1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak piersi - nawrót i przerzuty do płuc
Autor Wiadomość
agajane 


Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 25
Pomogła: 3 razy

 #1  Wysłany: 2010-02-09, 16:08  Rak piersi - nawrót i przerzuty do płuc


Witam wszystkich!

Problem dotyczy mojej teściowej.
W kwietniu 2007 roku miała operowaną prawą pierś z powodu raka.
Rozpoznanie było następujące: Rak piersi prawej cT1bNxMo.
Zrobiono jej operację oszczędzającą.
W badaniu histopatologicznym wyszło, że miała guzek 2x1 cm białoszary o nieregularnej budowie, bez ostrych granic, wrastający krótkimi wypustkami w otaczającą tkankę.
Ten guzek to carcinoma ductale invasivum. II malignistationis BR.
Poza tym znaleziono 6 węzłów chłonnych i w dwóch z nich stwierdzono metastases carcinomatosae bez przekraczania torebki.
ER(-), PR(-), HER 2 (-).
Stan po zabiegu BTC opisano: cT1bN1Mx.
Po operacji miała chemioterapię: 4xAC (do lipca 2007) i naświetlania uzupełniające na ścianę klatki piersiowej i węzły chłonne.

Myśleliśmy, że po leczeniu wszystko będzie dobrze ale niestety...
Na początku 2009 roku mamę zaczęły boleć plecy ale lekarze mówili, że to zwyrodnienia, bo RTG nic nie wykazywało.
W końcu zlecili tomografię i okazało się, że to guzek na płucach.
Więc w listopadzie miała operację, podczas której usunięto jej tego guzka z prawej opłucnej a ponadto zrobiono coś co opisano jako pleurodeza talkowa.
Badanie histopatologiczne po operacji wygląda tak:
Opis makroskopowy:
A-uszypułowany guz-(2)
B-guzki z opłucnej-(1)
C-(1)
D-(1)
E-(1)
A-B materiał ozn. guz ściany klatki piersiowej - fragment opłucnej o wymiarach 4x2 cm z uszypułowanym brunatnym guzem o gładkiej powierzchni o wymiarach 3,8x3,5x2,5cm.
Na fragmencie opłucnej widocznych jest kilka kremowych guzków śr. do 0,9cm
C-materiał ozn. guzek z przepony- szarawy guzek o śr. 0,8cm
D-materiał ozn. guzek opłucnej ściennej- kremowy guzek o sr. 0,4cm
E- materiał ozn. węzeł nr9- węzeł chłonny dł.0,7cm
Rozpoznane histopatologiczne:
A-C Adenocarcinoma matastaticum
Badanie immunohistochemiczne: TTF1-, ER-, PR-
ad C. electrocolagulatio telarum
D. elctrocoagulatio telarum
E. hyperplasia reactiva lymphonodi cum histocytosis sinnum

Od początku stycznia mama bierze chemię: miała do tej pory 3 kursy DCX 157mg, Atossa, dexaven

Trochę się rozpisałam ale mam nadzieję, że nic ważnego nie przegapiłam:)
Mam w związku z tym pytania:
Czy zastosowano prawidłowe leczenie? Bo u mnie w rodzinie przeważają opinie, że ta "chemia nic nie daje tylko truje".
Z drugiej strony wydaje mi się, że mimo pierwszej chemii choroba wróciła dość szybko prawda? Zastanawiam się czemu?
Mama ma na razie robione tylko badania krwi. Ale czy nie powinna mieć jeszcze jakichś badań? No i czego możemy się spodziewać?

Byłabym wdzięczna za wszelkie podpowiedzi bo bardzo chcę jej pomóc i chciałabym aby była z nami jak najdłużej.

Pozdrawiam serdecznie
agajane
 
agajane 


Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 25
Pomogła: 3 razy

 #2  Wysłany: 2010-02-11, 14:49  


Podbijam temat bo nie dostałam żadnej odpowiedzi:( Czuję się trochę bezradna, bo u mnie w rodzinie wszyscy uważają, że mama sobie sama poradzi z lekarzami i z tym wszystkim, ale ja widzę, że ona potrzebuje pomocy. Czasem wydaje mi się, że przyjmuje postawę "wolę nie wiedzieć" i rozumiem ją czemu unika myślenia o chorobie. Ale dlatego ja choć trochę chciałabym wyręczyć ją w tej walce...Ona ma w końcu najważniejsze zadanie - wyzdrowieć.
 
awilem 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 1503
Skąd: Toruń
Pomógł: 371 razy

 #3  Wysłany: 2010-02-11, 15:24  


Witaj agajane
Napewno, ktoś Ci pomoże, kto zna się lepiej na raku piersi.
Tyle co ja Ci mogę pomóc to jak pewnie zdajesz sobie sprawę w opłucnej znaleziono przerzut raka gruczołowego. Poza tym zdiagnozowano również komórki nowotworowe w wezłach chłonnych (N1). Mama musi poddać się leczeniu onkologicznemu bez dwóch zdań. Chemioterapia do przyjemnych nie należy ale musicie sobie zdać sprawę z czym walczycie. Zniechanie leczenia to wyrok. Co najważniejsze nie zostawiajcie mamy samej. Musicie jej pomagać, wspierać niejednokrotnie wyręczać w kontaktach z lekarzami, leczeniu, diagnostyce i co najważniejsze psychicznie musicie mamę wspierać. Diagnoza rak to cios dla chorującego, z którego bez wsparcia najbliższych sobie nie poradzi.
Mama nie może zostać sama !
Pozdrawiam serdecznie
_________________
Andrzej W.
 
agajane 


Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 25
Pomogła: 3 razy

 #4  Wysłany: 2010-02-15, 13:34  


Witam!
Nadal mam nadzieję na odpowiedź na moje pytania...Mama czuje się słabo po trzeciej chemii. Ma różne bóle, szybko się męczy i nie może spać. Chciałbym przekazac jej coś optymistycznego i zachęcającego do walki, ale jednocześnie merytorycznego. Samo symboliczne poklepanie po plecach i powiedzenie, że będzie dobrze czasem nie wystarcza. Dlatego bardzo proszę o jakieś informacje.
Gorąco pozdrawiam w tą zimową porę :)
 
soja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 1263
Pomogła: 194 razy

 #5  Wysłany: 2010-02-18, 12:42  


Agajane - jak powszechnie wiadomo chemia do najprzyjemnieszych rzeczy na świecie nie należy. Ale niestety jest to chyba najlepsza broń w walce z rakiem. Każdy kto przechodził chemię lub był z kimś bliskim w trakcie chemii wie jaki to trudny okres - męczące wymioty, nudności, wypadające włosy, bóle całego ciała, osłabienie jak przy grypie i wiele, wiele innych uprzykrzających życie objawów. Najważniejsze to mieć motywację. Moja mama po 9 cyklu czerwonej była jedną wielką kupką bólu. Popękane, krwawiące błony śluzowe, nawet skóra zaczęła pękać około 7 chemii, grzybica, problemy z połykaniem, poprostu wszystko spalone. Ale gdybyś widziała jej minę jak wróciła z centrum onkologii z wynikiem badań, które wyszły bardzo dobrze...... To tak jakby zapomniała o całym chemicznym koszmarze trwającym ok. 9 miesięcy. I mimo wszystko wiem, że jak będzie trzeba to ona znów pójdzie na chemię i będzie walczyć. Ma już łącznie 15 chemii za sobą. Uwierz mi - warto było. Może głupio to zabrzmi, ale dla mnie chemia to dar życia. Gdyby nie ona mojej mamy pewnie dawno już by nie było. I pamiętajcie - wiara góry przenosi :) . Co do raka twojej mamy się nie wypowiadam, bo nie znam się zbyt dobrze na potrójnie negatywnym. Użyj szukajki, bo pamiętam, że gdzieś tu napewno są przypadki potrójnie negatywne lub poczekaj na odpowiedż któregoś z forumowych expertów. Życzę twojej mamie dużo zdrówka i siły do walki z chorobą. Pozdrawiam
_________________
Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #6  Wysłany: 2010-02-18, 21:35  


agajane,
bardzo polecam Ci przeczytanie -> postu naszej zufed <-, proponuję Ci również wydrukowanie poradnika, który tam jest polecany i wręczenia go mamie.

Odnosząc się do podanych przez Ciebie informacji - skrótowo: badania wykonano właściwe, leczenie również jest optymalne.
Z jednego mam nadzieję zdajesz sobie sprawę: rozsiany rak sutka jest nieuleczalny. Tak długo jednak jak reaguje na chemioterapię (niestety rak o ujemnych receptorach hormonalnych jest niewrażliwy na leczenie hormonalne i takowe w Waszym przypadku odpada) - można przedłużać chorej życie. Czasem jest możliwe 'ugranie' dzięki chemioterapii dobrych kilku lat.. Schematów chemioterapii w leczeniu raka sutka jest wiele - można więc próbować i próbować.. Hamulcem okaże się w końcu chemiooporność i/lub niewydolność szpiku lub nerek ; wtedy jednak (o ile niewydolność będzie częściowa) można próbować innych, słabszych schematów - czasem skuteczna bywa monoterapia jednym tylko lekiem. Kiedy nastąpi chemiooporność? Tego nie wiadomo.
Jeśli obecny schemat da wynik leczenia w postaci remisji zmian (czego życzę Wam z całego serca) to możliwa jest czasowa stabilizacja choroby, jednak nie zawsze się to udaje. Na tę chwilę najważniejsze jest osiągnięcie remisji obecnych zmian.

Pleurodeza to inaczej talkowanie opłucnej. Zabieg ten wykonuje się po to, by w jamie opłucnowej nie zbierał się powtórnie wysięk (potocznie zwany 'wodą w opłucnej') będący przyczyną duszności i mogący stanowić bezpośrednie zagrożenie życia.

pozdrawiam Cię ciepło.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
agajane 


Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 25
Pomogła: 3 razy

 #7  Wysłany: 2010-02-19, 14:47  


Dziękuję bardzo za rzeczową odpowiedź :)
Z jednej strony mnie zasmuciła, bo po cichu miałam nadzieję, że uda się mamie wygrać z tym choróbskiem...ale cóż trzeba spojrzeć w oczy faktom :-(
Z drugiej zaś strony umocniłam się w nadziei, że chemia zatrzyma na długo rozwój choroby, tak jak jest w przypadku mamy Soi :)
Ulżyło mi też, że mama jest leczona poprawnie, bo każdy wie jak to jest z leczeniem w naszym kraju.
Co do skutków chemii - dałam mamie ten poradnik i bardzo się jej podobał, więc myslę, że skorzysta z tych rad. No i przekażę jej pozdrowienia i życzenia zdrowia :-D
Jak pisał Awilem najważniejsze, żeby teraz czuła, że nie jest sama bo to doda jej sił do walki
Ściskam gorąco
agajane
 
agajane 


Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 25
Pomogła: 3 razy

 #8  Wysłany: 2010-02-25, 09:05  PET


Jak już pisałam mama jest w trakcie brania chemii i jakiś czas temu onkolog obiecał jej skierowanie na badanie PET. W związku z tym zastanawiam się kiedy takie badanie powinno być wykonane w jej przypadku? Czy trzeba zakończyć leczenie czy może być w trakcie? I jeszcze jedno: czy takie badanie w jej stadium choroby jest naprawdę przydatne? :?ale?: Pytam bo na pewno nie będzie to obojętne dla jej zdrowia choćby przez fakt, że musiałaby odbyć dość długą podróż a jest słaba.
Czekam niecierpliwie na odpowiedzi forumowiczów i serdecznie pozdrawiam :)
 
agajane 


Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 25
Pomogła: 3 razy

 #9  Wysłany: 2010-03-02, 13:01  


Podnoszę temat :)
Co myślicie o zrobieniu badania PET w przypadku mojej mamy? Czy to w czymś pomoże, może zmienić sposób leczenia? A może jakieś inne badania powinna zrobić? Regularnie ma robione tylko badania krwi. A dzis bierze kolejną chemię...Mam nadzieję, że to zadziała i powstrzymamy to raczysko :pifpaf:
Pozdrawiam
agajane
 
luba 


Dołączyła: 02 Mar 2010
Posty: 2
Pomogła: 1 raz

 #10  Wysłany: 2010-03-02, 13:22  


witaj agajane, zajrzyj na stronkę amazonki.net i tam jest forum, które bardzo prężnie działa...wiem, że sporo jest dziewczyn tzw. trójujemnych i one miały po chemii włączaną herpecynę (mam nadzieje, że tak to się nazywa). Zajrzyj na amazonki.net, naprawdę warto...a na razie życzę wam dużo siły do wa;lki z gadem...ja równiez niestety jestem dotknięta chorobą, jestem już po operacji oszczędzającej, czeka mnie w tym tygodniu pierwsza chemia. Mam 25 lat i zachorowałam na raka, który występuje głównie u pań po klimakterium...carcinoma mucinosum...konsternacja lekarzy z tego powodu była wielka i nie bardzo wiedzieli jaki rodzaj leczenia po operacji zastosować...trzymaj się cieplutko :)
 
agajane 


Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 25
Pomogła: 3 razy

 #11  Wysłany: 2010-03-02, 13:35  


Tobie oczywiście też życzę wygranej walki! :)
Mam koleżankę, która ma 27 lat i dwa lata temu wykryto u niej raka szyjki macicy. Ale na razie wszystko u niej w najlepszym porządku i mam nadzieję, że z tobą będzie podobnie.
pozdrawiam
agajane
 
agajane 


Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 25
Pomogła: 3 razy

 #12  Wysłany: 2010-03-17, 12:06  


Jutro mama ma mieć TK klatki piersiowej. Rozumiem, że to w celu sprawdzenia jak działa chemioterapia. Jeśli to badanie wykaże jakieś nowe zmiany to czy chemia zostanie przerwana? Martwię się, bo mama mówiła, że miała ostatnio podwyższony marker CA125. Czy to może znaczyć, że nie ma odpowiedzi na leczenie?
Ogólnie mama jest w nienajlepszej formie bo w ubiegłym tygodniu pochowała przyjacółkę chorą na raka piersi...Bardzo ją to przybiło bo znały się od szkoły średniej i razem walczyły z chorobą. W ogóle jak patrzę na mamę to mi się płakać chce bo wydaje mi się taka krucha i bezbronna w tej chorobie :cry: Bardzo się postarzała od kiedy bierze chemię. Ale staram się trzymać fason i tłumaczę jej, że to ogólne osłabienie może być też spotęgowane przez porę roku - wiadomo przedwiośnie to ludzie gorzej się czują. Obie jednak wiemy, że to trochę takie oszukiwanie siebie :-(
Ale w sobotę trochę się pośmiałyśmy bo tata śpiewał mamie piosenki ułożone dla niej do walki z chorobą. Musielibyście to słyszeć :-D
 
agajane 


Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 25
Pomogła: 3 razy

 #13  Wysłany: 2010-03-25, 08:06  chemia nie działa:(


Niestety tak jak się obawiałam chemia nie zadziałała. Mama ma przerzuty do kości :uuu: Miała w ubiegły czwartek robioną tomografię klatki piersiowej i okazało się że rak zaatakował żebro i odcinek piesiowy kręgosłupa. W związku z tym nie dostanie już tego leku taxotere. Lekarz prowadzący nie wiedział co ma z nią zrobić :-( na pewno da skierowanie na naświetlania, ale zastanawia się jakie inne leczenie można by zastosować. Dziś mama ma kolejną wizytę i niby ma się dowiedzieć co dalej. Bardzo przygnębiła mnie ta sytuacja i zastanawiam się co robić? Mamy już tylko czekać i patrzyć jak choroba się rozwija? Co można jeszcze zrobić :?ale?: Wysyłam te pytania z nadzieją, że ktoś wspomoże mnie dobrą radą.
Pozdrawiam
agajane

[ Dodano: 2010-03-25, 12:39 ]
Więc mama dostała dziś kroplówkę z fluorouracilem i tabletkę navelbine. Czy ktoś coś wie o skuteczności tych leków w leczeniu raka piersi? Bo w necie niewiele znalazłam, ale oczywiście będę dalej sprawdzać. W każdym razie mama dziś nabrała woli walki bo wczoraj baliśmy się, że niewiele można zrobic. Czekam na jakieś odpowiedzi bo na razie w moim wątku najwięcej moich wywodów... :)
agajane
 
agajane 


Dołączyła: 09 Lut 2010
Posty: 25
Pomogła: 3 razy

 #14  Wysłany: 2010-03-26, 09:20  


Zastanawiam się nad jednym: czy konieczna była zmiana sposobu leczenia u mamy? Bo jak czytałam chemia nie działa na przerzuty do kości, więc i w jej przypadku nie a w innych narządach nie stwierdzono ostatnio żadnych zmian. Chodzi szczególnie o płuca, bo tam w listopadzie były usuwane przerzuty. Zastanawiam się też czy to możliwe, że te zmiany w kosciach były już dużo wczesniej tylko nikt ich nie zauważył? Bo mamę kręgosłup bolał od wielu miesięcy i głównie dzięki temu w ogóle zdiagnozowano , że ma przerzuty w płucach - bo nie odpuściła lekarzom, którzy zbywali ją osteoporozą i zmusiła do zrobienia badań. Więc może już wtedy miała przerzuty do kości?
Co o tym sądzicie? Bo to oczywiście tylko moje przemyślenia i nie wiem czy w ogóle mają one jakieś znaczenie...
 
kaja115 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Lut 2009
Posty: 735
Pomogła: 125 razy

 #15  Wysłany: 2010-03-26, 10:29  


Witaj
U mojej mamy bóle kości (głównie miednicy) pojawiły sie juz w czasie gdy miała naswietlania po operacji - ale lekarka tłumaczyła, że to niby wynik naswietlań :!: :!: To samo było po 3 miesiacach na wizycie kontrolnej - dopiero po kolejnych 3 miesiacach jak pojechałam z mama na wizyte i narobiłam rabanu to dostała skierowanie na TK kości i scyntygrafie - no i okazało się niestety, że to przerzuty!!!
Myślę, że lekarze powinni czasami posłuchać chorych i tego, ze jak coś boli to nie wymyśła sobie nikt tylko tak jest!!!
_________________
kaja
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group