1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Moc słowa
Autor Wiadomość
rakar 



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 119
Skąd: OLSZTYN
Pomógł: 11 razy

 #1  Wysłany: 2010-04-08, 08:40  Moc słowa


http://goo.gl/SDFe
Co znaczy słowo, wiedzą uczestnicy tego forum, więc nie komentuję.
Nietematycznie ale pozwolę sobie dodać jeszcze ten temat. Zawsze wkurzało mnie przekonywanie, niemal na siłę, o cudach czynionych z powodu spozywania "jedynie słusznych" produktów. http://goo.gl/MyOg Dlatego:
http://www.youtube.com/wa...layer_embedded#
proszę, mimo wszystko, potraktować z przymrużeniem oka.
_________________
www.rak-prostaty.pl
 
plamiasta 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Gru 2011
Posty: 1902
Pomogła: 263 razy

 #2  Wysłany: 2011-12-30, 01:29  


Pewnego dnia, na placu targowym, pośród tłumu ludzi, siedział niewidomy z kapeluszem na datki i kartonikiem z napisem: "Jestem ślepy, proszę o pomoc."
Pewien mężczyzna, który przechodził obok niego, zauważył, ze jego kapelusz jest prawie pusty - zaledwie parę groszy... Wrzucił mu parę monet, po czym bez pytania niewidomego o zgodę, wziął jego kartonik, odwrócił na drugą stronę i napisał coś...
Tego samego popołudnia, ten sam mężczyzna, znowu przechodził obok tego samego niewidomego i zauważył, że tym razem jego kapelusz jest pełen monet. Niewidomy rozpoznał kroki tego człowieka i zapytał go, czy to on odwrócił kartonik i co na nim napisał......
Mężczyzna odpowiedział: " Nic, co nie byłoby prawdą. Przepisałem Twoje zdanie tylko troszkę inaczej."
Uśmiechnął się i oddalił...
Niewidomy nigdy się nie dowiedział, że na jego kartoniku było napisane:
"Dziś wszędzie dookoła jest wiosna, a ja nie mogę jej zobaczyć..."

Zmień swoją strategię, jeśli coś nie jest tak jak być powinno. A zobaczysz, że będzie lepiej...
Jeśli nie prześlesz tego dalej nie stanie się absolutnie nic.
Jednak możesz to przekazać wszystkim osobom, które, według Ciebie, zasługują na to, by dostrzec wiosnę, nawet jeśli czasem jest to trudne...
I do wszystkich tych, których chcesz widzieć ciągle uśmiechniętymi, bo to właśnie ich uśmiech zmienia świat na lepsze...
Jeśli któregoś dnia ktoś zarzuci Ci, że Twoja praca nie jest profesjonalna powiedz sobie, że Arkę Noego zbudował amator, a Titanica - profesjonaliści.

Życzę wszystkim dużo uśmiechu i wiosny (w duszy i w sercu)

Pozdrawiam
 
plamiasta 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Gru 2011
Posty: 1902
Pomogła: 263 razy

 #3  Wysłany: 2012-05-29, 12:40  


Gdybym mógł, Mamo, to bym pamiętał,
żeby Ci przynieść w dniu Twego Święta :
Kawałek łąki pachnącej majem,
z piosnką skowronka i z krzykiem czajek,
tęczą wiosenną po pierwszej burzy,
kukułkę, która pomyślność wróży,
latający dywan i kaczkę,
która znosi szczerozłote jajka,
żebyś żyła beztrosko - wesoła, szczęśliwa.
Lecz takie dziwy to tylko w bajkach.
I dlatego zmęczenie widząc na Twej twarzy,
i ręce spracowane przy fabrycznych krosnach,
myślą w przyszłość wybiegam i zaczynam marzyć,
że zastąpię Cię w pracy, gdy tylko dorosnę.
Lecz dzisiaj za Twe troski, trudy, poświęcenia,
za Twą miłość matczyną nigdy nie zachwianą
mogę tylko Twą szyję otoczyć ramieniem
i szepnąć ci do ucha: DZIĘKUJĘ CI , MAMO!

Dziękuję Ci za dar życia
I za to, że mój widok Cię zawsze zachwyca.
Dziękuję za łzy, które ocierasz skrycie
I za to, że tak dzielnie kroczysz przez życie.
Dziękuję, że zawsze we mnie wierzyłaś,
Dziękuję nawet za to, że czasem się złościłaś.
I mogę Ci dziękować bardzo długo jeszcze,
lecz wiem, że całej wieczności tutaj nie zmieszczę.
Więc jeszcze słowo, co ciśnie się na usta samo...
BARDZO CIĘ KOCHAM, MAMO!!!

Z blogu "Dla Ciebie mamo"










NAJPIEKNIEJSZY ANIOŁ

Oczekując dnia narodzin, chłopiec zwraca się do Boga: Jutro posyłasz mnie na
ziemie, ale jak ja tam będę żył? Jestem zbyt mały i bezbronny?”
Bóg odpowiedział: “Spośród wielu aniołów wybralem jednego dla Ciebie. Twój
anioł będzie czekał na Ciebie i zaopiekuje się Tobą.”
Chłopiec pyta dalej: Ale powiedz co będę tam robił? Tutaj w niebie nic nie
robie, tylko śmieję się i śpiewam ze szczescia.”
Bóg odpowiedział: “Twój anioł będzie śpiewał dla Ciebie i będzie się do
Ciebie uśmiechał każdego dnia. Bedziesz czuł jego milość, a nieogarnione
szczęście wypełni Twoje serce.”
Ponownie chłopiec pyta: “ Jak ja zrozumiem ludzi, ktorzy będą mowić do mnie
nieznanym językiem?
Bóg odpowiedzial: “Od twego anioła usłyszysz wiele cudownych i serdecznych
słów, jakich nigdy nie słyszałeś. Z wielką cierpliwością i troską będzie Cię
uczył jak je wymawiać.”
Chłopiec zapytuje: “A co powinienem zrobić, gdy zechce porozmawiac z Toba?”
Bóg odpowiedzial: Twój anioł złoży Twoje rączki i będzie się modlił z Tobą.”
Chłopiec zastanawia sie: “Słyszałem, ęe na ziemi jest wielu złych ludzi. Kto
mnie przed nimi obroni?’
Bóg odpowiedział: Twój anioł będzie Cię bronił, gotowy oddać życie za
Ciebie.”
Mówi chłopiec: “Ale na zawsze pozostanę już smutny, bo nigdy Cię już nie
zobaczę.”
Bóg odrzekł : “Twój anioł zawsze będzie Ci o mnie mówił i pokaże Ci drogę,
którą wrócisz do mnie, chociaż ja i tak zawsze będę przy Tobie.”
W niebie zapanowala cisza, a na ziemi dały się słyszeć głosy i wtedy chlopiec
pospiesznie zapytał: “Boże, jeśli już muszę opuścić niebo, to powiedz mi
jakie jest imie mojego anioła?”
Odpowiedział mu Bog: “Jej imie nie jest ważne. Będziesz ją wołał po prostu –
MAMO













Znalezione na Naszej Klasie, tekst napisany przez użytkownika o dośc zawiłym nicku: "WIEŚ Biskupów Pielgrzymi na wzgórze BENEDYKTYNÓW DOM CHLEBEM PACHNĄCY pw. Zwiastowania NMP"

Oto tekst: Pewnego dnia, na placu targowym, pośród tłumu ludzi siedział niewidomy z
kapeluszem na datki i kartonikiem z napisem: 'Jestem ślepy, proszę o
pomoc'
Pewien mężczyzna, który przechodził obok niego. Zauważył, ze jego
kapelusz jest prawie pusty, zaledwie parę groszy... Wrzucił mu parę
monet, po czym bez pytania niewidomego o zgodę. Wziął jego kartonik,
odwrócił na druga stronę i napisał cos....
Tego samego popołudnia, ten sam mężczyzna znowu przechodził obok tego
samego niewidomego i zauważył, że tym razem jego kapelusz jest pełen
monet. Niewidomy rozpoznał kroki tego człowieka i zapytał go czy to on
odwrócił kartonik i co na nim napisał......
Mężczyzna odpowiedział: ' nic co nie byłoby prawdą. Przepisałem Twoje
zdanie tylko troszkę inaczej.
Uśmiechnął się i oddalił....
Niewidomy nigdy się nie dowiedział, że na jego kartoniku było napisane:
'dziś wszędzie dookoła jest wiosna.. A ja nie mogę jej zobaczyć...'

Zmień swoją strategię jeśli cos nie jest tak jak być powinno. A zobaczysz, że będzie lepiej...
Wyślij to do wszystkich tych osób, które, wg Ciebie,zasługują na to, by dostrzec wiosnę nawet jeśli czasem jest to trudne...
I do wszystkich tych, których chcesz widzieć ciągle uśmiechniętymi, bo to właśnie ich uśmiech zmienia świat na lepsze....
Jeśli któregoś dnia ktoś zarzuci Ci, że Twoja praca nie jest profesjonalna powiedz sobie, ze Arkę Noego zbudowali amatorzy a Titanic profesjonaliści....












Przeczytaj tę historię... I sam zadecyduj jak zaczniesz jutrzejszy dzień... .

"Michał jest takim człowiekiem, którego każdy lubi.
Jest zawsze w dobrym humorze i zawsze ma coś pozytywnego do powiedzenia.
Zapytany jak się czuje odpowiedziałby: "Gdyby było lepiej już bym chyba nie wytrzymał!".
Był naturalnym motywatorem. Jeśli jakiś pracownik miał zły dzień, Michał zawsze radził mu jak znaleźć pozytywną stronę tej sytuacji.
Widząc to, bardzo mnie to zaciekawiło. Pewnego dnia podszedłem, więc do Michała i spytałem go: "Nie rozumiem. Nie można być tak pozytywną osobą przez cały czas. Jak ty to robisz?" Michał odpowiedział: "Każdego ranka, gdy się budzę mówię sobie - "Michał, masz dzisiaj dwie możliwości - możesz mieć dobry humor albo możesz mieć zły humor". I wtedy wybieram dobry humor.Za każdym razem, gdy wydarza się coś niedobrego, mogę wybrać albo bycie ofiarą albo wyciągnąć z tego jakąś lekcję dla siebie.
I wybieram wyciągnięcie lekcji. Za każdym razem, gdy przychodzi ktoś do mnie ponarzekać, mogę wybrać zgodzenie się z nim albo pokazanie mu pozytywnej strony życia. I wtedy wybieram pokazanie mu tej pozytywnej strony."
"Zaraz, to nie jest takie proste!" - zaprotestowałem.
"Ależ tak, to właśnie takie jest." - odpowiedział Michał.
"Życie polega na wyborach. Każda sytuacja jest wyborem. Ty sam wybierasz jak zareagujesz na daną sytuację. Ty wybierasz, jaki wpływ mają ludzie na twoje samopoczucie. To ty wybierasz bycie w dobrym albo złym humorze. Mówiąc krótko - to twój wybór, jak wygląda twoje życie." Zapamiętałem, co powiedział mi wtedy Michał.
Krótko potem opuściłem firmę, w której wtedy pracowałem i otworzyłem swoją własną.
Straciliśmy kontakt ze sobą, ale często przypominałem sobie Michała, gdy dokonywałem wyborów w moim życiu, zamiast tylko reagować na zmiany sytuacji.
Kilka lat później dowiedziałem się, że Michał miał poważny wypadek. Spadł z rusztowania z wysokości prawie 20 metrów.
Po 18-godzinnej operacji i wielu tygodniach rehabilitacji Michał został zwolniony ze szpitala z wszczepionymi w plecy metalowymi prętami. Spotkałem się z nim około 6 miesięcy po wypadku. Kiedy spytałem jak się czuje odpowiedział: "Gdyby było lepiej już bym chyba nie wytrzymał! Chcesz zobaczyć moje blizny?" Nie chciałem, ale zapytałem, o czym myślał w chwili wypadku. "Pierwsze, co mi przyszło do głowy to moja córka, która niedługo miała się urodzić." - odpowiedział Michał.
"Później, gdy już leżałem na ziemi, pomyślałem sobie, że mam dwie możliwości: mogę wybrać - żyć albo umrzeć. Wybrałem życie." "Nie byłeś przerażony? Nie straciłeś przytomności?" - spytałem. Michał kontynuował: "Moi znajomi byli wspaniali. Mówili mi, że wszystko będzie dobrze. Aż do momentu, kiedy zawieźli mnie do szpitala i zobaczyłem twarze lekarzy i pielęgniarek- wtedy naprawdę się przeraziłem. W ich oczach wyczytałem - "ten facet już nie żyje". Wiedziałem, że muszę coś zrobić." "I co zrobiłeś?" - spytałem.
"Była tam taka duża, tęga pielęgniarka wykrzykująca różne pytania do mnie." - opowiadał dalej Michał. "Spytała, czy jestem na coś uczulony. "Tak" - odpowiedziałem.
Lekarze i pielęgniarki przestali pracować, czekając na moją odpowiedź. Wziąłem głęboki oddech i krzyknąłem "Grawitację". Oni zaśmiali się, a ja powiedziałem - "Wybieram życie" Operujcie mnie jak żywego, a nie jak martwego."
Michał przeżył dzięki umiejętnościom lekarzy, ale również dzięki swojej niesamowitej postawie. Nauczyłem się od niego, że codziennie możemy żyć pełnym życiem. To nasz wybór. Postawa jest wszystkim."
(znalezione w sieci)













Pewnego razu było dziecko gotowe, żeby się urodzić. Więc któregoś dnia zapytało Boga: - Mówią, że chcesz mnie jutro posłać na ziemię, ale jak ja mam tam żyć, skoro jestem takie małe i bezbronne? - Spomiędzy wielu aniołów wybiorę jednego dla ciebie. On będzie na ciebie czekał i zaopiekuje się tobą. - Ale powiedz mi, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym? - Twój anioł będzie ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do ciebie każdego dnia. I będziesz czuł jego anielską miłość i będziesz szczęśliwy. - A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówić, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie? - Twój anioł powie ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś, i z wielką cierpliwością i troską będzie uczył Cię mówić. - A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą? - Twój anioł złoży twoje ręce i nauczy cię jak się modlić. - Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni...Twój anioł będzie cię chronić, nawet jeśli miałby ryzykować własnym życiem. - Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Cię więcej widział. - Twój anioł będzie wciąż mówił tobie o Mnie i nauczy cię, jak do mnie wrócić, chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej ciebie. W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły głosy z ziemi i Dziecię w pośpiechu cicho zapytało: - O, Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć powiedz mi, proszę, imię mojego anioła. - Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz do niego wołał: "MAMUSIU".




Wyjątkowa matka

Czy zapytaliście się kiedyś siebie w jaki sposób Pan Bóg wybiera matki upośledzonych dzieci?
Postaraj się wyobrazić sobie Boga, który daje wskazówki swym aniołom zapisując wszystko w swej olbrzymiej księdze.
"Małecka, Maria, syn.Święty patron, Mateusz."
"Kurkowiak, Barbara, córka. Święta patronka Cecylia."
"Michalewska, Janina, bliżniaki. Święty patron... niech będzie Gerard."
Wreszcie mówi z uśmiechem do anioła jakieś imię:
"Tej damy dziecko upośledzone."
A na to ciekawski anioł:
"Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa."
"Właśnie tylko dlatego - mówi uśmiechnięty Bóg - Czy mógłbym powierzyć upośledzone dziecko kobiecie, która nie wie, czym jest radość? Byłoby to okrutne."
"Ale czy będzie miała cierpliwość?" - pyta anioł.
"Nie chcę, aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęła by w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem. A tak, jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić."
"Panie, wydaje mi się, że ta kobieta nie wierzy nawet w ciebie."
Bóg uśmiechnął się:
"To nieważne. Mogę temu przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu."
Anioł nie mógł uwierzyć swoim uszom:
"Egoizm? Czyżby egoizm był cnotą?"
Bóg przytaknął:
"Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swoim synem, nie da sobie nigdy rady. tak, taka właśnie ma być kobieta, którą obdarowuję dzieckiem dalekim od doskonałości. Kobieta, która teraz nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że kiedyś będą jej tego zazdrościć. Nigdy nie będzie pewna żadnego słowa. Nigdy nie będzie ufała żadnemu swemu krokowi. Ale kiedy jej dziecko powie po raz pierwszy "mamo", uświadomi sobie cud, którego doświadczyła. Widząc drzewo, zachód słońca lub niewidome dziecko, będzie potrafiła bardziej niż ktokolwiek inny dostrzec moją moc.
Pozwolę jej, aby widziała rzeczy tak jasno, jak ja sam widzę (ciemnotę, okrucieństwo, uprzedzenia) i pomogę jej, aby potrafiła wzbić się ponad nie. Nigdy nie będzie samotna. Będę przy niej w każdej minucie i w każdym dniu jej życia, bo to ona w tak twórczy sposób wykonuję swoją pracę, jakby była wciąż przy mnie."
"A Święty patron?" - zapytał anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do pisania pióro.
Bóg uśmiechnął się:
"Wystarczy jej lustro"





Właśnie zasłyszałam... Podoba mi się, chociaż trochę dosadne.
Morały z chińskich bajek ludowych:

Jeśli jesteś wróblem, nie udawaj orła.
Jak siedzisz w gównie, to nie ćwierkaj.
Nie każdy kto cię osra jest twoim wrogiem.
Nie każdy kto cię z gówna wyciągnie jest twoim przyjacielem.






Wysłany: 2009-06-03, 13:09
Mam nadzieję że nie ma tego w tym wątku:

Pewnego dnia, mały motyl zaczął wykluwać się z kokonu. Chłopiec usiadł i przyglądał się jak motyl, przeciska swoje ciało przez ten malutki otwór. I wtedy motyl jakby się zatrzymał. Tak jakby zaszedł tak daleko jak mógł i dalej już nie miał sił. Chłopiec postanowił mu pomóc: wziął nożyczki i rozciął kokon.
Motyl wyszedł dalej bez problemu. Miał za to wątłe ciało i bardzo pomarszczone skrzydła. Chłopiec kontynuował obserwację, ponieważ spodziewał się, że w każdej chwili skrzydła motyle zaczną grubieć, powiększać się dzięki czemu motyl będzie mógł odlecieć i zacząć żyć.
Tak się nie stało!!!
Motyl spędził resztę życia czołgając się po ziemi z mizernym ciałem i pomarszczonymi skrzydłami.
Do końca życia nie był w stanie latać.
Chłopiec w całej swojej życzliwości i dobroci nie wiedział, że walka motyla z kokonem, była bodźcem dla jego skrzydeł i dzięki temu motyl był w stanie latać, gdy tylko pokona opór kokonu






"Pewnego dnia Swami zapytał Shive:
- Panie, powiedz mi, jak wyglądają niebo i piekło?
- Chcesz wiedzieć? Chodź ze mną. Pokażę Ci - odpowiedział Shiva i zaprowadził go do miejsca, w którym Swami stanął przed dwojgiem dzrzwi.
Otworzył pierwsze. Na środku pokoju stał okrągły stół, a na nim duże naczynie z jedzeniem. Jedzenie pachniało tak aromatycznie, że Swami poczuł nieopisany głód.
Dookoła stołu siedzieli ludzie. Wychudzeni, smutni i szarzy. Każdy z nich trzymał w ręku łyżkę, która miała bardzo długą rączkę przytwierdzoną do ich dłoni. Każdy mógł sięgnąć łyżką do naczynia, ale nie mógł nasycić się jedzeniem, gdyż rączka łyżki była dłuższa, niż ręka.
Swami’ego przeszły ciarki na widok tego cierpienia i nieszczęścia.
- Właśnie widziałeś piekło - powiedział Shiva.

Następnie Shiva otworzył drugie drzwi. Pokój wyglądał dokładnie tak samo, na środku pokoju stał dokładnie taki sam stół, a na nim dokładnie takie samo naczynie pełne wyśmienitego jedzenia. Dookoła siedzieli ludzie z takimi samymi długimi łyżkami przytwierdzonymi do ich dłoni. Wszyscy jednak byli weseli, w świetnej formie, prowadzili ożywioną dyskusję. Pokój promieniał radością i dobrobytem.
- Nie rozumiem - powiedział Swami.
- To proste - odpowiedział Shiva.
Ci szczęśliwi ludzie nauczyli się karmić siebie nawzajem, podczas gdy tamci, chciwi, potrafią myśleć tylko o sobie."
autor nieznany






PRAWDZIWA MIŁOŚĆ

Pewnego wieczoru chłopiec wszedł do kuchni, gdzie jego mama właśnie przygotowywała kolację i wręczył jej zapisaną przez siebie kartkę papieru. Kiedy mama wytarła w fartuch mokre ręce i wzięła kartkę, przeczytała następujące słowa:
koszenie trawy 5 zł
sprzątanie mojego pokoju 10 zł
pójście do sklepu za Ciebie 3 zł
pilnowanie braciszka 5 zł
wynoszenie śmieci 2 zł
dobre stopnie 20 zł
zamiatanie i grabienie podwórka 3 zł
Razem: 48 zł

No cóż, matka popatrzyła na stojącego wyczekująco chłopca i mogłabym przysiąc, że przez głowę przemknęły jej liczne wspomnienia.. Następnie wzięła pióro i napisała na drugiej stronie kartki :

Dziewięć miesięcy podczas których nosiłam Cię pod sercem, a Ty rosłeś we mnie - za darmo.
Wszystkie noce, gdy czuwałam przy Tobie, pielęgnowałam i modliłam się za Ciebie - za darmo.
Wszystkie godziny próby i łzy wylane z Twojego powodu przez wszystkie lata Twojego życia - za darmo.
Wszystkie noce wypełnione lękiem i zmartwienia, których się spodziewałam - za darmo.
Zabawki... jedzenie... ubrania... i nawet podcieranie Ci nosa - za darmo.

A kiedy dodasz to wszystko przekonasz się, że..."Prawdziwa miłość nie kosztuje nic ... "

Kiedy syn przeczytał napisane przez matkę słowa, w jego oczach pojawiły się łzy. Popatrzył na nią i powiedział 'Mamo, bardzo Cię kocham'.
Potem wziął długopis i wielkimi drukowanymi literami dopisał: ZAPŁACONO...
_________________




Jak bóg stworzył Ojca
Kiedy dobry Bóg zajmował się tworzeniem ojca, wykonał najpierw konstrukcję dosyć wysoką i potężną.
Ale pewien anioł, który znajdował się akurat w pobliżu powiedział: ....

- Ojejku, a co to za ojciec? Jeśli dzieci uczyniłeś tak malutkie, jak dziurki w serze, dlaczego robisz tak potężnego ojca? Nie będzie mógł grać w warcaby dopóki nie uklęknie. Nie utuli dziecka do snu bez zwijania się w kłębek, ani nawet nie ucałuje bez składania się na pół.

Bóg uśmiechnął się i odpowiedział:......

- Masz rację, ale jeśli uczynię go mniejszym, to dzieci nie będą miały nikogo, na kogo będą mogły patrzeć zadzierając w górę głowę.

Kiedy potem lepił jego dłonie, uczynił je dosyć dużymi i silnymi.

Anioł przechylił głowę i z dezaprobatą powiedział:

- Ojejku, jak takie olbrzymie ręce będą mogły zawiązać dziecku kokardkę, zapiąć lub odpiąć guzik, zapleść warkocz albo wyjąć drzazgę z paluszka?

Bóg uśmiechnął się i rzekł:

- To prawda, ale za to są wystarczająco duże, by pomieścić wszystko to, co można znaleźć w dziecięcej kieszeni, a jednocześnie wystarczająco małe, by pogłaskać go po głowie.

Bóg właśnie rozpoczął tworzenie dwóch nóg, tak dużych, jakich jeszcze nikt nie widział, kiedy anioł znów wybuchnął:

- Tak nie może być! Czy Ty, naprawdę myślisz, że takie dwie barki będą w stanie na czas wyskoczyć rano z łóżka, by móc ukoić płaczące dziecko? Czy przeciśnie się on między grupką dzieci, bez zmiażdżenia co najmniej dwojga z nich?

Bóg uśmiechnął się i powiedział:

- Nie obawiaj się, będą bardzo dobre. Zobaczysz: utrzymają równowagę dziecka, które się z nim bawi w: "jedzie, jedzie pan, na koniku sam...". Będą wypędzały myszy z wielkiej chaty i chwaliły się butami, za dużymi na kogokolwiek innego.

Bóg pracował całą noc, aby powierzyć ojcu jedynie niewielką ilość słów, ale za to silny i budzący zaufanie głos; oczy, które wszystko widzą, ale pozostają spokojne i wyrozumiałe. A w końcu, po długim namyśle, uczynił ostatnim dotknięciem łzy. Po tym wszystkim zwrócił się do swojego anioła z pytaniem:

Czy teraz już się przekonałeś, że ojciec może kochać tak bardzo, jak matka?

ciag dalszy:
(z listu dziecka do Boga zamiast do świetego mikołaja)

Boże Mój, o jeszcze jedną łzę dzisiaj proszę
i dotknij nią łaskawie serce mojej mamy
bo może zrozumie, Ty sprawisz to Mój Boże,
że jutro wreszcie z naszym Tatą...się spotykamy
_________________













SERCE KOBIETY
Kiedy Bóg stworzył kobietę, był to już jego 6 dzień pracy i w dodatku po godzinach…
Pojawił się anioł i spytał:
-Czemu tyle czasu Ci to zajmuje ?
Bóg mu odpowiedział:
-Widziałeś zamówienie? Musi być całkowicie zmywalna, ale nie plastikowa, ma 200 ruchomych części wszystkie wymienne, działa na kawie i resztkach jedzenia, ma łono, w którym się mieści dwoje dzieci naraz, które znika (pojęcia nie mam kiedy), ma taki pocałunek, który leczy każdą rzecz – od startego kolana do złamanego serca.
Anioł starał się powstrzymać Boga:
-To jest za dużo pracy na jeden dzień, lepiej poczekać ze skończeniem do jutra.
-Nie mogę - powiedział Bóg. -Jestem tak blisko skończenia tego dzieła, które jest tak bliskie memu sercu.
Anioł zbliżył się i dotknął kobiety:
- Ale zrobiłeś ja taką miękką?
- Ona jest miękka, ale zrobiłem ją także twardą. Nawet nie wiesz ile może znieść lub osiągnąć
-Będzie myśleć? - spytał anioł
Bóg odpowiedział:
-Nie tylko będzie myśleć, ale rozumować i negocjować.
Anioł zauważył coś, zbliżył się i dotknął policzka kobiety.
-Wydaje się, że ten model ma skazę. Powiedziałem Ci, że starałeś się dać za wiele rzeczy.
-To nie jest skaza - sprzeciwił się Bóg -To jest łza.
-A po co są łzy? -zapytał anioł.
Bóg powiedział:
-Łza to jest forma, którą Ona wyraża swoją radość, wstyd, rozczarowanie, samotność, ból i dumę.
Anioł był pod wrażeniem.
-Jesteś geniuszem, pomyślałeś o wszystkim, to prawda, że kobiety są zdumiewające!
- Kobiety mają siłę, która zdumiewa mężczyzn. Mają dzieci, przezwyciężają trudności, dźwigają ciężary, ale obstają przy szczęściu, miłości i radości. Uśmiechają się kiedy chcą krzyczeć, śpiewają kiedy chcą płakać, płaczą kiedy są szczęśliwe i śmieją się kiedy są zdenerwowane. Dają z siebie tak wiele, czasem nie dostając nic w zamian. Wspierają cię, podtrzymują na duchu, wierzą w ciebie i są najlepszymi przyjaciółkami. Walczą o to w co wierzą, sprzeciwiają się niesprawiedliwości, nie zgadzają się na "nie" jako odpowiedź, kiedy wierzą, że jest lepsze rozwiązanie. Idą do lekarza z przestraszonym przyjacielem, kochają bezwarunkowo i cieszą się kiedy przyjaciele odnoszą sukcesy. Łamie się im serce kiedy umiera przyjaciel, cierpią kiedy tracą członka rodziny, ale są silne kiedy nie ma skąd wziąć siły. Wiedzą, że objęcie i pocałunek może uzdrowić zranione serce. Dzielnie znoszą każdy ból, każdy strach i każdą przykrość. Są jak trzciny, które wiatr wygina, ale nie może ich złamać, a jednocześnie mają siłę potężnego drzewa, pod którym możesz się schronić. Rozświetlają drogę nam, niedomyślnym mężczyznom. Kobiety są różnych wielkości, kolorów i kształtów. Prowadzą, latają, chodzą lub wysyłają ci -emalie żeby powiedzieć ci, że cię kochają. Nawet gdy są daleko możesz poczuć ich miłość. Serce kobiety jest tym co powoduje, że świat się kręci. Przynoszą radość i nadzieję, współczucie i ideały. Kobiety mają wiele do powiedzenia i do dania. To dzięki ich wsparciu, miłości i poświęceniu mężczyzna jest Człowiekiem.
Tak, kobiety są zdumiewające, chociaż tak rzadko w to wierzą...
Powiedz to kobietom, które znasz, aby wiedziały, jak wiele są warte.
Powiedz to mężczyznom...żeby zwiększyć ich szlachetność! Żeby umieli bardziej szanować, doceniać, rozumieć i kochać kobietę kiedy ta zapuka do ich drzwi i żeby nie pozwolili jej odejść...



















JAK BÓG STWORZYŁ MAMĘ

Dobry Bóg zdecydował, że stworzy... MATKĘ.
Męczył się z tym już od sześciu dni, kiedy pojawił się przed Nim anioł i zapytał:
- To na nią tracisz tak dużo czasu, tak?

Bóg rzekł:
- Owszem, ale czy przeczytałeś dokładnie to zarządzenie?
Posłuchaj, ona musi nadawać się do mycia prania, lecz nie może być z plastiku... powinna składać się ze stu osiemdziesięciu części, z których każda musi być wymienialna...żywić się kawą i resztkami jedzenia z poprzedniego dnia...umieć pocałować w taki sposób, by wyleczyć wszystko - od bolącej skaleczonej nogi aż po złamane serce... no i musi mieć do pracy sześć par rąk.

Anioł z niedowierzaniem potrząsnął głową:

- Sześć par?

- Tak! Ale cała trudność nic polega na rykach

- rzekł dobry Bóg.

Najbardziej skomplikowane są trzy pary oczu, które musi posiadać mama.

- Tak dużo?

Bóg przytaknął:

-Jedna para, by widzieć wszystko przez zamknięte drzwi,
zamiast pytać: "Dzieci, co tam wyprawiacie?".
Druga para ma być umieszczona z tyłu głowy,
aby mogła widzieć to, czego nie powinna oglądać,
ale o czym koniecznie musi wiedzieć. I jeszcze jedna para,
żeby po kryjomu przesłać spojrzenie synowi,
który wpadł w tarapaty: "Rozumiem to i kocham cię".

- Panie - rzekł anioł, kładąc Boga rękę na ramieniu - połóż się spać.
Jutro te jest dzień

- Nie mogę odparł Bóg a zresztą już prawie skończyłem.

Udało mi się osiągnąć to, że sama zdrowieje, jeśli jest chora,
że potrafi przygotować sobotnio-niedzielny obiad
na sześć osób z pół kilograma mielonego mięsa
oraz jest w stanie utrzymać pod prysznicem dziewięcioletniego chłopca.

Anioł powoli obszedł ze wszystkich stron model matki,
przyglądając mu się uważnie, a potem westchnął:

- Jest zbyt delikatna.

- Ale za to jaka odporna! - rzekł z zapałem Pan.

- Zupełnie nie masz pojęcia o tym,
co potrafi osiągnąć lub wytrzymać taka jedna mama.

- Czy umie myśleć?

- Nie tylko. Potrafi także zrobić najlepszy użytek z szarych komórek
oraz dochodzić do kompromisów.

Anioł pokiwał głową,
podszedł do modelu matki przesunął palcem po jego policzku.

- Tutaj coś przecieka - stwierdził.

- Nic tutaj nie przecieka - uciął krótko Pan. - To łza.

- A do czego to służy?

- Wyraża radość, smutek, rozczarowanie, ból, samotność i dumę.

- Jesteś genialny! - zawołał anioł.

- Prawdę mówiąc, to nie ja umieściłem tutaj tę łzę

- melancholijnie westchnął Bóg.

Bruno Ferrero "Czterdzieści opowiadań na pustyni"

[ Dodano: 2012-05-29, 12:43 ]
SŁOWA NIE TYLKO POTRAFIĄ RANIĆ. POTRAFIĄ LECZYĆ, DAWAĆNADZIEJE, SIŁE, NIEŚĆ OPTYMIZM
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #4  Wysłany: 2012-06-03, 15:10  


Opowiadania Które tutaj zamieściłaś są piękne, niosą ze sobą tyle miłości, że nie sposób wyrazić tego zwykłymi słowami...
Kruszynko dziękuję z to że jesteś z nami, dziękuję za to przesłanie, którym dzielisz się z nami każdego dnia :heart: :in_love: :cmok: :flower: :flower: :flower: :flower: :flower:
_________________
romek
 
 
plamiasta 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Gru 2011
Posty: 1902
Pomogła: 263 razy

 #5  Wysłany: 2012-06-04, 23:27  


Kolęda dla nieobecnych
Słowa: Szymon Mucha

A nadzieja znów wstąpi w nas,
nieobecnych pojawią się cienie,
uwierzymy kolejny raz
w jeszcze jedno Boże Narodzenie.

I choć przygasł świąteczny gwar,
bo zabrakło znów czyjegoś głosu,
przyjdź tu do nas i z nami trwaj
wbrew tak zwanej ironii losu.

Daj nam wiarę, że to ma sens,
że nie trzeba żałować przyjaciół,
że gdziekolwiek są, dobrze im jest,
bo są z nami, choć w innej postaci.

I przekonaj, że tak ma być,
że po głosach tych wciąż drży powietrze,
że odeszli po to, by żyć
i tym razem będą żyć wiecznie.

ref. Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat,
żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas
i zapomnieć, że są puste miejsca przy stole






Słoik po majonezie

Kiedy rzeczy w twoim życiu wydają się
Za dużym ciężarem.
Kiedy 24 godziny w dniu to za mało.
Pamiętaj o słoiku po majonezie
I dwóch filiżankach kawy.

Profesor filozofii stanął przed swoją klasą
trzymając w ręku przedmioty.
Kiedy lekcja się zaczeła,profesor bez słowa
Podniósł duży,pusty słoik po majonezie.

Zaczął wsypywac do niego pilki golfowe.
Jak skończył zapytal studentów
Czy słoik jest pełen.
Odpowiedzieli że tak.

Potem profesor podniósł pudełko kamyków i wsypał je do słoika,
Potrzasnął lekko słoikiem.
Kamyki wypełniły puste miejsca
Między piłkami.

Zapytał studentów czy słoik jest pełen,
Przytakneli

Następnie,profesor wziął do ręki pudelko z piaskiem
I wsypał go do słoika.
Piasek posypał się w puste miejsca.

Profesor zaptał znowu czy słoik jest pełen,
Studenci odpowiedzieli że tak.

Nastepnie profesor zrobił dwie filiżanki kawy.
Wlał je do słoika wypełniając puste miejsca.
Studenci zaśmiali się.

"A więc" powiedział profesor
Kiedy smiechy ucichły.
"Chcę żebyście wyobrazili sobie że
Ten słoik reprezentuje wasze życie.

Piłki golfowe to rzeczy najbardziej w życiu ważne - Bóg,rodzina,dzieci,zdrowie,
Przyjaciele i ulubione pasje - rzeczy które, gdyby wszystko inne było zagubione
a one by pozostały wasze życie dalej byłoby pełne.

Kamyki to rzeczy ważne,takie jak praca,dom i samochód.

Piasek to wszystko inne - małe rzeczy.

"Jeśli wsypałbym piasek do słoika jako pierwszy,
Nie byłoby miejsca ani na kamyki ani na pilki golfowe,
To samo tyczy sie życia.

Jeśli spędzisz całe swoje życie i energię na te małe rzeczy,
Nigdy nie bedziesz mieć czasu
Na rzeczy ważne dla ciebie

Więc...

Zwracaj największą uwage
Na rzeczy które są ci do szczęścia najbardziej potrzebne.
Baw się ze swoimi dziećmi.
Zrób czas na odwiedzenie lekarza.
Wyjdż z mężem na kolację.

Zawsze będziesz mieć czas na posprzątanie domu.

"Postaw na pierwszym miejscu piłki golfowe,
Rzeczy które naprawde są ważne.
Wyznacz priorytety.
Reszta to tylko piasek".

Jeden ze studentów podniósl rękę
I zapytał co reprezentuje kawa.

Profesor usmiechnął się.
"Cieszę się że się zapytaleś".

"Chciałem tylko pokazać że nie ważne jak zajete prowadzisz życie
zawsze jest w nim miejsce na kawę z przyjacielem"
_________________

[ Dodano: 2012-06-04, 23:36 ]
znalezione w necie...

Dwa podróżujące anioły zatrzymały się na noc w domu bogatej rodziny.
Rodzina była niegrzeczna i odmówiła aniołom nocowania w pokoju dla gości,
który znajdował się w ich rezydencji. W zamian za to anioły dostały miejsce w małej, zimnej piwnicy.
Po przygotowaniu sobie miejsca do spania na twardej podłodze, starszy anioł zobaczył dziurę w ścianie i naprawił ją.
Kiedy młodszy anioł zapytał dlaczego to zrobił, starszy odpowiedział,
"Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."

Następnej nocy anioły przybyły do biednego, ale bardzo gościnnego domu farmera i jego żony,
by tam odpocząć. Po tym jak farmer podzielił się, resztą jedzenia jaką miał,
pozwolił spać aniołom w ich własnym łóżku, gdzie mogły sobie odpocząć.
Kiedy następnego dnia wstało słońce, anioły znalazły farmera i jego żonę zapłakanych. Ich jedyna krowa,
której mleko było ich jedynym dochodem, leżała martwa na polu.
Młodszy anioł, był w szoku i zapytał starszego anioła: "Jak mogłeś do tego dopuścić ?".
"Pierwsza rodzina miała wszystko i pomogłeś im" - oskarżył.
"Druga rodzina miała niewiele i dzieliła się tym co miała, a ty pozwoliłeś, żeby ich jedyna krowa padła".

"Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają" - odpowiedział starszy anioł.
"Kiedy spędziliśmy noc w piwnicy tej rezydencji, zauważyłem że w tej dziurze w ścianie było schowane złoto.
Od czasu kiedy właściciel się dorobił i stał się takim chciwcem niechętnym do tego by dzielić się swoją fortuną,
w związku z czym zakleiłem tą dziurę w ścianie, by nie mógł znaleźć złota znajdującego się tam."

"W noc, która spędziliśmy w domu biednego farmera, Anioł Śmierci przyszedł po jego żonę.
W zamian za nią dałem mu ich krowę.
Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #6  Wysłany: 2012-06-06, 20:42  


plamiasta napisał/a:
Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."


Dawno temu czytałem bajkę o Śmierci, żałuję że już nie pamiętam szczegółów ale sens był mniej więcej taki:

Bóg wysłał Śmierć do domu gdzie było 5 maleńkich dzieci i matka wdowa...
Śmierć widząc taką sytuację wróciła do Boga nie zabierając matki
-Panie nie mogę zabrać matki dzieciom, cóż poczną bez swojej jedynej opiekunki?
Pan wskazał leżący opodal ogromny kamień i rozkazał Śmierci
- gryź
Śmierć rozumiejąc że jest to kara za nieposłuszeństwo rozgryzła kamień, w trakcie tej pracy starła do dziąseł swoje zęby...
W ostatnim okruchu skały znalazła maleńkiego robaczka, którego zdziwiona pokazała Bogu
Pan powiedział
- wiedziałem o tym robaku, czy myślisz, że nie będę pamiętać o 5 dzieci? Idź i zabierz Matkę...
_________________
romek
 
 
plamiasta 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Gru 2011
Posty: 1902
Pomogła: 263 razy

 #7  Wysłany: 2012-07-10, 20:54  


Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf sie zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.





Nazajutrz - bez nas


Poranek spodziewany jest chłodny i mglisty.

Od zachodu

zaczną przemieszczać się deszczowe chmury.

Widoczność będzie słaba.

Szosy śliskie.



Stopniowo, w ciągu dnia,

pod wpływem klina wyżowego od północy

możliwe już lokalne przejaśnienia.

Jednak przy wietrze silnym i zmiennym w porywach

mogą wystąpić burze.



W nocy

rozpogodzenie prawie w całym kraju,

tylko na południowym wschodzie

niewykluczone opady.

Temperatura znacznie się obniży,

za to ciśnienie wzrośnie.



Kolejny dzień

zapowiada się słonecznie,

chociaż tym, co żyją,

przyda się jeszcze parasol.
natrafiłam dzisiaj na te wiersze Szymborskiej ich moc powaliła mnie
dedykuje je przyjaciółce ja100
 
akos6 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Paź 2011
Posty: 1290
Pomogła: 212 razy

 #8  Wysłany: 2012-07-10, 21:46  


Plamiasta.. Dziękuję :cmok:
_________________
nic nie muszę....wszystko mogę :)
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #9  Wysłany: 2012-07-14, 17:01  


Kruszynko :cmok: :in_love: :cmok:
_________________
romek
 
 
plamiasta 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Gru 2011
Posty: 1902
Pomogła: 263 razy

 #10  Wysłany: 2012-07-27, 01:08  


WYPADEK...
Młoda kobieta wracała do domu z pracy samochodem. Jechała bardzo ostrożnie, gdyż auto było nowiutkie, wczoraj odebrane i opłacone z oszczędności męża, który z wielu rzeczy zrezygnował, by móc kupić właśnie ten model.

Na bardzo zatłoczonym skrzyżowaniu kobieta zawahała się przez moment i to wystarczyło, by uderzyła zderzakiem w tył innego samochodu. Wybuchła płaczem. Jak będzie mogła wytłumaczyć tę szkodę mężowi?

Kierowca drugiego auta był wyrozumiały, ale wytłumaczył jej, że muszą wymienić sobie numery prawa jazdy i inne dane. Kobieta szukała dokumentów w plastikowej torbie. Wypadł z niej kawałek papieru. Zdecydowanym charakterem pisma napisane były te słowa: \"Gdy zdarzy się wypadek... pamiętaj skarbie, że ja kocham ciebie, a nie auto!\".

Powinniśmy o tym zawsze pamiętać. To ludzie są najważniejsi, a nie przedmioty. Ileż to czynimy dla przedmiotów, aut, domów, organizacji, materialnej wydajności!

Gdybyśmy poświęcali takie sam czas i taką samą uwagę osobom, świat byłby inny. Powinniśmy znaleźć czas na słuchanie, na patrzenie sobie w oczy, na wspólny płacz, na dodawanie sobie otuchy, na śmiech, spacer... tylko to zabierzemy przed oblicze Boga. Nas i naszą umiejętność kochania. Nie rzeczy, nie ubrania, ani nie to ciało...

Pewien tatuś i jego synek szli podcieniami miejskiej ulicy, przy której znajdowały się sklepy i wielkie magazyny. Tatuś niósł torbę pełną paczek i sapał ze złości mówiąc do dziecka:

- Kupiłem ci czerwony kombinezon, kupiłem ci robota, kupiłem ci zestaw piłkarzy... Co jeszcze mam ci kupić?

- Weź mnie za rękę - odpowiedziało dziecko

[ Dodano: 2012-07-27, 01:08 ]
Nie uciekaj przed problemami...zawsze jest sposób by je rozwiązać...

Pewien człowiek wiecznie czuł się przygnębiony trudnościami życia.
Pewnego razu poskarżył się znanemu mistrzowi życia duchowego.

„Nie mogę tak dłużej! Życie stało się nie do zniesienia.”

Mistrz wziął garść popiołu i wrzucił do szklanki z kryształowo czystą wodą do picia, która stała przed nim i rzekł:

„To są twoje cierpienia.”

Woda w szklance zabrudziła się, zmętniała. Mistrz wylał ją.
Mistrz wziął garść popiołu tak jak poprzednim razem i rzucił w morze.
W jednej chwili popiół rozproszył się w morzu, a woda morska pozostała tak samo czysta jak przedtem.

„Widzisz?”zapytał mistrz.
„Każdego ranka musisz zdecydować czy masz być szklanką wody czy morzem.”

Zbyt wiele jest małych serc, zbyt wiele dusz zalęknionych, zbyt wiele zamkniętych umysłów i sparaliżowanych ramion. Najpoważniejszym brakiem naszych czasów jest brak ODWAGI.

Nie chodzi o głupią zuchwałość, nieświadomą pochopność, ale o prawdziwą odwagę, która w obliczu każdego problemu pozwala powiedzieć:„Z pewnością jest jakieś rozwiązanie i będę go szukał i znajdę to rozwiązanie.

[ Dodano: 2012-07-27, 01:17 ]
Drewniany płot

Marek nie miał łatwego charakteru. Jego ojciec dał mu pewnego dnia worek gwoździ i kazał wbijać w okalający ogród płot - każdy brak cierpliwości, każdą kłótnię miał dokumentować jeden gwóźdź w płocie.

Pierwszego dnia wbił ich 37. W następnych tygodniach nauczył się panować nad sobą i liczba wbijanych gwoździ malała z dnia na dzień: odkrył, że łatwiej jest panować nad sobą niż wbijać gwoździe.

Wreszcie nadszedł dzień, w którym nie wbił ani jednego. Poszedł więc do ojca i powiedział mu to. Wtedy ojciec kazał mu wyciągać z płotu jeden gwóźdź każdego dnia, w którym nie straci cierpliwości i nie pokłóci się z nikim.

Mijały dni i w końcu Marek mógł powiedzieć: - Wyciągnąłem z płotu wszystkie gwoździe.

Wtedy ojciec zaprowadził go przed płot i rzekł:

- Spójrz ile w płocie jest dziur. Płot nigdy już nie będzie taki, jak dawniej. Kiedy się z kimś kłócisz, kiedy kogokolwiek i w jakikolwiek sposób obrażasz, zostawiasz w nim ranę. Możesz wbić człowiekowi nóż, a potem go wyciągnąć, ale rana pozostanie. Nieważne, ile razy będziesz przepraszał, rana pozostanie; rana zadana słowem boli tak samo, jak rana fizyczna. Mów więc ludziom miłe rzeczy, uśmiechaj się zamiast martwić i denerwować, nie narzekaj, nie patrz na wroga wilkiem, a jeśli to możliwe postaraj się zrobić coś, co wywoła choć niewielki uśmiech na jego twarzy. Wiem, to nie jest łatwe, ale nikt nie mówi, że życie jest usłane różami i nie wymaga od nas żadnego wysiłku.

[ Dodano: 2012-07-27, 13:50 ]
CZAS NA NIKOGO NIE CZEKA

Żeby doenić wartość jednego roku, zapytaj studenta,
który oblał końcowe egzaminy.
Żeby docenić wartość miesiąca,
spytaj matke, której dziecko przyszło na świat za wcześnie.
Żeby docenić wartosc godziny,
zapytaj zakochanych czekającyhc na to, żeby się zobaczyć.
Żeby docenić wartość minuty,
zapytaj kogoś kto przegapił autobus albo samolot.
Żeby docenić wartość sekundy,
zapytaj kogoś kto przezył wypadek.
Żeby docenić wartość sentej sekundy,
zapytaj sportowca, który na olimpiadzie zdobył srebrny medal.

Czas na nikogo nie czeka. Łap każdy moment, który ci został, bo jest wartościowy.
Dziel go ze szczególnym człowiekiem - będzie jeszcze więcej wart.

[ Dodano: 2012-07-27, 19:07 ]
Pocieszenie

Mała dziewczynka wróciła do domu od sąsiadki, której ośmioletnia córeczka niedawno tragicznie zmarła.
- Po co tam chodziłaś? - spytał ojciec.
- Żeby pocieszyć tę biedna panią.
- Jesteś przecież taka malutka, w jaki sposób mogłaś ją pocieszyć?
- Usiadłam jej na kolanach i płakałam razem z nią.

Jeśli obok Ciebie jest ktoś cierpiący, płacz razem z nim. Jeżeli jest ktoś szczęśliwy, śmiej się wraz z nim.
Miłość patrzy i widzi, nasłuch*je i słyszy.
Kochać to uczestniczyć - całkowicie
- całym swym jestestwem.
Kto kocha, ten odkrywa w sobie nieskończone
pokłady pocieszenia i chęci współuczestniczenia
w dobrych i złych przeżyciach.
Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem:
możemy latać tylko wtedy, gdy obejmiemy drugiego człowieka.
Bruno Ferrero
 
plamiasta 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Gru 2011
Posty: 1902
Pomogła: 263 razy

 #11  Wysłany: 2012-07-28, 23:02  


Buziak na szczęście

Kolejka trzęsie i podskakuje, jej koła bardziej zawzięcie niż zwykle zgrzytają na stalowych szynach. Wokół nas zima. Posępna zatoka Arsta z okien pędzącego pociągu wygląda jak lodowata otchłań. Wagon wypełniony jest zziębniętymi, znudzonymi i obojętnymi na wszystko pasażerami. Dzień dobry!

Nagle jakiś chłopczyk zaczyna się przeciskać między nogami nieprzyjaznych starszych osób - takich, co to niechętnie zrobią trochę miejsca - i siada przy oknie. Sam pośród rozeźlonych wczesną porą dorosłych. Ale zuch - myślę. Jego ojciec stoi przy drzwiach za nami. Pociąg, kiwając się, wjeżdża w podziemny świat tuneli.

Nagle zdarza się coś zupełnie niespodziewanego. Poważny mały chłopiec zsuwa się z siedzenia i kładzie dłoń na moim kolanie. Przez chwilę myślę, że chce wrócić do ojca, więc robię mu przejście. Jednak malec pochyla się do przodu i wyciąga głowę w moim kierunku. Następna myśl: Pewnie chce mi coś powiedzieć na ucho. Ach, te dzieci... Pochylam się, aby go wysłuchać. I znów pomyłka! Zamiast tajemniczej wiadomości otrzymuję głośnego buziaka w policzek.

Chłopiec jak gdyby nigdy nic siada z powrotem na swoim miejscu i dalej patrzy w okno. Ja zaś jestem kompletnie oszołomiony ze zdumienia.

O co tu chodzi? Małe dziecko w czasie podróży metrem obdarza pocałunkiem zupełnie nieznaną dorosłą osobę. Komu przyszłoby do głowy całować takie nieprzystępne typy jak my - poranni pasażerowie. Jednak wkrótce wszyscy siedzący obok mnie podróżni również dostają po buziaku. Zdezorientowani, uśmiechamy się nerwowo do ojca dziecka, który sposobiąc się do wyjścia dostrzega nasze pytające spojrzenia i spieszy z wyjaśnieniem.
- On się tak bardzo cieszy, że żyje - mówi. - Bardzo ciężko chorował.

Po chwili tata z synem znikają w tłumie ludzi wysiadających z wagonu. Na policzku wciąż czuję ciepło pocałunku sześciolatka - pocałunku, który poruszył moją uśpioną duszę.

Czy dorośli potrafiliby obcałowywać się ze zwykłej radości, że chodzą po tym świecie? Ilu w ogóle zastanawia się, jakim darem jest życie? Całe zdarzenie przywodzi na myśl scenę z powieści Svena Delblanca - Rzeka pamięci, w której pewien mężczyzna, jadąc pociągiem, składa gazetę, pochyla głowę i zaczyna płakać. Co by się stało, gdybyśmy wszyscy odważyli się być sobą, bez żadnych zahamowań? Na pewno zapanowałby totalny chaos.

Ten mały chłopiec rozdający buziaki dał nam słodkie, choć całkiem poważne ostrzeżenie: Uważajcie, abyście nie umarli, zanim przestanie bić wasze serce! I nagle powód, dla którego dzieciom łatwiej dostąpić Królestwa Niebieskiego, wydał mi się zupełnie oczywisty.

Dag Retso
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #12  Wysłany: 2012-07-29, 10:59  


Trzy żaby
Trzy ciekawskie żaby wyszły pewnego dnia ze stawu, w którym zawsze mieszkały i wybrały się na podbój świata.
W pobliżu znajdowało się okazałe gospodarstwo rolne. Żaby rozpoczęły swoje odkrywanie świata od ogrodzonego podwórza gospodarstwa. Lecz natychmiast dostrzegły je dwie gęsi, które zadowolone z możliwości odmiany jadłospisu, poczuły ślinkę w dziobach i sycząc rzuciły się w stronę żab.
Jednak trzy żaby były zręczne i dzielne - udało im się uciec. Właśnie w tej chwili gospodarz postawił przed drzwiami obory wiadro mleka. Dwa wspaniałe susy i żaby znalazły się w wiadrze. Początkowo pływanie w mleku niesłychanie im się spodobało, lecz wkrótce zaczęły się martwić. Musiały jak najprędzej wyjść! Zdenerwowany gospodarz mógł się z pewnością okazać groźniejszy niż gęsi... Próbowały wiele razy, lecz na próżno - metalowe ścianki wiadra były gładkie i śliskie. Pierwsza żaba była fatalistką. Po kilku nieudanych próbach rzekła:
- Nigdy się stąd nie wydostaniemy. To już koniec. - Poddała się i utopiła.
Druga żaba przedstawiała typ intelektualistki i miała ogromną teoretyczną wiedzę na temat cieczy, skoków i obowiązujących praw fizycznych. Błyskawicznie dokonała wszelkich obliczeń dotyczących odległości od krawędzi wiadra, jego średnicy, koniecznej siły skoku, paraboli, masy ciała, siły przyciągania ziemskiego, przyspieszenia. Znalazła rozwiązanie i wyskoczyła bardzo energicznie. Lecz... w swoich obliczeniach nie wzięła pod uwagę uchwytu wiadra. Uderzyła się w głowę, straciła przytomność i skończyła marnie na dnie wiadra.
Trzecia żaba nawet na chwilę nie przestała pływać i ze wszystkich swych sił starała się nie poddawać. Pod wpływem jej energicznych ruchów mleko zamieniło się w masło, śliskie wprawdzie, lecz dosyć twarde i żabie łatwo udało się wyskoczyć na zewnątrz.
Afrykańskie przysłowie mówi: "Każdego ranka w Afryce budzi się lew. Wie, że musi biec szybciej niż gazela aby ją złapać i zabić, albo też zdechnie z głodu. Każdego ranka w Afryce budzi się gazela. Wie, że musi biec szybciej niż lew albo też postrada życie. Każdego ranka, kiedy się budzisz, nie zastanawiaj się czy jesteś lwem czy gazelą, lecz zacznij biec".

Nigdy nie trać nadziei, bez względu na sytuację w jakiej się znalazłeś. Nie poddawaj się, lecz spróbuj znaleźć jakieś wyjście

_________________
pozdrawiam kruszynka

[ Dodano: 2012-07-29, 11:00 ]
"CEGŁA"

Młody odnoszący sukces kierownik jechał sąsiednią ulicą, jadąc odrobinę za szybko swoim nowym Jaguarem. Uważał na dzieciaki wyskakujące zza zaparkowanych samochodów i zwalniał jak tylko mu się wydawało, że coś zobaczył.Auto przejechało,żadne dziecko się nie pojawiło. Zamiast tego, cegła uderzyła w boczne drzwi Jaguara. Dał po hamulcach i zawrócił Jaguara do miejsca z którego rzucono cegłę.
Zezłoszczony kierowca wyskoczył z samochodu, złapał najbliższego dzieciaka i pchnął go na zaparkowany samochód krzycząc:
-Co to było i kim Ty jesteś?....I co do licha robisz. To jest nowym samochód, a ta rzucona cegła będzie Cię kosztować kupę kasy!!....Dlaczego to zrobiłeś??
Młody chłopak bronił się:
-Proszę Pana...Proszę, Przepraszam, ale nie wiedziałem, co innego mogę zrobić-błagał.
Rzuciłem cegłą, bo nikt inny by się nie zatrzymał...
Zez łzami spływającymi po twarzy i po brodzie chłopaczek wskazał na miejsce obok zaparkowanego samochodu.
-To jest mój brat-powiedział. Zjechał z krawężnika i spadł z wózka inwalidzkiego, a ja nie potrafię go podnieść....
Teraz szlochając chłopiec poprosił oszołomionego kierowcę:
-Czy mógłby Pan mi pomóc podnieść Go na wózek?? Jest poraniony i za ciężki dla mnie...
Poruszony kierowca próbował przełknąć gwałtownie pojawiającą się kluskę w gardle. Szybko podniósł chłopca na wózek, potem wyciągnął chusteczki i oczyścił ranki i przecięcia.
-Dziękuję i niech Cię Bóg błogosławi-wdzięczne dziecko odpowiedziało nieznajomemu.
Zbyt zszokowany aby powiedzieć słowo mężczyzna po prostu patrzył jak chłopiec popychał swojego przywiązanego do wózka brata w kierunku domu...To był długi i wolny spacer z powrotem do Jaguara...
Uszkodzenie było bardzo widoczne, ale mężczyzna nigdy nie zajął się naprawieniem uszkodzonych drzwi...Zostawił je w takim stanie aby przypominały mu wiadomość...

Nie idź przez życie tak szybko, aby ktoś musiał rzucać w Ciebie cegłą, by zwrócić na siebie Twoją uwagę.

[ Dodano: 2012-07-29, 11:01 ]
Dlaczego kobiety płaczą?

- Dlaczego płaczesz? - młody chłopiec zapytał swą mamę.
- Ponieważ jestem kobietą, odpowiedziała mu.

- Nie rozumiem, odpowiedział.

Ona go przytuliła i rzekła: ...i nigdy się nie dowiesz, ale nie martw się to normalne.

Później chłopiec spytał swojego Ojca, dlaczego Mama płacze bez powodu?

Wszystkie kobiety płaczą bez powodu. ...było to wszystko co mógł mu odpowiedzieć.

Mały chłopiec urósł i stał się mężczyzną i wciąż nie wiedzą dlaczego kobiety płaczą. Nareszcie uklęknął złożył ręce i zapytał: Boże... Dlaczego kobiety płaczą (tak łatwo)?

A Bóg mu odpowiedział...

...Kiedy tworzyłem kobietę postanowiłem ją uczynić wyjątkową. Stworzyłem jej ramiona na tyle silne by mogła dźwigać ciężar całego świata! Dałem jej nadzwyczajną siłę, pozwalającą jej rodzić dzieci jak również znosić odrzucenie, spowodowane czasem przez jej własne dzieci! Dałem jej stanowczość, która pozwala jej na opiekę nad rodziną i przyjaciółmi.

Niestraszna jej choroba!

Stworzyłem ją wrażliwą, aby kochała wszystkie dzieci, nawet wtedy, gdy jej własne ją bardzo skrzywdzą!

Dałem jej siłę, aby opiekowała się swoim mężem mimo jego wad, Zrobiłem ją z żebra swego męża, tak, aby chroniła jego serce!

Dałem jej mądrość, aby wiedziała, że dobry mąż nigdy nie skrzywdzi swej żony. Czasem jednak testuje jej siłę i wytrwałość żony w wierze w niego. Synu, na sam koniec...

Dałem jej również łzę do wypłakania. Jest to jej jedyna słabość! Jeśli kiedyś zobaczysz, że płacze, powiedz jej jak bardzo ją kochasz i jak wiele robi dla innych. I jeśli nawet wciąż płacze, sprawiłeś, że poczuła się o wiele lepiej.

Ona jest wyjątkowa!

_________________
pozdrawiam kruszynka

[ Dodano: 2012-07-29, 11:02 ]
Wróbel

Żył sobie kiedyś pewien szary wróbel, którego życie było niekończącym się pasmem zmartwień i kłopotów.
Był jeszcze w skorupie, a już miał swoje problemy: „Czy uda mi się wydostać z tej twardej skorupy? Czy nie wypadnę z gniazda? A czy moi rodzice zdołają mnie wyżywić?”.
Zaledwie uporał się z tymi zmartwieniami i miał wyfrunąć w powietrze po raz pierwszy, pojawiły się już następne wątpliwości : „Czy moje skrzydła zdołają mnie utrzymać ? A jak rozbiję się w drobiazg? …Kto mnie pozbiera?”.
Kiedy mógł już latać, to znów zaczął narzekać: „Czy uda mi się znaleźć żonę? Czy zdołam zbudować gniazdo?”.
Pokonał również i te problemy, ale wciąż się zadręczał: „Czy wylęgną mi się pisklęta? A co będzie, jeśli urwie się gałąź, i cała rodzina zginie? A jeśli jakiś sokół rozszarpie moje pisklęta? I czy w ogóle zdołam je wyżywić?”. Kiedy wykluły się zdrowe, wesołe i śliczne pisklęta, zaczęły już trzepotać skrzydełkami, wróbel wciąż narzekał: „Czy oby mają wystarczająco dużo jedzenia? Czy uda im się uciec przed kotem i innymi drapieżcami?”.
Pewnego dnia pod drzewem zatrzymał się Jezus. Wskazał palcem na wróbla i powiedział: „Spójrzcie na te ptaki niebieskie : nie sieją, nie orzą, nie zbierają żniwa... a Pan Niebieski żywi je!”. Wtedy to szary wróbel zdał sobie sprawę, że niczego mu nie brakowało... Nie uświadamiał sobie tego."

_________________
pozdrawiam kruszynka

[ Dodano: 2012-07-29, 11:03 ]
BRUNO FERRERO - SENS ZYCIA

Pewien profesor, kończąc kiedyś lekcję, zwrócił się do swoich studentów w następujący sposób, mówiąc: „Czy są jakieś pytania?”.
Jeden ze studentów zapytał go wtedy: „Tak, panie profesorze: proszę mi powiedzieć jaki jest sens życia?”.
Jego kolegów, którzy zmierzali w kierunku drzwi, ogarnął śmiech. Jednak profesor przyglądał się uważnie studentowi, chcąc zrozumieć czy pytanie zostało zadane poważnie czy jedynie dla żartu. Kiedy doszedł do wniosku, że student zadał mu je na serio, powiedział:
„Odpowiem panu”.
Potem wyjął z kieszeni swoich spodni portfel, wydobył z niego małe lusterko wielkości dużej monety i po chwili namysłu powiedział: „Kiedy wybuchła wojna, byłem jeszcze dzieckiem. Pewnego dnia znalazłem na ulicy roztrzaskane w drobiazg lusterko. Wziąłem wtedy ze sobą największy jego kawałek. To właśnie ten drobiazg. Zacząłem się nim bawić i byłem pełen radości, że mogę odbijać jego światło we wszystkich jego zakątkach, do których nigdy nie zaglądało słońce: w ciemnych głębokich dziurach, szczelinach i zakamarkach. Zachowałem sobie to małe lusterko. Kiedy stałem się dorosłym człowiekiem, zdałem sobie sprawę, że lusterko ma dla mnie jeszcze większe znaczenie niż poprzednio. Dzięki niemu zrozumiałem, że i moje życie może przekazywać światło.
Ja też jestem fragmentem lustra, którego nie znam w całości. Poprzez wszystko to, kim jestem i co czynię, mogę przekazywać światło – światło prawdy, zrozumienia, świadomości, dobra, czułości – światłość, która powinna docierać do ciemnych zakątków ludzkiego serca, by móc zmienić choćby jego odrobinę. Być może dostrzegą to również inni i oni także zechcą czynić podobnie.
W tym właśnie zauważam sens życia”.

_________________
pozdrawiam kruszynka

[ Dodano: 2012-07-29, 11:06 ]
Kruszynko.
Dziękuję za wyszukanie tych opowieści, mam nadzieję że wszystkim, którzy przeczytają je sprawią tyle samo radości i przemyśleń co mnie...
Dobrze że dzielisz się z nami efektem swoich poszukiwań.
Dziękuję i proszę o więcej ::thnx:: |uscisk| :in_love:
_________________
romek
 
 
klikers 



Dołączył: 20 Lut 2012
Posty: 356
Skąd: Warszawa
Pomógł: 30 razy

 #13  Wysłany: 2012-07-29, 12:57  


Romku o trzech ciekawskich żabach słuchałem na pielgrzymce do Częstochowy, ksiądz przewodnik opowiadał zawsze bajki na zakończenie dnia pielgrzymowania :) a z rana piosenka Każdy wschód słońca... ach rozmarzyłem się :)
_________________
Znajdziesz mnie też na
Facebook!
 
 
plamiasta 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Gru 2011
Posty: 1902
Pomogła: 263 razy

 #14  Wysłany: 2012-07-30, 23:59  


Podarunek

W autobusie tłukącym się gdzieś po podmiejskich drogach jedno z miejsc zajmował filigranowy staruszek.

W rękach ściskał bukiet świeżych, pachnących kwiatów.
Naprzeciwko, po drugiej stronie przejścia miedzy rzęda
mi siedziała mała dziewczynka, której spojrzenie wędrowało ciągle w stronę tamtego bukietu.
Gdy staruszek miał wysiadać, nieoczekiwanie rzucił dziewczynce na kolana kwiaty.

- Widzę, że bardzo ci się podobają - rzekł - Myślę, że moja żona będzie się cieszyła, jeśli ci je podaruje.

Tak...powiem jej, że dałem je tobie.

Dziewczynka przyjęła kwiaty z ogromna radością.

Staruszek wysiadł z autobusu i skierował się powolutku w stronę niewielkiego cmentarza...




Trzej synowie

Bruno Ferrero

Trzy kobiety szły do studni, aby zaczerpnąć z niej wody. Na kamiennej ławce, w pobliżu fontanny, siedział starszy człowiek i przysłuchiwał się ich rozmowom. Każda z kobiet wychwalała swego syna.
„Mój syn”, mówiła pierwsza, „jest tak zwinny i bystry, że nikt nie jest w stanie mu dorównać”.
„Mój syn”, mówiła druga, „śpiewa jak słowik”. Nie ma nikogo na świecie, kto mógłby się poszczycić tak pięknym głosem, jak on”.
„A ty, co powiesz o swoim synu?”, zapytały trzecią kobietę, która nic nie mówiła.
„Sama nie wiem, czy mogę powiedzieć coś niezwykłego o moim dziecku”, odpowiedziała tamta. „Jest dobrym chłopcem, tak jak wielu innych. Nie robi jednak nic specjalnego…”.
Kiedy dzbany były już pełne, kobiety skierowały się w stronę domów. Podążył za nimi również starzec. Naczynia były ciężkie i ramiona kobiet uginały się się od wysiłku. W pewnym momencie zatrzymały się, aby móc troszkę odpocząć. Podbiegło do nich wtedy trzech młodzieńców. Pierwszy rozpoczął natychmiast jakieś widowisko: oparł dłonie na ziemi i zaczął wywijać koziołki, wierzgając nogami w górze, a potem zaczął wykonywać salta. Kobiety przyglądały się mu z zachwytem: „Ach, jaki zręczny!”. Drugi chłopiec zaraz zaintonował jakąś piosenkę. Głos miał tak piękny, jak słowik! Kobiety przysłuchiwały się mu ze wzruszeniem w oczach: „Ach, cóż to za anioł!”.
Trzeci z chłopców podszedł do matki, zarzucił sobie ciężką amforę na ramiona i zaczął ją dźwigać przy jej boku. Wtedy kobiety zwróciły się do starca: „Co powiesz o naszych synach?”. „O synach?”, zawołał ze zdziwieniem starzec. „Widziałem tylko jednego”.





Pewnego razu było dziecko gotowe, żeby się urodzić. Więc któregoś dnia zapytało Boga:
- Mówią, że chcesz mnie jutro posłać na ziemię, ale jak ja mam tam żyć, skoro jestem takie małe i bezbronne?
- Spomiędzy wielu aniołów wybiorę jednego dla ciebie. On będzie na ciebie czekał i zaopiekuje się tobą.
- Ale powiedz mi, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym?
- Twój anioł będzie ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do ciebie każdego dnia. I będziesz czuł jego anielską miłość i będziesz szczęśliwy.
- A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówić, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie? - Twój anioł powie ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś, i z wielką cierpliwością i troską będzie uczył Cię mówić.
- A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą?
- Twój anioł złoży twoje ręce i nauczy cię jak się modlić.
- Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni?
- Twój anioł będzie cię chronić, nawet jeśli miałby ryzykować własnym życiem.
- Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Cię więcej widział.
- Twój anioł będzie wciąż mówił tobie o Mnie i nauczy cię, jak do mnie wrócić, chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej ciebie. W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły głosy z ziemi i Dziecię w pośpiechu cicho zapytało:
- O, Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć powiedz mi, proszę, imię mojego anioła.
- Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz do niego wołał: \"Mamusiu\".
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #15  Wysłany: 2012-08-02, 11:40  


Teoretycznie wszyscy wiemy czym jest miłość i jak należy kochać...
Ale to jednak jest tylko teoria, miłość może być niszczącą siłą, rujnującą życie własne i innych, powodująca, że życie staje się jednym pasmem udręki i nieszczęścia...
Twoje opowieści Julito, wyszukane w sieci i podane nam na tacy uczą i pokazują jak może i powinna wyglądać miłość, przyjaźń, dobro i wszystkie wartości, które określają nas jako istoty myślące, czujące...
W Tych opowieściach powiedzenie: Człowiek, to brzmi dumnie... jest prawdziwe.
Jeszcze raz powiem, Kruszynko Dziękuję Ci za Twoją pracę, dziękuję że jesteś i wspomagasz nas Wszystkich.
Jesteś Wielka. Dzięki
_________________
romek
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group