Witam, mam pytanie do grupy, jakie macie zdanie na temat coronavirusa, osoby po chemioterapii zabezpieczacie się jakoś? Ogòlnie co o tym myślicie? Czy nasza służba zdrowia w dobie walki z koronawirusem da radę zadbać też o nas?
Wyczytałem, że pacjenci onkologiczni z obniżoną odpornością to grupa szczególnie podatna na zachorowania wirusowe...
Wyczytałem, że pacjenci onkologiczni z obniżoną odpornością to grupa szczególnie podatna na zachorowania wirusowe.
To racja. Każda osoba z obniżoną odpornością jet bardziej narażona na zakażenie koronavirusem. Dlatego trzeba bardziej uważać, przy koniecznych wizytach zachowywać odpowiednią odległość do innych pacjentów, myć dokładnie ręce, w miarę możliwoźci dezynfekować ,unikać wychodzenia na zakupy jeżdzenia windą itp.
Wszystko co zalecane osobom zdrowym i i jeszcze więcej.
I zdrowy rozsądek przede wszystkim.
Pozdrawia serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Ludzie w trakcie chemii są teraz w szczególnym niebezpieczeństwie. Ale koronawirus może mieć więcej ofiar niż się wydaje i nie chodzi mi to o samo zakażenie i ciężkie powikłania. Mówię chociażby o pacjentach onkologicznych, którym z powodu koronawirusa odracza się na czas nieokreślony zabiegi, operacje, nawet diagnostykę, bez której nie można podjąć jakiegokolwiek leczenia. Niektóre szpitale grożą zamknięciem. Tymczasem rak nie czeka i robi swoje. I co na to można poradzić? A no właśnie. Nic. Najczęstsza odpowiedź ze strony służby zdrowia odnośnie obecnej sytuacji to: no i co ja Pani na to poradzę. Nie wiem, jak jest w innych ośrodkach, ale, jak mniemam, wszędzie może panować podobny chaos, a raczej niewydolność czy paraliż systemu. Tymczasem "zwykli" ludzie mają dylematy jak nie zwariować przez ciągłe siedzenie w domu. Oj, naprawdę chciałabym mieć takie problemy.
[ Dodano: 2020-03-20, 13:03 ]
Odnośnie tych zaleceń. Popieram, rozumiem, choć nie jest to komfortowa sytuacja. Ale jeden punkt zawsze mnie trochę śmieszy. O ten: "Pacjenci proszeni są o przychodzenie na wyznaczoną godzinę, którą mają Państwo w karcie pacjenta. Nie ma potrzeby by przychodzili Państwo wcześniej i narażali się na ryzyko infekcji." Tak, jakby pacjenci celowo przyjeżdżali na wizytę kilka godzin wcześniej, żeby miło spędzić czas w ośrodku. Przecież pacjenci przeważnie przyjeżdżają na swoją godzinę, co nie zmienia faktu, że i tak muszą czekać, czasem nawet kilka godzin...
Ludzie w trakcie chemii są teraz w szczególnym niebezpieczeństwie. Ale koronawirus może mieć więcej ofiar niż się wydaje i nie chodzi mi to o samo zakażenie i ciężkie powikłania. Mówię chociażby o pacjentach onkologicznych, którym z powodu koronawirusa odracza się na czas nieokreślony zabiegi, operacje, nawet diagnostykę, bez której nie można podjąć jakiegokolwiek leczenia. Niektóre szpitale grożą zamknięciem. Tymczasem rak nie czeka i robi swoje. I co na to można poradzić? A no właśnie. Nic. Najczęstsza odpowiedź ze strony służby zdrowia odnośnie obecnej sytuacji to: no i co ja Pani na to poradzę. Nie wiem, jak jest w innych ośrodkach, ale, jak mniemam, wszędzie może panować podobny chaos, a raczej niewydolność czy paraliż systemu. Tymczasem "zwykli" ludzie mają dylematy jak nie zwariować przez ciągłe siedzenie w domu. Oj, naprawdę chciałabym mieć takie problemy.
[ Dodano: 2020-03-20, 13:03 ]
Odnośnie tych zaleceń. Popieram, rozumiem, choć nie jest to komfortowa sytuacja. Ale jeden punkt zawsze mnie trochę śmieszy. O ten: "Pacjenci proszeni są o przychodzenie na wyznaczoną godzinę, którą mają Państwo w karcie pacjenta. Nie ma potrzeby by przychodzili Państwo wcześniej i narażali się na ryzyko infekcji." Tak, jakby pacjenci celowo przyjeżdżali na wizytę kilka godzin wcześniej, żeby miło spędzić czas w ośrodku. Przecież pacjenci przeważnie przyjeżdżają na swoją godzinę, co nie zmienia faktu, że i tak muszą czekać, czasem nawet kilka godzin...
Nie siej niepotrzebnej paniki i fermentu, bo przez takich jak Ty, moja mama od 3 dni nie mogła spać, bo się bała że jej chemii nie podadzą. Podali i wszystkim innym którzy się zgłosili i nawet namawiali że nie ma się czego bać i radzą przychodzić na kolejne sesje.
Gerd, nie oburzaj się. Nie chodziło mi o sianie paniki. Piszę po prostu jak jest z MOJEGO punktu widzenia. To, że u Was ośrodek funkcjonuje normalnie, nie znaczy, że wszędzie tak jest. Przykładowo, u mnie w ośrodku wstrzymano zapisy na PET-CT i nikogo nie interesuje, co to oznacza dla pacjentów. Przypuszczalny termin badania na dziś to byłby maj. Bez tego badania z kolei nie możemy ruszyć z dalszą diagnostyką, a co dopiero z leczeniem. Obawiam się też o terminy następnych zabiegów, bo same rejestratorki przebąkiwały coś w stylu, "nie wiadomo czy nie zamkną szpitala." Także, sam widzisz, nie wszędzie jest wesoło; akurat my nie możemy być niczego pewni póty, póki ta zaraza będzie się szerzyć. Chciałabym napisać coś bardziej pozytywnego, ale nie mogę.
[ Dodano: 2020-03-31, 23:02 ]
Bardzo możliwe, że jest też tak, że jak już pacjent jest w trakcie leczenia, to takie leczenie się kontunuuje. No bo jak mają je przerwać? To byłoby bez sensu. Za to "ucina" sie resztę, na przykład tych, którzy jeszcze nie mają ostatecznej diagnozy albo są po leczeniu. U nas szpital próbuje ograniczać liczbę pacjentów do minimum; ciągle pytają czy to badanie, ta wizyta jest pilna czy może poczekać. Pytanie, kto z onkologicznych może czekać. Jedynie pacjenci po leczeniu, u których aktualnie nic złego się nie dzieje. Czego z kolei też nie można na 100% stwierdzić bez badań. I tak w kółko. Napisałam o tym, żeby się podzielić swoimi myślami i przy okazji dowiedzieć się, czy ktoś też ma takie problemy. Razem raźniej zwłaszcza wtedy, gdy człowiek napotyka na mur.
bluemoon87, może zbyt agresywnie zareagowałem, przepraszam. Wiem jaka panika była siana i jak mama się stresowała. Na szczęście dostała normalnie chemię i do domu. Na leczenie przyjęli ją bez problemów i nawet pochwalili za ochronę (maska, przyłbica, rękawiczki). Oczywiście cały szpitalny personel, łącznie z ordynatorem, nie miał żadnej ochrony. Wnioskuję że trafiła na 'moment' gdzie tych rzeczy po prostu nie można było dostać. Faktycznie, Twój przypadek już dużo mniej 'komfortowy' i chyba za wszelką cenę bym próbował ten PET zrobić prywatnie, ale to już chyba nie ten wątek na takie rady.
Gerd, nie wiem gdzie Mama się leczy, ale mam coś do załatwienia w Centrum Onkologii w Warszawie, cały ranek dzwoniłam no i się dowiedziałam:
- Wizyty kontrolne odwoływane,
- Do gmachu nie można wejść jeżeli nie ma wizyty, a wizytę uzgodnić trudno bo nigdzie nie odbierają telefonów.
- Poradnia genetyczna zamknięta , można się zgłaszać "po pandemii"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum