hmmm nie wiem czy nie podziałało - bo rozumiem że nie ma progresji choroby a to też jest dobrze super że nie macie skutków ubocznych. trzymamy dalej kciuki
Dawno się nie pisałem przez ten czas wiele się zmieniło. Musze wam to napisać i życzę wszystkim takiego rozwiązania. Walka się nie skończyła ale to co się wydarzyło napawa mnie optymizmem.
Mama otrzymała w Bydgoszczy chemie była po 6 cyklach i czułe się jak na osobę ,która przyjmuje chemie dobrze. Postanowiliśmy ,że po mimo ,iż w Wawie na Banacha pewna Pani Profesor napisała ,że widzi komórki rakowe jechać do innego lekarza.
Mama trafiła do profesora Durlika. Profesor zaczął grzebać w wszystkich dokumentach i poprosił Mame o wycinki śródoperacyjne i po opercyjne. Nie chciał ,żadnych wyników ze Szpitala z Banacha. Po dwóch tygodniach nastąpiła spotkanie ponowne ,w którym okazało się ,że po przeprowadzeniu badań przez Panią Profesor w MSWiA wynikło ,że komórek rakowych nie ma.
Nie ma komórek rakowych NIE MA!!!
Walczymy dalej ,ale okazało się ,że nastąpiła pomyłka. PAMIĘTAJCIE ZAWSZE ALE TO ZAWSZE TRZEBA WALCZYĆ ZAWSZE!!!! I NIE JEDEN SPECJALISTA TYKLKO DO TYLU ILE JEST MOŻLIWE.
Bardzo się cieszę że u Was takie dobre nowiny i mam nadzieję że będzie wszystko dobrze a Mama będzie żyła sto lat
Proszę Was tylko MMK o czujność - nie miejcie mi tego za złe proszę. Moja mama też słyszałam takie diagnozy, jeden z gastrologów wręcz na mnie nakrzyczał mówiąc: Pani Mama nie ma raka, niech Pani przestanie mamę wozić i nakłuwać i da jej żyć... Także drążcie dalej temat ustalcie co jest mamie i non stop niech kontroluje tego guza.
ankita ma rację, niech nic nie uśpi Waszej czujności.
Ja, jeszcze miesiąc temu też uwierzyłam w cud, kiedy po wycięciu guza trzustki u mojej mamy okazało się, że nie ma komórek rakowych, że to tylko włókniak. Radość była nie do opisania....
Zmarła 6 tygodni po operacji na skutek powikłań pooperacyjnych.
Szok!
Jednak nie miałem racji okazał się rak. Lekarze mnie zmylili.
Mama miała 3 operacją ,ale tylko otworzyli i zamknęli bo stwierdzili ,że nie jest operacyjny. Pobrali też próbki z których okazało się ,że jest to rak. Masakra.
Mama ledwo się pozbierała po tej operacji i znowu bierze chemie. Czuje się dobrze, schudła ale apetyt ma. Natomiast podskoczyła jej bilirubina do 4,5 ???
A po wizycie u dr Durlika zarzuciliscie leczenie? Po tym jak wam powiedział, ze nie ma komórek nowotworowych? Może warto mu o tym powiedzieć, żeby już innym tak nie zrobił.
przykro mi :( czytałam tą historię bo miałam nadzieję, że ktoś będzie miał więcej szczęścia niż moja mama... niestety. Rozumiem że przy bilirubinie 4,5 chemii już Mama nie dostaje? Czy wiadomo co jest przyczyną wzrostu bilirubiny? czy to niewydolność wątroby czy zastój żółci (mechaniczny)? macie wynikibadań najnowsze (TK? RM?) + opis operacji? Na pewno aby podpowiedzieć warto podać te wyniki - przechodziłam przez to samo... Nam udało się bilirubine obniżyć na 3 miesiące....
Mama chemie dostała ponieważ Pani doktor stwierdziła ,że na razie nie ma czym się przejmować. Tydzień temu bilirubina była na poziomie 3,8. Mama chemie dostała po tygodniu 4,5. Za tydzień pewnie chemii Mama nie dostanie bo będzie niski poziom płytek. Właśnie się zastanawiam co może być powodem podwyższenia bilirubiny.
[ Dodano: 2013-11-28, 21:19 ]
Postaram się zorganizować najnowsze TK.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum