
Dzielna jesteś, doskonale zdajesz sobie sprawę z tego co się dzieje. Dobrze, że może na Ciebie liczyć, bo to bardzo dużo jak się ma w kimś oparcie i wie, że ktoś jest, kto czuwa i wspiera.
Dobrze, że tata ma Ciebie.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
z tym rakiem to jest naprawdę różnie. w sumie tata choruje już prawie 9 m-cy. więc myślę że jakby jednak nie zadziałała to pewnie byłoby dużo gorzej.muszę tak myśleć i myślę tak, jak inaczej mogłabym nastawiać sie na chemię? nie ma krwi. była w sumie przez 2 dni, i zawsze z tą aspiryną. odstawił i nie ma. może to zbieg okoliczności nie wiem. ogólnie po tym inhalatorze jest dużo lepiej. nie czuje jakiegoś bólu to bardziej osłabienie, zmęczenie. i kaszel też mniejszy. wczoraj cały dzień pracował. upominałam go żeby tak nie robił, to nie cały dzień. kupiłam też tacie lekarstw na wątrobę. tata widzę że nastawia się na chemię. jest naprawdę dzielny. choć myślę że to też wynika z tego że wie że jest ciężko chory ale nie wie jak bardzo. mam nadzieję że to się nigdy nie wyda. i że leczenia będzie i to szybko. wszystko się wyjaśni we wtorek. żeby ta chemia już była podawana.
ja mysle ze jesli prze taki czas urosl tylko 10mm to wcale zle nie jest.znow go poddusza chemia i bedzie ok....Ja mysle ze jesli chemia pierwsza cos dala a dala...bo jednak stabilizacja byla jakas..guz nierosl(a nie to co u mojej mamy przyspieszyl na maksa jak chemia oslabili organizm) wiec i teraz bedzie ok.TYlko pilnujcie tomografi..gora po 3 chemii musza Wam dac...Jak traficie do Jana Pawla to pytaj o leczenie kliniczne.wiem ze tam jako druga chemie podaja ta amerykanska.TYlko pytaj bo jak trafisz na dr Sokolowska to ona sama nic moze nie powiedziec.jak u nas.jest niedostepna troche.Znajomy mojej mamy z tym samym rakiem zaczal po siwetach ta chemie.tez mial przerzuty do wezlow.pytalam brata czy cos wie ale brat mowi ze woli niepytac...bo jesli sie okaze ze to leczenie skuteczniejsze to obydwoje bedziemy sie zadreczac...a mamie zycia niewroce i czasu niecofne.Ale ja i tak chyba zadzwonie do ciotki i sie dowiem.
dzis snila mi sie mama...niewiele pamietam..tylko ze zapytalam czy moge sie przytulic..tulilam ja mocno i mowilam jej ze bardzo ja kocham i starsznie za nia tesknie i mi jej brakuje...tyle tylko pamietam...i ze czulam ja w ramionach...potrzbne mi to bylo...niewazne ze to tylko sen...
Roman a TY wez sie w grasc bo dostaniesz kopa w tylek...co to za pisanie ze jesli walczysz tylko o miesiace to nie ma sensu...Zawsze jest sens zyc...i o to zycie walczyc...o zdrowie bo Ty wlaczyc o calkowite wyzdrowienie i ja wierze ze CI sie uda...musi sie udac.Pokazesz wszystkim na forum ze sila sugestii mozna dziada wykonczyc.Wiarą w powodzenie.Jesli czlowiek wierzy to podobno nie ma dla niego rzeczy niemozliwych prawda.
co do trucia chemia to ja mam swoje zdanie bo u mamy niezadziala, a wiadomo oslabienie dalo sile temu co nietrzeba..organizm slaby niewalczy.Ale u Mariolki Taty chemia cos dala...i pewnie jest wiele osob na tym forum ktorym pomogla..w szpitalu tez takich spotykalam...wiec sami musicie wyczuc cze warto.i mysle ze trzeba kontrolowac leczenie...nie tak jak u mojej mamy...4 chemie i dopiero patrzymy czy dobilismy raka czy pacjenta.
_________________ Za wcześnie odeszłaś a z Toba marzenia i sny Dla Ciebie pamięc i kwiaty, a dla nas ból i lzy.
Mamusia 26.03.2012 1:30
cieszę się że mama Ci się przyśniła mam nadzieję że takich snów będzie więcej. zobaczymy gdzie da nam w ogóle skierowanie. bo chyba na rydygiera też jest onkologia. według mnie najgorsze jest jak powiedzą nie ma leczenia, jak powiedzą koniec. chemia daje to poczucie że jednak coś sie dzieje. tata też się boi że mu nie podadzą bo ogólnie jest jej brak w PL. jest toksyczna wiem. ale w poczekalni byli pacjenci bo naprawdę dużej ilość cyklów. Romek i tak dużo tu na forum zrobił, pocieszając innych.
Witajcie Mariolko i Kasiu
Mariolko jestem z Tobą od samego początku, nie wyobrażam sobie że mógłbym do Ciebie nie zaglądnąć...
Jeżeli udało mi się pomóc Ci, To musisz mieć świadomość, że Ty również niosłaś mi wsparcie i pomoc, podobnie jak Kasia, która wspierała nas oboje.
Myślę że to działa jak system naczyń połączonych, Ty pomagasz mnie ja pomagam Tobie.
Mariolko tak jak każdy człowiek mam prawo do słabszych dni, zbliża się termin moich badań kontrolnych, jestem pełen wątpliwości, bo jestem tylko człowiekiem...
Pewno że chciałbym tak, jak pisze Kasia siłą woli zabić swojego sk...iela, ale mam też świadomość, że Chcieć to wcale nie znaczy Móc.
Mariolko mam świadomość, że pewne rzeczy są nieuchronne, śmierć dogania nas w pewnym momencie i nie odstępuje już nas na krok...ale nie warto zbyt szybko składać broni, chemia ma znaczenie nie tylko psychologiczne, ona musi pomagać, bo jeśli nie będzie pomagała... to może zabijać równie skutecznie co rak.
Atakuje przede wszystkim narządy wewnętrzne, wątrobę serce, nerki, szpik...
Jeżeli lekarze uznają że ryzyko jest zbyt duże... nie podadzą chemii. mają za zadanie pomagać, ratować życie, a gdy jest to niemożliwe... pomóc godnie doczekać śmierci.
i co powiedzial lekarz,bo wczoraj byl wtorek?jak decyzja....
ten znajomy mamy co dostal amerykanska chemie i to podobno lepiej.mocniejsza jakas jest...wlosy wyszly ale guz po dwoch chemiach jest mniejszy....Mam zal do tej lekarki..bo przez jej dume nie dala mamie tej chemii a moze byloby inczej.Ja tam pojade z nia porozmawiac.Teraz mam starszne problemy z dzieckiem, ale jak sie troszke uspokoi to pojade...przykre..ech
[ Dodano: 2012-05-30, 09:29 ]
wczoraj dowiedzialam sie ze moja wykladowczyni nieczyje z uczelni..44 lata..taka fajna pani dr...no teraz juz prof.dwoje dzieci i prawdopodobnie rak...czego nie wiem.co za paskudna choroba
_________________ Za wcześnie odeszłaś a z Toba marzenia i sny Dla Ciebie pamięc i kwiaty, a dla nas ból i lzy.
Mamusia 26.03.2012 1:30
Kasiu, ciężko ciężko było. czekałam w kolejce 2godziny. lekarz zobaczył wynik i zamilkł. zaczął pytać jak tata się czuję. mama zaczęła mówić trochę na wyrost że śpi że zmęczony jets że nie je. ( spał tylko w jeden dzień, a je 3posiłki dziennie tylko że nie tak obfite jak kiedyś ale waga ta sama) on zaczął już tak mówić że nie musi go zobaczyć. to wtedy ja zaczęłam mówić tak jak jest. czyli że czuje się ok. wtedy on ze ta stabilizacja trwała bardzo krótko, tylko 2 miesiące, i czy to jest sens go truć. ja powiedziałm mu wtedy że dla nas 2 miesiące dłużej z tata to dużo i zmienił ton. dał skierowanie na badania przed chemią i zamówił inna chemię. nie wie co, powiedział że jest problem z lekami. ciężka rozmowa bardzo. oczywiście nerwy mi puściły i łzy poszły do oczu od razu, gdy zapytałam co jak będzie boleć. powiedział że w 70% ten ból udaje się opanować. tylko jak? tam nie ma odziału onkologi. szpital nie będzie go trzymać. żałuje że nie poszliśmy do Krakowa może leczenie wyglądałoby inaczej może mielibyśmy więcej czasu. co będzie jak będzie ból. zostawią go? czuje jakbym miała zwariować. trudno mi sie z tym pogodzić. moja babcia też ledwo zipie, mama też już padnięta. ja dziś czuje się tak fatalnie że nawet do pracy nie poszłam. niech już ta chemia idzie. niech już sie coś dzieje.
[ Dodano: 2012-05-30, 11:41 ]
a z taki szokująco optymistycznych wiadomości. pisałam kiedyś o tym koledze co ma raka mózgu. była operacja odrosło. potem była radioterapia. po zakończeniu zmalało o 2 mn. ale dale był. od tego czasu mineło ok 6 m-cy. zmienił drastycznie styl życia. nie je mięsa dużo owoców warzyw. jakieś oleje no jest tego dużo co zrobił z życiem. czyta cały czas o zdrowim stylu życiu o odżywianiu. i kolejny tk ( już chyba 3-cie tk od radioterpi, bo jeden miał bardzo szybko bo go głowa bola ale okazał się fałszywym alarmem) i teraz znowu zmalało o kolejny mn. dziwne to . ale oczywiscie cieszę się.
Mariolko nie myśl na zapas bo się wykończysz psychicznie.
Wcale nie jest powiedziane, że tatę coś będzie boleć, to nie jest tak, że każdego przy tym rodzaju nowotworu boli.
Jeżeli tata zakwalifikuje się na II-gi rzut chemioterapii i zadziała, to da Wam jeszcze dużo czasu i tak masz myśleć !
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Mariolko
ela1, ma absolutną rację, staraj się zauważać więcej pozytywnych stron w leczeniu Taty.
Piszesz o koledze, który zmienił styl życia i zaczyna zauważać, że daje to wymierne efekty, że leczenie jest skuteczne a on mam nadzieję z każdym dniem czuje się lepiej.
Dobrze że przekonałaś lekarza do dalszego leczenia, dobrze byłoby gdybyś przekonała Tatusia do zmiany przynajmniej niektórych przyzwyczajeń...
Trzymajcie się, pozdrawiam serdecznie
daj spokoj jaka walka...co za kraj...Po co go meczyc..no kurde..po to zeby pozyl pol roku dluzej...A co jesli druga chemia zadziala super i zmiany sie cofna...wiem moze zaoptymistycznie pisze ale kurde nie zdazaja sie czasem takie sytuacje.cHYba tata clo zyl bez leczenia dwa lata bo po pierszej chemii nerki padly i nie podawali wiecej.Nerki wrocily do normy a on bez leczenia tyle wytrzymal.wszytsko sie moze zdazyc.Ale probowac zawsze warto.CHocby po to zeby miec swiadomosc ze zrobilismy wszystko.
Jaka maja pewnosc ze przez mies urosl 1cm...a moze przez 3....przez nastepne 3 znow urosnie 1...i tak przez najblizsze 3 lata.oNI NIC NIE WIEDZA..ech...
nie najlpeiej dobic..powiedziec pana juz nie leczymy...bo po co..A gdzie podejscie psychologiczne..Naqwet jak szans nie ma to udajemy ze cos robimy..Tak jak w szpitalu na garncarskiej do moje mamy...podjescie lekarzy czy pielegniarke..jakby starali sie pomoc a przeciez wiedzieli jaki jest jej stan...Ale niestety sa lekarze i lekarze..przykre
_________________ Za wcześnie odeszłaś a z Toba marzenia i sny Dla Ciebie pamięc i kwiaty, a dla nas ból i lzy.
Mamusia 26.03.2012 1:30
hej, kupiłam sobie książki o wątrobie, i czytam czytam czytam. wiele ciekawych rzeczy sie dowiedziałam. kupiłam tacie wszystkie potrzebne specyfiki i będziemy próbować aby wyniki wyszły dobrze, chociaż wątpie że w przeciągu paru dni zdziała cuda. Romku możesz spróbować jeść Ostropest.szybko regeneruje wątrobę również po chemii. i dobrze tacie robiły te soki z buraków i marchwi. bo pomimo że na krew nie działają ale właśnie na wątrobę. tak piszę w książkach. czytam je do nocy. w ogóle przez tą chorobę taty, chyba pójdę na jeszcze jeden kierunek studiów. dietetyk medyczny. stosuje na mamie specyfiki, o których czytam w książkach i powiem wam że na zaparcia działa lepiej niż lekarstwa. Jednak coś jest w tym zdrowym odżywianiu. żałuje Kasiu bardzo że nie jesteśmy na jana. chciałabym tatę przenieś ale reszta rodziny nie chce. tak strasznie bym chciała żeby ta chemia już szła. czeka na to jak na zbawienie. i tak myślę. Boże jeszcze miesiąc, po miesiącu, Boże błagam kolejny miesiąc. Zgadzam się Romku, i Elu nie ma co myśleć na zapas. teraz to czuję jak ważny jest każdy dzień, że pół roku to długo. teraz czas ma dla mnie inny wymiar. i tak jak piszesz Romku tata powinien zmienić nawyki ale niestety..... Kasiu czy dobrze zrozumiałam Twój tata umarł na raka nerki? jeżeli tak to strasznie mi przykro. a jak ojczym? uspokoił sie coś?
jak kupujesz różne specyfiki to mam pytanie próbowałaś już czerwonej herbatki?
a na zaparcia można dawać zwykłe otręby czy śliwki suszone czy nawet kompot z nich , jestem za tym że jak można to trzeba brać co dała dla nas natura - oczywiście za zgodą lekarza bo zioła mają intreakcję z lekami itd. kiedy trzeba posiłkować się lekiem wtedy TRZEBA i tyle, ale jak można i z takim samym skutkiem przyjmować to co dała nam natura to czemu nie?
wczoraj oglądałam program o rakach, ale nie o Plakach chorych tylko w jakimś innym kraju. i tam chemię podawali do końca. koleżanka mi powiedziała że jej wujek miał stwierdzone stwardnienie rozsiane. było to ponad 20 lat temu. zerwał zaręczyny został sam. nie chciał być ciężarem. choroba jakoś się nie rozwijała. i trafił do lekarz, który po 20 latach powiedział. to nie stwardnienie, wyobrażacie to sobie. ??!!!
[ Dodano: 2012-06-01, 20:27 ]
tak, ja piję codziennie rooibos. nie piję już zwykłą. z tego co zauważyłam lekarze na moje pytania, jeżeli oczywiście chodzi o tatą, mówią niech piję co chce. nigdy nic nie skomentowali.
[ Dodano: 2012-06-01, 20:30 ]
Romku widzę że miałeś rtg, czekam na wiadomości. będę bardzo mocna trzymać kciuki, chociaż trzymam je za Ciebie bardzo mocno cały czas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum