Witam wszystkich
To mój pierwszy post, ale forum czytam już od około miesiąca.
Sprawa dotyczy mojej mamy, która choruje na raka nerki.
w połowie grudnia miała nefrektomię radykalną nerki lewej i dziś otrzymaliśmy wyniki badania histopatologicznego,
czy ktoś mógłby mi powiedzieć co to za rodzaj, typ i jakie są mniej więcej rokowania.
oto wynik:
Moczowód: ureteritis chronica.
Guz: carcinoma nephrocellulare conventionale variant claro - et granulocelularis, et sarcomatodes G3/G4, pT1a, NX,MX
Ognisko spod torebki włóknistej: Nephritis interstitialis chronica
Naciek torebek : inflammantio chronica fibrosa et calcificata
Stwierdzono raka nerki typu złożonego: jasnokomórkowego, ziarnistokomórkowego i mięsakowatego,
o wysokim/najwyższym stopniu złośliwości (G3/G4)
i histopatologicznie (p) stwierdzonym wczesnym stadium zaawansowania guza pierwotnego T1a (guz do 4 cm),
bez określenia czy doszło do przerzutowego zajęcia lokalnych węzłów chłonnych (Nx) i narządów odległych (Mx).
Standardem leczenia raka nerki jest operacyjne usunięcie nerki (lub samego guza),
zatem w Waszym przypadku leczenie wygląda na prowadzone prawidłowo.
Leczenie jest przystępnie opisane np. w tym artykule.
Pozdrawiam i witam Cię na forum.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Witam ponownie po długim czasie nieobecności.
W ciągu miesiąca wiele się wydarzyło. Mojej mamie zrobiono szereg dodatkowych badań z powodu bólu kręgosłupa. Wyniki nie są dobre, mama miała robione badanie pet, które wykazało liczne małe guzki w obu płucach w górnym odcinku do około 7 mm, i jedna największa do 10 mm, ponadto przerzuty do kręgosłupa i żeber. Na przerzuty do kości dostała sindronat.
Na nasze szczęście mama zakwalifikowała się do programu terapeutycznego i otrzymała sutent, który bierze od 23 stycznia br.
Skutki uboczne są straszne, od niecałego tygodnia mama ma mdłości i praktycznie nie je, skóra już zmieniła barwę na lekko żółtą, mama jest załamana i mówi że jest bardzo żle, ja pocieszam ją jak mogę ale niewiele to daje.
Kolejną wizytę u lekarza mamy 06.03.13 r., a ja boję się że do tego czasu stan mamy się pogorszy i nie będzie mogła jechać do lekarza.
Kochani poradźcie mi jak można pomóc mamie w odzyskaniu apetytu i żeby miała siłę do walki.
Ręcę opadają, łzy same lecą jak patrzy się na cierpienie tak bliskiej osoby i poczucie bezsilności jest ogromne gdy nic nie można zrobić.
Dodam jeszcze że 23.01. mama miała również naświetlanie jednorazowe na płuca i kręgosłup i mówi, że dokucza jej strasznie ból w klatce piersiowej?
Czy te jednorazowe naświetlania mogły zaszkodzić a nie pomóc?
[ Dodano: 2013-02-02, 19:26 ]
Dodam jeszcze , ze na mdłości mama bierze torecan, ale on nie bardzo pomaga.
Droga Izabelo
Głowa do góry , będzie dobrze po burzy zawsze wychodzi słońce , a po dniach trudnych przychodzą te dobre. Brak apetytu i mdłości to nic innego jak skutki uboczne sutentu i naświetlań. Z biegiem czasu powinny ustąpić. Jeśli mamusia nie ma apetytu to kupuj jej NUTRIDRINK w dobrych aptekach. Dwie trzy buteleczki dziennie pokrywają bardzo dużo dziennego zapotrzebowania na pokarm. Zwłaszcza w chorobach nowotworowych. Bądź silna dla mamy, ja taka się staram być dla swojego taty.
Marta
Witam Cię Izabelo
Na apetyt dobry jest też syrop Apetizer bez recepty, albo silniejszy na receptę Megase, na takie zapalenia w buzi mojemu mężowi pomaga wit. A+D3 forte, którą poleciła mi przyjaciółka z forum, bądź dobrej myśli i nie poddawaj się , pozdrawiam Was serdecznie.
Dziękuję wszystkim za dobre słowo.
Mama brała apetizer ale on niewiele chyba pomógł. Jutro zadzwonię do onkologa i zapytam o magace i megalię, trzeba jakoś zwalczyć te nudności i mdłości bo to początek naszej walki.
Najbardziej martwi mnie fakt, że stan mamy w ciągu tygodnia się diametralnie pogorszył od momentu brania sutentu: , lek pewnie działa ale skutki uboczne już na samym początku są straszne. Przed 23.01.13 r. mama normalnie jadła, chodziła i miała samopoczucie dobre a teraz jest źle. Pozostaje nam to przezwyciężyć i nie załamywać się.
Pozdrawiam wszystkich ciepło.
Mama od 4 lutego musiała przerwać branie sutentu z powodu skutków ubocznych ( nie jadła, nie piła, skóra była lekko zmieniona ogólnie była słaba i nie chodząca). Od 6 lutego przez dni roboczych dostawała kroplówki nawadniające i wzmacniające organizm, które postawiły mamę na nogi.
Zaczęła troszkę jeść, pije i już więcej chodzi jak leży. Ma przerwę w braniu sutentu do 18.02.13 r. Jeżeli wyniki krwi będą dobre to zacznie przyjmować sutent od poniedziałku tj. 18.02.13 r. co drugi dzień jedną tabletkę dawka 50 mg - zalecenia onkologa ale najpierw wizyta kontrolna.
Martwię się strasznie bo mama żyje w swoim świecie mam wrażenie że nie interesuje ją to co dzieje się wokoło, nie bardzo chce rozmawiać, ma czasem jakieś zawieszenia, boję się czy z powodu zaprzestania brania sutentu choroba nie postępuje dalej i czy nie nastąpiły przerzuty do ukladu nerwowego. Mama jest słaba psychicznie i tata mówi że nie chce walczyć. Gdy ostatnio była w takim strasznym kryzysie i bardzo źle się czuła miała myśli samobójcze.
Jesteśmy(ja, brat i tata-najbliższa rodzina) strasznie załamani, ja dziś mam tak dołujący dzień, ze płaczę sobie co jakiś czas. Jak można pomóc mamie? W jaki sposób "zmusić" ją do walki? Mam dwóch wspaniałych synów, jeden ma rok i cztery miesiące, drugi w tym roku skończy 8 lat i zostali mu tylko jedni dziadkowie (moi rodzice). Chciałabym żeby moja kochana mama była na komuni u starszego syna.
Gdzie można poszukać dobrego psychoonkologa, który będzie potrafił postawić nas wszystkich na nogi, poradzi jak walczyć i rozmawiać z mamą żeby miała chęć do dalszego życia. Poradźcie coś proszę.
Droga Izabelo
Przede wszystkim musisz choć to trudne być silna dla swojej mamusi, nie możecie mamie pokazać, ze jesteście załamani bo będzie myślała , ze sytuacja jest zła . Okazuj mamie dużo pozytywnej energii, uśmiechu bo to naprawdę pomaga. Kiedyś mój tatuś był w podobnym nastroju a potem przyszła chęć do walki. Wielu chorych przechodzi przez taki kryzys. Myślę, ze bardzo dobrym pomysłem będzie psychoonkolog tylko nie wiem jak mam Ci pomóc bo nie znalazłam informacji w jakim miejscu w Polsce mieszkacie. Znajdź w internecie psychoonkolog i nazwa Waszego miasta być może jest gdzieś w pobliżu Waszego miejsca zamieszkania. Izabelo głowa do góry Wasza kochana mamusia będzie jeszcze na niejednej rodzinnej uroczystości i tego się trzymajmy. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło. Marta
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum