Witam
Zaczne od tego, ze niestety nie mam polskich liter, wiec z gory przepraszam.
Pisze poniewaz szukam odrobiny nadziei i nie mam sie do kogo zwrocic. Chodzi o mojego tate , ktory jest wlasnie w szpitalu z podejrzeniem raka trzustki.
Zaczelo sie wszystko w maju tego roku kiedy to tata zauwazyl guz w pachwinowych wezlach chlonnych, oprocz tego skarzyl sie na bol plecow. Lekarz rodzinny leczyla go na zapalenie trzustki. W miedzy czasie tata byl u ortopedy i neurologa, ktorzy wykluczyli problemy z kregoslupem. Przez 4 nastepne miesiace tato schudl 12kg (teraz wazy 59kg przy 172cm wzrostu), pojawilo sie wiele innych guzow na wszystkich wezlach chlonnych (szyja, pachy, pachwiny), a pierwszy guz, ktorego zauwazyl w maju urosl do wielkosci kaczego jaja. Poza tym bol plecow stawal sie tak silny, ze Tramal nie pomagal
W poniedzialek trafil w koncu do szpitala, gdzie zostal zbadany przez pania profesor. Obejrzala ona rowniez zdjecie usg jamy brzusznej, po ktorym to stwierdzila, ze trzeba przygotowac sie na najgorsze. Wyslala tate do lepszego, bardziej specjalistycznego szpitala na badania. Tam podali mu morfine, ktora w koncu usmierzyla bol. Nic wiecej nie pomaga tylko morfina. Z badan, ktore mial robione - CT, USG, Rentgen, kolonoskopia, gastroskopia lekarz prowadzacy powiedzial mamie, ze nic nie widac. Ale niczego nie sa pewni i nie moga nic wykluczyc.
Teraz beda pobierali wycinek wezlow chlonnych, ale dopiero po niedzieli. Dzis jest piatek :-/ .
Moje pytanie brzmi, jak bardzo prawdopodobne jest, ze przy takich bolach na ktore nie dziala nic oprocz morfiny i guzach rozsianych na wezlach chlonnych, tomografia nie wykrylaby raka trzustki? Oraz skoro pani profesor widziala zmiany na trzustce na usg w poniedzialek i kazala sie przygotowac na najgorsze wiadomosci, dlaczego teraz badania obrazowe nic nie wykazuja? Czy naprawde, az trudno jest zdiagnozowac te chorobe?
Przepraszam za malo szczegolow, mieszkam bardzo daleko od rodzicow i probuje to wszystko jakos ogarnac.
Witam, aby ktokolwiek mógł Ci pomóc najlepiej żebyś umieścił tutaj opis badania usg + tomograf+inne wyniki (morfologia itd).
Co dokładnie lekarz widział na usg (czy mówił o szczególach dot. trzustki? Co wynika z TK? moja mama jest już od pół roku diagnozowana i dosyć dokładny opis udało się uzyskać poprzez rezonans (więcej szczegółów niż w TK). Co do reszty oczywiście nie umiem się wypowiedzieć -opieram się tylko na moich doświadczeniach z mamą. Pozdrawiam
Witam, aby ktokolwiek mógł Ci pomóc najlepiej żebyś umieścił tutaj opis badania usg + tomograf+inne wyniki (morfologia itd).
Niestety nie mam do nich dostepu, jak wspomnialam mieszkam daleko.
Pani profesor stwierdzila, ze trzustka jest "zaatakowana". Na pytanie mojej mamy, czy nie ma co sie spodziewac dobrych wiadomosci, pani profesor stwierdzila " Wie pani cuda medyczne sie zdarzaja, ale prosze sie przygotowac na najgorsze". To dokladny cytat, a rozmowa odbyla sie w poniedzialek. Dzisiaj lekarz prowadzacy powiedzial mamie, ze badania nie wykryly nic i bedzie wiadomo po wycinku.
Ja po prostu nie moge zrozumiec dlaczego nie bylo nic widac na tomografi skoro rzekomo na tym pierwszym USG zmiana byla widoczna :-/
Pozdrawiam rowniez
Niestety potwierdzilo sie najgorsze, tata ma nieoperacyjnego guza glowy trzustki naciekajacego na wszystkie naczynia. Zostalo mu 3-6 miesiecy, nie wierze , ze to pisze...
Tata nic nie wie, trzymamy to w tajemnicy, zeby sie nie zalamal, bo jest w bardzo dobrym nastroju, planuje wrocic do pracy pod koniec miesiaca...
Jest ciagle na morfinie, bo tak bardzo go boli...
W szpitalu pobrali mu wycinek wezlow chlonnych do badan, bo jest takze podejrzenie chloniaka, wyniki beda za 3 tygodnie. Boze ile ja bym dala zeby to byl tylko chloniak.
Bede tu czesciej teraz zagladac, niestety.
Jestem w rozsypce totalnej.
Ale czy pobrali wycinek z tego guza? Moja mama też ma nieoperacyjnego guza trzustki z naciekami i żyje już 8 miesięcy od wykrycia.... Ważne co to za guz. Ważniejsze czy są przerzuty odległe, lub inne.
Tak pobrali podczas jakiejs super nowoczesnej gastroskopii (przepraszam ale nie mam pojecia jak to badanie sie nazywa). Wyniki cytologii byly po 2 godzinach. Dokladnej nazwy nowotworu nie znam.
Poza tym tato ma guzy rozsiane po wszystkich widocznych wezlach chlonnych, wiec pobrali caly wezel chlonny spod pachy do biopsji by zbadac czy to chloniak, czy to przerzuty, wyniki beda za 3 tygodnie.
Zostal wypisany do domu (papierow nie mam, bo jak wspomnialam wczesniej mieszkam daleko) z receptami na morfine. Lekarka powiedziala, ze jak beda znane wyniki biopsji to zdecyduja jaka chemie podac.
Za tydzien lece do rodzicow na troche, wiec sie dokladnie wszystkiego dowiem, mama nie chce za bardzo mowic przez telefon, w razie by tata uslyszal...
Badanie histopatologiczne wykazalo, ze to nie jest rak trzustki a drobnokomorkowy rak pluc... rozsiany po trzustce, sledzionie, wezlach chlonnych... O ironio losu, gdy trafil do szpitala na rtg pluca wyszly "czyste", ani tez nie bylo zadnych objawow wskazujacych na raka pluc.
Tata jest pod opieka hospicjum domowego, z ktorego jeste bardzo zadowolony. W koncu nic go nie boli, pierwszy raz od dwoch miesiecy. Ale od wczoraj juz nie chodzi, nie ma czucia w nogach, przewraca sie przy wstawaniu. Lekarka z hospicjum stwierdzila, ze najprawdopodobniej rak zaatakowal kregoslup i nerwy. Tato ma w piatek komisje w szpitalu onkologicznym, gdzie zostanie mu zalecona chemia paliatywna. Boje sie, ze nie zostanie zakwalifikowany bo jest za slaby. Pani doktor z hospicjum po zbadaniu taty stwierdzila, ze tato moze piatku nie dozyc bo ma bardzo oslabione serce.
Mam pytanie w zwiazku z tym - czy w szpitalu moga mu odmowic chemii paliatywnej? Obawiam sie tylko z tego powodu bo gdyby tak sie stalo, tato bedzie juz wiedzial, ze umiera i ze nie ma co ratowac...
Przykro mi, że i to spotkało Twoich bliskich. Mój tata mial mieć naświetlania, ale był tak słaby i w ciężkim stanie, że onkolog który go widział odmówił naświetlań, bo te mogły by go zabić. Cieżko jest patrzeć na bezsilność i cierpienie naszych bliskich, ale trzeba wziąć się w garść i być z tą osobą w tych ciężkich chwilach cały czas.
Dziekuje, tak mi przykro z powodu Twojego taty:-( Doskonale Cie rozumiem. Tak jak napisalas bezsilnosc jest wszechogarniajaca...
Wczoraj u taty byla pani doktor z hospicjum, bardzo poprawil sie krazeniowo, serce bije mocno i rytmicznie, zaczal miec apetyt i duzo wiecej je ( po syropie na apetyt przepisanym przez lekarza rodzinnego), w ogole od kilku dni jest w calkiem niezlej kondycji psychicznej, gra na playstation, nawet zartuje z tego, ze nie moze chodzic i czuje sie " jak pinokio zaraz po wystruganiu". Hospicjum dobralo mu leki, ktore naprawde znosza bol i pewnie stad ta poprawa. Widac, ze sie boi, ale walczy tez o przetrwanie. Nadal nie wie jakie sa rokowania i mysle, ze to dobrze, ze mu nie powiedzielismy( wbrew namowom lekarki z hospicjum) bo ma w sobie sile walki, a jak bedzie silny psychicznie moze uda sie wyrwac gadowi kilka miesiecy wiecej. A tak by sie zalamal , polozyl i czekal na smierc :-/.
Moj tato jest za slaby na chemie paliatywna, nie zakwalifikowal sie. Czyli to koniec.
Moje pytanie- ile moge sie jeszcze spodziewac , ze przezyje? Czy sa to tygodnie, czy moze tylko dni? A moze jednak pare miesiecy? Wiem , ze kazdy inaczej to przechodzi, ale chcialabym mniej wiecej wiedziec czego sie spodziewac. Mieszkam za granica, daleko od rodzicow i chcialabym byc z tata w te kilka ostatnich dni. Nie chce dostac telefonu, ze tato umarl, a mnie tam nie bylo. Ja musze tam byc.
tak naprawdę nikt tego nie przewidzi. Monitoruj stan taty cały czas, jednak przy tej chorobie jednego dnia może być poprawa, a drugiego dnia organizm może powiedziec dość. Przykro mi. Trzymaj się cieplutko...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum