Witam,
Swiezo zarejestrowana z polecenia prosalute.info
poszukuje lekarza z prosba o przelozenie na latwy jezyk wynikow TK
Podobny post rowniez zalozony na prosalute.info z tym ze na razie bez odpowiedzi
(z gory przepraszam za swoja niecierpliwosc oraz jesli duble (miedzyforumowe) nie sa mile widziane..
Historia:
Przeszlo 6 tygodni temu z wysokim OB i RTG klatki tata dostal skierowanie do "wybitnego" szpitala klinicznego Slaskiej Akademii Medycznej w Zabrzu specjalizujacego sie w chorobach pluc.
Diagnoza:
drobnokomorkowy rak prawego pluca
Szpital nie chcial zrobic TK (bo pacjent mial miec to badanie zrobione przed przyjsciem do szpitala - okres oczekiwania 3 miesiace)
Zrobione badanie bronchoskopii i biopsji wezla chlonnego
Do obu badan nie mam dostepu (mieszkam zagranica)
Tata jest po pierwszej chemii (epozyd, cysplastyna) i od 1 lipca idzie na druga ture
W tym tygodniu prywatnie zrobil TK klatki i oto wydruk wynikow:
Na pograniczu segmentów 9 i 10 płuca prawego widoczny policykliczny tkankowy,częściowo spikularny guzek o wym. 29 x 30 x 30. Obwodowej zmianie tkankowej towarzyszy obecność patologicznych mas tkankowych [najpewniej masy węzłowe]w obrębie wnęki prawej i w śródpiersiu [na poziomie podziału tchawicy i w otoczeniu prawego oskrzela głównego i oskrzela pośredniego].
Patologiczne masy tkankowe w śródpiersiu przylegają do grzbietowej powierzchni prawej tętnicy płucnej nieco ją modelując.
W segmentach 4i5 obu płuc widoczne są pasmowate zagęszczenia - najpewniej zmiany o charakterze włóknistych zmian pozapalnych.
Płynu w jamach opłucnowych nie ma .
Obraz serca prawidłowy.
Nadnercza nie powiększone.
Wnioski z badania:Badanie TK uwidoczniło obecność tkankowego guza na pograniczu segmentów 9 i 10 płuca prawego oraz patologicznych mas tkankowych na poziomie prawej wnęki i śródpiersia.Obraz TK odpowiada najpewniej zmianie ekspansywnej-obwodowy tu płuca prawego z obecnością zmian meta w obrębie wnęki i śródpiersia lub [uwzględniając dane z karty informacyjnej] zmiana tu wnęki prawej z rozsiewem na obwód płuca i przerzutami do węzłów śródpiersia.
No i teraz moja prosba - moze to ktos mi na polski przetlumaczyc.
Lekarze w "klinicznym" sa malo rozmowni a prywatna konsultacja jest umowiona po drugiej chemii
mówiąc po polsku, Twój ojciec choruje na najgorszą odmianę raka płuc w dość daleko zaawansowanym stadium . Powinnaś wiedzieć, że ponad 95% chorych z tą diagnozą nie przeżywa następnych dwóch lat. Rak drobnokomórkowy rozwija się bardzo szybko, szybko reaguje na chemię (co daje chorym i ich rodzinom zwodniczą nadzieję) , potem równie szybko wraca, aby zabić w ciągu niewielu miesięcy.
Piszę Ci to nie po to, by Cię tu wdeptać w ziemię, ale abyś wiedziała będąc za granicą, z jaką chorobą macie do czynienia, i jak wyglądają jego statystyczne szanse. Po prostu Twemu tacie nie pozostało bardzo wiele czasu i nadziei, dlatego powinnaś pomyśleć o przynajmniej krótkiej wizycie w Kraju. Nie wiem sam, jak można to śmiertelnie choremu powiedzieć, ale Twój ojciec powinien uregulować sprawy spadkowe, itd, dopóki jeszcze może.
Poszukaj wątku zajany z tego forum p.t. drobnokomorkowy rak pluc c.d. walki
Ania niedawno straciła ojca, który chorował na tą odmianę raka.
Potrzebujecie wiele siły i wzajemnego wsparcia w następnym czasie.
Wielkie dzieki billyb za odpowiedz i szczerosc. O tej chorobie zaczelam juz nieco czytac, wiec wiem co to za potwor.
Czytalam rowniez watek Ani, ktora zmagala sie z choroba ojca.
Czy na podstawie tych wynikow mozna mniej wiecej powiedziec jak bardzo zaawansowane jest stadium? Wiem, ze wszystko to jest indywidualne zalezne od organizmu, ale czy wykryto to blizej poczatku czy konca choroby? Te przerzuty w okolicy srodpiersia - czy zagrazaja sercu (niestety tata jest pozawalowcem, wiec dodatkowe zmartwienie, ze organizm juz nie jest taki silny)
Lekarze nie chca wlaczac radioterapii az do zakonczenia chemii, to standard?
Ciagle wiele pytan, a rodzice nie do konca wiedza z czym walcza - lekarze powiedzieli im tylko ze walka bedzie dluga, staram sie wiec jak moge zasiegnac jezyka u bardziej "rozmownych" zrodel
Na ogół rak nie atakuje serca bezpośrednio, ale może zniszczyć ważne arterie. Wtedy jest bardzo trudno. Wyciąg z CT pozwala przypuszczać, że problemy zaczną się manifestować trudnościami z oddychaniem w momencie, kiedy rak spowoduje niedrożność oskrzela i tym samym wyeliminuje 60 procent powierzchni płuc. W połączeniu z kłopotami z sercem należy przypuszczać, że problemy zaczną się nawzajem wzmacniać. Na razie nie jest jednak tak źle. Lewe płuco jest wolne. Wszystko może się jednak zmienić w oka mgnieniu. Rak drobnokomórkowy potrafi podwoić swoją masę w czasie niewielu tygodni.
Witaj, tak mi przykro ze dotknelo cie to chorobsko. Wiesz , moze to ironia losu, ze Billyb odsyla cie do mojego watku, gdyz pamietam jak dzis moj pierwszy post w sierpniu ubieglego roku, bylam zaszsokowanq, zagubiona, nie wiedzialam czego sie spodziewc. Billyb byl pierwszym ktory mi odpisal, i to w taki sam sposob jak tobie. Brutalna prawde. Chcialam go zbluzgac gdyz nie tego sie spodziewalam, ale cale4 szczescie skasowalam to co napisalam. Billyb mial swiet racje co do tej choroby. Jest ona nieprzewidywana. Szczerzez mowiac to ja bylam swie3cie3 przekonana ze moj tata bedzie wyjatkiem i zwalczy ta chorobe. Tak swietnie czul sie podczas chemii. Pamietam jak In-situ- a tutejsza DSs napisala mi historie Amberki, ktorej kochanej mamy kondycja zmienila sie w ciagu 2 tygodni. Ja mialam zaplanowany taty przyjazd w odwiedziny gdyz podobnie jak ty mieszkam za granica. Wszyscy mi to odradzali. Ja jednak uparlam sie gdyzs nie wierzylam ze tak szybko ten typ raka moze kogos zniszczyc. O Boze jak sie mylilam. Kondycja mego taty pogorszyla sie w ciagu 3 dni. Nigdy juz nie wrocil o wlasnych silach do Polski. Przywiezlismy go w trumnie. Jesli przeczyrtasz moj watek, a pisalam rowniez na prosalute, dowiesz sie jak ta choroba przebiega. Pisz czesto. tu ci ludzie pomoga, doradza, wesprza. Ja rowniez. Pamietaj by nie poddawac sie bez walki. Ja walczylam do konca. Nie ufaj calkowicei lekarzom, Szukaj drugiej opinii, rob badania prywatnie w miare mozliwsoci. Nie czekaj na 3 miesieczne przerwy w badaniach TK. Moj tata mial wiecej wszelkkiego rodzaju TK, rezonansow przeswietlen w ciagu 2 mieisecznego pobytu u mnie niz w ciagu pol rocznego leczenia w Polsce. Trzymaj reke na pulsie. Duzo pytaj lekarzy o stan zdrowia taty. Nie pozwol by zwodzili cie polodpowiedziami. pisz do mnie /do nas nawet jesli chcesz sie po prostu wyzalic.
Pamietaj jednak by nie tracic nadzieji. Ona umiera ostatnia. Twoj tata nie musi byc statystyka. Jesli mozesz to spedz z tata jak najwiecej czasu.
Pozdrawiam i tzrymam kciuki
Ania
Witaj, tak mi przykro ze dotknelo cie to chorobsko. Wiesz , moze to ironia losu, ze Billyb odsyla cie do mojego watku, gdyz pamietam jak dzis moj pierwszy post w sierpniu ubieglego roku, bylam zaszsokowanq, zagubiona, nie wiedzialam czego sie spodziewc. Billyb byl pierwszym ktory mi odpisal, i to w taki sam sposob jak tobie. Brutalna prawde. Chcialam go zbluzgac gdyz nie tego sie spodziewalam, ale cale4 szczescie skasowalam to co napisalam. Billyb mial swiet racje co do tej choroby. Jest ona nieprzewidywana. Szczerzez mowiac to ja bylam swie3cie3 przekonana ze moj tata bedzie wyjatkiem i zwalczy ta chorobe. Tak swietnie czul sie podczas chemii. Pamietam jak In-situ- a tutejsza DSs napisala mi historie Amberki, ktorej kochanej mamy kondycja zmienila sie w ciagu 2 tygodni. Ja mialam zaplanowany taty przyjazd w odwiedziny gdyz podobnie jak ty mieszkam za granica. Wszyscy mi to odradzali. Ja jednak uparlam sie gdyzs nie wierzylam ze tak szybko ten typ raka moze kogos zniszczyc. O Boze jak sie mylilam. Kondycja mego taty pogorszyla sie w ciagu 3 dni. Nigdy juz nie wrocil o wlasnych silach do Polski. Przywiezlismy go w trumnie. Jesli przeczyrtasz moj watek, a pisalam rowniez na prosalute, dowiesz sie jak ta choroba przebiega. Pisz czesto. tu ci ludzie pomoga, doradza, wesprza. Ja rowniez. Pamietaj by nie poddawac sie bez walki. Ja walczylam do konca. Nie ufaj calkowicei lekarzom, Szukaj drugiej opinii, rob badania prywatnie w miare mozliwsoci. Nie czekaj na 3 miesieczne przerwy w badaniach TK. Moj tata mial wiecej wszelkkiego rodzaju TK, rezonansow przeswietlen w ciagu 2 mieisecznego pobytu u mnie niz w ciagu pol rocznego leczenia w Polsce. Trzymaj reke na pulsie. Duzo pytaj lekarzy o stan zdrowia taty. Nie pozwol by zwodzili cie polodpowiedziami. pisz do mnie /do nas nawet jesli chcesz sie po prostu wyzalic.
Pamietaj jednak by nie tracic nadzieji. Ona umiera ostatnia. Twoj tata nie musi byc statystyka. Jesli mozesz to spedz z tata jak najwiecej czasu.
Pozdrawiam i tzrymam kciuki
Ania
Witaj Aniu,
Ciesze sie, ze jeszcze jestes na forum mimo iz wasza walka juz sie zakonczyla.
Historie Twojego taty i Wasza walke juz dokaldnie przesledzilam w momencie kiedy my uslyszelismy wyrok (5 tygodni temu). Wtedy tez rozpaczliwie poszukiwalam informacji to z tym paskudztwem zrobic, jaka jest szansa ratunku. Teraz mam wrazenie, ze cokolwiek by sie nie robilo to tak naprawde tylko przedluzanie zycia, bo nawet w przypadku calkowitej regresji to wraca szybciej i silniej niz na poczatku.
Pewnie kazdy to przezywa indywidualnie, u mnie to najpierw bylo zalamanie, potem zlosc (najpierw na tate, ze sobie dobrze na to pracowala latami, potem na raka, ze to "ten" typ) potem przyszlo zaprzeczenie - nie jest tak zle ze nasza rodzina sobie nie poradzi. Nastepny etap to upor, na zasadzie "ja wam jeszcze pokaze" i "trafila kosa na kamien" zobaczymy kto silniejszy rak czy ja... Teraz jest etap probujemy wszystkiego co moze zatrzymac czas/pomoc/cofnac lub byc tym cudownym przypadkiem co przezywa dluzej niz statystyki glosza
Najgorsze jest to ze oni sa tam, a ja tu, praca nie pozwala sie urwac, a tata teraz w trakcie leczenia nie przyjedzie
Powiedz jesli mozesz (nie pamietam dokladnie, bo sledzilam kilka watkow chorobowych na forum) czy Wy aplikowaliscie tacie jakies suplementy diety w postaci vilcacora, noni, buraki itp. aby wzmocnic organizm i miec lepsze badania krwi? Jesli tak czy robiliscie przerwe gdy byla podawana chemia?
Pierwsze TK zrobilismy prywatnie bo lekarze nie chcieli wyslac go na badania, juz rodzicom mowilam zeby po drugiej chemii jak szpital nie zrobi badan krwi, samemu isc do przychodni zrobic aby wiedziec jak tam wartosci sie trzymaja.
Czy jest sens robic TK po kazdej chemii (prywatnie) aby sledzic zmiany czy poczekac do konca trzeciej/czwartej?
Dzieki za cieple slowa, w miare mozliwosci bede pisala o etapach i efektach naszej wojny...
Harieta napisała:
u mnie to najpierw bylo zalamanie, potem zlosc (najpierw na tate, ze sobie dobrze na to pracowal latami, potem na raka) potem przyszlo zaprzeczenie - nie jest tak zle . Nastepny etap to upor, na zasadzie "ja wam jeszcze pokaze" i "trafila kosa na kamien" zobaczymy kto silniejszy rak czy ja...
Ujęłaś to idealnie.
Mną także targają takie uczucia,ciągłe wzloty i upadki...
Harieta, co do Tk to nie robi sie po kazdej chemii, Mozecie zroboic w polowie a potem po ostatniej dawce. Ile chemii planuja lekarze dac tacie? Czy kwalifikuje sie na radioterapie. Co do suplementow to chyba jak kazdy chwytajacy sie kazdej szansy na uzdrowienie probowalismy wszystkiego. Poczawszy od kapsaicyny, ale po ciekawej wymianie informacji na jej temat na prosalute zaprzestalismy. Potem kupilam Factor Plus gdyz uwierzylam w jego magiczna moc. Nigdy jednak nie podalam tacie tego specyfiku. POtem kupilam Ortomol Immun Pro , ten zestaw witamin tata bral przez jakies 3 miesiace. Soki z owocow mangosten rowniez tata pil przez caly okres choroby.Buraczki pil rowniez. Ogolnie probowalismy w niego wlewac soki i wode. Zawsze zachowywalismy kilka dni przerwy przed i po chemii z podawaniem tych specyfikow. Jesli chcesz cos tacie podac to odsylam cie na watek o niekonwencjonalnym leczeniu tu na forum. Gdy ja szukalam tego nie bylo, wiec lapalam sie kazdej deski ratunku. Jak widac nie pomoglo, a moze i pomoglo gdyz tata znosil chemie rewelacyjnie. Kto wie. zAWSZE jednak konsultuj z lekarzem wszelkie specyfiki by czasem nie zaszkodzic tacie.
Tez bylam wsciekla na tate ze zapracowal sobie na ta chorobe wieloletnim paleniem. Nie raz chcialam mu to wygarnac. Ale nie mialo to najmniejszego sensu gdyz tata sam rozumial jakim byl idiota. Nawet probowal rozmawiac z moimi znajomymi ktorzy pala by rzucili bo to nie warte.
Gdzie mieszkam? Jesli gdzies w Europie a tata czuje sie na silach i masz takie mozliwosci to zabierz go do siebie chociaz na kilka dni, tak miedzy chemiami. Uwierz mi jesli nie spedzisz z tata wiecej czasu bedzie cie to kiedys meczylo. Wiesz , mimo ze te 2.5 miesiece pobytu rodzicow u nas byly brakiem czasu na wlasne dziecko, na meza , na znajomych,gdyz zaraz po pracy musialam jechaz z tata na chemie, na radioterapie, na kontrole, na pogotowie, a jak tata byl w szpitalu to bylam z nim 24/7 tygodniami , ten pobyt wspominam najmilej. To ten czas spedzony z tata utkwil mi najbardziej ze wszystkich lat. to te ostatnie miesiace i dni rozpamietuje kazdego dnia i to do tych dni tesknie najbardziej. tak bardzo zzylismy sie z tata, z mama tez. popatrzylismy na zycie z innych perspektyw. Rozmawialismy sie. Cieszylismy sie malymi rzeczami, np, ze tata zjadl talerz zupy, ze przespal cala noc, ze pojechal z nami do parku, ze poszedl z mama na spacer. Tyle czasu tracimy w zyciu na zamartwianie sie bzdurami, na rozmowy o glupotach. Boze gdybym tylko wiedziala ze tata tak szybko odejdzie zupelnie inaczej zadysponowalabym czas z tata. Teraz probuje nadrobic to z mama. Mimo ze mama sama jest w Polsce to rozmawiamy codziennie. tylko odliczamy dni do mamy przyjazdu.
troche sie rozpisalam, i pobeczalam sie po raz tysieczny juz chyba dzisiejszego dnia.
Trzymaj sie mocno, pozdrow tate.
Dolegliwosci jak do tej pory:
mniejsza ilosc wlosow bardzo slabe nogi, w zwiazku z tym ogromne trudnosci w pokonywaniu schodow (brak windy w naszym bloku)
Powiedzcie czy to wszystko trzyma sie kupy, bo mnie to rozwala...
Tata jest leczony w szpitalu w Zabrzu, pod patronatem Slaskiej Akademii Medycznej na wydziale diagnostyki chorob pluc
Lekarz onkolog nie jest na etacie i w szpitalu jest tylko 1 dzien w tygodniu - we wtorek.
Tata nie ma mozliwosci z nim porozmawiac, bo on w spitalu jest od srody do poniedzialku
Pozostali profesorowie, docenci, lekarze nie posiadaja specjalnosci onkolog
Z kim rozmawiac, jak nikt nie chce rozmawiac?
Nie mozna taty przeniesc na onkologie w Gliwicach, bo tam nie lecza chemia pluc - tak przynajmniej mi wiadomo
Jak z lekarzami skonsultowac jakies suplementy skoro na kazde pytanie oni odpowiadaja - nie znam tego, co to jest?
Namowilam rodzicow na znalezienie prywatnego onkologa aby skonsultowac pare kwestii, ale oni nie beda z kazda sprawa leciec prywatnie bo ich po prostu nie stac, zas przychodnie ktore maja poradnie onkologiczne sa zawalone terminami, wiec nawet jakby samopoczucie sie pogorszylo to nie ma gdzie sie udac
(oczywiscie kwestia sponsorowania lecznia przeze mnie i pokrycia konsultacji prywatnych nie wchodzi w gre - bo po prostu rodzice nie pozwola i nie przyjma)
Czy ktos zna rozwiazanie takiej sytuacji, czy biernie poddac sie lekarzom z diagnostycznego czy jest mozliwosc leczenia chemia gdzie indziej - tu pytanie do osob zwiazanych ze Slaskiem. Gdzie ewentualnie szukac informacji?
Ta bezsilnosc mnie najbardziej dobija....
[ Dodano: 2009-07-01, 11:18 ]
zajana napisał/a:
Harieta, co do Tk to nie robi sie po kazdej chemii, Mozecie zroboic w polowie a potem po ostatniej dawce. Ile chemii planuja lekarze dac tacie? Czy kwalifikuje sie na radioterapie. Co do suplementow to chyba jak kazdy chwytajacy sie kazdej szansy na uzdrowienie probowalismy wszystkiego. Poczawszy od kapsaicyny, ale po ciekawej wymianie informacji na jej temat na prosalute zaprzestalismy. Potem kupilam Factor Plus gdyz uwierzylam w jego magiczna moc. Nigdy jednak nie podalam tacie tego specyfiku. POtem kupilam Ortomol Immun Pro , ten zestaw witamin tata bral przez jakies 3 miesiace. Soki z owocow mangosten rowniez tata pil przez caly okres choroby.Buraczki pil rowniez. Ogolnie probowalismy w niego wlewac soki i wode. Zawsze zachowywalismy kilka dni przerwy przed i po chemii z podawaniem tych specyfikow. Jesli chcesz cos tacie podac to odsylam cie na watek o niekonwencjonalnym leczeniu tu na forum. Gdy ja szukalam tego nie bylo, wiec lapalam sie kazdej deski ratunku. Jak widac nie pomoglo, a moze i pomoglo gdyz tata znosil chemie rewelacyjnie. Kto wie. zAWSZE jednak konsultuj z lekarzem wszelkie specyfiki by czasem nie zaszkodzic tacie.
Tez bylam wsciekla na tate ze zapracowal sobie na ta chorobe wieloletnim paleniem. Nie raz chcialam mu to wygarnac. Ale nie mialo to najmniejszego sensu gdyz tata sam rozumial jakim byl idiota. Nawet probowal rozmawiac z moimi znajomymi ktorzy pala by rzucili bo to nie warte.
Gdzie mieszkam? Jesli gdzies w Europie a tata czuje sie na silach i masz takie mozliwosci to zabierz go do siebie chociaz na kilka dni, tak miedzy chemiami. Uwierz mi jesli nie spedzisz z tata wiecej czasu bedzie cie to kiedys meczylo. Wiesz , mimo ze te 2.5 miesiece pobytu rodzicow u nas byly brakiem czasu na wlasne dziecko, na meza , na znajomych,gdyz zaraz po pracy musialam jechaz z tata na chemie, na radioterapie, na kontrole, na pogotowie, a jak tata byl w szpitalu to bylam z nim 24/7 tygodniami , ten pobyt wspominam najmilej. To ten czas spedzony z tata utkwil mi najbardziej ze wszystkich lat. to te ostatnie miesiace i dni rozpamietuje kazdego dnia i to do tych dni tesknie najbardziej. tak bardzo zzylismy sie z tata, z mama tez. popatrzylismy na zycie z innych perspektyw. Rozmawialismy sie. Cieszylismy sie malymi rzeczami, np, ze tata zjadl talerz zupy, ze przespal cala noc, ze pojechal z nami do parku, ze poszedl z mama na spacer. Tyle czasu tracimy w zyciu na zamartwianie sie bzdurami, na rozmowy o glupotach. Boze gdybym tylko wiedziala ze tata tak szybko odejdzie zupelnie inaczej zadysponowalabym czas z tata. Teraz probuje nadrobic to z mama. Mimo ze mama sama jest w Polsce to rozmawiamy codziennie. tylko odliczamy dni do mamy przyjazdu.
troche sie rozpisalam, i pobeczalam sie po raz tysieczny juz chyba dzisiejszego dnia.
Trzymaj sie mocno, pozdrow tate.
Witaj Aniu,
Tata ma zaplanowane 6 chemii, czy dostanie radio? Tego jeszcze nie wiemy, podejrzewam ze zalezy od tego jak chemia zwalcza chorobsko.
Nawet nie wiem czy to dziadostwo sie kwalifikuje jako postac uogolniona rozsiana czy jeszcze na granicy ograniczonej (bo niby tylko prawe pluco a nic po lewej stronie)
Z tym konsultowaniem to jak pisalam w poprzednim poscie - nie ma po prostu z kim, tu lekarze na rozmowe z pacjentem nie maja ochoty.
Jak przy wpisie tata usyszal, ze bez TK to oni w ogole by go nie przyjeli do szpitala to zdazyl jeszcze tylko powiedziec ze go skierwali i zostal przyjety i ze na TK by czekal 3 miesiace.
Jak tata zapytal czemu nie moga mu zrobic jak jest jeszcze pacjentem szpitala (tylko kilka dni oczekiwania) to sie go najpierw zapytali czy zna sie na medycynie a potem na wypisie mial wytluszczone "zrobic TK w miejscu zamieszkania"
To tylo moje podejrzenia, ale wydaje mi sie, ze rodzice nie do konca wiedza z czym walcza, teraz mam rozterki czy powiedziec, jak powiedziec czy wytluscic cala prawde bez ogrodek, jesli nie co zatajac. Podejrzewam tak bo jak jeszcze we wstepnej fazie pytalam co lekarze powiedzieli przy diagnozie - to oni uslyszeli za walka bedzie dluga. To troche malo konkretne i dla mnie zwodnicze
Dzieki za Twoje posty, ja tez bucze ilekroc cos pisze lub czytam, nie bucz juz wiecej bo to zarazliwe i znow przejdzie na mnie
Witaj Harieta w Gliwicach podaja chemie na bank ,niewiem czy hospitalizuja ale napewno przyjezdza sie na wlewy moja mamusia tam sie leczyła i tam radioterapie tez dostała centrum to moze ci sie wydac ogromnym molochem ale wszystko idzie bardzo sprawnie mam na mysli roznego typu badania w miedzy czasie ktore zapewne was czekaja miedzy leczeniem chemicznym i radiologicznym?Jezeli bedziesz zainteresowana moge ci pomoc w dotarciu do naprawde dobrych lekarzy .
Pozatym mocno trzymam kciuki za Was i pisz jak bedziesz potrzebowała jakis info
Siskam Asia
Gdy dowiedzialam sie o chorobie mamy rowniez bylam wsciekla na nia, ze kiedys kopcila, na koncerny tytoniowe, ze istnieja i na caly swiat.
Minelo juz pol roku od jej odejscia, a ja nadal zastanawial sie czy mozna bylo ja jakos wyleczyc. Wiem, ze to nic nie da, ale tak trudno pogodzic sie z taka strata.
Ta choroba jest bardzo postepna i tak jak napisal billyb daje bliskim i choremu zludna nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze, poniewaz guz tak ladnie reaguje na chemioterapie...
Dziwie sie, ze narkotyki sa zabronione , a papierosy sa powszechnie dostepne. Moim zdaniem papierosy sa chyba jeszcze gorsze od narkotykow, ale nic sie w tej kwestii nie zmieni. Lobby tytoniowe jest zbyt silne, a i dla bodzetu panstwa dochod z akcyzy to niezly interes.
Oczywiscie nikt nikogo nie zmusza do palenia, ale czlowiek jest tylko czlowiekiem i czasem przez glupote wpadnie w uzaleznienie i zaplaci za to straszne cene w potsaci tego okropnego raka. Nasi bliscy juz ja zaplacili
Witaj cleo33
Dzieki za info, poprosilam siostre zeby troche podzwonila i zaczela od Onkologii w Gliwicach. Niestety oni potwiedzili ze nie zajmuja sie chemia przy leczeniu raka pluc, dlaczego nie wiem... a moze nie akceptuja przeniesien z innego szpitala w trakcie leczenia. W kazym razie chemia w Gliwicach - odpada
Teraz probujemy przeniesc tate (na razie tylko zbieramy informacje) albo do Bytomia moze do Rudy Slaskiej.
Bytom leczy pluca, ma onkologa ale to na tyle dzis wiemy, bo osoba ktora odebrala telefon powiedziala ze wiecej informacji nie udzieli dopoki nie zobaczy pacjenta (nie jesgo wyniki, tylko biednego chorego mamy ciagac na ogledziny)
Jakies namiary na onkologow w Gliwicach byloby cudownie. Naprawde nie wiem jak to bedzie z ta opieka lekarska w "klinicznym"
[ Dodano: 2009-07-02, 15:45 ]
Witam dzielna amberke
zgadzam sie z toba w calej rozciaglosci.... tylko powiedz jak teraz wrzeszczec na chorego ze przez ostatnie 40 lat sobie grob kopal, az wreszcie do niego powoli wpada.
Jak wytlumaczyc dalej palacej mamie ze jeden chory w rodzinie wystarczy i nie mam zamiaru przechodzic drugi raz przez to samo z nia. Prosby nie pomagaly cale moje zycie, grozby tez nie...
rece opadaja, czasem mam wrazenie ze ten nalog zzera im caly mozg (rozum w tym znaczeniu)
[ Dodano: 2009-07-02, 15:50 ]
Przepraszam jusia ze wczeniej nie pisalam do Ciebie z osobna... Kazdy to na pewno przezywa na swoj sposob.
Ja jestem "tylko" rodzina pacjenta, powiem szczerze ze niem wiem co by sie ze mna dzialo jakbym to ja miala wyrok zawieszony w powietrzu... Tata jak chyba kazdy facet wiele kryje w sobie, zbywa ze sie czuje dobrze choc widze ze ciagle go cos boli, nie mam pojecia co tak naprawde siedzi mu w glowie
harieta, trzymam kciuki za Was,walczcie ile sił
iskial mama bierze od początku,czy pomaga w sumie nie wiem,ale napewno nie zaszkodzi
brała jeszcze tabletki z wyciągu buraka na krew,bo soku nie mogła przełknąć
mama też miała słabe nogi po chemii,kilka dni a potem powoli wracała do normy,jeśli moge tak w ogóle powiedzieć
do dzis bardzo marzną jej nogi i ma wrażenie ich drętwienia i takiego "nieczucia" ich ,czasem spadnie jej kapeć i ona nawet o tym nie wie
z rękami było to samo,ale przeszło
wędrujące bóle też były po kolejnych cyklach
trzymajcie sie ciepło
jestem z Wami
Witam,
My juz po trzeciej chemii,
wyniki krwi w normie oprocz krwinek bialych (3.8)
Czy Iskial faktycznie pomoglby w ich produkcji?
TK bedzie robione po czwartej chemii i wtedy tez decyzja co dalej..
Tata czuje sie dobrze tylko pierwsze dni po chemii ma bole w klatce i nieprzespane noce (za to odsypia w dzien); pozniej wszystko wraca do "normy"
Trzymam za was kciuki. Oby wam sie udalo jak najdluzej cieszyc tata i jego w miare dobra kondycja.
Co do tego kopania grobu: Cale zycie wszyscy kopiemy sobie grob. Zyjemy, aby kiedys umrzec i nie ma na to zadnej rady. Nikomu sie jeszcze nie udalo oszukac kostuchy. Kazdego z nas ktoregos dnia odwiedzi...
Palacze raczej pracuja na forma umierania.
Chociaz szwagier mojej mamy pali jak smok juz od kukudziesieciu lat, dobiega osiemdziesiatki i pluca ma w normie. A mama mimo , ze dawno temu rzucila palenie zmarla na raka pluc.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum