Witam.
Jutro pogrzeb mamy, jest mi bardzo ciężko bez niej. Choć nie mieszkaliśmy razem ciągle o niej myślę i mam wyrzuty sumienia, że mogłem coś więcej zrobić. Wiem, że to była postać rozsiana, ale mogła jaszcze pożyć i być z nami. Przez ostatnie 2 tyg. bardzo bolały ją ręce i nogi, dostawała morfinę dzięki której nie cierpiała, a 2 dni po pierwszej chemii zmarła. Zaczęły się drgawki lewej ręki i opadła jej lewa powieka. Kilka minut przed śmiercią otworzyła oczy i błagalnym wzrokiem spojrzała na mnie i moją siostrę i wtedy wiedziałem, że to koniec, tak jakoś to poczułem. Na szczęście nie cierpiała, po prostu przestała oddychać. Próbowałem, krzyczałem żeby walczyła, ale tylko złapała kilka powolnych oddechów, a siostra prosiła żebym pozwolił jej odejść bez męczarni.
Jeszcze raz Wam wszystkim dziękuję i proszę Was ratujcie swoich bliskich.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum