Ale, jak pisałam wcześniej moja mama też trafiła do szpitala z żółtaczką mechaniczną a ja miałam nadzieję że to zwykła kamica. Dzisiaj zrobiono jej ERCP z protezowaniem i z rozmowy z lekarzem dowiedziałam się że to guz z naciekami do trzustki. O więcej szczegółów mogę pytać w okolicach czwartku po wykonaniu innych badań.
Czy to jakieś fatum zawisło nade mną?
Nigdy wcześniej nie było w mojej rodzinie takich chorób, a tu dwie najbliższe mi osoby na raz.
Rozmawiałam dzisiaj z lekarzem mamy. Powiedział że mama ma liczne guzy na wątrobie z naciekami na naczynia, do trzustki i przerzutami do płuc. Nie robili jeszcze kolonoskopii, ale z TK wynika że prawdopodobnie są to przerzuty z jelita.
Do tego dołączyła się jeszcze zakrzepica,całą lewą nogę ma spuchniętą i strasznie twardą.
Czy ta zakrzepica może być skutkiem kolejnego przerzutu?
Na temat leczenia lekarz powiedział, że operacyjne absolutnie nie wchodzi w grę, a chemioterapia ją tylko niepotrzebnie osłabi, a niewiele pomoże. Mama jest bardzo słaba, ledwo trzyma się na nogach. W obecnej chwili nie wyobrażam sobie jeżdżenia z nią od specjalisty do specjalisty, nie dała by rady, nie jest w stanie nawet sama się umyć, nie mówiąc już o chodzeniu nawet na krótkich odcinkach.
Ale może jednak warto ją pomęczyć? Może ma jakieś szanse? Ile pozostało jej życia nawet nie miałam odwagi zapytać,
Proszę, poradźcie mi co powinnam zrobić.
Czy ta zakrzepica może być skutkiem kolejnego przerzutu?
może, ucisku guza, samej choroby nowotworowej
betka13 napisał/a:
Powiedział że mama ma liczne guzy na wątrobie z naciekami na naczynia, do trzustki i przerzutami do płuc.
Choroba jest bardzo zaawansowana, niestety chyba lekarz wie co mówi
Jeżeli guz jelita nie zagraża bezpośrednio życiu, tzn. nie ma perforacji, krwawień, to nie ma sensu go ruszać. Aktualnie wszystkich zmian raczej już nie można usunąć chirurgicznie, a operacja za bardzo obciążyłaby osłabiony organizm.
Ile Mama ma lat?
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Nie wiemy, w jakim stanie ogólnym jest mama - czy jakieś choroby współistniejące są istotnym przeciwwskazaniem do zastosowania leczenia paliatywnego.
Ale nie da się ukryć, że to lekarz widząc pacjenta najlepiej (zazwyczaj) potrafi ocenić w jakim jest stanie i czy włączenie obciążającego leczenia - mimo, że tylko paliatywnego - jest zasadne.
Przy tak rozsianym nowotworze z pewnością nie ma mowy o wyleczeniu ani żadnym radykalnym zabiegu operacyjnym. Być może chemioterapia pomogłaby na pewien czas zatrzymać rozwój choroby bądź go spowolnić, jednak czy plusy przeważają tutaj nad minusami leczenia i czy w ogóle, przy obecnych wynikach (piszesz o osłabieniu) jest możliwe włączenie takiego leczenia? Osobiście wątpię, ale najlepiej oceni to mający z pacjentem kontakt lekarz.
Czy ta zakrzepica może być skutkiem kolejnego przerzutu?
Chorobie nowotworowej towarzyszy skłonność do zakrzepicy. Nadmiernie aktywuje się układ krzepnięcia i na dobitkę spada zdolność organizmu do rozpuszczania zakrzepu.
Ja myślę, ze zamiast o leczeniu i wydłużaniu Mamie życia na siłę - być może o parę tygodni, może dni? - warto pomyśleć o tym, żeby Mama godnie i spokojnie spędziła ten czas, który Jej i Wam pozostał. Przede wszystkim skontaktuj się z najbliższym hospicjum domowym (skierowanie od lekarza rodzinnego) - czas oczekiwania może być parotygodniowy, warto miejsce zarezerwować wcześniej. Przyjdzie moment, kiedy wizyty osób z hospicjum będą bezcenne. Trzeba też Mamie ustawić leczenie przeciwbólowe - to bardzo ważne, żeby nie bolało.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Dziękuję serdecznie za tak błyskawiczne odpowiedzi.
Mama ma 72 lata. Choruje od kilku lat na nadciśnienie i cukrzycę (bierze leki na stałe).
Obecnie jest bardzo osłabiona, od poprzedniej środy dostała ok 50 kroplówek, normalne posiłki dostaje dopiero od wczoraj. Ledwo chodzi, a pod prysznicem potrzebuje pomocy. Myślałam że jest to efekt głodówki spowodowanej badaniami i spuchniętej nogi. Ale teraz myślę że nie tylko. Stąd moje pytanie czy warto narażać ją na dodatkowe niedogodności i bóle pewnie też. Mieszkamy w małym mieście, do każdego specjalisty musimy dojechać ok 60 km. Mam samochód i prawo jazdy więc dla mnie to nie problem, ale nie o mnie tu chodzi.
Najgorsze jest to że mama nigdy nie chorowała na wątrobę ani płuca. Z jelitami też nie miała problemów a tu tak nagle taka choroba, aż trudno mi uwierzyć.
Pozdrawiam Wszystkich
[ Dodano: 2011-10-12, 23:33 ]
Madziu, nawet nie zdążyłam jeszcze pomyśleć o takich sprawach jak hospicjum. To wszystko dzieje się tak szybko. Ale na pewno nie zabraknie mamie niczego, ani dobrej opieki, ani miłości, zrobię wszystko żeby nie cierpiała.
ale z TK wynika że prawdopodobnie są to przerzuty z jelita.
Tak się zastanawiam, skoro nie będzie wdrożone leczenie - chemioterapia i nie odbędzie się zabieg chirurgiczny, po co robić kolonoskopię (istnieje ewentualność podrażnienia/uszkodzenia/perforacji jelita podczas badania)?
[ Dodano: 2011-10-13, 16:56 ]
U mojej Mamy wynik Tk bardzo dobrze zobrazował sytuację, tzn. wielki guz w jamie brzusznej naciekający jelito cienkie, narządy rodne, pęcherz. Miała jednak silne krwawienia z dolnego odcinka przewodu pokarmowego, stąd (wydaje mi się) ingerencja chirurgiczna, okazało się, że guz zrobił dziurę w jelicie, chyba na 8 cm
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Zebro chyba masz rację, wygląda na to że nie będzie kolonoskopii, bo lekarz stwierdził że zbyt ryzykowna. Jutro będzie miała ponowną TK i RTG klatki piersiowej. Dzisiaj porobiły się mamie koszmarne siniaki. Z tyłu całe uda ma fioletowe. Wczoraj tego na pewno nie było a dzisiaj byłam w szoku jak to zobaczyłam. Poziom cukru też skoczył na 164. Co to może być?
Nawet na pewno . Mama prawdopodobnie dostaje heparynę drobnocząsteczkową w zastrzykach podskórnych jako leczenie zakrzepicy. Podczas stosowania dużych dawek (a prawdopodobnie Mam dostaje duże) wystarczy niewielki ucisk lub uderzenie i będzie siniak. Te fioletowe uda z tyłu to być może wynik wiercenia się na krześle z twardym siedzeniem? W każdym razie te siniaki nie są powodem do zmartwienia.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nic mi nie wiadomo żeby zastrzyki były, tabletki dostaje na pewno (ale nie wiem jakie, niestety) i kroplówki, chyba że coś do kroplówek dodają. Sprawdzę to jutro.
Dziękuję za odpowiedzi, podpowiedzi i rady. Dziękuję że jesteście
Pozdrawiam
Witam serdecznie
Po dłuższej nieobecności wracam do wątku mojej mamy. We wtorek wypisano ją ze szpitala z takim rozpoznaniem:
Żółtaczka mechaniczna. Naciek przewodu żółciowego wspólnego. Guzy przerzutowe w wątrobie i w płucu prawym. Zakrzepica żył głębokich kończyny dolnej prawej.
D48.4 Nowotwór o nieokreślonym charakterze (otrzewna)
I80.2 zapalenie i zakrzepowe zapalenie żył innych naczyń głębokich kończyn dolnych.
Wyniki badań:
USG j. brzusznej z dn 06.10.2011
Pęcherzyk żółciowy duży dł 100 mm - złogów nie wykazano. PŻW szer. 11 mm.
Wątroba nieznacznie powiększona bez zmian ogniskowych - drogi żółciowe w-wątrobowe miernie poszerzone.
Trzustka niepowiększona o wzmożonej echogeniczności z nieznacznie poszerzonym p. Virsunga. Śledziona USG w normie. Nerki wielkości prawidłowej bez zastoju, pęcherz moczowy prawidłowy.
ECPW z dn. 10.10.2011
Endoskopowa cholangiografia wsteczna.
Wprowadzono endoskop do XII-cy, brodawka Vatera prawidłowa, położona w sąsiedztwie niewielkiego uchyłka. Po wstępnym nacięciu uzyskano dostęp do głównej drogi żółciowej szer. 8-10 mm z brakiem wypełnienia odcinka przybrodawkowego dł 15 mm. drogi żółciowe wewnątrzwątrobowe umiarkowanie poszerzone. Wykonano niepełną sfinkterotomię prostą. Wprowadzono prostą protezę żółciową śr. 10 FR dł. 5 cm, spływ zastoinowej żółci sprawny.
Rozp. Naciek przewodu żółciowego wspólnego. BNO.
TK j.brzusznej z dn 14.10.2011
W segmencie 10-tym płuca prawego przyopłucnowy guz tkankowy śr 2 cm, zmiana może mieć charakter meta. Przylegająca do zmiany opłucna odcinkowo pogrubiona.
Wątroba nie powiększona, oba płata usłane licznymi, krągłymi ogniskami meta o śr. do 3,4 cm.
Trzustka mała z cechami zaniku tłuszczowego, przewód trzustkowy niewidoczny. PŻW poszerzony do 1,2 cm. W PŻW nie uwidoczniono zwapnionych złogów. Głowa trzustki nieregularna dł 35 mm o niejednorodnych gęstościach.
Pęcherzyk żółciowy powiększony o wymiarach 10 x 4,4 cm. Śledziona jednorodna, prawidłowa. Nadnercza prawidłowego kształtu, bez widocznej patologii.
Obie nerki prawidłowej wielkości, bez złogów i cech zastoju w układach zbiorczych. Warstwa miąższowa obu nerek prawidłowa.
Aorta brzuszna nie poszerzona o krętym przebiegu z blaszkami miażdżycowymi w scianach. W przestrzeni zaotrzewnowej nie ujawniono poszerzonych węzłów chłonnych.
Rozp. zmiana Tu w płucu prawym, zmiany meta w wątrobie, wodniak pęcherzyka żółciowego.
RTG kl. piersiowej
Miąższ płucny o wyraźniejszym rysunku naczyniowym. serce w granicach normy. Łuk aorty miażdżycowy.
BIOPSJA WĄTROBY (pobrana 18.10.2011)
ROZP. KLINICZNE: ZMIANY METASTATYCZNE WĄTROBY
ROZP. krew A,B,C
Niestety nie wykonano mamie w czasie pobytu w szpitalu poziomu markerów ani nie skonsultowano ginekologicznie. Nie zrobiono też kolonoskopii, twierdząc że źródło pierwotne jest właśnie w jelicie grubym i badanie byłoby zbyt ryzykowne.
Jesteśmy po pierwszej wizycie u onkologa. Pani onkolog zaleciła wykonanie kolonoskopii, USG dopochwowe i oczywiście poziomy markerów.
Wizyta u ginekologa będzie 4 listopada, markery wykonaliśmy i wyglądają tak:
OM-MA (CA-125) - 9623,00 (wynik kontrolowany)
CEA 592,90 (wynik w surowicy)
Tak to niestety koszmarnie wygląda i w związku z tym mam pytanie, czy poziomy tych markerów świadczą że jest to rak jajnika z przerzutami, a nie jak sugerowali chirurdzy jelita grubego? U mamy przy trzecim porodzie doszło do pęknięcia macicy, którą wówczas usunięto (42 lata temu), ale jajniki zachowano.
Czy jest sens ją męczyć kolonoskopią? Mama jest bardzo słaba, coraz częściej skarży się na bóle brzucha i pleców (dostaje Tramal 3xdz po 20 kropli), samodzielnie ledwo porusza się po mieszkaniu.
Czy mama ma szansę na leczenie chemią przy takich wynikach?
Co powinnam dalej robić, jak mogę jej pomóc?
betko13, bardzo dziękuję Ci za życzenia noworoczne. Ja życzę Ci przede wszystkim zdrowia, aby ten rok 2012 był lepszy od 2011, aby nie było żadnych przykrych niespodzianek, spokoju, sporo siły, wszelkiej pomyślności oraz spełnienia marzeń.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum