Hej,
qrcze jeszcze rok się nie skończył, a ja znowu w szpitalu, tym razem z młodszą córcią,
zapalenie płuc ją dopadło. Nie muszę mówić jak 4 dni w szpitalu wpłynęły na mnie, fizycznie padam, nawet opryszczka mi wyskoczyła jak nigdy. Zmęczona, niedojedzona,niedospana, wycieńczona psychicznie i fizycznie.
Wyszłyśmy w miarę szybko,a po kilku dniach mimo antybiotyku Lidka znowu dostała gorączkę, ma tez katar, kaszel,a ja z nią. Wczoraj chciałam się ratować mlekiem z miodem i czosnkiem i wszystko zwróciłam, chyba za dużo czosnku.
Lidka dość, że ciągle chora to jeszcze rozregulowała się przez ten szpital i żyć nie daje
Martwię się o te moje ciągłe "osłabienia". Biorę tran, teraz też rutinoscorbin, ale nie wiem czy to nie za mało.
Dzisiaj byłam na "konsultacji", zajrzała do mnie sąsiadka która jest właśnie po 1 chemii i chciała pogadać, leczy się na pierś.
Koleżanka walczy ze wznową nowotworu szczęki z przerzutami. ciągle gdzieś ktoś coś, przeraża mnie to...
pozdrawiam