Witam serdecznie ,
Prosiłabym o zinterpretowanie mi tych wyników badań .
Może na początek opiszę krótko historię mojej mamy .
Dwa tygodnie temu trafiła nagle do szpitala , okazało się że na obu jajnikach ma guzy ( z tego co powiedział lekarz , były one bardzo duże ) , od razu miała operację i wycieli jej oba jajniki , macicę , po prostu wszystko . ( mama ma 40 lat ) .
Niestety mama do dzisiaj gorączkuję , co mnie bardzo martwi bo dzisiaj minęły już dwa tygodnie od operacji dostaję antybiotyki na zbicie gorączki ale to na razie nic nie pomaga . Niby lekarz mówi , że wszystko usunęli i jest dobrze ale skąd ta gorączka to na razie nie wie ..
Pobrali wycinki i dzisiaj przyszły badanie histopatologiczne .
Mówiąc szczerze nic z nich nie rozumiem , a lekarz nie udzielił mi zbyt wielu informacji , był chyba dosyć zajęty , mianowicie co powiedział:
że jest to nowotwór złośliwy , rak , ale , że leczenie w tych czasach jest bardzo posunięte do przodu i że wyleczenie mamy to 50% na 50% .
Nic z tego nie rozumiem , w ogóle nie wiem co jest w końcu mojej mamie .?
Gdy poprosiłam żeby mi to wytłumaczył , to powiedział , że nie ma teraz czasu i , że mama powinna się udać z tymi wynikami do poradni onkologicznej . ( ale dopiero wtedy jak rana dopiero się zagoi ) . Nie potrafię tyle czekać nie wiedząc co w końcu jest mojej mamie .
Dlatego bardzo bym prosiła , żeby ktoś odczytał te wyniki i powiedział mi co jest mojej mamie , albo przynajmniej jakie są podejrzenia .
OPIS MAKROSKOPOWY:
I - macica z odciętymi przydatkami , część pochwowa gładka bez zmian . Trzon 7x6x6 cm, endometrium 0,1 - 0,2 cm. Jajnik I-13x10x9 cm. , na przekroju lito-torbielowate, sadłowate zajmujące 50% objętośći guza. Części torbielowate wypełnione surowiczą treścią . II jajnik - 10x8x6 cm, , na przekroju lito torbielowaty, zew. pow. gładka .
ROZPOZNANIE PATOMORFOLOGICZNE:
Rodzaj materiału: narząd wycinek warga I:
Miejsce pobrania: szyjka macicy:
Rozpoznanie: Erosio glandularis epidermisata
narząd wycinek warga II:
szyjka macicy:
Eroiso glandularis epidermisata
narząd wycinek:
kanał szyjki macicy:
Endometrium in stadio proliferationis
narząd wycinek:
trzon macicy:
Endometrium in stadio proliferationis
Guz wycinek:
Mięśniak:
Leiomyoma
narząd wycinek:
Rogi:
Endometrium in stadio proliferationis
narząd wycinek:
przymacicza:
Sine laesiones
narząd wycinek:
jajnik:
I-cz. lite Adenocarcinoma necroticans
narząd wycinek:
jajnik:
I-cz. lite Adenocarcinoma necroticans
Stwierdzono obecność nowotworu złośliwego obu jajników: gruczolakoraka z cechami martwicy.
Doszło do przerzutowego zajęcia sieci oraz otrzewnej ściennej,
co przy ogniskach o średnicy 3 cm ('IV - sieć 10x7 cm z kremowymi ogniskami śr. 3 cm')
może oznaczać wysokie stadium zaawansowania choroby IIIC (Zalecenia (2011 r.), str. 277, tab. 9),
chociaż lekarz opisujący wynik tego wprost nie podaje.
Leczenie jest opisane od str. 278 wyżej linkowanych 'Zaleceń',
polega na operacyjnym usunięciu ognisk raka i zastosowaniu chemioterapii.
Pozdrawiam i witam Cię na forum.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Witam ,
Bardzo dziękuję Panu za odpowiedź . Dzięki Panu wiem coś więcej , przeczytałam wszystko co mi Pan polecił i zdobyłam trochę informacji . Zaczęłam też szukać w google i po książkach medycznych .
Dzisiaj robili mamie USG jamy brzusznej ( gdyż gorączka ta utrzymuje się już od ponad dwóch tygodni . )
Lekarz który to badanie wykonywał , nie chciał zbytnio tego komentować .. gdy mama zapytała czy coś tam widzi to odpowiedział " że na wątrobie są chyba jakieś pęcherze , ale on nie jest pewny i szczerze to nie wie co to może być , powiedział również , że śledziona jest powiększona "
Tyle jedynie powiedział .
Gdy rozmawiałam z lekarzem głównym który prowadzi mamę na ginekologi to zapytałam go wprost " czy to coś na wątrobie to mogą być guzy i czy to może oznaczać to 4 stadium choroby " ale nie potwierdził , powiedział tylko , że trzeba czekać !
Ja nie mogę zrozumieć na co !!
Nie jestem lekarzem i może się nie znam , może mówię źle ale wydaje mi się , że jeżeli to przerzut na wątrobę to moim zdaniem powinni ją jak najszybciej przewieś na onkologie i powinna zacząć brać chemię .
Pierwszy raz w życiu czuję strach .. prawdziwy strach .. nie wiem co mam robić ..
Z mamą jest coraz gorzej .. przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie ..po prostu niknie w oczach ..
robili jej usg jamy brzusznej , był u niej internista i jak pisałam wcześniej lekarz nic mi nie powiedział .. podsłuchałam jak zlecał mamie internistę i mówił , że pacjentka z pod .. ma przerzuty na wątrobę .. reszty domyślam się sama .. mówił też , że ze śledzionom też jest jakiś problem ale już nie usłyszałam ..
dzień później był inny lekarz który okazał się bardziej wylewny .. powiedział , że to przerzuty na wątrobę i na śledzionę prawdopodobnie też .. do tego dodał , że to przerzuty mnogie ..
we wtorek mają jej robić tomografię , mam tylko nadzieję i modlę się , żeby nie było przerzutów na inne narządy ..
boję się bo mama niknie w oczach .. nadal ma gorączkę , jest coraz słabsza , blada ,
zaraz po operacji tak nie było , wyglądała dobrze nawet czuła się dobrze a teraz jest coraz gorzej ..
lekarz powiedział , że rak działa na odwrót , że osobę młodą gorzej leczyć , że on w takiej osobie szybciej się rozwija niż w starszej ..
nie wiem już co robić , może nie powinnam tu tak się rozpisywać ale boję się , nie wiem jak jej pomóc , boli mnie to , że nie potrafię !!
to straszne patrzeć jak bliska osoba staje się coraz słabsza ..
Wyniki z Tk były wczoraj wieczorem , okazało się , że mama ma przerzuty na inne narządy . Nie na jeden na wiele !! Na wątrobę , śledzionę , jelita , nawet płuca ( pomimo tego , że prześwietlenie nic nie wykazało , a było robione nawet dwa razy ) !!
Lekarz dyżurny powiedział wczoraj mojemu tacie , że ordynator musi zadecydować co dalej .
Powiedział mu , że ona może umrzeć w każdej chwili , że mamy być na to przygotowani .
Chyba już nie pojedzie na chemie , po prostu dadzą jej spokojnie odejść
Ale ja nie potrafię się z tym pogodzić !! Nie chce żeby cierpiała ale też nie chce odpuścić leczenia !! Chce walczyć
Podają jej cały czas krew , ale lekarz powiedział , że nie nabiera odporności bo ta krew jest spalana przez tego raka . Ta gorączka to wszystko przez niego
Wytłumaczcie mi tylko jedno , bo nie potrafię tego zrozumieć ..
Dlaczego silna , zdrowa kobieta , mama ma 40 lat i to się u niej tak szybko rozwija !!
Dlaczego mineły niecałe trzy tygodnie od operacji a jest coraz gorzej ???
Jakim cudem to wszystko się tak szybko dzieje ??? JAk ten rak tak szybko postępuję ??
Dlaczego silna , zdrowa kobieta , mama ma 40 lat i to się u niej tak szybko rozwija !!
Dlaczego mineły niecałe trzy tygodnie od operacji a jest coraz gorzej ?
Nowotwór może się rozwijać dość szybko, jeśli posiada wysoką złośliwość i cechy dużej agresywności.
Oczywiście do obecnego stadium nie w ciągu trzech tygodni,
ale mógł być dość zaawansowany bez wyraźnych objawów już dużo wcześniej zanim został wykryty.
katarzyna_C napisał/a:
Lekarz dyżurny powiedział wczoraj mojemu tacie , że ordynator musi zadecydować co dalej .
Powiedział mu , że ona może umrzeć w każdej chwili , że mamy być na to przygotowani .
Wobec tego uważam, że powinniście poważnie pomyśleć o możliwości opieki hospicyjnej,
czy to w trybie domowym, czy stacjonarnym.
W zaawansowanym stadium choroby opieka taka daje znacznie więcej możliwych korzyści,
niż doraźne działania lekarzy nie wyspecjalizowanych do opieki paliatywnej w sposób szczególny.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Mama czuje się dobrze . Nawet martwi mnie to jak dobrze ( chyba dlatego , że czytałam na temat objawów przed śmiercią jakie mogą występować ) . Mogłam nie czytać na ten temat bo teraz w każdym jej ruchu dopatruję się nie wiadomo czego .
Wczoraj miała bardzo dobry humor , była bardzo energiczna , dużo chodziła po szpitalu , w ogóle mówiła , że " nie ma gorączki , że pokona tą chorobę , że wyjdzie z tego szpitala " aż nie mogłam uwierzyć , że tak się zachowuje . Na wieczór podali jej ostatnią peniciline , gdyż ją brała jako antybiotyk i jeszcze do tego gentamecyne .
Gorączka na wieczór jej spadła . Dzisiaj rano już nie dostała antybiotyku , do południa miała 36,7 gorączki . Po południu trochę wzrosła , wahała się między 37,7 a 38,00 . 38,00 miała tylko raz potem spadała , przez 2 ,3 h się właśnie tak wahała . A po południu zaczęła mieć około 35,5 , 35,4 i 35,3 . Teraz nie wiem ile ma ale mam nadzieję , że do wieczora nie wzrośnie a nawet spadnie !!
Gdy widzę ją taką uśmiechniętą to jakoś nie mogę się pogodzić z tym co powiedział lekarz dlatego postanowiłam , że pójdę do jakiegoś onkologa z zewnątrz i porozmawiam z nim o mamię , może jednak da się coś zrobić . Podać jakieś leki , które będą zwalczać tego raka , a może je brać mając gorączkę .
Lekarz każe czekać póki gorączka nie spadnie , a jak nie spadnie ..
Chce walczyć o mamę , dzisiaj też miała bardzo dobry humor , pełna energii , mówi ciągle , że pokona tą gorączkę , wyjdzie z tego szpitala wreszcie !
Dlatego mam pytanie:
po pierwsze czy w jakiś sposób mogę uzyskać wyniki badań mojej mamy .?
idąc do jakiegoś onkologa , muszę mu jednak coś pokazać ! jak np. to Tk .? Chciałabym , żeby jakiś inny lekarz to zobaczył .
I jeszcze jedno zupełnie odrębne .
Wyczytałam gdzieś o jakiejś diecie:
polega ona tylko na odżywianiu się sokami i ziołami . Jakiś lekarz ją opracował . Piszę , że niedostarczając organizmowi składników odżywczych jak białka , tłuszcze czy cukry , nie odżywiamy komórek , a zatem tych rakowych też nie . I dlatego komórki rakowe zaczynają ginąć , owszem te zdrowe też , ale w pierwszej kolejności te rakowe . Chodzi o to , co Wy myślicie o takim odżywianiu przez jakiś czas . Wydaje mi się logiczne , ale boję się , żę to może ją całkowicie osłabić . Dlatego też o to chciałam zapytać innych lekarzy .
A co wy o tym myślicie .?
czy w jakiś sposób mogę uzyskać wyniki badań mojej mamy .?
Wyniki możesz uzyskać tylko wtedy, jeśli mama do tego Cię upoważni(ła), w przeciwnym razie tylko ona nimi dysponuje.
Lekarz ma obowiązek zachowania tajemnicy dotyczącej leczenia wobec każdej osoby nie upoważnionej przez chorego do wglądu w dokumentację medyczną.
W praktyce szpitalnej zwykle przy przyjęciu do szpitala chory otrzymuje standardowy formularz na którym może wskazać osoby upoważnione do wglądu w dokumentację medyczną.
Jeśli tego nie zrobi (nie wpisze danych takiej osoby), wówczas tylko jemu lekarz może (i powinien) udostępniać wszelkie informacje dotyczące leczenia.
katarzyna_C napisał/a:
I jeszcze jedno zupełnie odrębne .
Wyczytałam gdzieś o jakiejś diecie:
polega ona tylko na odżywianiu się sokami i ziołami . Jakiś lekarz ją opracował . Piszę , że niedostarczając organizmowi składników odżywczych jak białka , tłuszcze czy cukry , nie odżywiamy komórek , a zatem tych rakowych też nie . I dlatego komórki rakowe zaczynają ginąć , owszem te zdrowe też , ale w pierwszej kolejności te rakowe .
Pogląd dość często spotykany, ale całkowicie błędny.
Na poparcie mojej (i nie tylko) opinii polecam Ci lekturę tego działu, a w szczególności tego posta oraz całego wątku.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Obawiam się, że dieta w oparciu o same soki i zioła tylko zaszkodzi Twojej Mamie. Bo niby skąd w sokach owocowych białko, które w powrocie do zdrowia jest niezbędne??
Jedyne co warto zrobić, szukać pomocy u onkologów wraz z wynikami badań. Czy wiadomo, jak duże są guzy na wątrobie i płucach?
Moja Mama również walczy z nowotworem jajnika, stadium IIIB, i powiem szczerze, że i mi powiedziano, iż może w każdej chwili odejść. Chemioterapia jednak pomogła i Mama jest z nami prawie 2 lata od diagnozy. Oczywiście każdy przypadek jest inny. Aczkolwiek i u nas było fatalnie, operacja, po której pojawiła się martwica. Nie podawano chemioterapii przez 2 miesiące, znów doszło do wodobrzusza i marker z 3000 podskoczył na 7000. Ale walczyliśmy - pojawiły się opatrunki z larw, rana zagoiła się w ciągu miesiąca, w trakcie podawania już chemioterapii.
Wiem , musi jeść . Po prostu staram się chwytać każdej możliwość z jaką tylko się zetknę . Czuję , że każdą opcję muszę sprawdzić .
Jak z mamą , ano gorączka zaczęła jej spadać , od jakiś 4 dni nie podskoczyła powyżej 38 , a od dwóch dni ma w granicach 36,6 - 36,9 więc myślę , że tu jest poprawa .
Ale zaczęła się skarżyć na zaparcia , mówi , że bardzo ją boli i w ogóle nie może oddać kału . Dodatkowo boli ją bok z prawej strony . Z tego powodu robili jej usg nerek . Jak się okazało , nie jestem pewna czy to już wyszło na tomografie czy dopiero na tym usg ale na nerkach też ma przeżuty .
Wczoraj jeszcze dowiedziałam się nawet , że podczas operacji usunięcia jajników wycieli jej też kawałek jelita . Lekarz mówi , że stąd te problemy z wypróżnianiem .
Ordynator oddziału powiedział mojemu dziadkowi , że jak ją otworzyli to on już wiedział , że są przeżuty bo jelita , jajniki i te narządy w brzuchu miała " w sieci " . Ja za bardzo nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić , jak to mogło wyglądać albo wygląda .
Na pytanie "co dalej " powiedział , że jak jej spadnie gorączka to wypiszą ją do domu , musi odpocząć około 2 tygodni po czym dopiero wtedy jak zregeneruje siły , to będzie można myśleć o chemioterapii . Jeśli przejdzie pierwszą serię to będzie czekała ją jeszcze jedna operacja , usunięcia tych resztek .
gdy zapytałam jakie są szanse to powiedział , że " tylko cud może ją uratować " a gdy zapytałam ile czasu jej zostało , to jego odpowiedź była taka " to tylko Bóg wie "
załamałam się już całkowicie , nie dają jej żadnych szans . Dzisiaj ma przyjść onkolog na konsultację , bo ona cały czas leży na tej ginekologi . Jestem ciekawa co on powie . Chce też wyciągnąć dokumentację mamy i iść na jakąś prywatną konsultację , rodzina uważa , że oni tu robią wszystko co możliwe , ale ja się uparłam , że chce innej opinii .
Mnie nie satysfakcjonują odpowiedźi szczątkowe , jeden z lekarzy powiedział , że tomograf wykazał przerzut na płuca , ordynator zaś stwierdził , że płuca są czyste . Więc ja nie wiem kogo już słuchać .. każdy mówi co innego czekam dzisiaj na tego onkolog , jestem bardzo ciekawa co on powie ..
lilith.p
widzę , że u Twojej mamy też nie wyglądało to dobrze u nas rana goi się ładnie , jeszcze jakieś płyny z niej wyciekają , ale z dnia na dzień jest ich zdecydowanie mniej .
Tylko ta gorączka mnie martwi , lekarz mówi , że ona może być od tych przerzutów , i to takie koło zamknięte , dopóki nie spadnie całkowicie , nie wyślą ją do domu , nie odpocznie i nie pójdzie na chemie . Lekarz mówi , że może w ogóle nie spaść .. od rany ona raczej nie jest , bo rana się goi .
Mam nadzieję , że teraz już jej nie podskoczy , poleży kilka dni i wypiszą ją do domu .
Ciesze się , że Twojej mamie się udało mam nadzieję , że to choróbsko już do niej nie wróci !!
Witaj Kasiu, moja Mama dzisiaj miała wizytę u onkologa. Marker 6.9 Pani onkolog zadowolona, po operacji dawno Jej max. 6 miesięcy życia. A tu 20 miesięcy za nami Rok temu zakończyła chemię z carboplatyną, a pół roku temu taksol, który miała podawany w terapii podtrzymującej efekty leczenia...
U nas również był problem z zaparciami - ogromne wodobrzusze i guz w okolicy odbytnicy. Po chemioterapii, która zadziałała na wodobrzusze i zmianę, było już ok.
Warto skonsultować się z onkologiem. Dzisiaj rozmawiałam z zięciem Pacjenta - operowano go w Płocku, nie dawano żadnych szans. A sama operacja to tylko otwarcie pacjenta i zaszycie. W Bydgoszczy podjęto chemię, radioterapię i Pan żyje 2 lata Warto szukać rozwiązań. Będzie, co ma być, ale bardzo często trzeba wziąć los w swoje ręce
dziękuję Ci bardzo za wsparcie te kilka miłych słów i podzielenie się swoim doświadczeniem w tej chorobie naprawdę dużo daje
Byliśmy z mamą na wizycie u onkologa , dokładnie nie wiem co jej tam powiedział , bo w środku była mama i tata ale jak wyszła to była całkiem roztrzęsiona i zapłakana . Tyle co się dowiedziałam to to , że ta Pani onkolog powiedziała jej , że pilnie powinna stawić się do szpitala na leczenie ! Powiedziała jej też , że dopiero za 3 miesiące będzie mogła jej powiedzieć jakie ma szanse na przeżycie . - i chyba to tak mamę załamało . Płacze jeszcze częściej , wmawia sobie najgorsze rzeczy . Załamuje się coraz bardziej . Wiem , że w tej chorobie psychika jest najważniejsza !! Ale nie wiem jak jej pomóc , staram się ją wspierać , rozmawiać z nią ale to nic nie daje ..
Okazało się , że lekarz może przyjąć mamę na odział dopiero w ten czwartek co teraz będzie ( po tygodniu , ale to i tak szybko się zgodził - chyba ze względu na to , że mama też pracuje w szpitalu ) po normalnie najbliższy termin jest na początku listopada !! Co dla mnie jest nie pojęte , że osoby ciężko chore które wymagają natychmiastowego leczenia , nie mogą zostać przyjęte na odział bo po prostu nie ma miejsc
W czwartek byliśmy na konsultacji , w nocy już mamę złapała gorączka , piątek to samo , miała ponad 38 stopni w ciągu dnia a w nocy dochodzi nawet do 39 ! Męczy się strasznie , bierze leki na gorączkę , spada jej ale na godzinę , może dwie i jest znowu to samo ! Wygląda coraz gorzej , słabnie czasem jest rzeźka , ale tylko na chwilę i jak nie ma gorączki .
Tata postanowił , że po weekendzie pojedzie jeszcze raz do szpitala i postara się aby już w poniedziałek ją przyjeli . Może coś da się zrobić , w domu strasznie się męczy w dodatku bardzo narzeka na bolącą prawą stronę ciała . Tak jakby nerka . Szczerze mówiąc to nie wiem już czy ma przerzut na nerki czy nie .. już sama nie wiem gdzie ma a gdzie nie .. mówi tylko , że bardzo ją kłuje , czasami to aż tak , że po prostu krzyczy z bólu .
Wprawdzie stolec jej się poprawił , chodzi regularnie i wypróżnianie jej nie sprawia takiego bólu .
Ma też pleśniawki w ustach ale wyczytałam , że to normalne przy braniu tak dużej ilość antybiotyków i przy gorączce .
Ordynator który ma ją przyjąć na oddział , powiedział tacie , że nie koniecznie musi leżeć w szpitalu jak będzie miała brać chemię . Może dojeżdżać , ale sama się zastanawiam czy to dobre , żeby w takim stanie była w domu . Wiadomo w szpitalu zawsze można podać coś przeciw bólowego . Chociaż mama nie chce słyszeć o tym , żeby zostać w szpitalu .
Ona jest w strasznej formie psychicznej !
A mnie przeraża to , że to moja mama , a ja nie potrafię z nią rozmawiać ijej jakoś ulżyć ..
W naszym CO jest tak, że pierwsze chemie podaje się na oddziale, by zobaczyć, jak pacjent je znosi.
Ta temp. jest na pewno męcząca dla Twojej Mamy.
Jeśli chodzi o onkologa, cieszę się, że leczenie będzie podjęte. Moja Mama także była załamana pierwszą wizytą, a później... super znosiła chemię!! Bardzo się Jej bała, wymiotów, wlewów, a przez cały rok ani razu nie wymiotowała
Głowa do góry, potrzebujecie czasu. Bądźcie przy Mamie, wspierajcie Ją
katarzyna twoja mama bardzo młoda, starsza ode mnie o 8 lat!sprawy kobiece mnie bardzo interesują-a szczerze bardzo wu..ją, dlaczego my kobiety musimy przeżywać takie katusze?a powiedz mi kochana, jakie twoja mama miała objawy?tak późno został wykryty rak?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum