Kilka dni temu moja koleżanka miała robioną tomografie komputerową jamy brzusznej.
Wyniki są bardzo złe. Ale lekarze nie są w stanie powiedzieć jak bardzo złe i czy są jeszcze jakieś szanse.
Proszę o opinię czy na prawdę jest aż tak źle i ile czasu jej jeszcze zostało. Lekarze nie są w stanie nic stwierdzić bo to zależy ,,od organizmu'' :( Żadnego leczenia, żadnych leków. Nie za bardzo to rozumiemy.
Klatka piersiowa: rozległy, niejednorodny guz płata doczaszkowego płuca prawego, szerzący się od wnęki w kierunku doczaszkowym, powodujący całkowitą destrukcje miąższu oraz zwężenie oskrzela płatowego o ok. 80%. W szczycie omawianego płata rozlane zagęszczenia pęcherzykowe. Guz na wysokości wnęki uciska płat środkowy płuca prawego oraz zwęża o ok. 70% jego oskrzela płatowe. Zmian ogniskowych w płacie środkowym płuca prawego nie stwierdzono. W płacie dodatkowym płuca prawego jak również we wszystkich płatach płuca lewego obecne są liczne, policykliczne i niejednorodne guzy wlk. ok. 5 mm do 30 mm. Krawędzie guzów są nieregularne i rozmyte. Guzy naciekają oskrzela segmentowe i potomne. Nieznacznie zwiększona ilość płynu w jamie opłucnowej prawej.
Dalsze wyniki:
Jama brzuszna: Śledziona powiększona z pojedynczym ogniskiem wzmocnienia po kontrastowego wlk. ok 10 mm, o nie wyraźnych granicach, które zlokalizowane jest w obszarze głowy. Zmiana ta może odpowiadać naczyniakowi lub zmianie neo. W prawej okolicy biodrowej w tkance podskórnej obecne są dwa guzki średnicy ok. 12 mm. Jeden z nich związany z mięśniem poprzeczno-żebrowym. Guzki otoczone niewielkim halo. Zmiany odpowiadają procesowi nowotworowemu w tym potencjalnie meta.
Proszę o pomoc. Mam nadzieje ze nic nie przekręciłam..
Wyniki koleżanki rzeczywiście są mało optymistyczne. Ogromne/ rozległe zmiany w płucach, sporo guzków, zaczyna się zbierać płyn w płucach.
W śledzionie może również znajdować się zmiana nowotworowa lub ewentualnie naczyniak, nie sprecyzowano dokładnie. W okolicy biodrowej także zmiany nowotworowe - przerzuty.
Nie będę ukrywać ale jest źle, przykro mi, jest to najwyższe stadium zaawansowania raka.
Nie robiona badań koleżance, jaki to rodzaj raka?
Jeżeli nawet zdecydowano by się na podanie chemii to tylko paliatywna, która nie wyleczy a jedynie zminimalizuje dolegliwości chorobowe. Ten rodzaj chemii też może być podany, jeżeli koleżanki stan jest w miarę dobry, dziwnie to brzmi ale przyjmując chemię trzeba być w dobrej kondycji.
A jak koleżanka się czuje, ma dolegliwości?
Przede wszystkim trzeba jak najszybciej załatwić opiekę hospicjum domowego, bo bez tego ciężko będzie sobie poradzić a trzeba robić wszystko żeby koleżanka nie cierpiała i o to powinna rodzina szybko zadbać.
Tak myślałam, że jest tak jak napisałaś. Niestety :(
Robiono jej badania. Ja mogłam na wstępie jeszcze napisać że zaczęło się 2 msc temu gdy trafiła do szpitala i rezonans wykrył oponiaka. Guza wycieli, ponieważ był dobrze zlokalizowany. I jakoś tydzień temu miała mieć kontrolną tomografie głowy. Ale uparła się, i zrobiła i głowy i jamy brzusznej. Wyniki już znasz. Bardzo nam przykro, pojawia się tysiące pytań. Czy po wycięciu oponiaka wszystko tak bardzo ruszyło dalej? Ale jak by nie wycieli to już by jej nie było wśród nas... Najgorsze że robili przed i po wycięciu badanie krwi. Mam je dla porównania - są podobne. Nie znam się na tym ale widzę podobne wielkości. To nie widzieli że dzieje się coś złego w organizmie?
Koleżanka ma 43 lata. Szok, że taka choroba ją dopadła.
Teraz ma się dobrze, żadnych objawów. Nic ją nie boli. Dostała tabletki moczopędne i ciągle lata do toalety. Dodatkowo dostała sterydy. I to wszystko.
To normalne że nic nie czuje? Ma się dobrze? Ja nie mam pojęcia, może moje pytania są głupie ale zastanawiam się jak teraz jest dobrze, to co przyjdzie nagle?
To jeszcze oponiak do tego wszystkie, to sytuacja jest bardzo poważna.
Jnnna90 napisał/a:
To nie widzieli że dzieje się coś złego w organizmie?
Zapewne skupiono się na oponiaku i lekarze uznali, że wyniki są złe od tego, nie poszukiwali dalej.
Przypadek, że koleżanka zrobiła dalsze badania i okazało się to co mamy.
Jnnna90 napisał/a:
To normalne że nic nie czuje?
Zapewne sterydy ją trzymają.
Jnnna90 napisał/a:
może moje pytania są głupie
nie ma głupich pytań
Cytat:
ale zastanawiam się jak teraz jest dobrze, to co przyjdzie nagle?
Może, w tej chorobie tak bywa, że samopoczucie przez jakiś czas może być dobre a raptownie zacznie się wszystko sypać.
Podpowiedz koleżance, konieczne jest załatwienie hospicjum domowego.
pozdrawiam ciepło i strasznie mi przykro, że tak młoda osoba musi to przechodzić, dużo sił dla koleżanki.
Jnnna90 twoja koleżanka jak wynika z opisanych przez ciebie wyników ma raka w zaawansowanym stadium.
W takim stadium możliwe jest tylko leczenie paliatywne czyli objawowe, szans na wyleczenie całkowite nie ma.
To że na dzień dzisiejszy dobrze się czuje nic nie oznacza. Ten stan może się szybko zmienić bo choroba postępuje.
Przyłączam się do przedmówców że teraz najważniejsze jest załatwienie hospicjum domowego. Bardzo mi przykro że nie możemy Ci niczego pozytywnego napisać.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Leczenie paliatywne to leczenie, wykonuje sie badania kontrolne.
W leczeniu objawowym nie wykonuje sie badan obrazowych a zwalcza sie objawy, zwykle bolowo-obrzekowe
U nas po zakonczeniu/odmowie podania chemi zaczeto objawowo leczyc.
Takze kolezanka nadal walczy o zlagodzenie skutkow choroby, natomiast nie rokuje na wyleczenie, tu musial by zdazyc sie cud.
Raz jeszcze bardzo mi przykro.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Witajcie,
28.12 zmarła moja przyjaciółka. Objawów żadnych nie było. Do dnia wczorajszego (poranek) wszystko było jak wcześniej. Nic ją nie bolało, na nic się nie skarżyła. Az do wczoraj. Nagle jak by zalało jej płuca. Wody było za dużo. Zaczęła się topić. I po 2 godzinach odeszła. Straszne to było. Byłam przy niej cały czas.
Bardzo mi przykro. Wiedzieliśmy z rodziną, że tak będzie. Ale, że tak szybko...
Nigdzie w Internecie nie znalazłam takiego scenariusza śmierci... Nigdy tego nie zapomnę.
Nie wiem czy to dobrze, że męczyła się tylko kilka godzin a nie trwało to np. tydzień - stopniowo.
Nie wiem też czy jak by nie ta woda to pewnie by żyła, bo na prawdę trzymała się nieźle . Zero objawów. Normalnie oddychała, nie kaszlała. Wszystko było w porządku.
Odeszła, na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Rak płuc to straszna choroba.
Pozdrawiam
Jnnna90,
Wyrazy współczucia dla rodziny i dla Ciebie, prawdziwej przyjaciółki
Choroba swoje robiła, postępowała mimo w miarę dobrego stanu przyjaciółki. W tej chorobie albo umieranie trwa dłużej gdzie poszczególne organy pomału odmawiają posłuszeństwa albo następuje zatrzymanie krążenia czy tak jak u Was. Może lepiej się stało, że nastąpiło to szybko niż cierpienie trwałoby tygodniami a szans wiesz dobrze, że już nie było. Przykre bardzo, że tak szybko odchodzą osoby młode lub w kwiecie życia, zresztą żaden wiek nie jest odpowiedni na odchodzenie jeżeli dotyczy kogoś nam bliskiemu sercu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum