Nie no, nie wpadamy w panikę, sam mam obrzęknięte gardło od alergii, może jakaś infekcja wirusowa. Spokojnie, gdyby migdały rosły bez bólu byłoby to bardziej podejrzane. Tato jest jednak po intensywnym leczeniu, odporność może być kiepska. Na razie obserwujcie, zobaczymy jak i co.
Dziś znalazłam doniesienie naukowe "Według pilotażowego badania klinicznego, którego wyniki opublikowano w The Lancet Haematology, leczenie celowane ewerolimusem może być bezpiecznie kojarzone z chemioterapią według schematu R-CHOP (rituksymab, cyklofosfamid, winkrystyna, prednizon) i poprawić wyniki u nieleczonych chorych na rozlanego chłoniaka z dużych komórek B (ang. diffuse large B-cell lymphoma, DLBCL)." Brzmi dosyć interesująco. Niestety na dostęp do reszty artykułu muszę poczekać, ponieważ mają go tylko lekarze :( a moja znajoma jest do poniedziałku na urlopie. Gdyby ktoś był zainteresowany i miał możliwość otwarcia, to prześlę linka.
Melduję się, że jesteśmy po przeglądzie gwarancyjnym następny w lutym 2017. Wyniki ok, choć płytki poniżej normy, ale Pani doktor powiedziała, że tato wyglada ok i że tym się mamy nie martwić, bo taka jego uroda a co do samej urody, to wygląda całkiem fajnie.
Niestety przed wizytą nie było ciekawie, ponieważ taty kompan z oddziału jest znowu na leczeniu. Problemem jest to, że on nie miał remisji i jest z nim bardzo źle :( wizyta w toalecie jest wyczynem, niczym wędrówka górska... Kiedy ostatnio rozmawiali przez tel był przed poważną rozmową z lekarzem... Nie wiemy co z nim, ponieważ nie odbiera tel. Tłumaczę tacie, że nawet nie wiemy na jaki rodzaj chłoniaka on choruje. Więc o tym co dalej - to rozmowa jak wróżenie z fusów. Przykro mi, że u niego tak się to toczy. Wiem, że było długo dobrze, że przygotowywali go rok temu do przeszczepu, ale nie wiem z jakiego powodu przeszczep nie doszedł do skutku. Kiedy z nim rozmawiałam jakiś czas temu, powiedział mi, że zazdrości tacie, że tak o niego walczymy, że jesteśmy przy nim. On od swojej żony dowiedział się że jest hipochondrykiem... W szpitalu był sam, nie odwiedzała go. To bardzo przykre. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś z nim porozmawiam...bardzo mu kibicuję w tej walce.
Dlatego bardzo proszę, wspierajcie swoich najbliższych. Nie zostawiajcie ich samych z tą walką. Nie pozwalajcie łapać dołów, kiedy trzeba stanowczo postawcie na swoim w kwestii ich fochów (oj przez sterydy potrafią być nieznośni - coś o tym wiem ) Oni mówią, że nie chcą, ale bądźcie przy nich, choćby trzymając za rękę, uśmiechajcie się i wspierajcie jak możecie. W tej walce sukces to praca rodziny, lekarza i pacjenta. Bo jak Wy wierzycie, to i on uwierzy
Kochani, Ci co walczą i co kibicują - mocno trzymamy za Was kciuki i pozdrawiamy
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2016-10-11, 09:20 ]
Dziś mimo że temat jest o chorobie taty, ja mam doła z powodu chłoniaka. U taty wszystko dobrze, wyniki ostatnie, sprzed tygodnia całkiem dobre a i samopoczucie też ok
Rozwikłałam też sprawę niższych płytek u taty - na terenie gdzie mieszkamy, są one obniżone z racji tego, że w glebie są bardzo duże złoża bazaltu. Badania na ten temat prowadzone są na jednym z Uniwersytetów Medycznych w Polsce od przeszło 30 lat. Z informacji uzyskanych od lekarza wynika, że wartości płytek krwinkowych, które ma tato, mimo że poza normą - 120 G/l to są normalnymi wartościami i nie należy się nimi przejmować.
Poza tym wczoraj się dowiedziałam, że taty kompan z oddziału, ten o którym pisałam wyżej odszedł. Stało się to pod konie lata, 3 miesiące temu. Wczoraj tato prosił, żeby zadzwonić do niego do pracy i zapytać czy może już wrócił. Oberwało mi się od rozmówczyni równo, że robię sobie niesmaczne żarty, ponieważ wiadomo, że Pan X zmarł 3 miesiące temu. Bardzo mnie ta wiadomość zszokowała i rozbiła psychicznie, nie wiem jak o niej powiedzieć tacie i czy wogóle jest sens mówić, ponieważ on zaraz to odnosi do siebie. Bo skoro nie udało się człowiekowi niespełna 50 letniemu, to jak jemu ma się udać… Tato, jeśli ja mu nie powie, nie ma możliwości się o tym dowiedzieć. Dlatego zastanawiam się co robić i czy jest sens mu o tym mówić ? Dla tamtego człowieka to nic nie zmieni.
Wiem o czym mòwisz i myślisz.Jak mòj mąż dowiadywał się że ktoś z oddziału zmarł,też przeżywał.
I choć mojemu mężowi też się nie udało,ja jego znajomych z oddziału też przeżywam.
Ale nie wolno tak myśleć,choć wiem,że to łatwe.
Trzymaj się.
_________________ [*] 07.08.2016- Na zawsze w sercu mym!!!
Dziękuję betsi doszłyśmy z mamą do porozumienia, że dopóki będzie to możliwe nie powiemy tacie o odejściu jego znajomego z oddziału. On niestety przyjmuje informacje wybiórczo - czyli miał chłoniaka, nie udało się. I odnosi to na swój grunt.
Dawno nie pisałam, choć poczytuję od czasu do czasu forum. U nas wszystko w najlepszym porządku Jesteśmy po kolejnej kontroli. Wszystkie wyniki w normie (stosownej do wieku). Pani doktor zadowolona, tato czuje się dobrze. Ostatnio zrezygnował ze "stylowego jeżyka", którego nosił na głowie od czasu chemii na rzecz dłuższych włosów. Przytył także, co korzystnie wpłynęło na jego wygląd i samopoczucie. Zmienił się dba o siebie, systematycznie chodzi do lekarza. Stosuje się do zaleceń i bierze leki. Ma więcej siły - w tym roku dużo więcej pracuje w ogródku (bierze stołeczek i robi porządek na grządkach), posadził 6 szt pomidorów i dogląda ogórki, które po tajniacku wsadził mamie między kwiatki :D
Obecnie świętujemy 23 miesiące od zakończenia leczenia cytostatykami. Następna wizyta u hematologa to listopad 2017
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2017-07-16, 11:09 ]
Nie odzywałam się dawno, ale jak to piszą i mówią - brak wiadomości to dobre wiadomości. Nadal pozostajemy pod opieką hematologa, kontrolnie, choć teraz jeździmy co 6 miesięcy. U taty ok w zeszłym tygodniu robiliśmy kontrolne badania i z opisów i opinii Pani prof. jest wszystko ok. Czas remisji 25 miesięcy Kontrola hematologiczna zlecona na luty 2019
Misiek W. nadzieja, wiara w powodzenie leczenia i wsparcie najbliższych to wraz z terapią stosowaną przez lekarzy najważniejsze dla tych co walczą o zdrowie.
Kiedy tato chorował, potrzebowałam takich informacji, jak leku. Czytanie o tym, że Tobie się udało wygrać, słuchanie o innych którym też się udało, dawało wiarę, że ta choroba to nie wyrok, to epizod w życiu, mający na celu zwrócenie uwagi na rzeczy istotne. Tato bardzo się zmienił, zaczął dbać o siebie, regularnie chodzi do specjalistów, bierze leki. Psychiczne też się zmienił, na lepsze. Zaczął dostrzegać drobiazgi, cieszyć się codziennymi sprawami.
Poczekalnie w klinikach hematologicznych są pełne ludzi którzy wygrali walkę. Dlatego, tak ważne jest mówienie o tych, co przeszli przez to, bo oni są szansą dla tych walczących - bo skoro facet, w wieku 72 lat dał radę, to im się także uda.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2018-11-02, 18:51 ]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum