BYła pielęgniarka, podała jakies zastrzyki zaleciła kolejne- nie wiem co, nie chciałam mamy męczyć z czytaniem i wstawaniem z wygodnego łózeczka...
Przyszła Pani doktor pierwszego kontaktu z przychodni (zadzwoniłam z prośbą o wizytę) jelita pracuja, jednak skierowanie mama dostała na ostry dyżur. Tata przyjdzie z pracy z mamcią pojadą, zeby sprawdzić co się dzieje z czego to ten ból, co się dzieje...
WIeczorem pewnie bedę więcej wiedziała.
[ Dodano: 2011-06-03, 22:38 ]
Mama była na ostrym dyżurze. Zrobiono lewatywe i długo się zastanawiano co dalej. Na jakąkolwiek operację mama się nie kwalifikuje ze swoim stanem "zdrowia" jednak jeżeli w ciągu 2 dni nie będzie poprawy, będą operować... (to chyba bedą najdłuższe 2 dni w moim zyciu...)
Kazano mamie odstawić Metoclopramid... zwracałam mamie uwage ze on również powoduje zaparcia- wychodzi na to że pani doktor z Hospicjum jednak nie jest taka cudowna jak się wydawało. Faszerowała mamę cały czas własnie tym, nie zwracając uwagi na zaparcia. Była u mamy we wtorek, kiedy w końcu się d o niej dzisiaj dodzwoniłam, stwierdziła ze " ale mama dobrze się czuła" zapytałam w jakim sensie, bo zwracała uwagę na to że ma zaparcia, ze ją brzuch boli. Sama jeszcze powiedziała ze to twarde co mama ma nad pępkiem to własnie zalegający stolec... Zapytałam czy jest pewna ze można wykluczyć niedrożność- usłyszałam ze przyśle dzisiaj pielęgniarkę... Na tym się rozmowa skończyła.
Zadzwoniłam do Pani doktor pierwszego kontaktu- ale to juz wiecie z powyższego postu.
Wygląda na to że lekarze z Hospicjum nie patrzą aż tak jak pomóc pacjentowi, a jak sobie kieszenie nabić... (ta pani doktor która przyjeżdza do mojej mamy to włascicelka hospicjum...)
Przepraszam za swoje uwagi, ale musiałam to z siebie dzisiaj wyrzucić.
[ Dodano: 2011-06-04, 09:44 ]
Własnie rozmawiałam z mamą.
Te zastrzyki które przyjmuje to Buscolysin.
Przyznała się teraz dopiero ze lekarze potwierdzili ze w jednym miejscu w jelitach jest zastój, jednak właśnie ze względu na mamy stan nie będa operować- chyba ze w ciągu 2-3 dni nie bedzie zadnej poprawy a brzuch nadal będzie się wzdymał...
Nie wiem co mam myślec i co mam robić. Dzisiaj wieczorem albo jutro rano jadę do rodziców.
Jednego nie zrozumiałam: Mama została w szpitalu, czy wypuścili do domu?
Buskolizyna jest lekiem rozkurczowym. Może się rozejdzie...
Nadzieja napisał/a:
Nie wiem co mam myślec i co mam robić.
Niewiele można w tej sytuacji zrobić, a myślom (tym złym) się nie poddawaj. Czekamy z Tobą na rozwój sytuacji
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Madzia70, - mama została wczoraj wypuszczona do domu. Lekarze w szpitalu stwierdzili ze na tą chwilę nie mogą nic zrobić. nie było sensu trzymania mamy w szpitalu.
Nie wiem jak to zabrzmi, ale wystarczyło by już tego bólu i cierpienia...
Tak jak to moja mama mówi "albo w lewo albo w prawo..."
[ Dodano: 2011-06-04, 13:11 ]
wzieła mama tramal. Może przynajmniej chwilkę odpocznie od bólu :(
Jeśli jest w domu, to dostaje zastrzyki w domu, tak? Nie poprzestano na jednej dawce? Powinna dostawać co 4 godziny przepisaną dawkę.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Tak, w domu dostaje zastrzyki, Nie wiem w jakich odstępach czasowych niestety. Narazie mama radziła sobie sama z zastrzykami, po po ludniu pewnie tato podawał. Coś mi świta że Mamcia dostaje te zastrzyki chyba 2 x dziennie.
2 x dziennie to raczej za mało. Po pierwsze dlatego, że efekt rozkurczowy może być zbyt mały, po drugie dlatego, że taka dawka prawdopodobnie nie zabezpiecza Mamy przed bólem. No nic, czekamy.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
z ostatniej rozmowy z mamą
Była pielęgniarka z hospicjum- po lewatywie w końcu coś ruszyło, tramal też pomógl - ulżył w bólu.
Pani pielęgniarka zrobiła tę lewatywe tak, ze wężyk wprowadziła jak najgłębiej do jelita. Aż do momentu gdzie się "oparł". Zobaczymy jak będzie jutro. Oby tyko mama po tramalu chociaż tę noc na spokojnie przespała i odpoczeła od bólu i męczarni.
Od jutra wieczora niestety nie bedę w stanie dac znać jak z mamcią. ewentualnie przez DSS lub inną koleżankę która równiez zmaga się z nowotworem u swojej mamy.
Pozdrawiam cieplutko i dzięuję za rady- to bardzo dużo!!! Bez nich nie wiem czy dała bym sama radę.
Dzieuję Wam wszystkim
Mama była na ostrym dyżurze. Zrobiono lewatywe i długo się zastanawiano co dalej. Na jakąkolwiek operację mama się nie kwalifikuje ze swoim stanem "zdrowia" jednak jeżeli w ciągu 2 dni nie będzie poprawy, będą operować... (to chyba bedą najdłuższe 2 dni w moim zyciu...)
Kazano mamie odstawić Metoclopramid... zwracałam mamie uwage ze on również powoduje zaparcia
Nadzieja, myślę, że należy Ci się ta informacja odnośnie sprzecznych zaleceń lekarskich co do metoklopramidu :
Cytat:
Metoklopramid
metoclopramide
antiemeticum, gastrokineticum
Przeciwwskazania: Nadwrażliwość na którykolwiek składnik preparatu, krwawienie, niedrożność lub perforacja przewodu pokarmowego (...)
Witam
Ja dosłownie na momencik. W poniedziałek mama będzie operowana na ostrym dyżurze. Teraz ma sondę (przez noc do żołądka) która wylatują wszystkie zalegające treści w zołądku (zresztą wiecie o co chodzi) i często tez rurkę w odbycie dla "upuszczenia gazów" których i trak nadal brak.
Ma róznego rodzaju kroplówki- w tym znów metoclopramid. Żyły pękają strasznie, nie ma już w sumie już gdzie się wbić do kroplówki.POdają tez mamie worki żywieniowe.
Lekarze raczej boją się operować. Wiadomo jaka jest sytuacja i z czym operacja może się wiązać.
Ogólnie widok mamy- tragiczny, jej samopoczucie tez... Jest w pełni świadoma wszystkiego :(
Udało mi się skorzystać grzecznościowo z komputera...
Byłam u mamci w szpitalu niedawno. Brzuch ma olbrzymi, pewnie woda.
Nadal nic nie pomaga, kiedy siedziałam bliżej mamy czułam od niej taki dziwny jakby metaliczny zapach, niezbyt przyjemny. Kiedy mamcia dźwignęła rękę widać było jak mięśnie dosłownie zwisają. Skóra pomarszczona, oczy zobojętniałe... Ciężko mi na to patrzeć :(
Jutro od rana będę z macią w szpitalu, jeżeli w końcu coś zadecydują na temat tej operacji będę czekała.
Boję się...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum