Ugh, odświeżam wątek i prawdopodobnie wywołam burzę w szklance wody, ale trudno.
Pierwszy raz zastanawiam się nad tym, czy włączanie osób sławnych w walkę z chorobą ma sens. Do refleksji, skłonił mnie film o Agacie Mróz, który właśnie trafia do kin. Czytając komentarze o nim, jak i samej Agacie, poznać można skrajne komentarze i opinie. Jedni robią z niej nieomal świętą, inni po niej jadą.
Osobiście, do decyzji Agaty mam mocno mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiem pragnienie dziecka, z drugiej strony wydaje mi się to nieco nieodpowiedzialne, zwłaszcza gdy wie się o chorobie, a mimo to ryzykuje zdrowiem.
Natomiast sam film, uważam za porażkę. Pewnie zostanę za to zjechana, ale trudno. Moim zdaniem sprowadzono życie Agaty Mróz, do tego że była chora, zaszła w ciążę, urodziła i umarła. Tak jakby to był jej jedyny sukces w życiu. W filmie nawet pada zdanie, że dopiero w ciąży czuje się spełniona. Hmmm...
Zmierzam do tego, czy tak naprawdę taki film jest potrzebny. Czy może mieć jakieś plusy? Bo jak dla mnie ma jeden wielki minus - Rodzinę. Nie sądzę by ktokolwiek chciał oglądać i na nowo przeżywać śmierć najbliższej osoby. A przecież film ten wchodzi do kin trzy miesiące po tym, jak na raka zmarł ojciec Agaty.
I stąd te moje przemyślenia. Czy rzeczywiście, epatowanie chorobami znanych ludzi ma aż takie plusy, czy też podobnie jak w każdym innym przypadku, powinno się zachować umiar i akurat film o Agacie Mróz jest takim przesadzeniem?
Pozdrawiam serdecznie