Kochani Witajcie!
Czas i na historię mojego tatusia, ponieważ walkę zacząć czas start...
Zalogowałam się tu dzisiaj, ponieważ wczoraj otrzymałam chyba najgorszą wiadomość w moim życiu - "jeśli chodzi o tatę to nie mam dobrych wieści" "rak trzustki?" "tak, rozsiany, niech tata się zgłosi do swojego lekarza prowadzącego po pełny opis TK, bardzo mi przykro"...
Pełny opis tatuś odbierze w piątek, wtedy ma też gastroskopię i kolonoskopię - zleconą juz wcześniej. A zaczęło się tak niewinnie... Ale może od początku??
Tata ogólnie zdrowy jak koń, żadnych dolegliwości, niby szczupły ale budowa taka, że brzuszek zawsze miał. Ostatnio ten brzuch zaczął mu bardziej przeszkadzać, delikatnie bardziej - "ooo chyba przytyłem". Ale nic go nie bolało. Poza złamanym kilka lat wczesniej kręgosłupem (wyleczone, sprawny, chodzi). No i zaczęło go kłuć nad prawym płucem, od obojczyka do łopatki. Ale tylko jak mocniej łapał powietrze, jak brał rękę do góry to przechodziło. Ale że lekarz rodzinny olała sprawę totalnie, tata się wkurzył i pojechał na Izbę Przyjęć. Nie jest z tych co czekają aż ich coś mocniej rozboli - kilka dni i lekarza, i działamy.
Na IP zrobili mu RTG klatki piersiowej - czysto.
Potem USG - i tu wyszły dwa hypoechogeniczne ogniska zapalne - ale tu lekarze powiedzieli, że to u ujściu dróg żółciowych, więc może jakieś zapalenie. Jednak zmiany spore, jedna 69x77 mm a druga 49x55 mm! Poza tym reszta ok, trzustka niewidoczna, prostata lekko powiększona, o jednorodnej echogeniczności. Zostawili go w szpitalu, na oddziale badania krwi. Jedyne odstępstwa od normy co CRP 96, oraz podwyższone markery nowotworowe : CEA - 6 (norma do 5) oraz CA19-9 - 8569. I tu załamka! W internecie naczytałam się o raku trzustki, a tacie zlecono TK oraz kolonoskopię i gastroskopię. TK była wczoraj, wynik znam nieoficjalnie, i krótko mówiąc -
SZUKAM DLA TATY ONKOLOGA!
Nie oddam go bez walki! Jest najcudowniejszym człowiekiem jakiego znam, kochanym mężem mojej mamy, kochanym moim tatusiem i wspaniałym dziadkiem dwójki moich dzieci, muszę go wyleczyć!!! Błagam pomóżcie...
Niestety jestem w pracy więc więcej napisać nie za bardzo mogę, ale może uda Wam się kogoś polecić. Dodam, że mieszkamy w Warszawie.
Trzymajcie za nas kciuki, trzeba się uzbroić i szykować na ciężką walkę...
[ Dodano: 2013-10-16, 07:47 ]
Sprostowanie bo nie dopisałam, ogniska zapalne wyszły w watrobie a trzustka na USG była przesłonięta gazami i nie dało się zobaczyć.
Dodam, że nie miał ZADNYCH objawów poza tym lekkim bólem pod obojczykiem jak nabrał więcej powietrza. ale płuca czyste.
witam
niestety z tego co piszesz wygląda na to ze choroba jest rozsiana ( przerzuty na wątrobie) a to nie jest dobry prognostyk w raku trzustki
ale trzeba poczekać na wyniki TK
życzę CI dużo siły i aby twój Tato jakimś cudem z tego wyszedł bo mojemu się to nie udało
Strasznie to przykre kiedy ta okropna choroba dotyka naszych najbliższych:uuu: Mój mąż jest po operacji raka jelita grubego, mocno zaawansowany, były przeżuty na węzły chłonne -rozpoczął chemioterapie. Co będzie? Zobaczymy za kilka lat, ale z tym wrogiem nie ma żartów. Podoba mi się Twoje podejście, bo pozytywne nastawienie to podstawa. Życzę Ci dużo siły i zdrówka dla tatusia.
Jak będziesz mogła to przepisz tutaj OFICJALNIE cały wynik TK taty, będzie łatwiej Ci coś poradzić.
A jeśli mieszkacie w Warszawie to tutaj często polecany był dr Cichocki z Centrum Onkologii w Warszawie. Jeśli poczytasz więcej wątków o raku trzustki, to jego nazwisko pojawia się najczęściej w kontekście bardzo dobrego specjalisty, także od trzustki. Tu kontakt:
Rozpoznania i wyników oficjalnych jeszcze nie mam, dzisiaj tata odbierze TK, i tam pewnie będzie rozpoznanie.
Na razie dopiero wczoraj się o tym nieoficjalnie dowiedziałam, ale nie mam szczegółów.
Jak będę miała to na pewno się podzielę. Dzisiaj po pracy jadę do taty.
Dziękuję wszystkim za namiary i słowa pocieszenia.
Skąd ja znam tę historię.... poczytaj mój wątek, bo chyba mamy podobne sytuacje. Bardzo polecam szpital na Wawelskiej i dr Cichockiego. Trzymam kciuki! Nasza walka trwa od maja tego roku, nie poddajemy się, moje motto to również "nie oddam go tak łatwo"! Głowa do góry, nie czytaj statystyk, nie załamujcie się, psychika oprócz leczenia jest niesamowicie ważna w tej chorobie. Pozdrawiam!
Iwonka
Rysico jeśli jesteś z okolic Warszawy, spróbuj może załatwić konsultację u prof. Marka Durlika, jest chirurgiem co prawda ale za to specjalistą "od trzustek". Z tego co piszesz, tata jest w niezłej kondycji więc możesz skonsultować się nie tylko z jednym ale kilkoma lekarzami, zresztą Wy macie czas, którego nam zabrakło.
Część posta została ukryta.
Jeśli oskarżasz o coś lekarza z imienia i nazwiska, również podpisz się pod owym oskarżeniem oraz podaj dowody. W innym przypadku anonimowe i bezpodstawne stawianie oskarżeń wobec osób wymienionych z nazwiska, które nie mają możliwości odpowiedzi, jest nieetyczne i nie będzie tolerowane na tym Forum. / Administrator
_________________ Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
TK klp.
Guzek 4 mm w płacie środkowym płuca prawego. Kilka opłucnowych zgrubień w obu płatach grnych. Zmiany włókniste w płacie dolnym Prawym. Poza tym miąższ płucny bez zmian ogniskowych. Jamy opłucnowe bez płynu. Widoczne w badaniu węzły chłonne śródpiersia i wnęk płucnych nie są powiększone.
TK j.b.
Wątroba powiększona z licznymi, różnej wielkości zmianami ogniskowymi odpowiadającymi meta, największa w segm 8 - 65x63 mm.
Guz ogona trzustki o wym. poprzecznym 69x32 mm naciekający tętnicę i żyłę śledzionową, powodujący niedrożność żyły śledzionowej. Punktowe zwapnienie w głowie trzustki. Trzustka bez innych zmian ogniskowych, bez poszerzenia przewodu.
Drogi żółciowe nieposzerzone. Pęcherzyk żółciowy cienkościenny, niepowiększony. Dwa złogi w nerce lewej 9mm i 3 mm [przyp. mój - to po kamieniach nerkowych, jest od lat], nerki, śledziona, nadnercza bez zmian. Śledziona dodatkowa 13 mm.
Kilka lekko powiększonych węzłów chłonnych w więzadle wątrobowo-dwunastniczym, największy 18x11 mm.
Nie stwierdzam wolnego płynu w jamie otrzewnej.
Złamanie górnej blaszki granicznej kręgów L1 i L5. [tata miał dwa razy złamny kręgosłup]
Jutro mamy być między 16 a 18 w Magodencie u dr. Sarosieka - dziękuję za polecony kontakt!
Tata ma skierowanie z Banacha do Centrum Onkologii, ale ja go do Magodent już na jutro zapisałam, do polecanego przez kilka osób lekarza.
Jadę z nim jutro.
Ups! Przepraszam w szczególności lekarzy Administratorów za post z nazwiskiem, zasugerowałam się tym, że pełno ich na forach, wystarczy "wygoglować" nie wiedziałam, że tutaj nie można. Nie oskarżam tego lekarza o nic, mam tylko żal, że skreślił mojego tatę, traktując go z góry jako "pacjenta nie rokującego"(z punktu widzenia medycznego wiemy co to znaczy)czy to jest etyczne? Przykro mi jeszcze raz ale naprawdę poniosły mnie emocje.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-10-16, 22:57 ] Prosimy jednak o powstrzymanie emocji. A jeśli wyrażasz opinię o lekarzu i podajesz jego nazwisko, dobrze też podpisać się własnym.
I wyjaśnienie - lekarze na Forum mają niebieskie nicki, żaden Administrator czy Moderator lekarzem nie jest.
_________________ Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
Witam
Jesteśmy po wizycie u onkologa, udało się tacie załatwić biopsję w szpitalu, w poniedziałek ma się zgłosić, bo lekarz podejrzewa, że to MOŻE być ta łagodniejsza odmiana, nerwiakowłókniak o ile dobrze zapamiętałam, chociaż pewnie coś pomyliłam, a wtedy inna, bezpieczniejsza chemia wchodzi w grę, bo by mocno tacie zaoszczędziło zdrowia i sił.
Guz trzustki nieoperacyjny, ale jeszcze będziemy to konsultować. Mama znalazła dr. Durlika z Wołoskiej i idziemy do niego prywatnie na konsultację - jak tatę przyjmą na biopsję to same z mamą pojedziemy i z wynikami najwyżej i płytą z CT ...
Ale pan doktor dał nam dużo nadziei, powiedział, że tata jest w bardzo dobrej kondcji, że całą resztę wyników ma świetną, stąd biopsja, bo ma za dobre wyniki jak na ten popularny typ nowotworu. I zero objawów, poza "dyskomfotem" w brzuchu.... No i ogólnie tata dostał skrzydeł, bo on już był gotowy na to, że lekarz powie, że nie ma szans, że nie będzie leczenia. A on "to spróbujemy to jeszcze, bo pan młody to mamy większe możliwości i większe szanse" :D
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum