1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Nowotwór płuc -opieka w domu
Autor Wiadomość
Emilia212 


Dołączyła: 04 Wrz 2013
Posty: 11
Skąd: Radzyń Podlaski

 #1  Wysłany: 2013-09-04, 22:53  Nowotwór płuc -opieka w domu


Witajcie!
Wchodzę na to forum od 2 mies... dokładnie od momentu w którym podjęłam się opieki nad moim dziadkiem.
Dziś postanowiłam opisać całą sytuację, może będę mogła komuś pomóc lub ktoś pomoże mi :cry:

Rok temu dziadek trafił do szpitala z powodu bólu w prawym boku, zrobiono mu prześwietlenie klatki piersiowej, okazało się że w prawym płucu widoczny jest dość duży guz, po przeprowadzeniu serii badań i podaniu krwi został wypisany do domu. W rozpoznaniu: Nowotwór o niepewnym charakterze płuca prawego, ucha środkowego, tchawicy i krtanii, dziadek nie wyraził zgody na pobranie wycinka z płuca, ułatwiłoby to dokładną diagnozę, jednak mój dziadek ma 87 lat i nasz znajomy lekarz odradzał to gdyż rokowanie było kiepskie lekarze nie dawali mu więcej niż 3-4 mies.!
Aby oszczędzić mu nieprzyjemnego badania i ew. rozsiania komórek nowotworowych.
leki jakie dostał to był żart ketonal, nitroendypina diuresin, deflegmin.
4 mies temu stan bardzo się pogorszył, wystąpiło krwioplucie, straszliwy ból.
Zwolniłam się z pracy i zamieszkałam u dziadków aby zająć się dziadkiem, obecnie przyjmuje transtec 40mg, i pozost leki ww, nie chodzi ,ma problemy połykaniem, straszną wysypkę drapie się bez opamiętania do krwi, praktycznie nie mówi, bardzo słabo słyszy, śpi z otwartymi oczami, strasznie się poci, bardzo schudł... wiele razy myśleliśmy że nadszedł już jego czas, jednak on wbrew straszliwemu cierpieniu żyje. Jest mi ciężko patrzeć na to cierpienie, nie mam możliwości umieszczenia dziadka w hospicjum, w moim regionie nie funkcjonuje też domowe hospicjum. Pomaga nam jedynie lekarz rodzinny. Więc jestem zdana na siebie. Nie myślcie że się żalę kocham mojego dziadka i oddałabym wiele aby widzieć go w dobrej formie
Dziadek jest dla mnie ojcem którego nie miałam. Boję się bo powoli mnie to przerasta!, nie chodzi o wstawanie w nocy, czuwanie,codzienną opiekę... boję się że nie udźwignę tego psychicznie.
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #2  Wysłany: 2013-09-04, 23:16  


Emilia212 napisał/a:
Aby oszczędzić mu nieprzyjemnego badania i ew,rozsiania komórek nowotworowych.

badanie na pewno nie powoduje rozsiania nowotworu takie twierdzenie to fikcja

Nie macie w okolicy poradni leczenie bólu?
Dziadek nie powinien cierpiec.Możesz także spróbować umieszczenia dziadka na kilka dni w szpitalu, żeby ustawic na nowo leki przeciwbólowe. Trzeba dziadkowi pomoc i to szybko .Myślę że zmiana leczenia przeciwbólowego pomoże i Tobie psychicznie się pozbierać. Najtrudniej jest bezsilnie patrzeć na cierpienie bliskiej osoby

Emilia212 napisał/a:
,straszną wysypkę drapie się bez opamiętania do krwi,

może to być uczulenie na te plastry przeciwbolowe
u mojego taty wystąpily takie objawy i trzeba było zmienić je na inny lek

czy szukalaś tutaj http://www.fundacja-onkol...y/hospicja.html może znajdziesz hospicjum blisko miejsca zamieszkania. Warto sprawdzić
dużo siły Ci zyczę
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
infinity 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 21 Sie 2012
Posty: 576
Skąd: United Kingdom
Pomogła: 197 razy

 #3  Wysłany: 2013-09-05, 07:00  


Najszybciej dostaniecie sie do hospicjum majac skierowanie ze szpitala.

Trudno dostac sie do szpitala majac zaawansowany nowotwor zlosliwy, ale da sie to zrobic.

Powodzenia.
 
 
Emilia212 


Dołączyła: 04 Wrz 2013
Posty: 11
Skąd: Radzyń Podlaski

 #4  Wysłany: 2013-09-05, 23:58  


Od samego początku leczenie było żle prowadzone,zdaję sobie sprawę że mój dziadziuś jest w podeszłym wieku,tym bardziej po tak długim życiu w którym nie brakowało poświęceń,przeżył wojnę,walczył o wolność tego kraju,należy mu się możliwość godnego odejścia!!!!
Prawda jest taka że lekarze lekceważą starych ludzi!Ost raz mój dziadek w szpitalu był pod koniec czerwca,podstawowe badania miał zrobione przez lekarza rodzinnego,przez niego też został skierowany na oddział pulmunologiczny,Na oddziale zero opieki,nie mieli leków jakie przyjmował ,dostarczałam je z domu,przez tydz.nie podano mu nic na zaparcia!Po kryjomu podawałam lactulose!Nikt nie zatroszczył się o to że sam nie mógł jeść drżały mu ręce!
Gdyby nie nasza opieka prawdopodobnie leżałby głodny otępiony lekami !!Prosił o opiekę w domu i nie wyrażał zgody na dalszy pobyt w szpitalu,zabrałam go do domu i robię co mogę żeby był z nami !Transtec wywołuje odczyny skórne już nie mam gdzie naklejać,plaster jest duży.Pani doktor stwierdziła żeby zignorować kwestię odczynów skórnych bo podstawą jest uśmierzanie bólu ,po przejściu na zalidiar,bo była taka próba były wymioty.Ok tylko czy taka skóra z odczynami nie jest bardziej narażona na odleżyny??? Drapanie i wysypka to był jeden z pierwszych objawów który wystąpił zanim nowotwór zost. zdiagnozowany.Lekarz powiedział że czasem tak się dzieje przy niektórych nowotworach.
Więc raczej nie powoduje jej plaster.Tu pojawia się kolejna kwestia :Czy bez ewidentnego rozpoznania mogę liczyć na coś więcel niż Zalidiar,ketonal i transtec? Pani doktor robiła mi duże problemy z wypisaniem recepty na trans. ale udało mi się ją przekonać.
Nie mam dostępu do poradni leczenia bólu,hospicjum etc.Miejsce gdzie mieszkam jest pustym polem na mapie takich placówek,już dawno to sprawdziłam .
Więc jeszcze jedna kwestia czy wykonanie bronhofiberoskopii będzie konieczne jeśli odmówią mi wypisania mocniejszych leków gdy ból stanie się nie do zniesienia?
Boję się że za tydzień lub dwa transtec nie będzie wystarczający.

[ Dodano: 2013-09-06, 00:12 ]
Niki bardzo dziękuję za link znalazłam hospicjum domowe 25 km od mojego miejsca zamieszkania.Jutro zadzwonię i wypytam o wszystko.
DZiękuję za wasze wsparcie i odpowiedzi.
Mam jeszcze kilka pytań
Na pośladku pojawiło się coś co jest najprawdopodobniej jest początkiem odleżyn, jak pielęgnować to miejsce?
Mimo podawania lactulose i zjadania posiłków dziadek nie odczuwa potrzeb fizjologicznych,od ponad 2 tyg niepokoi mnie to!Mocz jest oddawany prawidłowo.
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #5  Wysłany: 2013-09-06, 00:33  


Emilia212, moze sprobuj talbletek ktore my także podawaliśmy tacie w takiej sytuacji, to był Bisacodyl - jest bez recepty

jesli zrobiła się odleżyna to są w aptece plastry hydrożelowe, te plastry doradzila nam pielęgniarka z hospicjum .
Jeszcze jedno ,może dobrze by było zmienic te plastry na np Durogesic w plastrach
nie ma po nich świadu skory,są tez mocniejsze
Z doswiadczenia własnego, plastry mogą być także przyklejana na udach z przodu, przynajmniej da to szansę na wygojenie się poprzednich

Daj znac czy udalo Ci się załatwić hospicujm,jesli się uda , to odejdzie Ci masa problemów.
zyczę Ci tego bardzo
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
rene1 


Dołączyła: 13 Paź 2012
Posty: 168
Pomogła: 9 razy

 #6  Wysłany: 2013-09-06, 11:27  


Do mojego taty lekarz z hospicjum dojeżdżał ok 25 km,więc myślę że w waszym przypadku też raczej powinni się zgodzić.
Natomiast jeśli chodzi o pobyt taty w hospicjum stacjonarnym to wysłaliśmy faksem jego karty leczenia i lekarze z hospicjum na podstawie tych wyników zgodzili się tatę przyjąć.
Tata był w hospicjum w Wołominie,miał super opiekę,z perspektywy czasu wiem że to było dobre rozwiązanie,w domu nie dali byśmy rady się nim tak zaopiekować.tam dobrano mu idealnie leki p/bólowe,co w przypadku pobytu w domu nie było dobrze zrobione.
Życzę dużo siły w tych trudnych chwilach.
_________________
"Jeżeli do łóżka chorego nie zaniesiecie miłości, lekarstwa nic nie dadzą"
Ojciec Pio
 
Emilia212 


Dołączyła: 04 Wrz 2013
Posty: 11
Skąd: Radzyń Podlaski

 #7  Wysłany: 2013-09-18, 13:24  


Od niedzieli ,dziadek znajduje się w szpitalu...zaczęło się w sobotę ok 21,wymioty,biegunka....jednym słowem horror,dziadek strasznie cierpiał.Ok 16 w niedzielę wezwałam pogotowie,zabrali dziadka na oddział chorób zakażnych,liczyliśmy że to sprawa wirusowa,po zrobieniu testów okazało się że nie.... prawdopodobnie rak zajął się teraz przewodem pokarmowym.W tej chwili podają kroplówki i leczą objawowo....co dalej?Lekarz twierdzi że powinnam przygotować się na najgorsze,co gorsza wróciło krwioplucie.Jeśli stan się unormuje to planują wypis do domu.
Pani ordynator pow.mi dziś że dziadek jest zbyt słaby żeby robić jakąkolwiek diagnostykę.
Ale tu pojawia się problem ,jak sobie dam sama radę kiedy wróci do domu,nie jestem w stanie patrzeć jak cierpi,skoro ta biegunka i wymioty są na tle nowotworowym to może się w każdej chwili powtórzyć!Hospicjum odmawia pomocy,mają listę oczekujących tak długą że dziadek nie doczeka ich pomocy!Od kiedy opiekuję się dziadkiem (06.2013) schudłam 6 kg,mam sińce pod oczami ,nie mogę jeść i mam problemy ze snem ,skąd czerpać siłę?Myślę że potrzebuję ,dużego wsparcia psychicznego,nie radzę sobie z tą niemocą.....nigdy wcześniej nie widziałam człowieka w tak pow. stanie jak mój dziadek,to wywołalo chyba jakiś szok....Macie pomysły gdzie mogę się zwrócić w sprawie dziadka?

[ Dodano: 2013-09-18, 18:49 ]
Zastanawiam się też jak długo dziadek w tym stanie może przeżyć,i co jeszcze strasznego mnie czeka w związku z procesem umierania.... :(
 
Emilia212 


Dołączyła: 04 Wrz 2013
Posty: 11
Skąd: Radzyń Podlaski

 #8  Wysłany: 2013-09-20, 09:57  


Mam jeszcze pytanie odnośnie podawania kroplówek w przypadku mojego dziadka ,od niedzieli na zmianę płynie glukoza i sód.....a dziadek jest coraz słabszy,biegunka nie ustaje,to już 6 dni!Tj pisałam wcześniej dziadek ma nowotwór płuca prawego ,po osłuchaniu lekarz stwierdził że praktycznie go nie słyszy.Do tego nowotwór tchawicy,ucha środkowego.Czy intensywne nawadnianie ma sens w tej chwili?Wydaje mi się że z każdym dniem jest gorzej,już wczoraj nie było z nim kontaktu praktycznie,ledwo otwierał oczy a każde słowo wypowiedziane powodowało grymas bólu na twarzy.Rozumiem że dziadek jest odwodniony przewlekłą biegunką,ale martwię się bo na forum czytałam że z tym nawadnianiem to różnie może być!Dziadek dostaje tabl.od biegunki i te nieszczęsne kroplówki.
Wiem że nie wiele można zrobić ,ale nie chcę aby dziadek umierał w takim bólu:(
Będę wdzięczna za każdą odpowiedz.
 
alaslepa 
MODERATOR



Dołączyła: 21 Lip 2012
Posty: 694
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 313 razy


 #9  Wysłany: 2013-09-20, 12:42  


Emilia212 napisał/a:
.Czy intensywne nawadnianie ma sens w tej chwili


Dziadek nie powinien dostawać tych kroplówek, ponieważ proces odchodzenia i męczarni dziadka będzie się przeciągał w czasie. Pewnie już wiesz że nie liczy się długość, ale jakość życia.
_________________
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #10  Wysłany: 2013-09-20, 15:46  


Emilia212 napisał/a:
.Rozumiem że dziadek jest odwodniony przewlekłą biegunką,ale martwię się bo na forum czytałam że z tym nawadnianiem to różnie może być!Dziadek dostaje tabl.od biegunki i te nieszczęsne kroplówki.
Wiem że nie wiele można zrobić ,ale nie chcę aby dziadek umierał w takim bólu:(


dobrze czytałaś
myślę że to czytalaś , jesli nie zapoznaj się z tym , to wiele wyjaśnia http://www.fundacja-onkol...acniajacej.html

czy mowiliście lekarzom że dziadek cierpi ?
chory nie powinien cierpieć , domagaj się pomocy dla dziadka. zawsze jest lekarz a wiec do niego i nie daj się zbyć , dziadek nie może tak cierpieć. to nieludzkie
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
magdal 



Dołączyła: 05 Lut 2013
Posty: 500
Skąd: łódzkie
Pomogła: 105 razy

 #11  Wysłany: 2013-09-21, 19:42  


Emilia, Twoja historia mnie przygniotła... Przepraszam Cię, że nie napiszę nic konkretnego, moja wiedza nie jest aż tak duża by w takiej sytuacji doradzać, ale chcę napisać, że jestem pod wielkim wrażeniem Twej opieki, troski o Dziadka.
Myślę też jak Niki, że Dziadek nie powinien cierpieć. Czy nie ma możliwości podania silniejszyh leków p/bólowych? Przecież w szpitalu mają jakieś możliwości...
Smutne to wszystko, tym bardziej powinni zaopiekowac się twym dziadkiem, wiedząc kim był, chociaż w chorobie wszyscy jesteśmy równi i dla wszystkich powinna być dobra opieka.
Trzymaj się jakoś kochana, Magda
:/pociesza:/
_________________
Tata NDRP, Mama DRP
 
Emilia212 


Dołączyła: 04 Wrz 2013
Posty: 11
Skąd: Radzyń Podlaski

 #12  Wysłany: 2013-09-23, 17:31  


Dziękuję za wasze odpowiedzi,jest mi lżej że nie jestem sama,dziś byłam u dziadka kilka godzin,biegunka nadal go męczy ale jest maleńka poprawa.Na oddziale chorób zakażnych na którym jest dziadek podobno często mają pacjentów onkologicznych,i dziadek jest pod dobrą opieką,tak przynajmniej uspokaja mnie pani ordynator....mam jednak wątpliwości .Nie wielka odleżyna która pojawiła się w domu o którą dbałam zmieniając opatrunki 2-3 razy dziennie zmieniła się w ogromną ranę naprawdę wygląda to straszliwie,pielęgniarki nie zabezpieczały jej podczas zmiany pampersa!!!!!! Otwarta rana na kości i pośladku + biegunka przecież to grozi jakimś zakażeniem !Jestem zdenerwowana bo wyobrażam sobie ile sama odleżyna musi powodować dyskomfortu i bólu !Jeśli chodzi o leczenie przeciwbólowe dziadek dostaje do motylka co kilka godzin coś przeciwbólowego.No właśnie "coś" przeciwbólowego.
Dziś rano dziadek miał pobrany materiał do badań z przewodu pokarmowego,będziemy czekać ok 2 tyg na wynik,podobno podczas badania stwierdzono wrzody i pani doktor powiedziała tylko że "wszystko jest zajęte".
CZuję się zignorowana ,2 min rozmowy na korytarzu to dla mnie za mało ,kto wyraził zgodę na pobranie wycinków? Nikt mnie nie informuje o tym co się dzieje ,co mają na celu te badania skoro tysiąc razy słyszałam że nie mamy żadnych szans.Wogóle nie panuję nad sytuacją!Może pani doktor ignoruje mnie bo jestem zbyt młoda żeby omawiać ze mną konkrety?Niestety nikogo innego nie ma!Jeśli miałabym wyrazić swoją wolę i wolę mojego dziadka byłaby to jakość a nie długość życia !cHYBA Powinnam pójść na oddział i wykrzyczeć to skoro moje zaufanie do lekarzy zaowocowało tym że nie mam wpływu na to co się dzieje a przede wszystkim nie jestem informowana o najistotniejszych kwestiach.A może to ja przesadzam ost .dzwoniłam do lekarza rodzinnego (za radą pani z która pracuje w hospicjum domowym )zobrazowałam całą sytuację jednak pani doktor pow.żebym się nie martwiła i zdała się na lekarzy.Ok tylko mam tak wiele wątpliwości ,lekarze nie potrafią rozmawiać z rodzinami w takich sytuacjach .Albo unikają konkretnych stwierdzeń albo wyglądają na urażonych że ktoś pyta!To musi się zmienić.

[ Dodano: 2013-09-23, 17:37 ]
magdal napisał/a:
Przepraszam Cię, że nie napiszę nic konkretnego, moja wiedza nie jest aż tak duża

Bardzo dziękuję za każde wsparcie,ma ono dla mnie wartość nie do ocenienia !
 
helle 


Dołączyła: 16 Wrz 2013
Posty: 8
Pomogła: 1 raz

 #13  Wysłany: 2013-09-24, 02:50  


Zorientuj się jak jest z hospicjum stacjonarnym. Nie musi być wcale w najbliższej okolicy. Skoro i tak opiekujesz się dziadkiem to może postaraj się o przyjęcie go w hospicjum stacjonarnym gdzieś dalej, a sama wynajmij pokój w jakimś hostelu i po prostu bądź z nim tam. Moja mama jest w hospicjum Łazarza w Krakowie, przyjęto ją w sumie od ręki (a na hospicjum domowe z tej samej placówki trzeba byłoby czekać około miesiąca!), lekarka pierwszego kontaktu wypisała papiery, ja je zaniosłam, po dwóch dniach oddzwoniono do mnie, że jest miejsce dla mamy. Lekarka pierwszego kontaktu wypisała zlecenie na transport medyczny i karetką zawieźliśmy mamę do hospicjum, gdzie możemy przebywać z nią cały czas.
Nie wiem do końca co dostaje przeciwbólowego, w domu ani lek na naproxenie (nalgesin), ani ketonal ani nawet lek na tramadolu (poltram retard) nie były w stanie uśmierzyć jej bólu, a tutaj po prostu widzę, że jest zdecydowanie lepiej. Higiena, opieka, zaangażowanie... hospicjum naprawdę poprawia komfort życia. Sama długo biłam się z myślami i gryzłam tą decyzją, ale wiem, że była słuszna... na Twoim miejscu próbowałabym szukać dziadkowi miejsca w jakimś hospicjum stacjonarnym, nawet oddalonym od jego miejsca zamieszkania. Trzymaj się ciepło!
 
Emilia212 


Dołączyła: 04 Wrz 2013
Posty: 11
Skąd: Radzyń Podlaski

 #14  Wysłany: 2013-09-24, 12:16  


Moja sytuacja jest nieco skomplikowana,bo do maja pracowałam 100 km od miejscowości w której mieszkają dziadkowie.Sytuacja niestety zaczęła wymagać stałej opieki 24h na dobę .Rozważałam wzięcia opieki ale 2 tyg to za mało czasu.Szef proponował urlop bezpłatny,jednak pozbawiło by mnie to środków na utrzymanie,wiem że mogłam ubiegać się jako opiekun dziadka o jakieś pieniądze,ale w tamtym momencie wynikła cała sytuacja z zasiłkami opiekuńczymi ,ogólnie w Pl sytuacja opiekunów osób chorych jest fatalna państwo odmawia wsparcia a przecież nie możliwe jest pracować np. tak jak ja w systemie 12h 100 km od domu i jednocześnie opiekować się chorym!Zdecydowałam się na rozwiązanie umowy o pracę (na czas nieokreślony)i zarejestrowanie się jako bezrobotna :( Szef obiecał podpisać ze mną umowę z miejsca jeśli będę chciała wrócić,ale to było 3 mies temu.Oddanie dziadka do hospicjum miałoby sens jeśli udałoby się umieścić do w mieście w jakim wcześniej pracowałam ,będę myśleć w tym kierunku ,Dziękuję za podpowiedz:) Mam jeszcze pytanie jak wam udaje lub udawało się godzić opiekę nad chorym z pracą ,jakie opiekun ma możliwości?
 
helle 


Dołączyła: 16 Wrz 2013
Posty: 8
Pomogła: 1 raz

 #15  Wysłany: 2013-09-25, 01:08  


Tutaj niestety nie poradzę, pracuję dorywczo i po prostu przestałam przyjmować kolejne zlecenia (i co za tym idzie zarabiać), studiuję, ale musiałam zrezygnować z chodzenia na uczelnię, w związku z czym czeka mnie powtarzanie roku za jakieś 1500zł (których nie mam). Jakoś dociągnęłam do dziś dzięki stypendium doktoranckiemu za wyniki w nauce, które przyznano mi wcześniej i pensji mojego partnera. Z tego co zauważyłam, raczej nie ma dla nas taryfy ulgowej. Każdy ma jakieś swoje osobiste sprawy czy inne nieszczęścia i nikogo nie obchodzi, że nie śpisz po nocach bo czuwasz przy chorym...

Wracając do kwestii hospicjum: koniecznie się o nie postaraj, także ze względu na siebie. Będziesz mogła chociaż jedną noc przespać wiedząc, że ktoś, kto zna się na rzeczy czuwa przy dziadku i nie musisz wciąż sprawdzać, czy wszystko ok. Pozdrawiam.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group