Paweł, nie chciałam nikogo urazić, czegoś nie doczytałam. Moje dziecko w tym roku kończy 40 lat ale nadal jest dla mnie dzieckiem.
7 lat temu zmarła moja młodsza siostra ( miała 53 lata ) chorowała raptem 6 tygodni. To co przeszłam, to był koszmar i właśnie to uczucie - czy na pewno zrobiłam wszystko co można.
Popadłam w depresję, nie moglam patrze na lekarzy, na szpital.
Aż był taki moment, że dotarło do mnie, że czasu nie cofnę i nic nie zmienię. Powyciągałam albumy ze zdjęciami siostry, zaczęłam sobie przypominać chwile, które spędziłyśmy razem i nie wiem kiedy, płacz przeszedł w śmiech. Teraz nadal siostra jest w mojej pamięci ale tej dobrej, chorobę wymazalam, nie chcę pamiętać.
Ale to jest moje podejście, każdy z nas jest inny, ma inną wrażliwość i prawo do przeżywania po swojemu.
Jeszcze raz przepraszam, jeśli komuś sprawiłam przykrość.
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Bardzo podoba mi się wypowiedź Luiki. Wszystkie emocje są OK, życie jest pełne odcieni, więc równie uzasadniony jest śmiech, jak płacz.
Odmawiać prawa do łez komuś, kto stracił bliskiego - przedwcześnie, w cierpieniach - byłoby nieludzkie.
Oczywiście dać się zalać rozpaczy i wyrzutom sumienia, i nie móc się podnieść - to już wymaga pomocy specjalisty. Ale trochę łez i trudnych wspomnień jest po stracie bliskiej osoby czymś absolutnie naturalnym i potrzebnym.
_________________ Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
Ależ nie uraziłaś. W gruncie rzeczy z naszej dyskusji można wywnioskować, że generalnie mamy tutaj wszyscy w dużej części podobne zdanie.
Zoja 62 napisał/a:
Aż był taki moment, że dotarło do mnie, że czasu nie cofnę i nic nie zmienię
Czas jaki upływa do chwili tego "momentu" o którym wspominasz może być zarówno krótki jak i długi. W dużej mierze zależy to od traumy jaką się przeszło i tej naszej wewnętrznej "twardości". W pewnym uproszczeniu inaczej będziemy przeżywać żałobę po zmarłym rodzicu, inaczej po żonie, mężu, siostrze a jeszcze inaczej po własnym dziecku. Wynika to z dość prostego faktu, że miłość która definiuje relacje pomiędzy rodzicem a dzieckiem i dzieckiem a rodzicem, czy też bratem i siostrą jest w każdym z tych przypadków inna. Dla przykładu jak się ma dwoje dzieci to raczej każde się kocha tak samo mocno i nie specjalnie da się to dzielić na pół. W przypadku miłości dziecka (i to dorsłego) do np ojca to będzie zupełnie inna miłość. Dlatego też akceptacja po stracie będzie trudniejsza lub łatwiejsza do przyjęcia. Choć słowo "łatwiejsza" jest być może niestosowne.
Odkopuję temat bo wg mnie poradzenie sobie z wyrzutami po utracie kogoś bliskiego ma kluczowe znaczenie w procesie powrotu do normalnego życia.
Mam wyrzuty, że bardziej nie kontrolowałem zdrowia mojej Mamy mieszkając 400km od niej a ona od kilku lat zatajała przede mną różne wyniki badań, kolejne problemy. Nie chciała mi dokładać problemów do moich rodzinnych, zawodowych.
_________________ 30/08/2016 odeszła moja Mama (72)
Przegraliśmy 7-miesięczną batalię z IBC (naciekającym rakiem zapalnym piersi)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum