Właśnie wróciłam z konsultacji w Gliwicach, TSH super, tyreoglobulina bliska zeru, jedynie przeciwciała aTg zostały wysokie, ale nie wzrosły od października. USG czyste.
Tymczasem spotkała mnie miła niespodzianka. W związku z faktem, że w Gliwicach ruszył jakiś program z większymi limitami, moja diagnostyka izotopowa została przesunięta na dużo wcześniej - ze stycznia 2015 na lipiec tego roku! :D
Pan dr mi powiedział, że wtedy w diagnostyce wyjdzie, że tych przeciwciał mamy się bać i ciachać resztę tarczycy + jodować, czy taka "moja uroda" i to zostawimy.
Witajcie moi drodzy, mam dwa problemy. Streszczę w punktach.
1. Mam 25 lat i zastanawiałam się, czy gdybym chciała mieć dzieci, to kiedy w ogóle mogę myśleć o ciąży (ile czasu po leczeniu po leczeniu onkologicznym).
2. Jak radzicie sobie z nieustannym strachem, że choroba może wrócić?
ja mam 22 lata, zmagam się z rakiem brodawkowatym, jestem po jodowaniu i radioterapii [zapraszam do mojego wątku], też bardzo chce miec dzieci, otóż z tego co mówią lekarze ciąża w moim przypadku jest dozwolona dopiero po 12 mcach od jodowania pod warunkiem że mój wynik z CT będzie dobry, o czym przekonam się jutro. Także o wszystko pytaj lekarzy
Ina, mi powiedziano, że przez 6 miesięcy od jodowania nie powinno się zachodzić w ciążę. Ale teraz za 6 miesięcy czeka mnie kolejne jodowanie, więc przez najbliższy rok mogę zapomnieć o jakichkolwiek ciążach. Oznacza to ni mniej ni więcej, że moja Apolonia będzie jedynaczką.
Ja (jak na razie) nie miałam leczenia jodem, tylko samą operację, gdyż podobno nie było potrzeby jodowania.
2 lipca mam się zgłosić na diagnostykę izotopową, może wtedy czegoś więcej się dowiem (dalsze leczenie, operacja ze względu na utrzymujący się wysoki poziom przeciwciał)
to na pewno musisz plany ciążowe odłożyć na 6 miesięcy po podaniu jodu. Czy dobrze rozumiem? miałaś operację częściowego usunięcia tarczycy w lutym 2012 roku i do tej pory nie otrzymałaś żadnej dawki jodu?
Tak, usunięto mi prawy płat wraz z cieśnią. Nie było przerzutów na węzły chłonne. Nie miałam leczenia jodem. W lipcu pełna diagnostyka izotopowa na oddziale.
czyli to prawda, że co szpital to obyczaj. A nie proponowano Ci od razu usunięcia całej tarczycy? I dlaczego na terapię izotopową czekano półtora roku?
diagnostyka izotopowa również polega na podaniu jodu. W moim rejonie przy podejrzeniu nowotworu od razu usuwają całą tarczycę, aby nie było konieczności reoperacji. Natomiast leczenie uzupełniające w WIM polega najpierw na przeprowadzeniu terapii leczniczej najpóźniej w ciągu roku od potwierdzenia diagnozy, a po pół roku podanie dawki diagnostycznej. Natomiast z tego co wiem, po konsultacji w CO w Warszawie, to tam najpierw podają dawkę diagnostyczną, w moim przypadku miało to być po niecałych 3 miesiącach od dnia potwierdzenia diagnozy, a następnie podanie dawki terapeutycznej. Ale jak mówię, co szpital to obyczaj.
Tak, ja wiem, co to jest diagnostyka izotopowa
Trzeba jednak rozróżnić podanie jodu do badań typu scyntygrafia a podanie jodu w dawce leczniczej.
Przed operacją przedstawiono mi plusy i minusy operacji oszczędzającej, no i na taką się zdecydowałam, mając obietnicę, że będę pod ścisłą i częstą kontrolą. Zobaczymy, czy ta decyzja się opłaciła.
teraz rozumiem. Mi nikt nawet nie proponował operacji oszczędzającej i całe szczęście, bo w obu płatach miałam guzy złośliwe. Natomiast dziwi mnie mimo wszystko, że tak długo musisz czekać czy no ta terapię uzupełniającą czy też na diagnostykę.
Ja miałam raka brodawkowatego o średnicy <10 mm, co pozwoliło na operację oszczędzającą bez leczenia uzupełniającego (można o tym przeczytać w standardach opracowanych m.in. przez panią prof. Jarząb, opublikowanych na tym forum).
To jest właśnie bardzo krótko Co kilka miesięcy mam w gliwicach badania krwi + usg + konsultację, a tę diagnostykę izotopową wg standardów miałam mieć w styczniu 2015 roku. Po prostu trafiły się jakieś dodatkowe pieniądze z programu i zaproponowali mi ją szybciej, z okazji czego bardzo się ucieszyłam
Mi w szpitalu na Szaserów powiedziano, że leczenie izotopowe powinno być zrobione w ciągu roku od usunięcia tarczycy. Z tego co wiem to w CO w Warszawie, też dość szybko robią diagnostykę izotopową i leczenie. Widocznie w Gliwicach mają inne standardy.
Mój typ raka, wielkość i brak przerzutów sprawiły, że leczenie izotopowe w ogóle nie było potrzebne, więc nie musiało być w ogóle przeprowadzane w ciągu jednego roku. Ale np. moja towarzyszka niedoli ze szpitalnej sali miała je jakieś 5 tyg. po operacji.
To, co mam mieć teraz w lipcu, to standardowy pakiet badań na oddziale, na które jest brany każdy w Gliwicach, co pewien czas (rok, 3 lata, 5 lat - w zależności od typu raka, im dalej od leczenia, w razie wątpliwości co do badań krwi). Dla mojego typu choroby pierwszą taką diagnostykę miałam mieć w 3 lata po operacji, natomiast wizyty kontrolne z usg i badaniami krwi miały odbywać się częściej. Z racji, że mam duże przeciwciała p-w tyroglobulinie oraz że trafiły się im dodatkowe pieniążki, dali mi ten extra termin, żeby zadecydować, czy ciąć resztę, być może nie z powodu raka, ale z powodu przeciwciał, czy zostawić, bo "rakowo" nie dzieje się nic, tylko taka moja uroda. Powiedziano mi, że jesli przeciwciała będą się utrzymywać, to będę po prostu musiała częściej się fatygować do Gliwic i będę pod ścisłą kontrolą. Jak na razie - słowa dotrzymują.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum