Tak właśnie chyba powinno być - małe porcje, ale często. Z drobiu można bardzo smaczne dania przyrządzać w zestawieniu np. z ryżem. A Protifar już macie zalecony? To bezsmakowy, bezzapachowy proszek białkowy, który można dodawać dosłownie do wszystkiego. Nasza Ciocia go nie lubiła, więc całą puszkę zjadłam ja ;-). Ma może taki bardzo lekki posmak białka sojowego, ale mnie to absolutnie nie przeszkadzało (wręcz przeciwnie). Alice ma rację - warto by spytać o te odżywki dla kulturystów.
Serdecznie Was pozdrawiam. Uściskaj mocno Ciocię. Radioterapia to zawsze szansa, że będzie lepiej albo chociaż stabilnie, jak u Lidzi w przypadku M. :-)
Tak, Protifar ciocia pije od początku choroby, od lipca, piła w koktajlach z mlekiem kokosowym (bomba kaloryczna), dodaję to białko także do ziemniaków, ciocia nawet nie wie o tym, bo gdyby wszystko wiedziała to by marudziła
Czy odżywki białkowe dla sportowców różnią się czymś od Protifaru?
I udawało się utrzymać stabilną wagę na poziomie 55 kg, ale potem ciocia doznała jedzeniowego rozprężenia, uznała, że to wszystko nic nie daje i teraz waży 50 kg. Nie chciałabym, żeby zeszła poniżej.
Są też takie odżywki Nestle Resource, mają jeszcze więcej kcal niż Nutridrinki, 400 kcl/200 ml, ale na razie w tej sprawie prowadzę z ciocią rozmowy. Nie jest łatwo.
Mój tata pił Nestle Resource i Glutaminę (to na tkankę mięśniową) - zalecone przez naszą panią dietetyk - teraz pewnie do nich wrócimy, bo przez ostatnie sensacje waga trochę spadła, a one są bardzo kaloryczne i przewidziane dla pacjentów onkologicznych właśnie.
Ciocia ma zaplanowaną TK na 26 lutego, a 3 marca wizyta u lekarza.
Martwię się jednak, bo samopoczucie cioci się pogarsza.
Bardzo jest zmęczona i tylko nie wiem czy to uogólniony postęp choroby czy może skutek uboczny po radioterapii.
Nowy problem to puchnięcie obu nóg. Z czego może wynikać? Bo ja mam wrażenie, że to objaw późny zaawansowanej choroby nowotworowej, jakaś taka ogólna niewydolność organizmu, zaburzenia w przepływie limfy?
W czwartek umówiłam ją do lekarza w Poradni Paliatywnej, chciałabym ją także zapisać do hospicjum, tylko jeszcze muszę wymyślić jak jej to przekazać.
Witaj
Na wstępie trzymam kciuki za dobry wynik TK.
Odnośnie puchnięcia nóg to mam przed sobą kartę ze szpitala gdzie mam wymienione skutki uboczne radio j. brzusznej- jest w nim wzmianka jako objawy późne: "bardzo rzadko obrzęk kończyn dolnych".
A ciocia nie ma czasem problemu z nerkami? Moja mama miala obrzęk kostek przy słabej wydolności nerek.
pzdr. ciepło
Stan cioci pogorszył się w ciągu 5 dni dosłownie. Z osoby w pełni funkcjonującej staje się bezbronna i bardzo, bardzo chora.
Opuchlizna nóg przeszła wczoraj w wodobrzusze.
Byłyśmy teraz w Poradni Paliatywnej. Obejrzał ciocię onkolog, którego zresztą znamy z Gliwic. Przepisał Toramide i Spironol. I wydał skierowanie na oddział wewnętrzny na ewentualną punkcję i odbarczenie brzucha. Ewentualną, bo na obecną chwilę nie przeszkadza to jeszcze cioci w oddychaniu. Dlatego nie bardzo wiemy czy już się decydować na ten zabieg?
Co sądzicie? Może ktoś coś podpowie, ktoś kto miał doświadczenie z wodobrzuszem nowotworowym?
Wiem, że płyn będzie wracał.
[ Dodano: 2014-02-20, 17:24 ]
Jednocześnie bardzo proszę-gdyby ktoś mógł i miał taką wiedzę na który oddział wewnętrzny warto się udać-Sosnowiec i okolice.
Witaj
Postaram się pomóc w miarę możliwości, na podstawie tego co u mojej Mamy zaobserwowałam.
Mama na wodobrzusze przyjmowała Spironol i Toramide.
Punkcji nie wykonuje się do momentu, kiedy woda nie utrudnia oddychania oraz dopóki brzuch jest "miękki"- stwierdzenia dr. właśnie z oddziału wewnętrznego. Była na nim 4 dni ale z w.w przesłanek punkcji nie wykonano.
Paracentezę wykonano Jej dopiero , kiedy brzuch był dosłownie jak piłka i twardy.
Dodam też, że jest szansa, że wodobrzusze zacznie się zmniejszać pod wpływem leków, tak było u nas. Niestety okres poprawy po lekach trwał tylko 5 miesięcy i woda zaczęła zezdwojoną siłą powracać
Po paracentezie powróciła po kilku dniach.
No właśnie wiem, że płyn szybko powraca.. Brzuch jest taki piłkowaty, niestety. Chociaż nie jest raczej twardy. Gdyby lekarz wyraził się, że ma być punkcja zdecydowanie, nie byłoby wątpliwości. Ale to było na zasadzie-jeśli czuje pani, że już jest taka potrzeba.
W przyszłym tygodniu tomografia i wizyta u lekarza. Ale co przyniesie przyszły tydzień, tego nie wiem...
Punkcji nie wykonuje się do momentu, kiedy woda nie utrudnia oddychania oraz dopóki brzuch jest "miękki"- stwierdzenia dr. właśnie z oddziału wewnętrznego. Była na nim 4 dni ale z w.w przesłanek punkcji nie wykonano.
Paracentezę wykonano Jej dopiero , kiedy brzuch był dosłownie jak piłka i twardy.
Lucy37 napisał/a:
Brzuch jest taki piłkowaty, niestety. Chociaż nie jest raczej twardy. Gdyby lekarz wyraził się, że ma być punkcja zdecydowanie, nie byłoby wątpliwości. Ale to było na zasadzie-jeśli czuje pani, że już jest taka potrzeba.
Dokładny standard postępowania brzmi: dopóki wodobrzusze nie stanie się przyczyną trudnych do zniesienia dolegliwości nie wykonuje się punkcji lub drenażu płynu z jamy otrzewnowej.
W związku z powyższym słowa lekarza:
Cytat:
jeśli czuje pani, że już jest taka potrzeba.
są w pełni uzasadnione.
To chory subiektywnie powinien ocenić czy już czas. Tylko on bowiem wie czy zaczął z powodu wodobrzusza cierpieć (skala cierpienia i bólu w indywidualnym przypadku jest zawsze oceną subiektywną!).
Nie uznałam słów lekarza za nieuzasadnione, mam do niego akurat zaufanie.
Ale powyższy wpis rozjaśnia kwestię postepowania w przypadku wodobrzusza.
Ciocia nie ma bóli, a oddychanie nie jest utrudnione-to subiektywnie. Obiektywnie-brzuch nie jest mały i zastanawiam się kiedy może zagrażać bezpośrednio życiu.
[ Dodano: 2014-02-20, 19:59 ]
Jeszcze zapomniałam o jednym objawie-ciocia ma szybkie tętno. Pojawiło się razem z wodobrzuszem.
U mojej mamy pogorszenie nastąpiło w ciągu kilku dni - coraz większa opuchlizna całych nóg, wodobrzusze, ale lekarz z hospicjum powiedział, że będziemy obserwować, więc tak też robiłam. Z perspektywy czasu uważam, że to było dobre rozwiązanie.
Objechałam dziś ze skierowaniem 3 oddziały wewnętrzne w moim mieście i jeden ratunkowy, nigdzie nie chcą cioci przyjąć na zabieg.
Nie zajmują się, nie mają w standardzie przyjmować pacjentów terminalnych.
Zalecili wezwanie pogotowia gdyby ciocia nie mogła wytrzymać.
Także trzeba poczekać aż będzie dramatycznie.
Objechałam dziś ze skierowaniem 3 oddziały wewnętrzne w moim mieście i jeden ratunkowy, nigdzie nie chcą cioci przyjąć na zabieg.
Nie zajmują się, nie mają w standardzie przyjmować pacjentów terminalnych.
Zalecili wezwanie pogotowia gdyby ciocia nie mogła wytrzymać.
Także trzeba poczekać aż będzie dramatycznie.
W naszym przypadku lekarz pierwszego kontaktu wystawił skierowanie na oddział paliatywny do szpitala w Będzinie i tam wykonano paracentezę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum