Znalezionych wyników: 70

Żyję!

Próbowałam kilkakrotnie wejść tutaj ale nie udawało mi się.
A chciałam powiedzieć, że żyję już ponad 1600 dni od operacji - ponad 4 lata! W całkiem dobrej formie. Co prawda przez epidemię nie miałam badań kontrolnych od jesieni (w marcu miałam mieć Rtg - przeniesiony na wrzesień) i nie mam wglądu w moje płuca, ale jeszcze działają, więc postanowiłam się tutaj zameldować.
Bardzo bym chciała móc napisać, co mi pomogło tyle czasu przeżyć ale naprawdę nie wiem - głównie popijam różne polskie ziółka (leczę też sobie napadowe migotanie przedsionków, bo leki od kardiologa mi szkodziły).
Muszę jeszcze dodać: guzek na nadnerczu opisywany kilkakrotnie jako meta został dokładnie zbadany i okazało się, że to nie jest meta tylko gruczolak :-)
Pozdrawiam serdecznie tych, którzy mnie jeszcze pamiętają! Wszystkim życzę dobrych dni w dobrym zdrowiu ::thnx::

Ola Olka - dziękuję za wyjaśnienia. A czy mogłabyś mi podać bezpośredni link do tego naszego forum? Podałabym go w grupie "Rak płuc" na FB, bo bardzo wiele osób chciałoby tutaj wejść a mają poważne z tym problemy. Czy tylko tak "na okrągło", przez stronę Fundacji można tutaj dotrzeć?

Melduję, że brakuje mi niecałe 50 dni do tysiąca przeżytych po operacji!!! Czuję się całkiem nieźle, guzki nie zaczęły rosnąć, dyszę, jak dyszałam, zapalenia płuc nie miałam od 2016 roku, niedługo będę miała Rtg, a on, mam nadzieję, niczego złego nie pokaże. A TK to już będzie, jak będę miała na liczniku ponad 1000 dni.
Mam nadzieję, że i Słoneczko i Uoni i wszyscy inni szczęśliwie walczący też się dobrze czują. :-D

Serdeczności dla wspaniałych moderatorów - jak to robicie, że się nie wypaliliście? Jeszcze raz dziękuję za Wasze wsparcie :littlehs:

Trudności mam w dotarciu do forum - wchodzę poprzez stronę fundacji i taki link dałam w grupie o raku płuc na fejsie - żaden link bezpośredni nie działa, niestety. Trochę też niepokoi informacja na belce na górze strony, że jest ona "niezabezpieczona" - żeby tylko znowu nie było jakichś poważniejszych problemów...

serdeczności dołączam do podziękowań :heart:

Czy ktoś wie i powie co oznaczają słowa: Ekspresja PDL1?

Dziękuję

Ku pokrzepieniu serc: zaczęłam 3 rok nowego życia po operacji :-D

Zaglądam tutaj co kilkanaście dni, ale jak widzę 3 kolejne ekrany z datą 2018 i 2017 to zaczynam się czuć nieswojo - trochę jak odmrożony dinozaur.
I mój szacunek i podziw dla Prowadzących to forum sprawia, że wirtualnie padam na kolana :littlehs:

Najnowszy opis TK: drobne guzki w prawym płucu jak poprzednio. Tylko, że "poprzednio" ani słowa o żadnych guzkach nie było. Pozostaje cieszyć się, że przez 6 miesięcy nie urosły, no tak?

Czuję się dobrze. Jak na osobę po 2 latach od lobektomii, to nawet bardzo dobrze. I, w oparciu o osobiste doświadczenia, którymi tu się dzielę, powiem tak: największą głupotą, jaką od tej lobektomii zrobiłam było to, że nie cieszyłam się życiem tak, jak ono na to zasługuje. Muszę codziennie sobie powtarzać: "niechaj myśl o śmierci nam życia nie zohydza" - to jest naprawdę świetna maksyma :-D

Nie wiem, jak mi się to udało, te dwa lata - ale życzę wszystkim chorym, by im też się udało, najlepiej nie dwa a dwadzieścia lat :lol:

najtrudniej pogodzić się mi się z tym, że Dziadek był świadomy i cierpiał (jak piszesz - przez 2 dni!). Przecież wiem, że zarówno Ty, jak i pracownicy HD to doświadczeni ludzie, którzy na pewno zrobili WSZYSTKO, by tego uniknąć. Rozumiem, że umrzeć trzeba, ale dlaczego w takich cierpieniach? Co ta choroba ma takiego, że niektórym nie pozwala odejść łagodnie? Mój osobisty lęk wzrósł, bo przecież nie mam szans, by mieć taką "obstawę", jak Ś.P. Dziadek.
Pokochałam Twojego Dziadka i strasznie mi Was żal
przesyłam najgłębsze wyrazy współczucia

Niespożyte siły, dzielność Dziadka - oby w dobrym samopoczuciu żył jak najdłużej i nie przysparzał tylu trudnych emocji swoim Bliskim :heart:

Wspieram Cię myślami, bardzo współczuję - nie mam pojęcia, co napisać - "nie znam słów, co mają jakiś większy sens"
:littlehs:

Dziękuję

Dziękuję wszystkim za dobre życzenia :flow:

Melduję - wynik TK najlepszy z możliwych: bez zmian
[zacieszacz]

Wszystkim walczącym życzę dobrych (niosących nadzieję na jeszcze trochę) wyników badań :lol:

Dziękuję pięknie ::thnx::

za błyskawiczną odpowiedź

O co trudniejsze wyrazy z Twojej odpowiedzi zapytałam dr Google, ciekawe wyjaśnienia (po raz kolejny) znalazłam na wylecz.to

Co do emotikonów, to trudność (dla mnie) polega na tym, że nie wszystkie te buzie rozumiem - ale się uczę :lol:

Jednym z pytań, jakie mi zadawano w procesie diagnostyki było pytanie o nocne poty. Tutaj też często czytam, że chorych trzeba aż przebierać w nocy, tak bardzo się pocą. Wtedy nie miałam takich potów - teraz mam, codziennie, ale nie w nocy, tylko tuż po obudzeniu się.

Czy wiadomo, jakie to ma znaczenie, jaki mechanizm tym rządzi?
Czy nowotwór zaburza jakiś proces regulowania ciepłoty ciała, podobnie jak powoduje wzrost zagrożenia zakrzepicą?
Ktoś coś wie o tym i powie? Proszę... [kwadr]

(chciałabym się nauczyć używania tych wspaniałych ikon emocji ...)

Dziękuję, że znalazłaś czas na napisanie tych miłych i bardzo mi potrzebnych słów :in_love:

Nie znałam żadnego mojego dziadka - może dlatego, czytając o Twoim - tak bardzo go polubiłam - "zawziął się i już" :-D

Jaena - odpisuję co prędzej na Twoje pytanie, bo na mnie fatalnie działa, jak czytam takie pytanie w czyimś wątku i nie ma na nie odpowiedzi...

Czekam na wynik TK. Nic (odpukać!) rakowo nie boli. Jak poznam wyniki - napiszę.

Baaardzo staram się cieszyć tym, co mam i czego nie mam.
Zaglądam tutaj właściwie codziennie, podobnie jak do grupy "rak płuc" na Facebooku i pokornieję z dnia na dzień - wciąż nowe osoby, nowe historie - posty z inną datą niż 2017 to rodzynki. Pocieszam się, że ci dobrze się czujący, podobnie jak ja, niewywołani do tablicy po prostu nie piszą.
Dziękuję Ci, jaena, za pytanie i za możliwość podziękowania tym wspaniałym moderatorom, których tym bardziej podziwiam im dłużej czytam ich odpowiedzi.