Rak płaskonabłonkowy płuca lewego po chemioterapii
U mojego taty(58l) na początki stycznia tego roku wykryto nowotwór płuca lewego, niedrobnokomórkowy, płaskonabłonkowy. Lekarz do którego jeździliśmy na konsultację (torakochirurg) stwierdził, że u taty jest szansa na operację, ale z racji tego, że są powiększone węzły podostrogowe, należy najpierw poddać się chemii. Tak też zrobiliśmy. Tata jest po 4 cyklach chemioterapii (właściwie 3 + 1 część 4). Chemię zniósł dość dobrze, kilka razy tylko wymiotował. Ale apetyt mu dopisywał, nie wypadły mu włosy tylko trochę się przerzedziły, ogólnie bdb. Jak czytałam na forach jak ludzie znoszą chemię to byłam pozytywnie zdziwiona jego samopoczuciem. Pani doktor, która przepisywała tacie chemię cały czas uważała, że nie widzi u niego szans na operację. Jedynie chemia + ewentualnie naświetlanie miejscowe guza (brachyterapia). Ale po 2 cyklach miał TK i wyszło, że jest niewielka poprawa, głównie chemia zadziałała na powiększone węzły. Z racji tego że tata dobrze znosił chemię zapisano mu jeszcze 2 cykle. Ostatniej dolewki nie dostał z powodu zbyt niskiej hemoglobiny (8,5 - lekarz uznał, że można odstąpić od ostatniej dolewki w cyklu). Potem znów kontrolne TK i też niewielka regresja zmian. Pani doktor uznała (ta która jako jedyną szansę leczenia widziała chemię), że możemy się skonsultować z torakochirurgiem, być może podejmie się operacji. Więc udaliśmy się do tego samego lekarza, o którym pisałam na początku, który uważał, że jak węzły zostaną zmniejszone to podejmie się operacji. Na wizycie uznał, że jest duża zmiana porównując TK sprzed chemii i po tych 4 cyklach. I wysłał go do siebie do szpitala do IGiChP w Warszawie. Tam tata spędził tydzień, miał robione wszystkie badania i do samego końca było mówione, że szykują go na operację. Operacja miała się odbyć w środę/czwartek a we wtorek rano przyszedł do taty lekarz i mówi, że go wypisują bo muszą mu zrobić badanie PET-CT. Tata był już pełen nadziei na operację i ta informacja go trochę podłamała.
Wyniki badania PET w załączniku. Wizytę u torakochirurga mamy na przyszłą środę, na razie byliśmy je pokazać tylko lekarzowi rodzinnemu (który jest pulmonologiem), który stwierdził, że na operację tu nie ma szans :( Nawet nie wie, czy nadaje się do radioterapii, bo jest płyn w opłucnej (dodam, że ten płyn miał od samego początku, czyli już na 1 TK wyszło, że jest płyn w jamie opłucnej i później w każdym następnym też. Wg niej tata nadaje się tylko na chemię, ale żeby jechać jeszcze na konsultację do onkologa i zobaczymy co on powie. Trochę nas podłamała tą diagnozą :( Więc uznałam, że może ktoś tutaj coś doradzi i jakoś zinterpretuje te wyniki.
Moje pytania:
1) Czy zajęcie węzłów chłonnych nie po stronie guza oznacza, że nie ma szans na operację? lub radioterapię?
2) Czy płyn w jamie opłucnej oznacza, że nie może mieć operacji/radioterapii?
3) Czy są jakieś sposoby, żeby można mu jeszcze pomóc?
Będę bardzo wdzięczna za odpowiedzi, bo ta niepewność mnie zabija.
Re: Rak płaskonabłonkowy płuca lewego po chemioterapii
ameba napisał/a:
1) Czy zajęcie węzłów chłonnych nie po stronie guza oznacza, że nie ma szans na operację? lub radioterapię?
2) Czy płyn w jamie opłucnej oznacza, że nie może mieć operacji/radioterapii?
3) Czy są jakieś sposoby, żeby można mu jeszcze pomóc?
Amebo, witaj na Forum.
W stadium IIIB z cechą N3 (w tym przypadku zajęte węzły wnęki prawej) według wytycznych (np NCCN) stosuje się radiochemioterapię.
We wnioskach z PET jest określona cecha M0, wysięk nowotworowy jest klasyfikowany jako M1a, moim zdaniem warto to wyjaśnić z lekarzem prowadzącym. Ja widzę tu dwa potencjalne przeciwskazania do radioterapii - płyn w jamie opłucnej i naciekanie aorty.
Moim zdaniem powinniście działać dość szybko i zasięgnąć konsultacji z chirurgiem oraz radioterapeutą.
Pozdrawiam serdecznie!
Re: Rak płaskonabłonkowy płuca lewego po chemioterapii
majkelek napisał/a:
(...)
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Co do działania to jutro mamy umówioną wizytę z torakochirurgiem w Warszawie, jedziemy pokazać mu wyniki, bo to on skierował tatę do IGiChP na operację. Zobaczymy, co powie.
Co do radioterapii to łudzę się jeszcze tym, że na wypisie ze szpitala w zaleceniach było napisane, żeby udać się do onkologa celem kwalifikacji do radioterapii. A przecież już wtedy był widoczny naciek na aortę zstępującą i płyn w jamie opłucnej... Tak się tylko sama pocieszam, bo w sumie tylko to mi pozostało. Choć pulmonolog, której pokazywaliśmy wyniki PET nie dawała nam na to szans, wg niej jedyne leczenie, jakie może być zastosowane to chemioterapia... Do radioterapeuty na razie się nie umawialiśmy, zobaczymy co powie doktor na jutrzejszej wizycie.
Mam jeszcze pytanie, czy gdyby została podana chemia i, czysto teoretycznie, zadziałałaby na węzły prawej wnęki to czy będzie możliwa operacja? Czy naciek na aortę zstępującą całkowicie ją wyklucza?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2015-09-22, 20:28 ] Proszę nie cytować cały poprzednich postów. Nie potrzebnie zabiera miejsce i robi się mało czytelnie.
ameba, nacieki na duże naczynia bardzo komplikują zabiegi. Ja nie jestem chirurgiem, nawet teoretycznym, więc nie potrafię jasno odpowiedzieć.
Rak płaskonabłonkowy jest w około 40% wrażliwy na chemioterapię, zatem możliwość, że zmiany węzłowe cofną się do tego stopnia, iż możliwa będzie operacja jest, ale jest to mało prawdopodobny scenariusz, niestety.
Poczekajmy na wyniki konsultacji.
Poprzednim razem guz dobrze zareagował na chemię i po każdym cyklu była regresja (tzn TK było robione po 2 i po 4 cyklach). Nawet chirurg, do którego dziś się wybieramy był zdziwiony, że chemia dała taką poprawę przy niewielkich skutkach ubocznych (bo były niewielkie w porównaniu z tym jak inni przechodzą chemię). Ale czytałam też, że często rak z czasem uodparnia się na chemię i nie działa ona już tak dobrze, jak na początku. Zobaczymy, co dzisiaj powie. Zaraz wyjeżdżamy, bo do Warszawy mamy spory kawałek drogi. Odezwę się wieczorem i opowiem, jak po konsultacji.
[ Dodano: 2015-09-23, 20:20 ]
Już po wizycie. Lekarz powiedział "musimy zastosować radioterapię". Polecił nawet ośrodek blisko naszego miejsca zamieszkania, podpowiedział jak się tam dostać. Jutro jedziemy załatwiać naświetlania. Lekarz stwierdził, że zmiana jest zbyt zaawansowana, żeby zrobić operację, ale że po radioterapii też mogą być dobre wyniki, że niektórym jego pacjentom prawie całkowicie zmniejszył się guz, a u niektórych radioterapia tylko zahamowała rozwój choroby. Sama nie wiem, co o tym sądzić. Nie wiadomo, czy radioterapeuta w ogóle zgodzi się na naświetlanie w tym przypadku (naciek na aortę).
ameba, musimy poczekać na konsultację z radioterapeutą, sami niczego sensownego nie wymyślimy. Jest jeszcze kwestia płynu w 'lewej jamie opłucnowej'.
Pozdrawiam serdecznie.
Wysięk płynu do jamy opłucnej może stanowić o progresji guza, i/lub przerzutów do opłucnej.
Obecność płynu przede wszystkim jednak znacząco osłabia komfort oddychania i samopoczucie pacjenta. Dlatego tak ważne odpowiednie postępowanie przy wysiękach.
Nie wolno tego lekceważyć, również dla tego, że płyn znajdujący się opłucnej uniemożliwia płucu właściwe rozprężanie podczas oddychania a co za tym idzie w konsekwencji może prowadzić do nieodmy.
Musicie koniecznie poruszyć tą kwestię z lekarzem, ale wg ze specjalistą torakochirurgiem.
dokryma - dzięki za podpowiedź. Nie słyszałam nigdy o pleurodezie, a być może byłoby to jakieś rozwiązanie w przypadku mojego taty, żeby poprawić komfort jego oddychania. Gdzie się wykonuje taki zabieg? Czy tylko w jakichś specjalistycznych szpitalach onkologicznych czy raczej to mniej skomplikowany zabieg, który wykonuje się w każdym szpitalu?
Brak mi już pomysłów, co robić... Torakochirurg o tym nie wspomniał, w sumie to trochę jestem zawiedziona tą wizytą, bo jechaliśmy prawie 250 km po to, żeby spojrzał tylko na wnioski z badania PET (nie obejrzał nawet płyty z tego badania) i stwierdził, że musimy naświetlać. Nic o chemii, chociaż byłam przekonana, że właśnie na chemię nas w pierwszej kolejności skieruje. Nie wiem, czy jest aż tak źle, że nie ma sensu podawać chemii? Dlaczego skierował nas na naświetlanie, skoro widział, że jest płyn w opłucnej i naciek na aortę? Przecież jest takim doświadczonym lekarzem, to powinien wiedzieć że to są przeciwwskazania... Teraz nie wiem, czy dobrze robimy udając się do tego radioterapeuty w poniedziałek, czy to w ogóle ma sens, czy nie jest marnowaniem czasu, który powinniśmy przeznaczyć na szukanie sposobu, żeby dostać się na chemię...
Gdzie się wykonuje taki zabieg? Czy tylko w jakichś specjalistycznych szpitalach onkologicznych czy raczej to mniej skomplikowany zabieg, który wykonuje się w każdym szpitalu?
Brak mi już pomysłów, co robić... Torakochirurg o tym nie wspomniał
Dlaczego skierował nas na naświetlanie, skoro widział, że jest płyn w opłucnej i naciek na aortę?
Jeśli chodzi o pleurodezę, to na pewno wykonują ją torakochirurdzy w CO czy z "niespecjalistycznym" szpitalu? - tego nie wiem, musiałabyś dopytać.
Czy Twój Tata miał w ogóle już ewakuowany płyn z opłucnej?
Co do tego, dlaczego nikt Wam o tym nie wspomniał ... to możemy wymienić poglądy na pw nie wiem, jak też walczyłam, i gdyby nie pomoc z Forum i naszego lekarze POZ to zapewne o wielu sprawach nie miałabym pojęcia, cóż tak jest.
Wszyscy wiemy, że są "specjaliści i specjaliści" a do tego te sztywne procedury i schematy postępowania przy danej chorobie.
Gdzie w tym wszystkim pacjent? Niestety nie wiem?!
Jeśli mogłabym coś doradzić, to szybką, bardzo szybką konsultację z innym lekarzem specjalistą, najlepiej byłoby znaleźć dobrego torakochirurga, lub onkologa.
Spróbuj poszukać na Forum, poszukać w internecie.
Nie mój tata nie miał ściąganego płynu z opłucnej, nikt tego w ogóle nie zaproponował, mimo że już na 1 TK (z rozpoznania choroby) wyszło, że w opłucnej jest płyn. W każdym TK było "Niewielka ilość płynu w lewej jamie opłucnej". Nie wiem, czy ta ilość, która jest teraz jest "niewielka", nie znam się po prostu na tym.
Co do znalezienia dobrego torakochirurga cóż... myślałam że jesteśmy w rękach jednego z najlepszych chirurgów onkologów w naszym kraju, ma świetne opinie i jest bardzo znany - nie chcę rzucać nazwiskami, ale na pewno o nim słyszałaś. Najwidoczniej chyba jednak tak nie jest...
W poniedziałek mamy umówioną wizytę u onkologa radioterapeuty, myślisz, że powinniśmy jeszcze umówić tatę z innym torakochirurgiem? Czy lepiej poczekać do poniedziałku, co powie radioterapeuta?
Z płynem w opłucnej jest tak, że przy małej jego ilości, może nie zostać podjęta decyzja o jego ewakuacji, natomiast jeśli pacjent zgłasza duszność, lub to że szybciej się męczy, że jest mu ciężko, wtedy należy podjąć decyzję czy trzeba go ewakuować.
Problem jest niestety z tym, że odczuwanie dyskomfortu jest subiektywne i każdy odczuwa inaczej.
Nie zmienia to faktu, że przy stwierdzonej obecności płynu, powinno być to monitorowane.
ameba, poczekaj na konsultację z radioterapeutą, naprawdę. Nie każdy płyn w jamie opłucnowej i nie każdy naciek na aortę dyskwalifikuje z radioterapii. Doprawdy, pozwólmy lekarzom wykonywać swoją pracę. Chemioterapia była przerwana z uwagi na niską hemoglobinę - lekarz nie chce powrotu takiego, ani tym bardziej gorszego, stanu.
A o pleurodezie słyszałem, o dziwo, i widziałem jak bliski mi pacjent z wysiękiem i płynem 'pochowanym' w zrostach był nakłuwany co najmniej kilkakrotnie w celu ewakuacji płynu - w zasadzie bez skutku. Do pleurodezy też są wskazania, proszę poczytaj: http://czasopisma.viamedi...ile/29641/24392 , http://www.scielo.br/scie...nrm=iso&tlng=en
Mój tata męczy się trochę bardziej, niż przy rozpoznaniu choroby, a w zasadzie zaczął się męczyć koło czerwca/lipca. Zaczął go też męczyć wtedy okropny kaszel (naprawdę okropny, nie było 5 minut, żeby tata nie kaszlał, najgorzej było po wysiłku fizycznym, jak np leżał to kaszel nie był tak częsty), który utrzymywał się do końca sierpnia. Teraz kaszel jest duuuuużo mniejszy, czasami zakaszle raz w ciągu godziny, a czasami nie. Zauważyłam, że najbardziej nasilony jest rano. Tata zażywa leki wziewne na kaszel, które rozszerzają oskrzela (nie wiem, czy dobrze zapamiętałam informację z ulotki, jak wrócę do domu po południu to potwierdzę) i jest mu po nich lepiej. Chętnie je zażywa, czyli muszą mu pomagać. Nie pamiętam nazwy, są w zielonym opakowaniu i na nim narysowane są płuca. Napiszę później nazwę, choć nie wiem czy ona cokolwiek tutaj wniesie Ogólnie jego stan jest dobry, ma apetyt, codziennie je wszystkie posiłki tak jak to było gdyby był zdrowy. Wczoraj był nawet w lesie na grzybach
[ Dodano: 2015-09-25, 10:46 ]
Jestem bardzo ciekawa co powie radioterapeuta. Może ma ktoś jakieś doświadczenia z lekarzem (...) z Częstochowy?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: majkelek: 2015-09-25, 11:11 ] Na Forum nie podajemy danych osobowych lekarzy, nie po to tu jesteśmy, taką mamy zasadę. A odpowiednio ustawione leki w nebulizacji rzeczywiście pomagają bardzo w objawach duszności.
[ Dodano: 2015-09-25, 13:01 ]
Przepraszam, nie doczytałam, że nie wolno podawać danych lekarzy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum