Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=
Chodzę koło tematu, jak wkoło jeża. To chyba normalne.
Choroba dotknęła moją mamę.
Wstępne rozpoznanie postawiono na podstawie oglądu - to podobno typowe dla tego nowotworu. W piątek była biopsja, wyniki miały być przedwczoraj - ciągle na nie czekamy.
Chciałabym niczego nie zaniedbać w związku z mamy chorobą.
Poczytałam nieco i o wyborze lekarza, placówki, i o prawach pacjenta do informacji o chorobie oraz trybie leczenia. Chcę towarzyszyć mamie w całej procedurze.
Psychicznie jesteśmy z mamą na etapie żalu, że właśnie tak się złożyło. Nie wiem, czy gniew przyjdzie później, czy został nam oszczędzony... zaprzeczać nie ma czemu...
Mama cierpiała na różne dolegliwości bólowe w obrębie otrzewnej, już od paru miesięcy. Kwestia diagnostyki [kolonoskopia, gastroskopia] była poza sensownym zasięgiem czasowym i finansowym - to, co zwykle: terminy odległe, na prywatne badania brak funduszy.
Ze stanem zapalnym piersi mama chodziła miesiąc - najpierw leczono ją antybiotykiem [ponad sześćdziesięcioletnią kobietę?], dostała skierowanie na mammografię, której termin jeszcze nie nadszedł - wcześniej wypadł termin wizyty u onkologa, który rozpoznanie postawił od jednego 'rzutu okiem'.
Oprócz tego, że chciałam po prostu się wygadać, to chciałabym dowiedzieć się, czy są prowadzone jakieś badania nad tym nowotworem, czy jakiś ośrodek, lekarz w kraju 'specjalizuje' się w tej materii. Wiem już, że jest to stosunkowo rzadki nowotwór, stanowiący niewielki procent wszystkich nowotworów piersi i od razu klasyfikowany jako zaawansowany.
Pozdrawiam, Agn