Mam na imię Monika, prawie 2 lata temu wykryto u mojej Mamy zaawansowanego guza macicy jak sie niestety okazło - mięsaka.
Po operacji Mama przeszła 8 - miesięczną chemioterapię, która skoczyła sie w kwietniu 2009 r.
Poziom markerów znacznie spadł i powoli zaczęła dochodzić do siebie.
Miesiąc temu zaczęły się problemy z apetytem, uczucie wzdęcia brzucha.
Dwa tygodnie temu brzuch zaczął niepokojąco rosnąć, we wtorek Mama miała zrobione USG nie mam niestety opisu ale stwierdzono znaczną ilość płynu w brzuchu.
W środę w centrum na Ursynowie, lekarz spuścił około 2 litrów płynu.
We wtorek Mama zaczyna chemioterapię, jest załamana , że to już nie pomoże.
Ja niestety nie rozmawiałam z lekarzem i nie wiem na ile ten płyn? jego skład? jest groźny dla życia?
Bardzo proszę o jakiekolwiek informację, ile razy można ściągać taki płyn, jak można pomoc Mamie?
Czy wykonać jakieś dodatkowe badania bo poza markerami i tym USG nie robiono innych badan typu TK.
Z góry serdecznie dziękuję
Monika
Czy naprawdę nikt mi nie może pomóc? odpowiedzieć?
Witam serdecznie ponownie
Dzis Mama wyszla ze szpitala po pierwszej z kolejnej serci chemioterapi, tym razem podano jej Ifosfamid 9000 mg, Mesna 5400mg. Wynik Badania CA 125 - 926.
Nadal utrzymuje sie znaczne wodobrzusze. W Wypisie ma napisane ze jest to nawrot mięsakoraka trzonu macicy. Czy wynik Ca jest duzo ponad norme? Prosze o jakakolwiek odpowiedz.
Norma dla Ca 125 wynosi do 37 U/ml (może się to nieznacznie różnić zależnie od laboratorium), tak więc wynik Twojej Mamy jest niestety znacznie przekroczony.
Co do tego płyny w jamie brzusznej, niestety wodobrzusze świadczy o zaawansowanym procesie nowotworowym.
Jeśli chodzi o to jak często można ściągać płyn, w zasadzie jest to sprawa indywidualna, jeśli chodzi o chorych w zaawansowanym stanie chorobowym, dolegliwości bólowe z jamy brzusznej, dyskomfort determinują kiedy należy go upuszczać.
zufed, serdecznie dziękuje za informacje.
Czy można w tej chwili zrobić tomografie ? W szpitalu powiedziano mi ze nie ma po co, że po co wiedziec co tam dokladnie i gdzie sie dzieje. Ja jednak nie chciałabym miec kiedys wyrzutów sumienia że mogłam cos zrobic zeby czemuś zapobiec.
W szpitalu powiedziano mi ze nie ma po co, że po co wiedziec co tam dokladnie i gdzie sie dzieje. Ja jednak nie chciałabym miec kiedys wyrzutów sumienia że mogłam cos zrobic zeby czemuś zapobiec.
witaj łyżka,
trochę brutalnie Ci to powiedziano, jednak jest w tym trochę racji - o tyle, że każdy ruch który się wykonuje należy rozpatrywać poprzez jego celowość. W chwili obecnej faktycznie, cokolwiek pokazałoby TK jamy brzusznej - postępowanie i tak byłoby takie samo: chemioterapia.
TK byłoby wskazane gdyby była szansa na leczenie miejscowe, np. chirurgiczne (tu nie ma: doszło bowiem do rozsiewu na otrzewnej). Chemioterapia to leczenie systemowe - bez względu na to, gdzie znajdują się zmiany lek dotrze do nich drogą naczyń krwionośnych.
A propos wodobrzusza nowotworowego, bardzo polecam następującą lekturę:
DumSpiro-Spero, dziekuje za odpowiedz. Pytałam o tomografie bo nie wiem po prostu co można jeszcze zrobic zeby udalo sie Mamie byc z nami jak najdłużej i zeby jak najmniej cierpiala.
A czy Mamy nowotwór jest dziedziczny?
Łyżko, czy możesz powiedzieć jaki dokładnie typ mięsaka ma Mama?
Pytałaś czy Mamy nowotwór jest dziedziczny.
Na początek, tytułem wstępu wyjaśnienie co to oznacza, że nowotwór jest dziedziczny. "Dziedziczny" to znaczy, że zaszła pewna mutacja w danym genie. Mutacja ta mogła zajść albo w komórce rozrodczej albo mogła zostać odziedziczona od jednego z rodziców.
Szukając odpowiedzi na Twoje pytanie pogrzebałam troszkę w opracowaniach dotyczących dziedziczenia nowotworów i w szczególności mięsaków macicy i mięsaki ogólnie są nowotworami dziedzicznymi. Jeżeli chcesz dowiedzieć się, czy u Ciebie istnieje zagrożenie tym typem nowotworu, możesz udać się do poradni genetycznej w celu wykonania testów genetycznych.
ALE mięsaki macicy (mięsaki ogólnie) są nowotworami bardzo rzadkimi, a badanie genetyczne to dość spory wydatek finansowy niestety. Bardziej niż badanie genetyczne radziłabym Ci wykonywać regularnie badanie ginekologiczne i cytologię jako profilaktykę raka szyjki macicy. Jeżeli w przyszłości miałabyś problem z pojawieniem się mięśniaków macicy, wtedy można je badać pod kontem obecności w nich komórek mięsaka.
Witam,
co do typu mięsaka, muszę sprawdzić w dokumentacji Mamy.
Mam jeszcze pytanie czy w tej chwili mamie mozna założyć dren do spuszczania tego płynu z brzucha, żebysmy mogły tylko w domu zmieniać same worki.
Było by to o tyle wygodne, że może udałoby się jezdzenia co tydzien na Ursynów w celu ściagania płynu. Poza tym w miejscu gdzie miała robione nakłucia robi sie prawdopodobnie stan zapalny. Oczywiście szpital rejonowy nie chce tego wogole dotykac i wysyla nas na Ursynow gdzie czekanie na oddzial trwa nawet 4 godziny.
Witam serdecznie,
doszedł kolejny problem... mało że Mama raz na tydzień musi przejść punkcję- zrosty potwornie bolesne-, podano kolejną chemię z 2 rzutu to problemem jest teraz wypróżnianiem się. praktycznie wogóle go nie ma, przez co nie może jeść, słabnie... Jest źle, bardzo źle więc jak można jej pomóc chociaż z tym ostatnim problemem?
Łyżko, spróbujcie na początek dieta: siemię lniane, śliwki suszone, dużo pić wody mineralnej, szklankę na czczo.
A z rzeczy nie dietowych: czopki glicerynowe, lactuloze w syropie codziennie przed posiłkiem, możecie pić herbatkę z senesu a doraźnie stosować lewatywę ( można gotowe kupić w aptece lub samemu w domu zrobić z mydlin)
Dziekuje serdecznie za pomoc:)
niestety problem zaparc nadal jest do tego Mama juz prawie nie może jeść. Pojechałyśmy dzis do szpitala na punkcję ale Mama musiała zostać, dostała kroplówki jutro maja włączyc żywienie dojelitowe. Niestety usłyszałam dziś te najgorsze słowa... już nic nie możemy więcej zrobić..., jutro podejmie lekarz decyzję czy podac kolejna chemie..:( Pani doktór poradziła aby załatwić Mamie hospicjum domowe. Czy ktoś może mi polecic jakis ośrodek w Warszawie najlepiej na Żoliborzu.
Dziekuje za linki, ale jakimś cudem Mama ma drożne jelita wiec obyło sie bez zywienia dojelitowo i pani doktor zdecydowała,że jeszcze spróbują leczenia Karboplatyną ( własnie mama jest pod kroplówką ). W dodatku po ostatniej punkcji zeszło ponad 4 litry płynu więc jest troche lepiej.
Czy Karboplatyna jest bardzo "agresywna" ?
Witaj Kam
no nie jest najgorzej, ta chemie zniosła troche lepiej niz te poprzednie. Pozostały oczywiście nudności, kłopoty z jedzeniem bo wszystko ja podrażnia no i stały problem zaparć. Sama już nie wiem jak jej pomóc.... :(
Pozdrawiam serdecznie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum