Dokładnie to jeszcze nie wiem. Dzisiaj lekarz tylko wspomniał tacie, że ten guz jest za duży do wycięcia i że on by zalecał radioterapię. Ale dokładnie to powie mu wszystko jutro, bo mimo, że miał dzisiaj umówioną wizytę, to odesłali go do domu i kazali jutro przyjechać. I tak go tylko męczą... W czwartek natomiast tata ma mieć wizytę w WAM.
Tata miał robioną w listopadzie jeszcze raz biopsję cienką igłą w celu stwierdzenia jaki to nowotwór. Niestety biopsja nie wykazała nic - lekarze wahają się czy to rak czy chłoniak. Na początku grudnia znowu wykonano mu biopsję, tym razem grubą igłą - znowu nic nie wyszło. Teraz lekarz chce tatę, że tak powiem wziąć pod nóż i jeszcze raz pobrać wycinek. Tata się waha, nie wie co zrobić. Może ktoś z was doradzi: zgadzać się na to czy nie?
Ponadto tata miał robione jeszcze badanie PET. Nie będę ukrywać, że wyniki tego badania podłamały nas. Nie wiemy już co robić, żeby go ratować. Jest jeszcze taki młody... :( Lekarze na razie nic nie leczą, a czas ucieka. Tata bardzo narzeka na ból w miejscu tego największego guza. Dostaje tylko tabletki przeciwbólowe. Może ktoś mógłby polecić nam dobrego lekarza? Gdziekolwiek. Nieważne za jakie pieniądze. Byleby wreszcie zaczęto go leczyć. Bo najgorsza jest ta bezsilność...
No właśnie jeszcze to doszło. Niedawno po prawej stronie twarzy tata spuchł. Tak jak się puchnie od bolącego zęba.Problem w tym, że tata od dwóch lat nosi protezę. Nie wiem co to jest to na twarzy. 2 stycznia mamy wizytę u lekarza. Mm nadzieję, że to zbada. Ale tata cały czas nie wie czy zgodzić się na pobranie tego wycinka z guza. Boi się, że jak zajrzą do środka, to może umrzeć podczas tego. Gdzieś wyczytał, że komuś tak zrobili i kilka tygodni później ta osoba zmarła. Nie wiemy co mu doradzić.
Ryzyko śmierci pacjenta jest w trakcie każdego zabiegu, nawet wyrwania zęba. Natomiast bez uzyskania odpowiedzi skąd dokładnie pochodzi nowotwór, a więc bez wiedzy jak go leczyć, nie da się rozpocząć leczenia chemioterapią (bo o tym zapewne myślą lekarze).
Pisałaś wcześniej o planowanej radioterapii - wiadomo coś więcej w tej kwestii?
Na razie sprawa radioterapii ucichła. Martwi mnie, że mijają już 2 miesiące i nic nie jest leczone. Czyli mam namawiać tatę, żeby się zgodził na ten wycinek. Mam nadzieję, że teraz już jednoznacznie stwierdzą co to jest i zacznie się leczenie. Nie wiem jeszcze co z tą trzustką. Ponieważ we wnioskach pisze, że nie można wykluczyć, że ogniskiem pierwotnym może być zmiana w ogonie trzustki. Ale tata miał w listopadzie robione usg jamy brzusznej i trzustka była bez żadnych zmian.
Czy ktoś mógłby mi powiedzieć, ile czasu czeka się na wynik biopsji? (była to biopsja operacyjna - tacie wycięto węzeł chłonny) Czekamy już 2 tygodnie, a wyników nadal nie ma. A czas ucieka. Tata od 3 miesięcy ma stwierdzonego guza i nie zaczęto go leczyć. Boję się, że teraz już będzie za późno na leczenie chemią. Tatę strasznie bolą całe plecy. Środki przeciwbólowe przestają działać. Nie śpi całe noce. Nie wiemy jak mu pomóc...
Wreszcie tata ma wyniki. Jest to nowotwór drobnookrągłokomórkowy typu PNET. Niestety nie mogę znaleźć za wiele informacji o tym nowotworze. Nie wiem jakie są rokowania. Najgorsze, że tata jest coraz słabszy...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum