Marku, we mnie też zawsze takie 'wypowiedzi' budzą wątpliwości. Tak jak piszesz może to się 'wydawać' troszkę promowaniem siebie. Ale z drugiej strony, gdyby takie osoby jak J. Stuhr (znani, popularni itd.) nie chorowali w tym przypadku raka, to media w ogóle, albo w bardzo małym stopniu się tym interesowały.
Ja tylko mogę napisać na przykładzie Nergala, białaczek i dawstwa szpiku. (już o tym pisałam). Nergal i Doda nie moja bajka. Nie lubię Nergala (tzn. jego wizerunku, bo właściwie my szaraczka, tak naprawdę to wiemy), nie wszystko mnie się podobało to co mówi, nawet w związku z chorobą. Ale gdyby On nie zachorował i gdyby nie potrzebował dawcy szpiku, to nadal w Polsce ta baza dawców szpiku byłaby 'mizerna'. Gdyby nie sławne osoby, które przyłączają się do akcji, to nadal byłoby licho (Nie mówiąc o tym, że Nergal trochę 'zmanipulował. On już miał dawcę, a nadal była mowa, że poszukują dawcy dla niego. W celu powiększania bazy dawców szpiku).
Ten kij ma dwa końce. Pewnie i robią 'sobie dobrze', ale też dzięki temu jest mowa o chorobach nowotworowych, dzięki temu i trochę świadomość wzrasta i ludzi oswaja z tym tematem.
Gdyby celebryci, popularni, znani, znajomi Pana Redaktora, czy Pani Redaktor, ktoś z rodziny 'znanych' nie zachorował na raka, to i o raku w mediach niewiele by się robiło i mówiło. Bo pomimo całej pracy fundacji, to bez tych 'sławnych' takie przebicia do mediów by nie mieli.
Z wywiadu, który Mark zamieścił podobały mnie się fragmenty:
"Oswajanie
Choroba nauczyła go cierpliwości: - Denerwowało mnie, że nie można postawić od razu diagnozy. Już się nauczyłem, cierpliwości, że należy iść tymi drobnymi etapami, nie widzieć końca, bo on się może nagle zmienić - powiedział. - Jest lęk, ale ten lęk trzeba w sobie oswajać. Ale oswojenie polega na tym ,że znowu wyznaczasz sobie jakiś mały kroczek: jutro pójdę, jutro wyjdę z psem, wezmę biegówki i na nartach, i już jest lepiej - mówił. - Jak ci tylko dadzą szansę, powiedzą ci, że jest jakiś postęp, należy się tego tak kurczowo ucapić, bo to daje ogromną siłę, przynajmniej mnie".
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Stuhr jest humanistą w pełnym tego słowa znaczeniu, do wszystkiego doszedł swoją ciężką pracą, nikt go nie promował i często doświadczał tej zwykłej "polskiej zawiści" powodującej że przy polskim kotle w piekle nie potrzeba diabła do pilnowania. Dlaczego zawsze podejrzewamy wybitnych ludzi o złe intencje? On zresztą nie mówi nic nowego, jest profesjonalistą i umie w trafny sposób przedstawić to co każdy z nas musiał "przerobić" mniej lub bardziej nieświadomie. I chwała mu za to, bo przybliża nas chorych do reszty społeczeństwa, tu nawet nie chodzi o nagłaśnianie spraw chorych, tu chodzi o to żeby nas nie izolować, pokazać że jesteśmy jak inni i borykamy się ze swoją chorobą tak jak inni ze swoimi kłopotami.
Ja również oglądałam ten wywiad w TV i tak jak Justynce spodobało mnie się właśnie to :
JustynaS1975 napisał/a:
Choroba nauczyła go cierpliwości: - Denerwowało mnie, że nie można postawić od razu diagnozy. Już się nauczyłem, cierpliwości, że należy iść tymi drobnymi etapami, nie widzieć końca, bo on się może nagle zmienić - powiedział. - Jest lęk, ale ten lęk trzeba w sobie oswajać. Ale oswojenie polega na tym ,że znowu wyznaczasz sobie jakiś mały kroczek: jutro pójdę, jutro wyjdę z psem, wezmę biegówki i na nartach, i już jest lepiej - mówił. - Jak ci tylko dadzą szansę, powiedzą ci, że jest jakiś postęp, należy się tego tak kurczowo ucapić, bo to daje ogromną siłę, przynajmniej mnie".
Oczywiście nie da się ukryć, że również wzruszyłam się podczas słuchania wywiadu.
Pan Jerzy mimo dobrych słów miał smutek w oczach
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Ja nie podejrzewam Stuhra o jakieś złe intencje, o promowanie swojej Osoby.
Myślę, że raczej pomoże " zwykłym, szarym" tłumom kłębiącym sie codziennie w Centrach Onkologii. Bo taki nieznany mediom i społeczeństwu przeciętny "Kowalski" poczuje, że nie może czuć sie gorszy, wyrzucony troszkę poza nawias społeczeństwa...że nie musi się wstydzieb, ze choruje..., że ta wredna, paskudna choroba dotknęła nie tylko jego, ale i znanego aktora. On też może był łysy, też może mizernie wyglądać, też może być zmęczony leczeniem i nie mieć siły.
Jego wypowiedzi i przeżycia mogą pomóc innym walczącym z rakiem.
Tym bardziej, że niestety rak to cały czas jakiś dziwny temat tabu... a chorujących niestety przybywa w tempie kosmicznym...co optymizmem nie napawa... prawdziwa epidemia...i to należy nagłaśniać..
I chwała mu za to, bo przybliża nas chorych do reszty społeczeństwa, tu nawet nie chodzi o nagłaśnianie spraw chorych, tu chodzi o to żeby nas nie izolować, pokazać że jesteśmy jak inni i borykamy się ze swoją chorobą tak jak inni ze swoimi kłopotami.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
J.Stuhr już nie potrzebuje się promować, jego nazwisko to firma. Prawdą jest też, iż ludzie mediów ( celebryci ) unikają wrzawy medialnej, gdy poważnie ( nie tylko na raka zachorują ), o tym zresztą mówił w wywiadzie - że chciał się zamknąć. Ja osobiście wszystkim chorym na raka życzę wyzdrowienia, nie tylko J.Stuhrowi. Można zatem przyjąć, że jest człowiekiem odważnym udzielając w mediach wywiadu, którego myślą przewodnią był właśnie nowotwór.
Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że wszyscy celebryci interesują się bliźnimi dopiero, gdy coś "złego" dotknie ich osobiście i na poparcie swojej tezy mogę wskazać kilka przykładów.
Jerzy Stuhr wybrał politykę otwartości i szczerości. Irena Jarocka, która zmarła kilka dni temu, również chorowała na raka, jednak zdecydowała się milczeć o chorobie - o jej problemach ze zdrowiem publiczność dowiedziała się po jej śmierci. Jej były mąż powiedział, że nie chciała robić z choroby sensacji i budować na tym sławy.
Każdy ma prawo działać zgodnie ze swoim sumieniem. Ale jeśli mam być szczera, to bardziej podziwiam osoby, które o swojej chorobie mówią, nie wstydzą się jej, nie boją się, że zmiany w ich wyglądzie (narzędziu ich pracy) 'zaszkodzą ich wizerunkowi'. Podziwiam Stuhra. Podziwiam też jego syna, Maćka, który jakiś czas temu podarował swój szpik i uratował małą dziewczynkę. Choroba nie oszczędziła tej rodziny, ale mam nadzieję, że Pan Jerzy wyjdzie z tego i będzie inspiracją dla wielu osób, i tych chorych, i tych dla których rak jest (jeszcze) czymś nieznanym.
A ja mysle, ze takie wsystapienia sa potrzebne i w pewnien sposob uswiadamaja spoleczenstwo ...Bo niestety nasze spoleczenstwo jest jeszcze dosc zacofane jesli chodzi o swiadomosc nowotworowa. Moj kolega , wyksztalcony czlowiek, posiadajcy duza wiedze jak uslyszal o moim guzie piersi i operacji..powiedzial do mnie cyt: ale takich rzeczy nie powinno sie ruszac !
Wiec moze takie wstapienia uswiadomia ludzi, ze to sie leczy u lekarza a nie cieciorka lub eneria sloneczna !
Mysle , ze J. Stuhr osiagnal juz wiele i to swoja ciezka praca a nie choroba ..
A czy ktos chce o tym mowic czy nie, to jego juz prywatna decyzja i chyba nikomu nic do tego.. To jego zycie i on decyduje co z nim i jak robi
[ Dodano: 2012-01-30, 11:07 ]
W tym wywiadzie dla DDTVN podobało mnie się najbardziej właśnie to: że mówi w czasie teraźniejszym.
Duża większość mówi o chorobie nowotworowej w TV (z 'celebrytów') w czasie przeszły. Wtedy mówią 'trzeba mieć wiarę', 'nie poddawać się' itd. Tacy już są mądrzy.
Akurat do tego nawiązuje, ponieważ właśnie potem wielu ludzi nie mających kontaktów z rakiem to powtarza chorym na raka. Co jest z lekka denerwujące.
J. Stuhr mówi o swojej chorobie w czasie teraźniejszym, gdy nie wiadomo jak się to skończy. To jest WAŻNE!!!
Jeszcze jedna moja osobista uwaga dotycząca haseł: 'skrępowanie', 'odblokowanie'.
Gdy się informował ludzi o swojej chorobie, to rzeczywiście u większości było nazwijmy to 'skrępowanie', 'nie wiedzą co powiedzieć', itd. Dlatego ja pierwszy potem do ludzi wychodziłam, pokazywałam im, że jednak nadal 'jestem normalna, tylko chora' i rzeczywiście u nich następowało 'odblokowanie'.
A wywiad z J. Stuhrem (dopiero teraz obejrzałam) - bardzo mnie się podoba.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Ja uwielbiam Pana Jerzego. Mam nadzieję że wygra tę walkę. .. życze Mu "POWROTU".
Rozmowy na temat choroby powodują że oswajamy "raka" - jak to Pan Jerzy powiedział jest to Jego terapia. Ja stosuję ją również.
Ostatnio też Paulla mówiła w DD tvn że choruje na raka jelita , zachęcała do profilaktyki, badań ....Więc robią też dużo dobrego uświadamiając ludzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum