Tata dziś trafił na oddział paliatywny a ja się załamałam :( szczerze, spodziewałam się że taki oddział musi spełniać jakieś warunki ale to co zobaczyłam dobiło mnie. Nie wiem czy to normalne że taki oddział tak ma wyglądać czy to jest jakaś kpina? To jakaś umieralnia jest. Tatę przewieźli tam dziś o 13, ja byłam zaraz po tym jak tam trafił. Pierwsze co wygląd oddziału dołuje na samym wejściu - szarość. Zapach przywołuje o odruchy wymiotne. Jego łóżko jest w jakimś przedsionku w sali, między oknem balkonowym (które nie da się zasłonić bo nie ma żadnej rolety ani nic) a kaloryferem tuż przy drzwiach. Umywalka daleko na końcu sali, ale najpierw trzeba przejść labiryntem między łóżkami chorych (3 kolejne łóżka). Toaleta też dość daleko. Brak alarmu, lampki przy łóżku, kontakt daleko, łóżko wygląda jakby miało z 200 lat, regulacja oparcia chodzi bardzo ciężko.
Przyszła pielęgniarka, wypytała co tacie dolega i zwróciła się do mnie co przynieść. Ale sposób w jaki to zrobiła był nie do przyjęcia. Chyba że ja jestem przewrażliwiona? Przy tacie mówi tak: proszę przynieść to, to i to, poza tym proszę przynieść kilka pieluch, no wie Pani, chory teraz jeszcze dojdzie do toalety ale jutro może już nie wstać, poza tym taką piankę, bo często się zdarza że kał wyschnie na skórze a my tym czyścimy, krem na odleżyny bardzo ważny bo pewnie na dniach pan już może nie wstać bo będzie za słaby itp - ja stałam jak wmurowana i patrzałam na taty minę - on nie musiał tego słuchać - po co? Dała mu kaczkę mówiąc że toaleta jest daleko to może robić do tego ale gdyby chciał zrobić kupę to tam i tam ma iść. Potem przywieźli obiad - zimny! Sama poszłam żeby to tacie odgrzać, w sumie jestem zła na siebie że nic im nie powiedziałam ale cały czas broniłam się przed płaczem i nie umiałam. Pielęgniarki pozwalają tam palić - no cóż to jeszcze rozumiem, ale jak tata jest przy oknie to go przewieje bo jak tam Pan pali to żona otwiera to okno a wiadomo że zimno. Poprosiłam pielęgniarkę o strzykawkę do stomii to niemieli nawet. Ja nie mogę pozwolić żeby tam tata został bo on psychicznie się załamie. Jutro idę do lekarza na pulmonologie który tatę skierował na ten oddział i z nim porozmawiam. On nie chciał tatę puszczać do domu ponieważ co jakiś czas musi zrobić bronchoskopie ale może będzie jakaś możliwość dowiezienia taty? Przecież tam jak tata zacznie się dusić (tak jak było to na pulmonologi) to nawet nie może wcisnąc alarmu a sąsiad z sali nie pobiegnie po pielęgniarki bo tam same roślinki leżą.
Do tego jeszcze doszedł dzisiejszy telefon od pielęgniarki. Rozmowa wyglądała tak "
P: dzień dobry, proszę się nie wystraszyć bo dzwonię ze szpitala, tata prosi o jakieś pieniądze
J: no ale jakie pieniądze? o co chodzi?
P: wie pani co, no pan tu coś pokazuje ale nie wiem o co chodzi za bardzo, chwileczke! coś pisze ... hmm o jakieś konto chodzi ale ja nie wiem co tu dokładnie jest napisane bo nie mam okularów
J: może chodzi o konto w telefonie?
P: konto w telefonie? Tak tak - tata kiwa że o to chodzi
Super - ona nie ma okularów to jak tata ma cokolwiek się spytać, o coś poprosić? Mi ręce opadły :( jestem załamana .. ale zrobię wszystko aby tata nie przebywał w taki warunkach. Mam nadzieję że da radę aby tata był w domu i w razie czego żeby go zawieźć na tą bronchoskopię autem- zresztą ten oddział jest w innym budynku niż pulmonologia i sądzę że ja szybciej autem go przewiozę niż one przez te wertepy na wózku.
Trochę się rozpisałam ale musiałam się wyładować :(
Kaska89, powiem krótko:
hospicjum jest żeby WAM pomóc, nie być ZA WAS.
Jeżeli nikt nie może z tatą być, a chcecie mieć pewność jak mu jest... To może faktycznie weźcie go do domu? Albo "zróbcie "swój porządek"?
Hospicja są różne...
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
Ale ja nie chce żeby hospicjum było zamiast nas. Gdyby ode mnie zależało to tata byłby w domu, ale lekarz powiedział że w każdej chwili może być potrzebna bronchoskopia i dlatego powinien być blisko. Ale czy ja wymagam za dużo, żeby tata dostał ciepły posiłek? żeby nie leżał w jakimś przedsionku? co ja mam teraz zrobić? na własną odpowiedzialność wziąć tatę do domu? już rozmawiałam z pielęgniarką z hospicjum ale powiedziała że tam bronchoskopii nie zrobią ale nie mogę pozwolić na to żeby tata był w takich warunkach .. on by nigdy nie pozwolił na na to gdybym to ja była na jego miejscu .. a co jak będzie potrzebował coś przeciwbólowego a pięlęgniarka nie przeczyta bo nie ma okularów? jakoś jak tata był na pulmonologii czy w instytucie chorób płuc w Warszawie to personel był strasznie miły i życzliwy, pełen szacunku, że tata sam był pod wrażeniem jak pielęgniarki dbały o pacjentów. A tu? Pacjenci są traktowani taśmowo. Pielęgniarka z hospicjum powiedziała że u nich personel jest bardzo miły a samo hospicjum dobrze wyposażone, ale co zrobić skoro ta bronchoskopia jest potrzebna .. obyśmy jutro znaleźli jakieś wyjście. Oby to była ostatnia noc taty na tym "oddziale".
Powiedzieć to czego oczekujesz w hospicjum!
Po pierwsze powinnaś publicznie, na forum, napisać w jakim hospicjum (miasto i nazwa, o ile jest więcej) jest tata.
Dalsze na PW.
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
Lekarz powiedział że tacie odrywają się martwicze tkanki które przytykają oddychanie i poprzez bronchoskopię on może je wyjąć i wtedy ulżyć tacie ..Jest to oddział paliatywny w Częstochowie w szpitalu przy ul. PCK 7. Jutro postaram się coś załatwić, żeby tatę albo wziąć do domu albo do profesjonalnego hospicjum a nie przeżyje tego, żeby był w umieralni. Ten oddział działa nie długo bo sam lekarz mówił że nie dawno go otworzyli
Nie wiemy dokładnie co się dzieje u pacjenta, ale szczerze mówiąc pierwsze słyszę o paliatywnych bronchoskopiach celem usunięcia martwiczej tkanki odrywającej się i blokującej oddychanie..
A ja wręcz przeciwnie. Bronchoskopia umożliwia odessanie zalegającej w oskrzelach gęstej wydzieliny, umożliwia usunięcie także ciał obcych mogących uniemożliwić oddychanie - w tym także tkanek martwiczych. Bronchoskopia nie jest wyłącznie zabiegiem diagnostycznym. Jo_a tym razem poszarżowała i chciałoby się napisać "a po ch.. się odzywasz?". Przykro mi, że musiałem to napisać.
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Pewnie, że nie jest zabiegiem diagnostycznym li i wyłącznie, tylko czy dla pacjenta paliatywnego nie lepiej zastosować inne metody rozrzedzenia wydzieliny niż stosować, mimo wszystko dość nieprzyjemną, bronchoskopię?
Oczywiście, że jeśli istnieje uzasadnione ryzyko, że pacjent udusi się tk. martwiczą, to wówczas stosuje się każdą metodę pozbycia się jej, ale czy w tym przypadku faktycznie takie ryzyko istnieje?
absenteeism widocznie nie jesteś taka wszechwiedząca jak Ci się zdawało, A Ty Kaska89 trzymaj się dzielnie, trudny czas przed Tobą i może spróbuj załatwić hospicjum domowe tzn żeby przyjeżdżał do was lekarz i pielęgniarka co kilka dni a jak będzie potrzebna bronchoskopia to najwyżej zawieziecie tatę do szpitala i zrobią to ambulatoryjnie
Dziękuje wszystkim za odp, bardzo pomocne zresztą, nigdy nie zmagałam się z takimi problemami, i sama czasami nie wiem co robić, co jest lepsze dla taty. Ale do rzeczy - pojechałam dziś na oddział pulmonologi gdzie tata leżał i gdzie miał robioną bronchoskopię. Lekarza prowadzącego nie było ale była lekarka i pielęgniarki obeznane w temacie. Pytałam o broncho - doktor powiedziała że tata jest w ciężkim stanie, dowożenie go na jakiekolwiek badania czy zabiegi byłoby dla niego wielkim obciążeniem i nie wchodzi w rachubę. Jednak powiedziała że broncho już tacie nie pomoże, zresztą w taty sytuacji jest bardzo niebezbieczna dla niego - ostatnią bronchoskopie zrobili tacie na "pokaz" bo on chciał a oni wiedzieli że tym już nie pomogą ale dla jego spokoju psychicznego zrobili ją tak prowizorycznie. Spytałam czy oni tam zrobią cokolwiek więcej niż ja w domu. Otrzymałam odp - NIE. Od razu udałam się na paliatywny żeby porozmawiać z tatą i żeby on też zdecydowałam - jednogłośnie zdecydowaliśmy na powrót do domu. Także tatuś jest już ze mną w domu od razu wygląda zdrowiej Oglądamy teraz TV, tata sobie siedzi, "zjadł" barszczyk i widzę że jest zadowolony, psy z radości chciały się wściec jak go zobaczyły mama jeszcze nic nie wie także wróci z pracy i będzie miała niespodziankę Po niedzieli kupimy materac przeciwodleżynowy. Jedyna obawa jest taka, że będą dni gdzie tata te parę godzin będzie sam :( naszczęście nie będzie ich dużo, w poniedziałek niestety mam o 7 egzamin a potem muszę jechać załatwić ten materac to tata będzie sam do jakieś 11. W takich sytuacjach żałuje że nie mam rodzeństwa.Teraz tak patrzę na tatę i gdybym nie wiedziała to w życiu nie powiedziałabym że jest w tak ciężkim stanie :(
[ Dodano: 2013-12-06, 20:00 ] nastka86, tata już od września jest pod opieką hospicjum domowego. Mamy przydzieloną pielęgniarki, która przyjeżdża 2 razy w tygodniu i lekarz 1 na dwa tygodnie.
Kaska89, weź skierowanie od lekarza do hospicjum domowego. Będzie łatwiej bo przyjdzie do Taty lekarz, pielęgniarka. Pomogą w ustawieniu leków. To bardzo ułatwi Wam życie.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: alaslepa: 2013-12-06, 20:38 ] Tata Kaski89, już od września jest pod opieką hospicjum domowego(dwa posty wyżej jest informacja o tym)
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum