Witajcie,
dziś trafiłam na to forum... bo błądzę, bo szukam ...bo nie wiem co dalej?
Pojęcie "rak, onkologia" do tej pory były mi obce,nikt z rodziny ani z najbliszczych mi osób nie miało z tym doczynienia.
5 dni temu usłyszałam od lekarza mojej mamy - "..przykro mi ze muszę przekazać tą wiadomosc. Jest to nowotwór żołądka - bardzo zaawansowany, nalezy teraz pilnie poszukać dobrego onkologa ale typowo od żołądka, lecz nie wiem czy jakis chirurg podejmie się operacji.... " -tyle pamietam z całej rozmowy...
Mama od wakacji (czyli od ok 3 m-cy) zaczęła narzekać na samopoczucie i bóle brzucha. Jednak zajęta opieką nad moją młodszą niepełnosprawna siostrą, babcią w sile wieku i pomagając jeszcze przy tym wszystkim, mi przy dzieciach - nie miała czasu dla siebie. Ratowała się swoimi sposobami i lekami przeciwbólowymi
Dwa tygodnie temu bardzo zaczęła się źle czuć. Zmieniona na twarzy, blada cera. Doszły wymioty, silne zawroty głowy i ten okropny ból w brzuchu.
W zesżłym tyg. udała się do lekarza, rutynowe badanie i skierowanie na usg jamy brzusznej. A tam niepokojący wynik: niejednorodna zmiana ogniskowa o wymiarach 120x100x90 mm i od razu skierowanie do szpitala. Wszystko potoczyło się tak szybko...
W szpitalu kolejne badania oraz tomografia, gastroskopia i kolonoskopia i szok... Kiedy odbierałam mamę ze szpitala zapamietałam jeszcze słowa lekarza: "Proszę pamiętać, że czas odgrywa bardzo duże znaczenie".
Mama jest w domu, nie powiedziałysmy całej prawdy siostrze i babci. Załamała się. Zniknął ten blask i pęd w jej oczach. Co mam robić? Jestem jedynym jej oparciem.
Czekamy na wyniki histopat. Czego sie spodziewać?
Proszę, pomózcie mi zinterpretować dokumentację którą posiadamy.