Na początku lutego tego roku u mojej mamy (58 lat) zdiagnozowano raka drobnokomórkowego płuca prawego ze zmianami wtórnymi w wątrobie oraz węzłach chłonnych śródpiersia i nadobojczyka prawego.
Ponadto z badania scyntygraficznego (24.02.12) wynika iż są przerzuty do kości czaszki, żebra I, II i IV, trzonu kręgu Th10, Th12, L2 i L4 obu kości biodrowych oraz prawej kości kulszowej.
TK mózgowia czyste.
Dnia 16.02 u mamy rozpoczęto pierwszy kurs chemioterapii paliatywnej schemat EP21. Druga chemia miała być podana 8.03 ale niestety wyniki na to nie pozwoliły (białe krwinki) i została przesunięta o tydzień. Mama czuje się dobrze. Pierwszą chemię zniosła bardzo dobrze. Jedyną jej oznaką jest brak włosów. Momentami sprawia wrażenie jakby nie była do końca świadoma swojego stanu.
Niestety mieszkam w innym mieście, mam dwójkę małych dzieci i nie jestem w stanie być z mamą tyle ile bym chciała. Nie mam też możliwości porozmawiać z lekarzem osobiście. Chciałam się zapytać jakie są rokowania? Czy lekarz prowadzący ma obowiązek przekazywać mamie wszystkie informacje np. jakie są rokowania czy raczej takie rzeczy mówi się jedynie najbliższym?
Co jeśli za tydzień będą ponownie złe wyniki i chemia się znowu przesunie?
Mama jest objęta programem eksperymentalnym mającym na celu łagodzenie skutków ubocznych chemii (wymioty itp.). Czy to może być dla niej niekorzystne np. lekarze nie będą mogli podać jej leków, które podaje się pacjentom z niezadowalającymi wynikami?
Jakie mogą być skutki przerzutów do kości?
Z góry dziękuję za odpowiedź...
Druga chemia miała być podana 8.03 ale niestety wyniki na to nie pozwoliły (białe krwinki) i została przesunięta o tydzień.
Czy podano mamie czynniki wzrostu, np. Neupogen, Neulastę (to takie zastrzyki)?
Angiee napisał/a:
jakie są rokowania?
W postaci rozległej drobnokomórkowego raka płuca (DRP ED) rokowania nie są niestety dobre. Leczenie chemioterapią pozwala uzyskać medianę czasu przeżycia w tym stadium w granicach 7 - 11 miesięcy.
Angiee napisał/a:
Czy lekarz prowadzący ma obowiązek przekazywać mamie wszystkie informacje np. jakie są rokowania czy raczej takie rzeczy mówi się jedynie najbliższym?
"Obowiązek" może nie jest tutaj właściwym słowem, natomiast ma prawo informować pacjenta o jego stanie - zwłaszcza, jeśli pacjent o to zapyta.
Nie ma takiej zasady, że złe wiadomości przekazuje się tylko rodzinie pacjenta, a nie samemu choremu.
Angiee napisał/a:
Co jeśli za tydzień będą ponownie złe wyniki i chemia się znowu przesunie?
Zapewne wdrożone zostanie odpowiednie leczenie mające na celu podniesienie tych parametrów, których wartości obecnie nie pozwalają na kontynuowanie chemioterapii.
Czyli np. w przypadku nadal zbyt dużego spadku leukocytów podane zostaną wspomniane wyżej czynniki wzrostu (chociaż nie wiemy jaki dokładnie był poziom tych leukocytów).
Angiee napisał/a:
Mama jest objęta programem eksperymentalnym mającym na celu łagodzenie skutków ubocznych chemii (wymioty itp.). Czy to może być dla niej niekorzystne np. lekarze nie będą mogli podać jej leków, które podaje się pacjentom z niezadowalającymi wynikami?
Tzn. uczestniczy w badaniu klinicznym?
Nie, to z pewnością nie spowoduje tego, że nie będzie można podać jej potrzebnych w danej sytuacji leków.
Tak, mama uczestniczy w badaniu klinicznym. Nie miała podanych żadnych zastrzyków. Zrobiono jej tylko badania przed podaniem chemii następnie Pani doktor powiedziała, że musi się stawić za tydzień. Niestety wspomniane wyniki zostały podczepione do karty szpitalnej a o kopię mama się nie upomniała.
Czy po podaniu tych czynników wzrostu mama będzie mogła mieć od razu podaną chemię czy też będzie trzeba odczekać pewien czas? Czy przerzut w czaszce zwiększa ryzyko przerzutu do mózgu (w końcu to blisko)?
Mamie w 2000 roku zdiagnozowano osteoporozę. Od ponad roku leczona była Bonvivą. Jeszcze przed scyntygrafią troszkę się skarżyła na to, że "pobolewają" ją kości (przede wszystkim łokieć i palce u rąk) zrzucała to jednak na osteoporozę. Jak się okazało przerzuty występują w innych miejscach aniżeli te, na których ból się skarżyła. Czy takie "odłożenie" chemii o dwa tygodnie nie odbije się na jej stanie?
Czy takie "odłożenie" chemii o dwa tygodnie nie odbije się na jej stanie?
Nie jest to korzystne, bo w ten sposób kom. nowotworowe powoli nabierają oporności na podawane składniki chemii, niemniej jest to prawidłowe postępowanie w sytuacji, kiedy wyniki pacjenta nie pozwalają na podanie chemii - mogłaby ona wówczas bardziej zaszkodzić, niż pomóc.
W sumie to mama jest w dobry stanie, zarówno fizycznym jak i psychicznym. Nie jestem z nią na co dzień więc trudno mi to tak jednoznacznie potwierdzić ale codziennie dzwonię, przyjeżdżam w weekendy i czytając te wszystkie diagnozy aż się nie chce uwierzyć, że zmaga się z tak poważną chorobą...
Czy po podaniu drugiej chemii będą wykonane jakieś badania sprawdzające czy te komórki nowotworowe nabrały już oporności? Czy leczenie przynosi efekt? W sumie nie wiem czy w takim przypadku można mówić o leczeniu...
Mama w lutym miała bardzo powiększone węzły chłonne oraz nagle pojawił się guzek na węzłach. Ponadto dokuczały jej silne duszności. Teraz może swobodnie oddychać a widoczny wcześniej guzek zniknął. Czy to może świadczyć o tym, że ta pierwsza chemia zadziałała? Czy ten "poślizg" może "zepsuć" efekt pierwszej chemii?
Teraz może swobodnie oddychać a widoczny wcześniej guzek zniknął. Czy to może świadczyć o tym, że ta pierwsza chemia zadziałała?
Tak.
Angiee napisał/a:
Czy ten "poślizg" może "zepsuć" efekt pierwszej chemii?
W pewien sposób niestety tak (mniej więcej tak, jak to opisywałam wyżej nt. oporności), ale nie musi.
Na razie mama ma przełożoną chemię o tydzień - to się zdarza często, spokojnie. Nie wiadomo, czy leukocyty same nie wzrosną i nie będzie można normalnie podać chemii teraz, także nie martw się na zapas.
Mam nadzieję, że będzie tak jak piszesz i leukocyty same wzrosną i że po tej drugiej chemii będzie lepiej... Czy TK robi się od razu po zakończonym cyklu czy też trzeba odczekać np. tydzień?
Teraz może swobodnie oddychać a widoczny wcześniej guzek zniknął. Czy to może świadczyć o tym, że ta pierwsza chemia zadziałała?
w naszym przypadku było podobnie, guzy z szyi prawie całkowicie zniknęły( a były duże).Ten rodzaj nowotworu jest bardzo chemiowrażliwy. U nas TK było wykonane po trzeciej chemii (powinno być po drugiej, zależy to pewnie od szpitala), jak na razie mama jest już po szóstej chemii, czekamy na TK. Wygląda na to, że chemia niszczy nowotwór u Twojej mamy. Trzymam kciuki, żeby było tak dalej. Dużo siły Wam życzę! I oczywiście zdrowia! Pozdrawiam.aga.
To TK mnie trochę martwi. Z tego co mama mi dzisiaj powiedziała (wzięłam ją na telefoniczne spytki ) lekarka wspominała o TK po trzeciej chemii a tutaj jest mowa o drugiej. Dlaczego jest odmienne podejście? Czy fakt, że TK zostanie wykonane po trzeciej chemii jest dla mamy niekorzystne?
agnes2121 - bardzo dziękuję za ciepłe słowo. Wam również życzę siły i pozytywnych wiadomości. Pozdrawiam serdecznie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum