Witam serdecznie, jest to mój pierwszy post na tym forum. Chciałbym w skrócie przedstawić sytuację zdrowotną mojej mamy (55lat). Jeśli ktoś z Państwa będzie w stanie mi pomóc, podpowiedzieć co dalej, będę niezmiernie wdzięczny.
Mama od stycznia tego roku skarżyła się na bóle pleców. Dostała od lekarza rodzinnego 2 serie zastrzyków celem leczenia rwy kulszowej. Gdy nie było poprawy skierowano mamę na RTG kręgosłupa, który nic nie wykazał. Następnie skierowanie do neurologa, lecz doszło do tego że musiałem mamę zawieźć na pogotowie ratunkowe, gdyż ledwo mogła się ruszać. Lekarz na SOR-ze postanowił zostawić mamę w szpitalu na oddziale neurologii. Po wstępnych badaniach wiedziałem już, że nie jest za ciekawie. Przerzuty na wątrobie i w kręgosłupie odcinek TH12. Lecz nadal szukano pierwotnej zmiany. RTG klatki piersiowej wykazał guza wielkości 40mm. Pozwolę sobie wkleić wypis ze szpitala z oddziału neurologii.
Wypisano mamę z oddziału i umówiono wizytę w Oddziale Chorób Płuc celem wykonania bronchoskopii. Badanie to zostało przeprowadzone w znieczuleniu miejscowym, lecz nie wniosło nic nowego do diagnostyki. Dodatkowo przeprowadzono tomografię klatki piersiowej. Pan ordynator dał mi jasno do zrozumienia, że los mamy jest przesądzony. Ponieważ nie znalazł żadnych zmian w oskrzelach, może świadczyć to o tym, iż zmiana w płucach jest również przerzutem, a nie zmianą pierwotną.
Po konsultacji z onkologiem mamę skierowano do oddziału radioterapii celem naświetlenia kręgosłupa, by mamę tak mocno nie bolało. Dodam, iż mieszkamy w mniejszej miejscowości, oddział radioterapii jak i dalsze leczenie przeprowadzone zostało już w większym mieście, w specjalistycznych szpitalach. Jak się okazało po pierwszym dniu pobytu mamy w oddziale radioterapii, mamie włączono także 5 naświetlań na klatkę piersiową.
Znowu nas wypisano i skierowano do poradni pulmonologicznej celem wykonania biopsji płuca. Pan dr n.med. z 30-letnim stażem lekko się zdenerwował faktem, iż najpierw naświetlono guza, a potem każą mu robić biopsję płuca. Uznał, że zrobi na drugi dzień bronchoskopie. W tym szpitalu w trybie ambulatoryjnym zrobiono mamie badanie w znieczuleniu ogólnym.
Dzisiaj odebrałem wyniki badań. Nie wiem, czy z nich coś można stwierdzić co z tym guzem płuca? czy jest to faktycznie nowotwór płuca, czy tylko kolejna zmiana meta? Ogólnie mama czuje się nieźle, narzeka tylko że rano trudno się jej jakoś pozbierać, jest słaba, trochę musi minąć dnia, żeby do siebie doszła. Wspomina coś o nudnościach, i zawrotach głowy (zwłaszcza rano). Bardzo proszę o jakieś sugestie gdzie dalej udać się z tymi trzema wynikami bronchoskopii. Czy zawroty głowy mogą być skutkiem radioterapii, czy też stanowią zagrożenie pojawienia się przerzutów w mózgu?
Czy lepiej będzie udać się do poradni pulmonologicznej, czy może do poradni onkologicznej. Bardzo proszę o jakieś rady, psychicznie już wysiadam. Dom, praca, dzieci, mama, szpital, badania, i tak w kółko. Jeśli ktoś z Państwa będzie umiał mi pomóc, serdeczne i niezmiernie wielkie dziękuję!