Dziękuję za aż tyle odpowiedzi! Gdy wracałam z pracy zastanawiałam się jak tam na forum. Teraz widzę, że jesteście i bardzo mnie to cieszy Dziękuję Wam
@niki - tak, jesteśmy pod opieką hospicjum domowego. Trochę byłam zawiedziona na początku, bo pani pielęgniarka wydawała się bardzo służbowa, wpadała, pytała jak zdrówko i wypadała. Ale kiedy zaczęło się naprawdę źle okazała się bardzo pomocna. Dostaliśmy koncentrator tlenu (nie używamy go już-Mama ma morfinę na duszności) i łóżko szpitalne z materacem przeciwodleżynowym - bardzo pomaga, chociaż Mama się buntowała. Poza tym kiedy coś się dzieje dzwonię do pani pielęgniarki i nawet przez telefon potrafi pomóc i odpowiedzieć na wszystkie moje pytania.
Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień:
Mama zjadła dosłownie 4 łyżeczki marchewki z mięsem na obiad. Dajemy Jej Nutridrinki. Pije też wodę, nie dużo, ale często (pewnie przez tę suchość w ustach). W ciągu 24 godzin zrobiła tylko raz siusiu, nie chce do pampersa, więc byłyśmy na kibelku (przeprawa przez mieszkanie = horror)
Poza tym myłyśmy dziś Mamę z siostrą, strasznie agresywna była, wyzywała nas, że Ją męczymy. Znowu zauważyłam kolejne guzy na piersi, plecach i pod pachami :( Nie wiem skąd to się bierze tak szybko i takie wielkie:( Chudziutka, że aż strach, a nogi ogromne dalej. Jęczy prawie cały czas gdy nie śpi. Dodatkowo boli Mamę ucho, ma opuchniętą dolną część twarzy z jednej strony (dostaje na to dodatkowo pół tabletki z morfiną). Jest okropnie, ale mi się i tak wydaje, że może damy radę. Kurcze, dziś robiłam jedzonko w kuchni i sobie tak pomyślałam "ale by były jaja jakby Mama sama tu przyszła"... Godzę się z tym, że odchodzi, ale ciągle jakaś iskierka nadziei się tli.
Zastanawiam się tylko nad jednym - czy dobrze robię, że nie wmuszam Mamusi jedzenia? Siostra na okrągło coś Jej wciska, chociaż Mama ją odpycha jak może i się okrutnie denerwuje. Ja Mamie tylko zrobię, przyniosę, podam - chce to je (właściwie powinien być czas przeszły), nie chce to nie, tylko wciskam z rana kubeł kawy zbożowej z mlekiem i protifarem, no i Megalię, która nic a nic nam raczej nie pomaga ani nie pomogła. Boję się tylko, że będę później miała wyrzuty sumienia, że nie wciskałam jedzenia Mamie. Ale co zrobić kiedy widzę, że Ona naprawdę nie chce jeść :( (Kroplówka odpada, już dawno Mama nie miała nic takiego ze względu na płyn w opłucnej.)
Dziękuję jeszcze raz, że jesteście
Pola,
dobrze robisz, że nie wmuszasz w Mamę jedzenia. Niepokoi mnie natomiast to, że Mama wydaje się być "bólowa" - jak macie ustawione podstawowe leczenie przeciwbólowe? Co to znaczy, że Mama dostaje "dodatkowo pół tabletki z morfiną"? Masz na myśli pół tabletki Sevredolu na cały dzień?
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie doprecyzowalam, już mówię.
Mama dostaje MST Cont.30 dwa razy na dobę. Pielęgniarka z hospicjum domowego kazała w razie bólu podać pół sevredolu i zapisywać kiedy i ile razy podajemy, żebrazie potrzeby zwiększyć to MST. Dajemy jak Mama narzeka na ból ucha.
Poza tym dostaje leki: pabi-dexametha.., amaryl, prestarium,bisocard i acard.
nie chce do pampersa, więc byłyśmy na kibelku (przeprawa przez mieszkanie = horror)
Polu możesz kupić mamie krzesełko- toalete, albo pożyczyć z hospicjum. To jest naprawdę pomocna rzecz. Moja mama jak była w trakcie chemii i miała kryzys, że nie miała siły chodzić to sama mnie o takie krzesełko prosiła(sprawdzało się) teraz mama sama chodzi do wc(a z jej pokoju trzeba wejść po schodach).
Pozdrawiam serdecznie Ala
I jak często podajecie te pół Sevredolu? Czy połówka pomaga? (Moim zdaniem, przy takiej dawce dobowej morfiny powinno się podać w razie bólu cały Sevredol). Pamiętaj też, że Sevredol działa tylko 4 godziny.
W jakiej dawce Mama dostaje Dexamethazon?
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Około 3 razy dziennie połówka Sevredolu. Dajemy tylko jak Mama powie, że coś Ją boli(pytamy dość często,nie zawsze boli).
Dexamethason 1mg 2 x dziennie po 2 tabletki.
Znowu Mamusia tak strasznie jęczy i woła różne osoby. Jak pytamy co by chciała od tego kogo woła to mówi, że nie wie :( Pan doktor z hospicjum powiedział, że zapisze jeszcze jakiś lek na halucynacje czy coś takiego
Alu - siostra załatwiła takie cudeńko, niestety przywiezie dopiero w weekend (mieszka kawałek od nas). Póki co musimy dać radę.
3x to dość często. Zwiększyłabym dawkowanie podstawowe, zresztą widać, że i Wasze hospicjum domowe myśli podobnie. Zgłoś koniecznie pielęgniarce/lekarzowi, że Mama wymaga tak częstych dawek uzupełniających.
Rozważyłabym zwiększenie dexamethazonu - pobudzenie i majaczenie może być wynikiem przerzutu do mózgu, dexamethazon zmniejszy wtedy obrzęk wokół guza. Z Twojego opisu wynika też, że Mama może mieć duszność - dexamethazon mógłby i tu podziałać skutecznie.
Pan doktor z hospicjum ma prawdopodobnie zamiar dołączyć haloperidol - to dobry pomysł. Jednak zadajcie też pytanie o zwiększenie dawki deksamethazonu.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Haloperidol jest. Poprawa już po kilku dniach, Mama troszkę jakby spokojniejsza - nie krzyczy już, głupotki mówi, ale też więcej z sensem.
W ogóle to miała takiego okropnego guza na mostku. Wielki, fioletowy, ciekło coś z niego a teraz... go NIE MA! W ciągu kilku dni tak po prostu wyparował! Może to dobry znak?
Dalej jak nie jadła tak nie je (po 3 łyżki obiadu, śniadania, kolacja-nutridrink), ale zaczęła trochę więcej pić. I mówi, że jest jakby silniejsza. Może jeszcze mamy szanse?
Pola, wspaniałe wieści. Cokolwiek by Was nie czekało, otrzymałaś własnie cudowny dar - Czas, ale to już pewnie wiesz.
Trzymam mocno kciuki, możesz powiedzieć mamie, że wszyscy jej kibicujemy!
_________________ Wild wild horses we'll ride them someday.
Właśnie doszło do mnie, że ostatnio czytałam co taka nagła poprawa może oznaczać. Chociaż ciężko to nazwać poprawą, skoro Mamie tylko się wydaje, że lepiej się czuje... :( Teraz śpi, ale jakoś niespokojnie, pojękuje, ale nie krzyczy już jak wcześniej.
Jest źle :( Mama nie spała ponad 24 godziny, tak strasznie wyciągała ręce do góry i patrzyła ciągle w sufit. Oczy miała takie nieobecne. Ciągle krzyczała, sama nie wiem co..jakby się przed czymś broniła :( Był ksiądz wczoraj wieczorem.
Dziś rano Mama dostała morfinę już do wenflonu i tak co 4 godziny. Poza tym kroplówkę, żeby się nie odwodniła. Śpi cały dzień, nie ma z Nią żadnego kontaktu. Wydaje się, że jest spokojna. Myślicie, że taki stan może się długo utrzymać?
Dziś rano Mama dostała morfinę już do wenflonu i tak co 4 godziny. Poza tym kroplówkę, żeby się nie odwodniła. Śpi cały dzień, nie ma z Nią żadnego kontaktu. Wydaje się, że jest spokojna. Myślicie, że taki stan może się długo utrzymać?
to może być doba, dwie , lub godziny
każdy odchodzi ciut inaczej , każdy organizm się rożni ale to juz blisko
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum