Witam Państwa serdecznie. Dzisiaj odważyłam się do Państwa napisać z powodu poczucia bezsilności w jakim się znalazłam z powodu choroby, która z dnia na dzień zmieniła życie mojej rodziny w piekło. U mojego taty wykryto nowotwór płuca lewego z przerzutami do OUN. Wszystko zaczęło się od momentu, gdy w lewej ręce zaczął odczuwać mrowienie i nagle ręka ta bezwładnie opadła kiedy trzymał reklamówkę z zakupami.
Epikryza z ostatniego szpitala:
Chory 69 lat przyjęty celem uzupełnienia diagnostyki guza płuca lewego ( biopsja przezklatkowa) - seg. 3 Hospitalizowany początkowo z powodu zaburzeń czucia kończyny górnej lewej w Oddziale Neurologii. W badaniu KT i MR ( bez kontrastu) stwierdzono zmianę o charakterze meta lewej półkuli móżdżku płynowo-litą o wymiarach 21x14 mm otoczoną strefą obrzęku. W prawej półkuli mózgu lita metatstatyczna zmiana na granicy korowo-podkorowej okolicy skroniowej prawej - 16 mm. W obrębie jądra soczewkowatego podobna zmiana o śr. 12mm. W okolicy ciemieniowej prawej drobna zmiana o charakterze meta 7mm. Zmiany o charakterze meta otoczone strefą obrzęku. W wysokich partiach okolicy czołowej prawej w warstwie korowej drobna zmiana o śr. 4,5mm - cechy świeżej zmiany naczyniowopochodnej niedokrwiennej. Podobne zmiany o charakterze przebytego niedokrwienia w innych okolicach mózgu obecne. Następnie diagnozowany w Szpitalu Chrób Płuc w Wolicy gdzie wykonano TK klatki piersiowej - w segmencie 3 płuca lewego guz położony obwodowo, o spikularnych zarysach o wym. 23x21,5 mm. W szczycie płuca prawego guzek typu mlecznej szyby śr. 10 mm. Węzły chłonne niepowiększone. W badaniu bronchofiberoskopowym drzewo oskrzelowe bez zmian anatomicznych. Nie uzyskano rozpoznania cytologicznego. Następnie skierowany na Oddział Onkologii Klinicznej gdzie leczony był fotonami 6MW. Otrzymał na okolicę OUN dawkę 20Gy/p ref w 5 frakcjach ( leczenie paliatywne). Obecnie zgłasza obrzęki kk. dolnych, osłabienie. Ponadto w wywiadzie od kilkunastu lat leczony z powodu nadciśnienia tętniczego, okresowo z powodu niewydolności nerek, od 5 lat cukrzyca typu 2 na lekach doustnych. Od miesiąca przyjmuje insulinę. Po konsultacji radiologicznej odstąpiono od biopsji przezklatkowej pod kontrolą TK. Zmiana w płucu lewym całkowicie schowana za żebrem. Po przedstawieniu przypadku chorego na konsylium wielodyscyplinarnym onkologicznym zalecono ponownie wykonanie badania bronchofiberoskopowego, uzależniając dalsze postępowanie diagnostyczne od uzyskanych wyników cytologicznych. W przeprowadzonym badaniu bronchofiberoskopowym drzewo oskrzelowe bez istotnych zmian anatomicznych. Wykonano wymazy szczoteczkowe z oskrzeli LS3 i języczka - w trakcie opracowania. Dalsze postępowanie diagnostyczno lecznicze zostanie ustalone po otrzymaniu wyników badania cytologicznego wymazów z oskrzeli.
W dniu dzisiejszym pozyskaliśmy informację, że brak komórek nowotworowych w pobranym wymazie. Powtórzyła się sytuacja ze szpitala w Wolicy- nie udało się dosięgnąć szczoteczką zmiany.
Jestem załamana, bo minął już miesiąc, a my wciąż nie wiemy praktycznie nic. Ponadto tato został zdyskwalifikowany z leczenia neurochirurgicznego. Chirurg również nie chce podjąć się pobrania próbki operacyjnie w obawie, że pacjent nie przeżyje zabiegu - a lekarz prowadzący mówi nam, że jego przypadek znów będzie na konsylium i zrobią mu operację. Naprawdę nie wiem już co myśleć. W chwili obecnej jest w domu ale nie otrzymaliśmy zaleceń żywieniowych.
Czy jest jakiś inny sposób aby pobrać próbkę, wymaz z tego guza? Ponadto dodam, że tata schudł ok. 6 kg. Obecnie jest słaby fizycznie. Zaczął się uskarżać na problemy przy chodzeniu z lewą nogą - tak jakby ta noga się "zawijała" przy chodzeniu. Czy może to być objaw polineuropatii?
Witaj na forum, przykro mi że tu trafiłaś.
Czasem tak się zdarza że rak płuc daje szybciej objawy ze strony układu nerwowego gdzie bardzo często daje przerzuty. U Twojego Taty jest tych zmian kilka, musisz mieć świadomość że jeśli zmiany są liczne lekarze nie będą operować taty, ani w sposób tradycyjny, ani metodą noża gamma :(
Ze względu na schorzenia taty może być problem z leczeniem chemią, może jakieś naświetlanie na klatkę piersiową lekarze zastosują.
Nie macie ciągle badania histopatologicznego które odpowiedziałoby na pytanie z jakim rakiem przyszło tacie walczyć, jednak ze względu na stan taty i liczne meta do OUN priorytety leczenia mogą być inne.
Jeśli chodzi o zamiatanie nogą - moja mama tak miała, efekt ucisku przez rosnące guzy w głowie i obrzęku.
Będę szczera, moja mama od wykrycia przerzutów do OUN żyła 5 miesięcy.
Tata musi dostawać sterydy na opanowanie rosnącego obrzęku w mózgu, mogą też pojawić się napady drgawek, a nawet padaczki.
Jeśli tata jest leczony paliatywnie zgłoście tatę jak najszybciej pod opiekę hospicjum domowego.
I cieszcie się każdym dniem, bo przy tej chorobie nigdy nie wiadomo ile czasu jeszcze przed nami. Dużo sił na najbliższe dni życzę
Do bardzo dobrego postu Małgosi powyżej dodam tylko, że na tym etapie choroby jakiekolwiek podjęte leczenie (jeśli w ogóle) będzie leczeniem tylko paliatywnym, zatem - hospicjum domowe jak najszybciej.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Tak mi bardzo przykro. Wszystko ciągle wraca, boli, łzy ciekną.
Kochana, przygotuje się, bądź z tatą, korzystaj z każdej chwili. Za jakiś czas te momenty będą gościć w Twojej głowie. Czasem będą balsamem dla duszy, czasem przekleństwem (dlaczego to tylko wspomnienie, dlaczego Bóg tak szybko zabrał dobrego człowieka)
Życzę Ci mnóstwo sił.
Witaj, nie wiem skąd jesteście...jedyne co mogę doradzić to spróbuj zrobić konsultację w sprawie zastosowania u Twojego Taty zabiegu cyberknife (są 3 aparaty Gliwice, Wieliszew i Poznań) - jest to to coś innego niż nóż gamma. Nawet jeśli miałby być to zabieg paliatywny to warto.
Pozdrawiam serdecznie.
Trzymaj się !
agus_1203, bardzo mi przykro ,że Cie to spotkało. Moja mama pd diagnozy choroby takiej jak spotkała Waszego Tatę przeżyła 3 miesiące. Spieszcie się ze wszystkim, przede wszystkim by poświęcić Mu jak najwięcej czasu, być razem, bo niestety z dnia na dzień sytuacja może się diametralnie zmienić, wierz mi :(
Dużo sił życzę
Witajcie,
Długo nie informowałam co u nas się dzieje. Od tamtego czasu do dnia dzisiejszego tata był już w 5 szpitalach. To co się w tym czasie działo to jakiś chory koszmar. Tato miał radioterapię na OUN, później dwa razy wylądował w szpitalu chorób płuc w Poznaniu - gdzie nic nie zrobili. Miał mieć punkcję, której nie zrobili, bo guz jest za żebrem ( jak zresztą całe płuca?!). Potem był pomysł z zrobieniem obejścia, którego nie zrobili. ( kiedy pytaliśmy dlaczego to odpowiedź była jedna- nie, bo nie i już). Następnie skierowali go do WCO Poznań na Garbarach, czyli do placówki która ma cyberknife. A zamiast cyberknife zrobili samą radioterapię na płuco. Szlag mnie trafia - non stop walimy głową w mur. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że z WCO wypuścili tatę bez żadnych skierowań, ale ma się zgłosić do poradni onkologicznej do której fizycznie się nie da dodzwonić. Udało się kontrolę załatwić w ośrodku zamiejscowym WCO w Kaliszu. Pan doktor bez żadnych nowych badań obrazowych pod koniec lutego powiedział mojemu tacie wprost " Pan już nowotworu nie ma". Powiem szczerze byłam zaskoczona. Niestety z powodu bardzo dużego obrzęku nóg musiał się zgłosić do szpitala w Kaliszu. Okazało się, że nie ma białka w organizmie. Podano mu albuminy. No i po rozmowie z lekarzami udało się załatwić kontrolny tomograf komputerowy klatki i głowy. Lekarze podali tacie kontrast - okazało się, że jego nerki wcale nie są takie wyniszczone jak wszyscy zakładali. Tomograf wykazał, że guz na płucu nadal jest ( a pytałam lekarza w WCO w Kaliszu czy był robiony cyberknife- to bezczelnie mnie okłamał i powiedział, że tak). Jest jakieś światełko w tunelu bowiem obecnie ma 3 guzy w głowie, a było ich 5. Guz na płucu też się nie powiększył. Nie ukrywam, że potrzebujemy dobrego lekarza i szpitala, który będzie w stanie tacie pomóc. Nowych przerzutów nie ma. Dodam, że po drodze w listopadzie było jeszcze badanie PET. Czynnik przyczepił się tylko do guza na płucu. Opisano także głowę - była informacja o obrzęku w okolicach skroni, bez wychwytu, wychwyt tylko fizjologiczny. Szczerze - zgłupiałam. Będę wdzięczna za każdą informację, poradę, nazwisko lekarza bądź kontakt. Dodam, że tata nie ma żadnych zaburzeń świadomości, nie ma problemów z mową. W chwili obecnej chodzi już lepiej.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich forumowiczów.
agus_1203, Mimo wszystko, to bardzo poważna choroba i powinnaś zająć sie teraz załatwieniem opieki hospicjum domowego, bo nie ma innego wyjścia :( niestety....
Bardzo mi przykro, że życie pisze za nas swój scenariusz, ale tak jest
Pozdrawiam Cię .
Witaj, no nie jest to łatwe wszystko, niestety
Rozumiem Twoje uczucia, sama to przechodziłam, zrobilibyśmy wszystko aby naszych bliskich uratować
Sytuacja jest trudna, tata ma stwierdzone przerzuty do OUN które jakiego leczenia by nie zastosować rokują bardzo źle.
Możemy naświetlać, wycinać różnymi metodami, a to i tak nie uratuje chorego a jedynie przedłuży statystycznie życie o kilka tygodni.
I dlatego musimy wybierać, czy te kilka tygodni przeżyć w domu, w miarę spokojnie, czy jeżdżąc po całej Polsce a może i dalej w poszukiwaniu pomocy.
My, bliscy, rodzina najczęściej mamy na to siłę, ale czy chory ją ma i czy chce się za wszelką cenę leczyć z choroby na którą NIE MA lekarstwa?
Trudne chwile przeżywacie, i przyjdą jeszcze trudniejsze z którymi trzeba sobie poradzić, wybierać mniejsze zło,
Pozdrawiam i sił dużo życzę
Dokladnie....
Trzeba uszaniwac wole chorego i nie meczyc go na sile
Trudno jest pogodzic sie z wieloma sytuacjami ale trzeba tez wiedziec kiedy odpuscic i ten czas ktory zostal spedzic w spokoju
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum