Po miesiecznym pobycie taty w szpitalu poinformowano nas ze ma problemy onkologiczne,lekarze porobili wszystki mozliwe badanie szukajac jakiegos guza,po dlugim pobycie w szpitalu zadnego guza nie znalezli,tylko stwierdzili wodobrzusze i najprawdopodobniej przezuty na wątrobe.przedstawiam wyniki badan Taty i bardzo prosze o pomoc w ich odczytaniu i diagnozie,poniewaz lekarze do tej pory nie wiedzą skąd tez przezut sie wzial na watrobie.
Nikt nie sugerował TK klatki piersiowej? W segm. 9 w TK jamy brzusznej uwidoczniono mały guzek, może to byłoby jakąś wskazówką, skoro kolonoskopia i TK jamy brzusznej są czyste (poza zmianami w wątrobie).
Tata pali/palił?
Jakie jest zlecone dalsze postępowanie po otrzymaniu wyniku histpat - lekarze skierowali Was gdzieś dalej?
Tata jest po operacji serca, wymianie zastawek mitralnej i trójdzielnej oraz po wstawieniu stymulatora serca, więc z tego co mi wiadomo któreś z badań zostało zupełnie wykluczone. Lekarze sugerowali, że guzek w klatce piersiowej to nic poważnego. Tata palił około 7 lat ale było to jakieś 12 lat temu, teraz nie pali bo ma astme. W najbliższy wtorek jesteśmy umówieni u onkologa, ale bardzo się boimy bo nie wiemy czego sie spodziewać. Jakie ewentualne leczenie mogą zastosować lekarze w takiej sytuacji?
Tata jest po operacji serca, wymianie zastawek mitralnej i trójdzielnej oraz po wstawieniu stymulatora serca, więc z tego co mi wiadomo któreś z badań zostało zupełnie wykluczone.
Zapewne rezonans magnetyczny - badanie to wykorzystuje silne pole magnetyczne, które mogłoby zaburzyć pracę stymulatora. Natomiast TK można spokojnie wykonać - tutaj wykorzystywane jest promieniowanie.
rafal7827 napisał/a:
Lekarze sugerowali, że guzek w klatce piersiowej to nic poważnego.
Sugestia sugestią, ale w przypadku braku ogniska pierwotnego nie wiadomo w zasadzie co leczyć - stąd należałoby sprawdzić każdą ewentualność.
Być może TK klatki ujawniłoby powiększone węzły w tym rejonie, które można by pobrać do badania, bądź jakieś inne guzki, niewidoczne w RTG. To oczywiście tylko domysły, jednak w tej sytuacji warto by to było sprawdzić.
Może onkolog znajdzie lepsze wyjście z sytuacji, bo sprawa jest faktycznie skomplikowana - nie wiedząc, skąd wywodzi się nowotwór, nie wiadomo do końca jaki sposób leczenia zaproponować. Być może wskazany byłby PET.
Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie, czy lekarze mogą wysłać tatę do domu i nie zastosować żadnego leczenia?? Wiem, że może to głupie ale bardzo się tego boimy. Wiemy, że jest to nowotwór zlośliwy ale mamy nafdzieje, że nie jest za późno na leczenie??
Wiemy, że jest to nowotwór zlośliwy ale mamy nafdzieje, że nie jest za późno na leczenie??
Choroba znajduje się w stadium rozsiewu, zatem nie jest możliwe leczenie radykalne (tj. z intencją wyleczenia). Możliwe jest natomiast rozważenie zastosowania leczenia systemowego (najprawdopodobniej chemioterapii), które miałoby na celu opóźnienie dalszej progresji nowotworu - a więc poprawę jakości życia chorego i być może wydłużenie czasu przeżycia.
Rokowanie oraz sposób leczenia zależne są od rodzaju nowotworu (konieczne jest określenie w jakim narządzie znajduje się ognisko pierwotne - tj. źródło rozsiewu) oraz od stanu ogólnego chorego.
Niestety zdarza się, że chory jest zbyt osłabiony by można było podjąć leczenie onkologiczne - tu mowa w szczególności o chemioterapii, którą cechują liczne działania niepożądane i toksyczność narządowa (nie można podjąć leczenia u chorych, u których nieprawidłowo pracuje szpik kostny, nerki, wątroba czy układ sercowo-naczyniowy).
W tym wypadku możliwość wdrożenia leczenia chemioterapią wydaje się wątpliwa (małopłytkowość, niedokrwistość - jednak te parametry mogły ulec obniżeniu również przez zabieg chirurgiczny, współistniejąca choroba serca), ale nie wykluczona.
Warto zatem podjąć dalszą diagnostykę.
W wykonanych badaniach brakuje oznaczenia PSA w surowicy oraz TK klatki piersiowej (RTG nie obrazuje śródpiersia - nie wiemy więc co się tam dzieje i czy nie trzeba właśnie tam szukać źródła rozsiewu). Warto zapytać o to onkologa prowadzącego.
pozdrawiam ciepło.
W tym wypadku możliwość wdrożenia leczenia chemioterapią wydaje się wątpliwa (małopłytkowość, niedokrwistość - jednak te parametry mogły ulec obniżeniu również przez zabieg chirurgiczny, współistniejąca choroba serca), ale nie wykluczona.
Warto zatem podjąć dalszą diagnostykę
nie ukrywam, że miałam nadzieję na inną odpowiedź no ale cóż, lepiej wiedzieć na czym się stoi.
Czy lekarze mogą nie chcieć podjąć się szukania ogniska rozsiewu? Boję się tylko tego, że nie będzie żadnego ratunku dla taty. Czy faktycznie może tak być, że nie będą już chcieli czy też mogli mu poóc?
Czasami pomimo wszelkich wysiłków znalezienie ogniska pierwotnego nie jest możliwe. Wtedy można postawić rozpoznanie CUPS - cancer of unknown primary site - nowotwór z nieznanego punktu wyjścia, co w gruncie rzeczy przekreśla możliwość leczenia. Generalnie, to samo rozpoznanie zmian przerzutowych, prawdopodobnie przekreśla możliwość skutecznego leczenia ponieważ:
- nowotwór jest rakiem gruczołowym a nie na przykład chłoniakiem, które możemy leczyć systemowo z dobrym skutkiem.
- wykryta zmiana jest przerzutem a więc leczenie chirurgiczne odpada.
Niestety tak to wygląda.
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
I już wiemy, że tato jest za słaby, żeby przyjąć chemię. Otrzymaliśmy zlecenie do hospicjum na leczenie objawowe. Proszę o rozjaśnienie, czego teraz możemy się spodziewać? Czy będzie bolało? Cały czas utrzymujemy tatę w przekonaniu, że będą Go jeszcze leczyć. Chcemy, żeby w to wierzył, bo się załamie.
Na dzień dzisiejszy jest różnie, raz ma więcej siły innego dnia prześpi cały dzień. Na razie nic go nie boli, ale bardzo się boimy, że będzie cierpiał
Leczenie objawowe ma pomóc zwalczyć nieprzyjemne objawy towarzyszące zaawansowanej chorobie nowotworowej, zadbać o jakość życia - przede wszystkim (choć nie tylko) chodzi o leczenie przeciwbólowe. Mój Tata, kiedy parametry pracy nerek nie pozwoliły na podanie kolejnej chemii, był zgłoszony do hospicjum domowego. Do końca nie odczuwał bólu, mimo rozsiewu nowotworu do otrzewnej; wiele osób na tym forum korzysta z pomocy hospicjum i doceniają pomoc z tej strony.
Ale leczenie objawowe to nie jest leczenie powstrzymujące rozwój choroby.
Dlaczego Tata nie może dostać chemii? Czy chodzi o parametry krwi?
NIE MOŻE boleć.
Najważniejsze jest odpowiednie ustawienie leków p/bólowych przez lekarza i ich systematyczne przyjmowanie.
Pacjenta nie powinno i nie musi boleć.
Niestety wiem, że leczenie to nie zatrzyma choroby, ale mimo wszystko wolę się dowiedzieć, co nas wszystkich czeka. Boję się tego bólu, bo normalną rzeczą jest to, że nie chcemy żeby tata cierpiał. Jesteście doświadczeni, więc wiem, że wspomożecie dobrym słowem
Dlaczego tata nie może dostać chemii? Bo po wizycie u onkologa, przedstawieniu mu wyników i jak zbadał tatę, stwierdził, że jest zbyt słaby i chemia może pogorszyć jego stan. W zasadzie nie robił mu żadnych dodatkowych badań, kierował się tym, co zobaczył w wypisie ze szpitala. Generalnie lekarz niezbyt uprzejmy i sympatyczny niestety... nie takiego podejścia do chorego byśmy sobie życzyli.
[ Dodano: 2011-12-19, 10:15 ]
Teoretycznie nie może boleć, ale czy ten rodzaj nowotworu jest z góry skazany na ból??Przecież tyle się słyszy o tym, że nie bolało samo w sobie, a nie dzięki pomocy środków uśmierzających ból
czy ten rodzaj nowotworu jest z góry skazany na ból?
Praktycznie w każdym rodzaju nowotworu występuje ból, jak i w wielu innych chorobach.
Ale właśnie po to jest leczenie p/bólowe - aby pacjent nie odczuwał bólu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum