Jak pewnie zauważyliście po nicku... jestem bratem fana.
Czytam to forum od momentu kiedy dowiedziałem się o chorobie mamy, na równi z moją siostrą - od kwietnia ubiegłego roku.
Nigdy nie zdecydowałem się na napisanie tutaj żadnego postu, ponieważ nigdy nie zaakceptowałem mamy choroby. Nigdy nic nie napisałem chociaż miałem wiele wątpliwości i pytań. Nie pytałem bo byłoby to jak zaakceptowanie choroby... paradoks?
Mama zmarła 40 dni temu. Zmarła w domu, przy mnie, przy mojej Siostrze... niestety był przy tym mąż mamy... Nasz Tata. Inaczej sobie to wyobrażałem i niestety rzeczywistość była dużo brutalniejsza niż sobie zdawałem. Ciągle słyszę dźwięk umierania oraz widzę obrazy, które chciałbym zapomnieć.
Ostatnie 40 dni były dla mnie dość trudnym okresem. W tym okresie ukończyłem 30 lat... była Wigilia i Święta... był też Nowy Rok.
Nie pisałem również na tym forum ponieważ noszę w sobie wiele żalu do ludzi, którzy powinni zapobiec tej chorobie bo mieli na to szanse. Czy to lekarz pierwszego kontaktu, który zbagatelizował objawy..., czy lekarka w Poradni Leczenia Bólu, która "wymyśliła" mamie neuralgię zamiast szukać źródła bólu.
Mam również żal do Boga bo modliłem się codziennie przed mamy chorobą o zdrowie dla niej, a mimo to zesłał to ścierwo na moją Mamusię. Mam żal do 90% pracowników służby zdrowia, których napotkałem na drodze do mamy diagnozy i leczenia, a raczej jego braku... bo "system na to nie pozwala".
Odkąd Mama zmarła nie śnię. Budzę się co rano i zdaję sobie sprawę, że Mama nigdy nie będzie świadkiem na moim ślubnym kobiercu... nie będę mógł pochwalić się jej wnukiem...
To są najgorsze momenty w naszym życiu kiedy ktoś, kto jest dla nas bardzo ważny odchodzi. Odchodzi i to w taki sposób.....kiedy nie jesteśmy w stanie mu pomóc, kiedy patrzymy na jego ból i cierpienie, kiedy wiemy, że się już nie zobaczymy............Życie jest niesprawiedliwe...Pytamy dlaczego? Ale nie uzyskujemy odpowiedzi. I nie pozostaje nam nic innego jak iść przed siebie i zająć się własnymi sprawami. To są trudne momenty, ale trzeba wziąść się w garść. Bardzo współczuję całej sytuacji mam nadzieję, że będziecie mieć siłę by dalej żyć..
taki ból i żałość z Waszych słów płynie,że nie da się nie wyć z Wami..........
NIE JESTEŚCIE SAMI !!!!!!!!!!!!!!!!!
Macie dla KOGO żyć i z KIM dzielić żałobę.....
My też jesteśmy z Wami............
fana, bratfana, łączę się z Wami w bólu...również straciłam przez tę parszywą chorobę mojego ukochanego Tatę, choroba zabrała go w wieku lat 58, a chorował 4 lata. Tydzień temu, gdyby żył skończyłby 60 lat...stałam nad grobem i nie mogłam uwierzyć, że On tam leży...za każdym razem nie mogę...też jest mi ciężko. Życie toczy się dalej, ale zawsze mi Go będzie brakować.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum