Witam. Ja absolutnie nie neguje roli onkologa. wiem, ze to on jest SPECJALISTĄ w tej dziedzinie ale czy torakochirurg z długoletnim doświadczeniem może zaszkodzić a nie pomóc?
Trzymamy się go bo tak na prawdę to on wie jak było w czasie operacji, co i jak wykonał. Udziela nam wielu informacji.
jak już pisałam onkolog nas z kwitkiem odprawił mówiąc, że chemii profilaktycznie nie da (choroby) a na razie nie widzi cech wznowy.
Czy mimo wszystko (według lekarza tk jest ok i następna po nowym roku) mamy szukać innego onkologa skoro chemia miałaby zaszkodzić, naświetlenia ze względu na aortę tez nie wchodzą w grę??? Co innego tacie zaproponuje???
Jestem trochę uprzedzona po wizycie u pani onkolog, która w czasie wizyty wykonała z 5 telefonów w zupełnie innych sprawach a tacie poświęciła z 5 min. Ją zastanawiał tylko ten kikut. Pytała czy torakochirurg mówił, że tak może być i co on o tym sądził???? Mam chyba w takiej sytuacji wierzyć, że ten operator tez jakąś wiedzę posiada.
Tak jak mówiłam podanie chemii było konsultowane z onkologiem szpitalnym.
Torakochirurg był za, bo zawsze to zwiększa szanse, ale onkolog decyduje i był na nie.
[ Dodano: 2010-11-06, 10:29 ]
Przepraszam za błędy i chaos ale córka próbuje mi pomagać w pisaniu [trochę skorygowałem - Richelieu]
_________________ Miec nadzieję na nadzieję i wierzyc, że wiara istnieje..
czy torakochirurg z długoletnim doświadczeniem może zaszkodzić a nie pomóc?
Oczywiście, że pomóc. Współdziałając z onkologiem, który jest lekarzem prowadzącym.
Patrycja napisał/a:
onkolog nas z kwitkiem odprawił mówiąc, że chemii profilaktycznie nie da (choroby) a na razie nie widzi cech wznowy.
Patrycjo - pierwszy raz wspominasz o chorobach współistniejących taty jako przyczynie rezygnacji z chemioterapii. I to jest pełne wyjaśnienie sprawy. U pacjentów z obciążeniami typu znaczące schorzenia współistniejące (kardiologiczne, choroba zakrzepowo-zatorowa, słaba wydolność oddechowa, choroby nerek, cukrzyca i inne) chemioterapia uzupełniająca nie poprawia wyników leczenia chirurgicznego. Zatem decyzja o odstąpieniu od leczenia uzupełniającego jest w pełni słuszna.
Do naświetlań nie ma żadnych wskazań jeśli zabieg był mikroskopowo radykalny.
Przyczyną wielu nieporozumień jest niedoinformowanie i z niego wynikające kłopoty z wzajemną komunikacją;
jak dla mnie - teraz wszystko jest jasne Chciałabym również by i dla Ciebie było Patrycjo, jeśli więc masz jeszcze jakieś wątpliwości - to pisz. Tylko pamiętaj proszę - taka jakość odpowiedzi, jaka ilość i wartość dostarczonych danych do oceny sytuacji
Co do 'pomocy' w redagowaniu tekstu - ja mam w domu takich trzech, którzy byli swojego czasu mistrzami klawiatury
Napisałam o tych chorobach jako przyczynie ale nie napisałam,że od początku onkolog szpitalny był na nie ze wzg. na stopień a nie na obciazenia (on wtedy o nich nie wiedział).Dopiero onkolog, do którego na konsultację skierował nas torakochirurg po obejrzeniu tk powiedział,że profilaktycznie chemii nie poda.dała skierowanie na PEt którego wyniki też nie wskazywały na rozsiew.Zastanawiała sie nad chemią przed PET(mówiła cos o konsultacji z kardiologiem) ale potem odstąpiła od tego.
Tacie po lekach niby troche lepiej ale nadal kaszle:( Nie wiem tak na prawdę co robić.Może to po papierosach(popala).Szukac onkologa, pulmunologa???
_________________ Miec nadzieję na nadzieję i wierzyc, że wiara istnieje..
Witaj Patrycjo:)
Nirmalnie spadłaś mi z nieba:) bo nasz Tata też pokasłuje po operacji, my mówimy a lekarze twierdzą, że to normalne:( Jak dla mnie nie do końca, bo mimo wszytsko wydaje mi się, że kaszel jest czyms patologicznym. Słyszałam, że może być po operacji, ale jeśli w międzyczasie pacjent był palaczem i po zabiegu rzucił palenie... I tak nam zasugerował jeden z lekarzy - my na to, że Tata nie musiał rzucac palenia, bo nie pali od 24 lat....
Pytaliśmy o to torakochirurga, pulmonologa i 2 onkologów. Wszyscy twierdzą, że osłuchowo jest ok, tk jest ok, więc to pokasływanie jest normą, bo niby po operacji zmienia się tryb oddychania - bez części płuca organizm musi się nauczyć inaczej oddychać... Niby to logiczne, ale skoro mój Tata przed operacją nie kaszlał mocno, tylko pokasływał miał wycięty płat łuca i pokasłuje tak samo, to się martwię... w międzyczasie miał uzupełniającą chemię i dr mówili, że to może od chemi (tylko po operacji a zanim się zaczęłą chemia też pokasływał), teraz ma jeszcze radioterapię, więc może tez być suchy kaszel...
Podobnie Patrycjo - jak i Ty się martwię... Pokasływanie nie jest jakieś silne, ale cholerka jednak jest...
A Wam oprócz antybiotyku i wziewów coś jeszcze zalecili?
Lekarze nie wiedza jakiego pochodzenia jest ten kaszel:( Ze 2 dni kaszlał mało a dzis znowu się rozkaszlał na wieczór.Poza tym ma katar(obecnie) On od operacji czyli od 7 m. kaszle, raz mniej raz więcej ale zawsze.Lekarz na popalenie to zwala, inny na wydolność mala serca.Ostatnio ktos zwrócił mi uwage na to,że byc moze to od żołądka??? Ja na prawdę nie wiem skąd ten kaszel ale martwie się strasznie.Mój tata pokasłuje często choć nie jest to jakis mega kaszel( w nocy jest gorzej).Na rtg zatok wyszło,że ma krzywą przegrodę nosowa , ma skierowanie do laryngologa ale czuję,że to nie ten kierunek.Może do pulmonologa trzeba sie udać?
_________________ Miec nadzieję na nadzieję i wierzyc, że wiara istnieje..
Osobiście wybrałabym pulmonologa a nie laryngologa... A wam nie mówili, że po operacji pokasływanie to niby norma? a Twój Tata ma suchy kaszel, czy jak pokasłuje, to słuchać, że ma jakąs wydzielinę? Bo mój to drugie- tak jakby troszkę mu zalegało, odchrządknie, dwa razy leko zakaszle i slychać, że coś mu się tam "oderwało"...
mówili ale 7 m. to długo! Poczekamy jeszcze troszkę i może do pulmonologa ruszymy bo następna tk dopiero po nowym roku.Tata ma raczej mokry.czesto to takie pojedyńcze kaszlnięcia ale czasem to takie mini ataki."pocieszam się" tym,ze tata od zawsze kaszlał, palił i pali(mniej ale nadal) i na tk nie widac powodu dla któreo mógłby kaszleć(wznowy).Kaszel meczy go od operacji.Nie było tak żeby go nie było wcale.
_________________ Miec nadzieję na nadzieję i wierzyc, że wiara istnieje..
Napisałam o tych chorobach jako przyczynie ale nie napisałam,że od początku onkolog szpitalny był na nie ze wzg. na stopień a nie na obciazenia (on wtedy o nich nie wiedział).
Wskazania 'onkologiczne' do leczenia uzupełniającego chemioterapią ocenia się na podstawie klasyfikacji pTNM - czyli po ustaleniu stopnia zaawansowania choroby uwzględniającego pełny wynik badania histopatologicznego materiału operacyjnego.
Czy podstawą wypowiedzi owego 'szpitalnego onkologa' był raport patomorfologa z badania wyciętego płata płuca?
Patrycja napisał/a:
Tacie po lekach niby troche lepiej ale nadal kaszle:(
Przyczyną kaszlu mogą być powiększone węzły chłonne uciskające ścianę oskrzela, tchawicy lub naczynie krwionośne.
Dzięki.Oczywiście na podstawie wyniku tak zadecydował.Na początku jako,że niby był 1 węzeł zajęty mówiono o chemii, potem była mowa o tym,że to tylko podejrzany węzeł!!!
Te węzły tata ma ciągle powiekszone ale one się na kolejnych tk nie powiększają.Lekarz mówił cos o chłonce i,że to długo potrwa!
Infiltratio carcinomatosa telarum regionis lymphonoduli ( przepisałam pewnie z błędami bo mam niewyraźna odbitkę),
[naciek nowotworowy tkanek regionu węzłów chłonnych- tłum. Richelieu]
pozostałe węzły zapalne a te powyżej to jakieś obwodowe.
Jest tez napisane,że naciek dochodzi do opłucnej ale jej nie przekracza.
_________________ Miec nadzieję na nadzieję i wierzyc, że wiara istnieje..
naciek nowotworowy tkanek regionu węzłów chłonnych - tłum. Richelieu] czy to oznacza,że w węźle mogło nic nie być? i czy te tkanki jako,że była labektomia zostały wycięte??
_________________ Miec nadzieję na nadzieję i wierzyc, że wiara istnieje..
Patrycjo, nie umiem odpowiedzieć Ci jednoznacznie na te pytania.
Wg mojego rozumienia tego sformułowania (naciek nowotworowy tkanek regionu węzłów chłonnych) raczej interpretowałbym to jako obecność fragmentu/-ów guza naciekających tkanki w rejonie węzłów chłonnych, jednak bez ich [węzłów] zajęcia. Jednoznacznie potwierdzić to może jedynie lekarz który przeprowadzał badanie i wystawił ten opis.
Skoro mowa jest o operacyjnym usunięciu guza, to zakładam, że ze wszystkimi tymi naciekami, z zachowaniem odpowiednich marginesów.
Ale jednoznacznie i wiążąco - podobnie jak w poprzednim pytaniu - odpowiedzieć może tylko lekarz, który te tkanki i stopień ich zajęcia widział i opisywał.
Pozdrawiam.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziękuję bardzo.No właśnie lekarz tez wypowiedział sie niejednoznacznie.Mówił,że to podejrzany węzeł.A jakie te marginesy powinny byc? Cos mi świta(opis u rodziców) ,zebyło tam jakieś 0,4cm ale nie wiem czy to o margines chodziło.Muszę ten opis przechwycic bez wzbudzania podejrzeń bo tata zaraz zacznie sie zamartwiac,że znowu cos nie tak.
[ Dodano: 2010-11-16, 09:10 ]
Ponawiam pytanie. Proszę napiszcie o tych marginesach.
_________________ Miec nadzieję na nadzieję i wierzyc, że wiara istnieje..
[ Dodano: 2010-11-16, 09:51 ]
chyba nic z tego(zdjecie nieczytelne niestety)
Opis makro: Płat płuca wielkości 10*10*5cm.W odległości 0,4 cm od linii ciecia obecny guz 6*4*4. 50% martwicy guza.Guz makroskopowo sąsiaduje ze sciana oskrzeli, dochodzi do opłucnej, ale wydaje sie jej nie przekraczać.
Potem jest wycinek z oskrzela:bronchitis chronica.Hyperaemia passiva chronica cum immbibitio haemmorrhagica telarum.
wycinek z guza:adenocarcinoma acinare partim bronchioalweolare pulmonis g2/g3
wycinek z opłucnej:naciek dochodzi ale nie przekracza opłucnej płucnej.
Taki jest opis badania.I oczywiscie jest mowa jeszcze o węzłach.wiecej info nie ma.
Czyli to o,4 cm to margines??? [tak - dop. Richelieu]
[ Dodano: 2010-11-16, 10:53 ]
no to niestety bardzo mały ale pewnie wiecej sie nie dało:(
Myslałam,że może jest jeszcze jakis inny wymiar podany w pełnym opisie pooperacyjnym ale już teraz nie mam złudzeń.Pozostaje tylko wierzyć.Zastanawiające jest to,że nikt nic o tym małym marginesie nie wspomniał, ani torakochirurg ani onkolog.
[ Dodano: 2010-11-16, 11:11 ]
A co z tym oskrzelem i opłucną? Bardzo Źle to wygląda?
[ Dodano: 2010-11-16, 22:02 ]
Czytam i czytam posty i coraz bardziej sie nakręcam.Niby u taty miało byc ok a okazuje się,że nie do końca.Nie wiem po pierwsze co z tym marginesem.Skoro wiedzieli,że taki mały dlaczego nie było mowy np. o naswietlaniu, chemii(wiem,że wywiad chorobowy bogaty ale onkolog nie mówił nic na temat tych obciążeń),Teraz sobie myślę,że trzeba było naciskać, chodzić , moze tego lekarza opisujacego pomeczyc chociazby o ten węzeł.My byliśmy w euforii bo do końca nie było wiadomo czy podejma sie resekcji czy nie.(naciek na aortę).Tak bardzo bym chciała aby było dobrze.Ta martwica to tez źle???A dlaczego G2/G3, mozna tak określac stopien złosliwości?GDybym miała takawiedze jak dziś inaczej bym zadziałała.Mam chyba wyrzuty sumienia,że nie zrobiłam wszystkiego:( Tata tak sie bał chemii i kiedy powiedziano,że nie jest konieczna, potem onkolog,że ze wzg. na stan ogólny profilaktycznie nie skieruje byłąm zadowolona. Teraz nie wiem czy to dobrze czy źle.Trudne te wybory. Jeszcze te sczatki pooperacyjne mnie nurtująale jeśli w przeciągu 3 miesiecy nie urosło nic ani sie nie zmieniło to chyba nie jest źle i faktycznie może totylko szcatki.lekarz ogladając płyte mówił,że to włóknieje.To dobrze? Mam mętlik w głowie.Gdyby nie to,że tata pokasłuje to pewnie nie drążyłabym tak tego tematu.Niby w tk powodu kaszlu brak(chyba,że węzły) a jednak jest.
[ Dodano: 2010-11-16, 22:15 ]
Przepraszam za błędy i za to,że jakos tak dziwnie to wszystko scaliłam.
[ Dodano: 2010-11-16, 22:19 ]
znowu mi nie wyszło:( i scaliłam tekst.Jesli teraz będzie źle tzn,że koniec na dziś.
_________________ Miec nadzieję na nadzieję i wierzyc, że wiara istnieje..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum