Lucy dziękuję... tata nadal w hospicjum, trzyma się ale słabnie, chudnie, jest go mniej. Moja bezsilność mnie zabija. Dlaczego nie mogę już nic zrobić?
Dziękuję Lucy, już nie wiem gdzie powinnam pisać, tutaj, czy w merytorycznym. Teraz jestem dziwnie spokojna, zawsze co wieczór czułam ogromny niepokój, a dziś przyjechałam do domu, co prawda z płaczem jak wyszłam od taty, ale potem zadzwoniła mama, że spokojnie sobie śpi i jakoś tak mnie odpuściło. O północy pojechałam raz jeszcze i wróciłam też spokojna.... mimo, że cały dzień był ciężki.
Trzymaj sie Iwonko....Bo koniec jest bliski.....I juz nic wam nie zostalo jak tylko byc z nim jak najdluzej i mowic mu jak bardzo go kochacie....
Smutek czlowieka bierze na sama mysl...My dzis mamy miec wyniki TC i siedze jak na szilkach....
Trzymaj sie cieplo...
Iwonka, ja też jestem z Wami. Podziwiam Twojego Tatę - nie każdemu jest dane być tak silnym. Te obecne chwile są najważniejsze, najcenniejsze. Oby było ich jeszcze dużo, jak najwięcej.
Iwonko1,to co opisujesz parę dni temu dzialo się u mnie,nie trwało to długo.
Kochana bądżcie przy tacie,trzymajcie go za rekę i mówcie jak bardzo go kochacie.
Bądż przy nim, badz silna ,dasz rade
Zrozumiesz czemu tak pisze jak bedzie juz po wszystkim.
_________________ Romka.
To nie był czas,to nie była pora.21.o3.2014.
tronca33, Agnese, romka, asia 1975, dziękuję Wam za słowa otuchy. Staram się być silna ale to takie trudne. Właśnie wróciłam od taty z hospicjum, nadal ma gorączkę ponad 38. Głównie śpi, czasem się ocknie, ale na chwilkę, chyba już nieświadomy za bardzo co się dzieje. W dzień spał spokojnie, teraz jakoś tak "wierci" się jakby nie mógł znaleźć odpowiedniej pozycji, ale wszystko to przez sen. Z sondy leci płyn o ciemnej barwie, nawet krew. Więc przewód pokarmowy jest rozwalony totalnie. A oprócz tego cukier w normie (!), krążeniowo wydolny, nerki pracują. Mama codziennie zostaje na noc, chciałam ją dziś zmienić, ale nie pozwala.... dobrej nocki!
Lidziu dziękuję. Właśnie wróciłam od taty, gorączka nie spada, oczy otwiera na sekundę, lub wcale. Nawet nie wiemy czy go coś boli, bo już nie komunikuje się z nami. Tylko śpi tak niespokojnie, ciągle rusza buzią, jakby chciał coś powiedzieć, czy jakby rozmawiał, łapią go bezdechy, np. jest siedem oddechów, a potem bezdech. Boję się czy nie cierpi fizycznie... w najgorszych snach nie sądziłam, że koniec tej choroby jest taki straszny. Dlaczego nie może po prostu zasnąć spokojnie i przejść na drugą stronę???
Dlaczego nie może po prostu zasnąć spokojnie i przejść na drugą stronę???
Bo to Iwonko pewnie zależy co to raczycho zaatakowało. Nie wszystkie narządy są niezbędne do życia i pewnie w tym rzecz. Gdy wyniszcza powoli organizm to odejście jest trudne i męczące.....tak myślę
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Chciałam Wam tylko napisać, że mój kochany Tata był dzielny do samego końca, nie poddał się psychicznie, nawet gdy wiedział, co go czeka. Po prostu czerpał z każdej chwili spędzonej z nami a my z Nim. Jeszcze w piątek potrafił wstać i przejść parę kroków do łazienki.... sobota i niedziela były już praktycznie bez kontaktu, poza dosłownie chwilami w sobotę. 30 marca to data, która będzie mi towarzyszyć do końca mojego życia, wczoraj minął zaledwie tydzień, a ja już tak strasznie tęsknię. Podobno będzie jeszcze gorzej z upływem czasu... nigdy nie sądziłam, że będę Go przeprowadzać na drugą stronę, że będę trzymać za rękę i mówić, że może odejść, żeby odszedł spokojny, że my sobie poradzimy.... dziś nie wierzę, że to mówiłam, a jednak... Gdzie On jest? Powinien być tutaj, bawić się i śmiać z moimi dziewczynkami, tak jak zawsze bywało. Nie umiem się z tym pogodzić. Tak strasznie mi Go brakuje.
I znów ryczę Iwonka gdy czytam twój ostatni post. Mam te same myśli
Cytat:
Gdzie On jest? Powinien być tutaj, bawić się i śmiać z moimi dziewczynkami, tak jak zawsze bywało. Nie umiem się z tym pogodzić. Tak strasznie mi Go brakuje.
Ja tylko dziewczynki zastąpiłabym chłopcami bo mam dwóch synów.
Ach , tak bardzo Go tu brak, Jego doradzania, Jego miłości okazywanej nam na każdym kroku...Brak mi Cię Tato po prostu...
Pozdrawiam Cię Iwonko ściskam w tych trudnych chwilach
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Trudno uwierzyć, ze to się w ogole dzieje: zaskoczenie diagnoza, miesiące leku i odejście. Jak ktoś odchodzi to tak bardzo się pragnie, żeby bliski nie cierpiał, ze naturalne sa słowa, żeby odszedł w spokoju. Smierc jest wtedy w pewnym sensie wybawieniem. Od bolu, nie tylko fizycznego, ale tez psychicznego. A po śmierci az trudno uwierzyć, ze można było pragnac takiego ukojenia bolu bliskiej osoby. Ale taka jest nasza natura. Wyrzucamy z siebie to co dla nas bardzo trudne, a z czym już nie musimy się borykać, walczyc. Wtedy walczylas z cierpieniem taty. Odszedl. Walczysz z bole po jego odejściu. Ale uczucia z dni, gdy tata odchodzil były ważne i NIE BYLY ZLE.
Potrzeba czasu, aby bol stopniowo slabl. Będzie zawsze, ale w pamięci zostaną te najlepsze chwile, a bol będzie się zacieral. To tez specyfika ludzkiej natury. I dobrze, bo inaczej bylibyśmy bliscy obledu.
Wydaje mi się, ze trzeba skupiać się na tym, co dobrego bliska osoba po sobie zostawia. Optymizm, milosc, zyczliwosc dla ludzi, umiejetnosc cieszenia się drobiazgami, radość z kontaktu z bliskimi, przyjaciolmi....To spadek, którego nic nie zniszczy. Spadek, który sprawia, ze osoba, która odeszla wciąż jest TUTAJ. Bo nasi bliscy wlasnie sa utaj. Pytacie: gdzie jest. Jest z nami, poki my pamiętamy, poki jesteśmy swiadomi tej spuścizny, tego daru, który osoba odchodząc na zawsze pozostawiła po sobie.
Sciskam bardzo mocno, także pograzona w zalu.
[ Dodano: 2014-04-08, 16:47 ]
I jeszcze jedna droba kwestia. Iwonko, umieranie nigdy nie jest latwe. NIgdy! Dlatego czasem nie robi się więcej tylko mniej, aby nie przedluzac zycia pelnego bolu. To trudne decyzje, ale czasem gdy nie ma możliwości wyleczenia, unika się pewnych dzialan. Bo umieranie to ostatnia ciezka praca, która każdy z nas musi wykonać. Dobrze, gdy jest w tedy z bliskimi, otoczony ich miloscia - jak u was.
Twój tata jest czescia twoich córek. Popatrz na nie: sa w nich jego geny, jego umiech, a może ksztal oczu. On jest TUTAJ. Nie pytaj gdzie, bo jest stale z toba, przy tobie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum