Mama przeżyła w hospicjum ponad miesiąc. Spędziliśmy jeszcze wiele wspaniałych chwil...
Gdy organizm mamy przyzwyczaił się do morfiny było prawie tak jak dawniej. Zniknął kaszel, uczucie duszności się zmniejszyło. Często wychodziliśmy na spacer (mama na wózku oczywiście. Z dnia na dzień stawała się coraz bardziej słaba).
Lekarze hospicyjni podziwiali silny organizm mamy i to jaka była dzielna. Uznają to za cud, że mama zyskała jeszcze tyle życia.
Przez ten czas nie wykonano mamie nawet punkcji. W szpitalu specjalistycznym pani ordynator z żalem oznajmiła mi, że w żaden sposób nie może już mamie pomóc...
Moja rada, to nie zatrzymywać chorego w domu!!!
Jeśli wszystko jest już stracone, każda możliwość wykorzystana i nie ma już nadziei na wyzdrowienie, to można przynajmniej ulżyć choremu w cierpieniu i zapewnić dobrą opiekę.
Ja co dzień dziękuję Bogu, że naprowadził mnie na Hospicjum św. Łazarza.
Wg mnie to raj dla ludzi chorych na raka.
Prawdziwie fachowa opieka nad chorym, przy zachowaniu dużej delikatności.
Byłem tam co dzień przy mamie i do tej pory jestem wzruszony ich wkładem pracy.
Co najważniejsze: KTO W DOMU PODAWAŁBY MAMIE MORFINĘ PODSKÓRNIE CO 4 GODZINY? Bez tego mama tyle by nie przeżyła.
Odwiedzałem wcześniej różne hospicja i przez to zraziłem się do takich instytucji. Postanowiłem, że nigdy nie oddam tam mamy.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli jesteś w tej sytuacji w której ja byłem, chcesz pomóc i czytasz ten post, to weź sobie do serca moją radę. Poszukaj dla chorego(/ej) dobrego hospicjum!
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2013-10-11, 12:23 ]
Sadness, bardzo dziękuję Ci za cenną opinię na temat hospicjów i serdecznie współczuję.